środa, 30 grudnia 2009

Geniokracja - rozwiazania praktyczne

Święte Księgi zawierają zalecenia dotyczące prawa i administracji państwowej.

Nie inaczej jest z Raelem - za jego pośrednictwem Jahwe proponuje ustrój zwany geniokracją. Polega on na tym, że posiadacze praw wyborczych (czynnych i biernych) powinni wykazywać się jakimś minimalnym poziomem umysłowym. W tym celu należałoby przeprowadzać badania inteligencji.
Sam pomysł nie do końca mi się podoba. Współczesne testy nie są zbyt obiektywne, a i sama inteligencja jest czymś zmiennym w czasie. Doprowadziło by to też do powstania kasty ludzi, którzy mają przylepioną metkę "idiotów" i są dyskryminowani w codziennym życiu. Oraz do afer korupcyjnych dotyczących lewych zaświadczeń.

Ale można by zmodyfikować nieco sam pomysł i wprowadzić prawa wyborcze dla posiadaczy minimum matury, zdanej przed komisją państwową. Oczywiście wykształcenie jako takie nie świadczy o inteligencji, ale widzę kilka argumentów za:
1) Nauka jest w Polsce obowiązkowa do 18 roku życia. Więc zdobycie matury nie jest czymś uzależnionym od majątku czy pozycji społecznej rodziców. By ją zdobyć wymagane jest tylko minimum chęci. A jak komuś się nie chce, to znaczy, że sam dobrowolnie zrezygnował z praw wyborczych, jego prywatna sprawa, nie jest pokrzywdzony.
2) Wybory to statystyka. I ze statystyki wynika, że wyborcy po maturze posiadają średnio znacznie wyższy poziom intelektualny od ogółu dorosłego społeczeństwa.
3) Politycy nie będą mieć wymówki w traktowaniu swoich wyborców jak ciemną masę, znikną kretyńskie kampanie wyborcze i obchodzenie procedur demokratycznych dla "dobra" ogółu.
4) Zmniejszy się główna wada demokracji, że większość zazwyczaj się myli. Demokracja z założenia jest dobra dla społeczeństw o wysokim poziomie intelektu, nie sprawdza się w niektórych częściach świata, gdzie edukacja kuleje.
5) Uczestnictwo w wyborach to decydowanie o losach całego społeczeństwa, więc może powinno być przywilejem, który wymaga do zdobycia odrobiny wysiłku, a nie jest przyznawany każdemu z racji samego urodzenia się, mimo że własnym życiem reprezentuje kompletne dno.

Wymogi współczesnego prawodawstwa nakazują, aby przepisy nie działały wstecz i nie można odbierać praw nabytych. Czyli ewentualne przepisy mogą objąć dopiero przyszłych maturzystów, a ci, którzy przed wejściem w ich życie posiadają prawa wyborcze, powinni je zachować.

Natomiast drugi z postulatów geniokracji, czyli przydzielanie stanowisk zgodnie z indywidualnymi predyspozycjami, zaczyna już być realizowany przy pomocy doradców zawodowych w szkołach średnich.

sobota, 26 grudnia 2009

Interpretacja Świetych Ksiąg

Ludzie ostatnio coraz bardziej skłaniają się do typowo "naukowej" interpretacji, że Tora, Ewangelie, Koran i Księga Mormona są tylko tworem literackim i mają znaczenie historyczne.
Jednak setki milionów wiernych na całym świecie (wspominam o prawdziwie wierzących, a nie formalnie przynależących do danej religii) dostrzegają w nich coś więcej. Za tym, że nie są dziełem wyłącznie człowieka, lecz jakiejś inteligentniejszej Istoty przemawia mądrość i głębia tych dzieł, niespotykana nigdzie indziej w literaturze.
"A skoro powątpiewacie względem tego, co My zesłaliśmy naszemu słudze, to napiszcie choć jeden podobny rozdział a wezwijcie do tego swoich pomocników - oprócz Allacha - o ile jesteście prawdomówni."
(Koran, rozdz.2, cz.1, werset 24)

Jednak Księgi niewiele mówią o tej Istocie. Niewiele wiedzieli sami Prorocy, którzy je spisywali, Mojżesz przez 40 dni rozmowy z Jahve na pokładzie "obłoka" ani razu nie zobaczył, jak wygląda jego Pan. Wiele sformułowań Ksiąg nie było zrozumiałych ani dla ich pisarzy, ani nawet nie jest dla współczesnych ludzi.
"Czyż nie czekają tylko na to, by Allach przybył do nich w okryciu w chmur wraz z aniołami, i aby sprawa została rozstrzygnięta? A do Allacha powracają wszystkie rzeczy."
(rozdz.2, cz.2, werset 211)

Księgi są również bardzo spójne w swoim przesłaniu. O ile w przypadku Tory można podejrzewać zmowę arystokracji żydowskiej w celu ukonstytuowania władców i kapłanów, to pozostałe Księgi nie mają nic z nimi wspólnego.
Ktoś, kto ich nigdy nie czytał domniemuje, że zawierają same kazania nawiedzonych Proroków, niczym księży na ambonie. W rzeczywistości jednak są to głownie teksty prawnicze i historyczne, zawierają szczegóły organizacji państwowości, sądownictwa, małżeństw, rozwodów, spadków, prowadzenia biznesu itd.
Opowiadają również historię, i to... jednej rodziny (!), opiekunów i strażników ludzkości. Tak, wszyscy główni bohaterowie są tam spokrewnieni (!). Nawet Jezus pochodzi z królewskiego rodu Dawida, w dwóch miejscach jest wymieniona Jego genealogia.
Rzymianie nałożyli Jezusowi koronę cierniową i do Krzyża przybili prześmiewczy napis "Oto Król Żydowski". A może rzeczywiście był królem? Nie królem państwa, lecz królem ludzi. To dwie zupełnie różne rzeczy. Pojęcie "król ludzi" oznacza, że taka osoba nie ma władzy dyktatorskiej nad jakimś państwem, lecz władzę nad sercami ludzi, jest ich duchowym przywódcą, najwyższym autorytetem, kimś, na kim zawsze można polegać, do kogo zwrócić się w nieszczęściu, kto rozstrzyga spory. Jest sługą ludzi, a nie władcą. Nauki Jezusa o tym by świadczyły. Aramejski tekst Ewangelii nie zawiera słowa "cieśla", lecz "mistrz".
Trudno by mi było wskazać współczesnych władców tego typu, no może z wyjątkiem królów Cygańskich, podobni byli w niektórych społeczeństwach plemiennych. W średniowieczu krążyły legendy o Świętym Graalu (sangreal oznacza zarówno Graala, jak i Królewską Krew).
Poniżej teledysk zespołu Gregorian:


Zakładając, ze teksty Ksiąg są prawdziwe, nasuwają się dwie możliwe interpretacje tego, kim lub czym jest owa Istota.

1) Nadprzyrodzonym duchem. Takie tłumaczenie może było dobre dla ciemnych przodków, lecz nie zauważyli, że pojęcie "istoty nadprzyrodzonej" jest wewnętrznie sprzeczne. Każda istota, jakby nie była "nadprzyrodzona", jest przecież tylko formą życia, musi być z czegoś zbudowana, z jakiejś formy energii lub materii, gdzieś zamieszkiwać, musi posiadać jakieś mechanizmy wpływania na rzeczywistość.
Sam fakt, że ktoś jest niematerialny, wcale nie oznacza, że jest jakąś nadistotą, którą trzeba czcić. Ba, to kwestia tylko poziomu wiedzy i techniki, by taką niematerialną istotę można było zamknąć w jakiejś klatce, zneutralizować jej "moce", a nawet uśmiercić. Więc nieposiadanie materialnego ciała nie świadczy o boskości czy wyższości, niematerialna istota nie jest "lepsza" od materialnej. To tylko forma życia.

2) Bóg ze świętych Ksiąg jest istotą z krwi i kości. Cóż, aniołowie w Sodomie zostali wzięci za ludzi, cudzoziemców, nie zaś nadprzyrodzone duszki. W Księdze Mormona jasno i dobitnie pisze, że Bóg również posiada ciało. W indyjskich Wedach bogowie mieli ciała i posługiwali się techniką.
Jednak jeśli ktoś uważa te istoty za podobne do współczesnych ludzi, dysponujące tylko bardziej zaawansowanymi zabawkami technicznymi od naszych, to jest w błędzie. Opisane umiejętności zdają się przeczyć znanym prawom przyrody.
"Tych zaś, którzy odrzucają Nasze Znaki, poprowadzimy ku zagładzie kok po kroku w sposób, którego nie znają."
(rozdz.7, cz.9, werset 183)

Naukowcy odkryli, że naturalne zjawiska można opisać wzorami matematycznymi. Tylko dlaczego u licha przyroda ma się posługiwać matematyką? Czyżby istniała jakaś pozamaterialna rzeczywistość, w której rezydują naturalne odpowiedniki algorytmów, kontrolujące materię?
Jeśli tak, a zapewne tak jest, to tylko kwestia czasu, zanim jakaś cywilizacja nauczy kontrolować te naturalne algorytmy. Chyba nie muszę wyjaśniać, jak niebezpieczna jest taka technologia w niepowołanych rękach. Ktoś, kto posiada dostęp do takiej wiedzy, musi cechować się wyjątkowo wysokim poczuciem etyki, inaczej dojdzie do tragedii.
To uzasadnia potrzebę istnienia "elity", której członkowie przeszli rygorystyczną weryfikację przed uzyskaniem dostępu do tej wiedzy.
"I gdybyśmy nawet zesłali do nich aniołow i gdyby przemówili do nich zmarli, i gdybyśmy postawili przed nimi, wszystkie rzeczy twarzą w twarz, nie uwierzyliby, chyba żeby Bóg wymusił swoją wolę. Jednakże większość z nich to ludzie ciemni.
Podobnie każdemu Prorokowi stworzyliśmy wroga, złego sposrod ludzi i jinn. Podsuwają sobie wzajemnie miłe słówka, by się zwodzić. A gdyby Pan twój wymusił swoją wolę, nie uczyniliby tego, więc zostaw ich samym sobie z tym, co wymyślają.
Allach zaś czyni to, aby serca niewierzących w Życie Przyszłe kierowały się ku temu i aby byli z tego zadowoleni oraz by mogli dalej zasługiwać sobie na to, na co sobie zasługują.
"
(rozdz.6, cz.8, wersety 111,112,113)

Chyba zaczyna się wyjaśniać, dlaczego Księgi wspominają o seriach prób, którym mają być poddani ludzie, zanim po śmieci i zmartwychwstaniu (ciało to tylko forma maszyny, można odbudować) zamieszkają Raj. Te próby wyglądają jak "zbiegi okoliczności", polegają na konfrontacji z nieszczęściami, cierpieniem, doprowadzeniu do biedy, a czasem przewrotnie do nadmiernego bogactwa. Ale są konieczne, inaczej ludzkość czekałaby zagłada przed osiągnięciem owego przełomu w technice, gdyż potencjalnie zagrażaliby innym światom.
"Allach daje świadectwo, że nie ma żadnego innego boga poza Nim. To samo czynią aniołowie jak i ci, którzy mają wiedzę, zachowując sprawiedliwość. Nie ma żadnego boga poza Nim - Potężnym, Mądrym."
(rozdz.3, cz.3, werset 19)

Czy ktoś woli Boga - bezosobowego duszka, czy osobowego Boga - Króla Ludzi, wolny wybór. Jakoś wiara w ducha nie przeszkodziła w przybywaniu na spotkania z Janem Pawłem II.
Psychologiczna potrzeba posiadania przywódcy duchowego z krwi i kości, autorytetu do którego zawsze można się zwrócić, jest silniejsza niż potrzeba wiary w niewidzialne duchy. Właśnie dlatego kiedyś Kościół Katolicki złamał zakaz przypisywania Jahve partnerów i wolał kult namacalnego Jezusa.
Jahve, sądząc wypowiedziach w Koranie, bardzo się rozłościł. Jak każdy rodzic uważa, że ma dziecko, a ludzkość może już być młodzieńcem, który chce kroczyć w życiu własną ścieżką.

środa, 23 grudnia 2009

Życie po życiu

Religie przywłaszczyły sobie fragmenty Księgi, każda twierdzi, że jest jedyna prawdziwa i ma monopol na reprezentowanie Boga na Ziemi (jakby On sam siebie nie mógł siebie reprezentować, przecież w czasach biblijnych zsyłał anioły), kuszą wizją wstąpienia do Raju po śmierci i kapłani wyciągają ręce z tacą.
Wizja wydaje się nieco nonsensowna - po co Bogu, kimkolwiek jest, kolekcjonowanie dobrych ludzi. Za życia mieliby się męczyć, by po śmierci poleniuchować, choć taka beztroska egzystencja zapewne by przebrzydła po paru stuleciach.
W Koranie znalazłem takie wyjaśnienie:
"Jeśli jednak chodzi o tych, którzy wierzą i spełniają dobre uczynki - a nie obarczamy żadnej duszy ponad jej możliwości - ci są mieszkańcami Niebios, w nich zamieszkają.
I usuniemy wszelkie rozgoryczenie, jakie znajduje się w ich sercach. Poniżej nich będą płynąć rzeki. I powiedzą: "Wszelka chwała należy się Allachowi, który doprowadził nas do tego Raju. A nie znaleźlibyśmy przewodnictwa, gdyby Allach nami nie kierował. Posłańcy Pańscy naprawdę głosili Prawdę". I zostanie im obwieszczone: "Oto Niebo, którego spadkobiercami zostaliście uczynieni w nagrodę za to, co czyniliście".
Mieszkańcy zaś Nieba zawołają do mieszkańców Piekła, mówiąc: "W istocie znaleźliśmy to, co Pan nasz obiecał nam, iż będzie prawdziwe. Czy i wy znaleźliście to, co Pan wasz obiecał wam jako prawdziwe?" Ci odpowiedzą: "Tak!" Wówczas głosiciel ogłosi pomiędzy nimi, mówiąc: "Przekleństwo Allacha spadło na grzeszników, którzy powstrzymują ludzi przed drogą Allacha i starają się ją utrudnić i którzy nie wierzą w Życie Przyszłe".
"
(rozdz.7, cz.8, wersety 43-46)

W tekście zostało wyraźnie użyte sformułowanie "spadkobiercami", czyli chodzi o odziedziczenie Niebios, Raju. Gdziekolwiek one tam w górze są.

Przypominam, że moje cytaty z Koranu nie mają nic wspólnego z Islamem ani jakąkolwiek inną zinstytucjonalizowaną religią. No, może trochę z ostatnim z Proroków - Raelem, ale o Nim nie wspominam, gdyż absolutnie nie mam zamiaru nikogo nawracać na cokolwiek. Nie o to chodzi, lecz o coś innego.
Przypominam również, że Allach to hebrajski Eloah, jedno z imion Boga. Kiedy potomkowie Jakuba-Izraela zaczęli przekręcać swoje Księgi i preparować nowe, to Bóg jak zapowiedział tak zrobił i znalazł sobie Proroka wśród potomków Izmaela, najstarszego syna Abrahama. A Izmaelici byli traktowani przez Żydów jako ludzie drugiej kategorii, wiec ich ubodła utrata monopolu na Proroków, niesnaski ciągną się przez stulecia.
Kościół Rzymski też nie może zaakceptować Koranu, gdyż Księga ta, obok Tory, potępia ustanawianie równych Bogu, czyli jakikolwiek kult obrazów, aniołów, świętych, Proroków czy Posłańców (w tym Jezusa). Ważne jest Przesłanie, a nie sama osoba Posłańca. Czyli Kościół wie lepiej od Boga, którego niby reprezentuje. Takie jaja to chyba tylko na Ziemi.

--- dodano 25 grudnia 2009 roku ---
Przypominam kontekst historyczny towarzyszący powstaniu Koranu. Dawniej Kościół Katolicki był zupełnie inną organizacją niż współcześnie. Sprzedaż odpustów i sfałszowanych relikwii był pokaźnym źródłem dochodu dla kleru, można było sobie kupić stanowisko biskupie, a styl życia oraz postępowanie kapłanów nijak nie odpowiadały ani temu, co głosili, ani Biblii. Aż wreszcie postulaty Lutra doprowadziły zarówno do protestackiego rozłamu, jak i odrodzenia się struktur Kościoła.

wtorek, 22 grudnia 2009

Nocni goście

Przeszukiwałem dalej Koran w poszukiwaniu informacji dotyczących praw kobiet i zasad prowadzenia wojny. A tu nagle natknąłem się na coś takiego:
"I On jest tym, który bierze dusze wasze w nocy i wie, co czynicie za dnia, a potem budzi was na nowo, aby mógł wypełnić się wyznaczony termin. Wtedy do Niego powracacie. Wtedy On wam powie o tym, co zwykliście byli czynić.
On jest Najwyższy nad swymi sługami i On zsyła strażników, aby was strzegli aż do czasu, kiedy do kogoś z was nadejdzie śmierć, duszę waszą zabiorą nasi Posłańcy, a oni nie zawiodą.
Wtedy powracają do Allacha, ich prawdziwego Pana. Zaprawdę, do Niego należy sąd. A On jest najszybszym Rachmistrzem.
"
(rozdz.6, cz.7, wersety 61,62,63)

Pozostawiam to bez komentarza. Kto ma zrozumieć, ten zrozumie, a reszta niekoniecznie musi.

czwartek, 17 grudnia 2009

Cel kultu

Kimkolwiek by nie był opisany w świętych Księgach Bóg, to nieco dziwaczna wydaje Jego chęć posiadania wyznawców, którzy odprawiają pozornie bezsensowne rytuały religijne. Ludzie zaczynają samodzielnie myśleć i to właśnie owa wątpliwość ostatnio zniechęca do odwiedzania świątyń.
Zakładając, że Bóg nie ma osobistych problemów z poczuciem własnej wartości, zostają dwie odpowiedzi na ów paradoks:

1) Posiadanie wyznawców leży w interesie organizacji religijnych. Zapewne też tak jest, gotowe są przeinaczyć słowa swojego Boga dla własnych korzyści (np. koncepcja Trójcy w Kościele Rzymskim), jednak przesłanie Ksiąg jest jednoznaczne, kult jest wymagany. A może raczej był.

2) Kult ma jakiś inny, ukryty cel.
"Nie jest prawością to, że zwracacie swoje oblicza na Wschód lub na Zachód. Prawdziwie sprawiedliwym jest ten, kto wierzy w Allacha i Dzień Ostatni, i aniołów, i Księgę, i Proroków, oraz łoży swe pieniądze z czystej miłości do Niego na swych krewnych i sieroty, i potrzebujących, jak i dla tych, co w podróży i którzy proszą o jałmużnę, oraz na cele wykupienia jeńców. Prawdziwie sprawiedliwym jest ten, kto przestrzega Modlitwy i płaci Zakat. Sprawiedliwymi są ci, którzy dotrzymują obietnicy, kiedy takową dają, oraz cierpliwi w biedzie i cierpieniach, jak i wytrwali w czasie wojny. Właśnie tacy ludzie okazują się prawdomówni i to oni są prawdziwie bogobojni."
(Koran, rozdz. 2, cz.2, werset 178)
W żydowskiej Torze są bardzo szczegółowe wytyczne odnośnie kultu: świąt, składania ofiar ze zwierząt i plonów czy budowy ołtarza. Najwyraźniej miał zastąpić pogańskie kulty wielu bożków. Współcześnie pogaństwo wydaje się nieszkodliwą zabawą, lecz niegdyś wiele praktyk było ewidentnie niemoralnych, poczynając od składania ofiar z ludzi.
"I przypomnijcie sobie czas, kiedy zawarliśmy przymierze z Dziećmi Izraela: "Nie będziecie czcić nikogo poza Allachem, będziecie dobrzy dla rodziców, rodziny, sierot i biednych, będziecie przestrzegać Modlitwy i płacić Zakat". Potem odwróciliście się z uczuciem awersji z wyjątkiem nielicznych."
(rozdz.2, cz.1, werset 84)
W Ewangeliach Jezus nie wspomina zbyt wiele o sprawowaniu kultu.
W Koranie obowiązki religijne oraz prawa są znacznie lżejsze od hebrajskich. Interpolując, kult miał za zadanie zastąpić pogańskie praktyki religijne i z biegiem czasu zaniknąć.
"Jeśli jakieś posłannictwo My skracamy albo powodujemy, że zostaje zapomniane, zsyłamy lepsze od niego lub jemu podobne. Czyż nie wiesz, że Allach ma taką moc, by czynić, co tylko zechce?"
(rozdz.2, cz.2, werset 107)
Ukrytym celem kultu było odróżnienie ludzi posłusznych nakazom etycznym oraz wrażliwych na poziom literacki Ksiąg od aroganckiej reszty.
"I w ten sposób wynieśliśmy was ponad narody, abyście stali się obrońcami ludzi. Posłaniec zaś od Allacha obrońcą was. Nie wyznaczyliśmy wyznawanego przez ciebie Qiblah w żadnym innym celu, lecz abyśmy mogli odróżnić tego, który idzie za Posłańcem Allacha od tego, który odwraca się na na pięcie. A jest to rzeczywiście trudne z wyjątkiem tych, którymi kieruje Allach. Allach nigdy nie pozwoliłby, aby wasza wiara poszła na marne. Zaiste, Allach jest Współczujący i Litościwy wobec ludu."
(rozdz.2, cz.2, werset 144)
Swój ciągnie do swego, jedni ludzie odnajdą w Allachu/Jahwe bratnią duszę, przyjaciela, inni będą się naśmiewać i sami sobie wystawią świadectwo.
"A kiedy powiada się im: "Uwierzcie, jak uwierzyli inni", odpowiadają: "Czyż mamy wierzyć tak, jak uwierzyli głupcy?" Zapamiętajcie sobie! To z całą pewnością oni są głupcami, lecz o tym nie wiedzą.
A kiedy spotykają wierzących, powiadają: "Wierzymy". Kiedy jednak są ze swymi hersztami, mawiają: "Jesteśmy całkowicie z wami. My się tylko wyśmiewamy".
Allach ukarze ich szyderstwa i pozwoli im trwać w występku, chodzić na oślep.
"
(rozdz.2, cz.1, wersety 14,15,16)
Arabski poeta Amr bin Kulthhum powiedział: "Uważajcie! Nikt nie powinien okazywać nam ignorancji, bo my okażemy jemu jeszcze większą ignorancję".
---
Przypominam, że posługuję się cytatami z Koranu w proteście przeciwko praktykom rządu Iranu.

środa, 16 grudnia 2009

Generacje statków

9 grudnia tego roku, nad miasteczkiem Trøndelag w północnej Norwegii, widziano coś takiego:

Sprawa ostatnio jest dosyć głośna, pisała o tym prasa, nikt nie wie, co to za spirala.

Choć tak na pierwszy rzut oka widać, że to jakiś rodzaj wiru energii. Niebieskawy odcień jest wynikiem ustawienia balansu bieli w kamerze, w rzeczywistości prawdopodobnie światło było białe. Wir zaczyna się w środku obiektu, tam gdzie znajduje się jego główny pędnik, później pole rozprasza się, jego szczątki widać na obrzeżu obiektu, który jest czarny lub zamaskowany. Kolor świadczy o II generacji napędu, czyli pojazd jest zdolny do odbywania natychmiastowych podróży międzyplanetarnych.

Klasyfikacja takich pojazdów wygląda następująco:

I Generacja - stałe, pulsujące lub wirujące pole magnetyczne, może pojawić się jonizacja koloru czerwonego (S) lub zielonego (N). Dlatego zorza polarna nad Arktyką jest czerwonawa i wydaje się opadać (wlot pola), nad Antarktydą zielonkawa i wydaje się wznosić (wylot pola). Wokół obwodu pojazdu rozmieszczone są lampy sygnalizacyjne, wskazujące tryb pracy - jeśli wirują, pod żadnym pozorem nie należy podchodzić do pojazdu, spali wszystko co się zbliży!

II Generacja - pole telekinetyczne (odwrotność tarcia, nieznana odmiana pola magnetycznego, powstaje wskutek przyspieszania lub opóźniania linii sił pola magnetycznego). Podczas przyspieszania pojawia się biała poświata, podczas hamowania zielonkawa. Te pojazdy mogą "przeskakiwać" na ogromne odległości (międzygwiezdne).

III Generacja. Otoczone niebieską poświatą w kształcie kulistym. Wedle plotek mogą podróżować w czasie.
Pojazdy wyższej generacji mogą ustawić napęd w trybie wcześniejszych generacji. Wszystkie trzy mogą się maskować, czyli być całkowicie niewidzialne.

W zasadach budowy takich pojazdów specjalizuje się dr Jan Pająk. Choć w wielu aspektach się z Nim nie zgadzam, to pewne pomysły ma całkiem do rzeczy.

Nie chcę, by ktokolwiek odniósł wrażenie, że uganiam się za jakimiś zielonymi ludzikami (w rzeczywistości to nie są zieloni czy szarzy i nie mają wielkich oczu, ludzka forma jest dosyć rozpowszechniona).
Wspominam tylko jako ciekawostkę. Chyba lepsze to, niż szczegóły architektury komputerów i radiostacji, co mnie bardziej pasjonuje.

A może ktoś wkrótce ujrzy coś takiego...

wtorek, 15 grudnia 2009

Świadkowie Jehovy

Ostatnio szukałem informacji na temat owej grupy, szczególnie dotyczących jej powstania. Chodziło o sprawdzenie, czy na jej powstanie miały wpływ jakieś istoty z zewnątrz, czy po prostu mieli samozwańczego proroka. Moją uwagę przykuło ich stwierdzenie, że będzie tylko 144000 "zbawionych". Nie mogę na razie wyjaśnić dlaczego, ale ta liczba ma znaczenie.
Jak zapewne Czytelnicy ostatnich wpisów mojego bloga domyślili się, teoretycznie po Dniu Sądu nie mogą być "wskrzeszeni" wszyscy mieszkańcy Ziemi z ostatnich kilkunastu tysięcy lat, toż to tego na oko byłoby 666 pokoleń, przy założeniu średniej życia dwadzieścia kilka lat. To ponad 100 miliardów ludzi, z czego część posiadałaby prawo do nieśmiertelności.
Jeśli jacyś złoczyńcy już się cieszą, że ich kara ominie, to mogę zasugerować, że nawet ziemscy naukowcy pracują nad możliwością przeniesienia ludzkiej świadomości do komputerowego świata wirtualnego, który ma sporą pojemność:) Ale tego wątku nie mogę rozwijać, w każdym razie wedle legend wśród diabłów panuje spory popyt na ludzkie dusze, najwyraźniej mają jakieś zastosowanie praktyczne. Niezbyt przyjemne.

Powracając do głównego wątku, nie znalazłem żadnych legend dotyczących powstania tej grupy, tylko suche fakty. Akurat skrytość w tym przypadku nie dziwi, komuś z zewnątrz trudno byłoby zaakceptować takie informacje. Przykładowo, o kulisach powstania Mormonów dowiedziałem się zupełnie przypadkiem.

Za to o Świadkach Jehowy dowiedziałem się, że ich działalność jest zakazana w krajach muzułmańskich. A przecież Mahomet uznał nawet Buddyzm, religię bez Boga. Tak na logikę, przecież późniejszych religii uznać nie mógł, gdyż jeszcze ich nie było.
Tak mnie zastanawia, czy kapłani muzułmańscy w ogóle przeczytali Koran, a może swoje poglądy opierają na jakiś oficjalnych streszczeniach? Bo kraje Zachodu są znacznie bliższe ideom Koranu niż muzułmańskie, w których panuje prawo kanoniczne (szariat).

To na Zachodzie szanuje się wyznawców wszystkich Proroków, jak to zaleca Koran, jakiekolwiek próby dyskryminacji religijnej są stanowczo tępione. Ba, nawet w wielu krajach pracodawcy preferują Świadków Jehowy, gdyż słyną oni ze swojej uczciwości.
Wszyscy są równi wobec prawa.
Mieszkańcy mają nieskrępowaną możliwość rozwoju.
Duży nacisk jest położony na szacunek do innych ludzi i etyczność postępowania. Życie ludzkie jest takim priorytetem, że wręcz odchodzi się od kary śmierci dla morderców.
Czasem to tylko deklaracje, rzeczywistość bywa bardziej wieloznaczna, ale przynajmniej się próbuje. Problemem też jest nagły rozkwit przemysłu, stanowiący obciążenie dla środowiska. Lecz próbuje się niwelować jego skutki.
Idee rzetelności i uczciwości w biznesie, bezsensowność kierowania się głównie chęcią zysku, opisane w Koranie, są rozwinięte w postaci norm ISO 9000.

Wbrew wyobrażeniom Muzułmanów, Zachód nie jest już chrześcijański. I nie próbuje zwalczać ich religii ani jakiejkolwiek innej.
Mieszkańcy Zachodu zrozumieli coś ważnego, że nie ma znaczenia oddawanie czci jakiemukolwiek bogu. Cóż to byłby za egocentryczny bóg, który cel życia człowieka upatrywałby w rytualnym wielbieniu. Dawne nakazy religijne miały cel zupełnie inny - pokazanie człowiekowi, że można być uczciwym i przeżyć. Że lepiej się dogadać z bliźnim, by obydwie strony zyskały na tym, niż walczyć z nim.
Kapłani kładą nacisk na rytuał, który laikom wydaje się czymś kompletnie niezrozumiałym i zbędnym, wypaczają przez to prawdziwe przesłanie Ksiąg.
Allach zastosował bardzo inteligentną i skuteczną taktykę, wykorzystał ludzką skłonność do czczenia bożków z drewna oraz kamienia i na ich miejsce wprowadził analogiczny kult jednego boga, który swoim autorytetem wymusił etyczne zachowania. Przemawiał językiem zrozumiałym dla mentalności ludzi tamtej epoki.

Idea panowania Islamu już się kiedyś urzeczywistniła. Po rozpadzie Imperium Rzymskiego w Europie żyły na wpół barbarzyńskie plemiona. Islam stworzył wielką cywilizację, posiadał artystów i uczonych, to on zapoczątkował rewolucję naukową na Zachodzie. Lecz był ogarnięty wewnętrznymi walkami o władzę, każdy sułtan miał wrogów spiskujących przeciwko niemu, a nowy władca mordował własną rodzinę, by pozbyć się konkurencji o stołek. No i teraz figę mają.

Najwyraźniej kapłani wszystkich religii na całym świecie są tacy sami, przekonani o własnym monopolu na "prawdę o Bogu", zawistnie strzegący swoich owieczek przed konkurencją. Bo rola kapłana wiąże się z ogromnym prestiżem we własnej społeczności, więc niektórym woda sodowa uderza do głowy. Niczym gwiazdorom rocka. Albo politykom:


--- dodane 16 grudnia 2009 roku ---
Komputer, mogący przechowywać ludzkie świadomości, to kolejna generacja wobec współcześnie rozpatrywanych teoretycznie komputerów kwantowych. Czyli zacierałby granicę pomiędzy materialną techniką a pozamaterialną magią. Ot, taka ciekawostka.

Po zapoznaniu się z informacjami o tej organizacji mam mieszane uczucia.
Z jednej strony daty końca świata: 1914, 1918, 1925 - to rzekomo niespełnione proroctwa. Jednak nikt nie zauważył, że jednak mają one znaczenie: wybuch I Wojny Światowej, wybuch epidemii grypy hiszpanki, która spowodowała śmierć większej liczby ludzi niż wojna, wielki kryzys gospodarczy, który doprowadził do rozpowszechnienia się faszyzmu.
Coś mi nie pasuje, żeby założyciel organizacji, Charles Taze Russell, wymyślał tak bliskie daty "końca świata". Gdyby był oszustem, to wymyśliłby jakąś odleglejszą datę, powiedzmy za 100 lat, wtedy na pewno by jej nie doczekał i nie ośmieszyłby się.
Ciekawe są też inne poglądy:
-budowa Wielkiej Piramidy przez samego Jehowę (hebr. JHWH - jestem który jestem, w hebrajskim nie ma samogłosek, więc można to czytać jak Jahwe albo Jehowah), by przekazała pewne informacje (co nabiera znaczenia w kontekście nowych spekulacji o podziemnych komorach pod piramidą);
-wskrzeszenie 144000 zasłużonych zmarłych, w tym Proroków, którzy po końcu świata utworzą coś w rodzaju rządu światowego;
-budowa domu Bet-Sarim (Dom Książąt), w którym mieliby zamieszkać wskrzeszeni Prorocy.
Z drugiej strony, wypaczanie idei założyciela przez Strażnicę dla własnych korzyści, tak charakterystyczne chyba dla wszystkich władz religijnych. Nawet Bet-Sarim został sprzedany.

W każdym razie prześladowanie kogokolwiek za przekonania religijne to nie najlepszy pomysł, nawet Koran stanowczo tego zabrania.

--- dodane 17 grudnia 2009 roku ---
Strażnica oczywiście zaprzecza istnieniu niespełnionych proroctw, mimo niezbitych dowodów.

Przypomina się sytuacja sprzed kilku lat, kiedy Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych zwróciła się do redakcji miesięcznika "Wiedza i Życie" z prośbą o podesłanie archiwalnych egzemplarzy z lat 1939-1945, gdyż z niewiadomych względów brakuje ich w kolekcji. W odpowiedzi dostali pismo, że jeśli nie zauważyli, w owym czasie była wojna i Polska znajdowała się pod okupacją.

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Przymierze

Zapewne niektórzy się zastanawiają, jakim prawem ingerują w życie ludzi jakieś istoty, jakiekolwiek by nie było ich wyobrażenie w danej społeczności.

Wśród wersetów Koranu znalazłem taki oto:
"I przypomnijcie sobie czas, kiedy Allach zawarł przymierze z ludem poprzez Proroków, mówiąc: "Kiedy dam wam Księgę i Mądrość, a później przyjdzie do was Posłaniec, wypełniający to, co jest u was, wtedy uwierzycie mu i będziecie nieść mu pomoc."
I dodał: "Czy zgadzacie się i czy przyjmujecie obowiązek, jaki na was w tej sprawie nakładam?"
Odpowiedzieli: "Zgadzamy się".
Pan powiedział: "Zatem nieście świadectwo, a Ja będę z wami pośród świadków".
"
(rozdz.3, cz.3, werset 82)

Według komentarza mowa w nim, że nadejście każdego nowego proroka jest potwierdzone wcześniejszymi proroctwami, a Mahometa przez proroctwa wszystkich religii: Izraela, Arian, Buddystów i wyznawców zoroastryzmu. Może i tak, lecz ja zauważam jeszcze coś, bardzo istotnego.

Otóż fragment ten mówi, że Przymierze jest umową pomiędzy Allachem a ludźmi, zawartą za obopólną zgodą, wiążącą obydwie strony. Czyli na zasadach w pełni partnerskich, równorzędnych, nie zostało jednostronnie narzucone siłą. Ludzie zadeklarowali chęć do poświęceń w imię rozwoju. Bo to właśnie na rozwój jest położony nacisk w całym Koranie.

Rząd Iranu długo jeszcze tego nie zrozumie, gdyż uważa, że ma monopol na jedyną słuszną interpretację Koranu, tak jak wcześniej uważali Chrześcijanie i Żydzi wobec zesłanych im Ksiąg. Chcą zatrzymać Koło Życia (którego każdy okrąg ma inną wysokość, zakreślając helisę), a to równie sensowne co próba powstrzymania ruchu Słońca i Księżyca na niebie.

niedziela, 13 grudnia 2009

Islam jedyną religią?

[Poniższy tekst jest oparty zaledwie na trzech pierwszych rozdziałach Koranu, stanowiących jego esencję. Bywa miejscami niezgodny z tradycyjną interpretacją, lecz nie podważa samej jego treści.]

Występujące w Koranie imię Boga, czyli Allach, bardzo przypomina jedno z hebrajskich imion Boga, czyli Eloah, stosowanego w niej w liczbie mnogiej - Elohim. Właściwie to nie imię, lecz stanowisko. A Muzułmanie uważają, że występuje tylko w ich Księdze. Taka mała dygresja na początek.
"Chwała Allachowi, Panu światów."
(Święty Koran, rozdz.1 werset 2)
Wbrew powszechnemu mniemaniu, Koran zabrania nawracania przy pomocy przymusu, ponieważ dobro jest wyraźnie odróżnialne od zła.
"W religii nie ma przymusu. Zaprawdę, droga właściwa odróżnia się od błędu, więc kto tylko odmówi bycia kierowanym przez grzeszników, i wierzy w Allacha, ten zaiste chwyta się za coś pewnego, co nigdy nie pęka. Allach jest Wszystkosłyszący, Wszystkowiedzący."
(rozdz.3, cz.3, werset 257)
Muzułmanie są przekonani, że ich religia jest prawdziwa i najważniejsza.
"Zaprawdę, prawdziwą religią u Allacha jest Islam. Ci zaś, którzy otrzymali Księgę, nie zgadzali się - otrzymawszy wiedzę - tylko z powodu wzajemnej zawiści. Jeśli ktoś odrzuca Znaki Allacha, to - zaiste - Allach jest Szybki w rozliczaniu."
(rozdz.3, cz.3, werset 130)
Ja w powyższym fragmencie jakoś nie mogę dostrzec zapewnienia, że Islam jest jedyną słuszną religią, lecz, że należy do religii "prawdziwych". A to różnica, zasadnicza.
"Zaprawdę, ludzie wierzący, Żydzi, chrześcijanie oraz Sabianie - jeśli jakaś ich część prawdziwie wierzy w Allacha i Dzień Ostatni oraz spełnia dobre uczynki - otrzymają nagrodę od Pana i nie spadnie na nich strach oraz nie zaznają smutku.
I przypomnijcie sobie czas, kiedy zawarliśmy z wami przymierze i wznieśliśmy wysoko nad wami Górę, mówiąc: "Trzymajcie mocno to, co wam daliśmy, i pamiętajcie, co się w tym kryje, abyście doznali zbawienia".
"
(rozdz. 2, cz.1, wersety 63,64)
Z naciskiem podkreślam, że każdej z Ksiąg nie można rozumieć w oderwaniu od innych.
"Powiedzcie: "Wierzymy w Allacha oraz w to, co zostało wam objawione, i co zostało objawione Abrahamowi i Izmaelowi, Izaakowi, Jakubowi i jego dzieciom, i co było dane wszystkim innym Prorokom od ich Pana. Nie dokonujemy między nimi żadnych rozróżnień. Jemu to siebie oddajemy"."
(rozdz.2, cz.1, werset 137)
Jest Tora, która weszła w skład Starego Testamentu, jest Nowy Testament, jest Koran, jest również Księga Mormona (nie uznawana przez Żydów, Chrześcijan i Muzułmanów, krytykujących poprzedników za błąd, który sami powielają), przekazana Josephowi Smithowi przez samego Moroniego, który za życia był starotestamentowym prorokiem, po śmierci został aniołem na dworze Jahwe/Allacha.
Podałem je w kolejności chronologicznej pojawiania się, gdyż Księga Mormona to już 19 wiek. Jednak zapełnia ona lukę pomiędzy Starym Testamentem a Nowym Testamentem. Zawiera jednoznaczną informację - że Jahwe/Allach posiada ciało, podobne do ludzkiego, lecz nieśmiertelne. Księga Mormona nie została objawiona, została fizycznie przekazana w postaci złotej księgi, zapisanej nieznanym dotychczas alfabetem. Oczywiście została odebrana po jej przepisaniu, by nie naruszać ludzkiej wolności wyboru.
Każda z ksiąg daje pewien poziom zrozumienia, lecz także przygotowuje grunt pod dalsze zrozumienie, które zmienia dotychczasowe postrzeganie poprzednich.
"Czy czytając tę Księgę zachęcacie innych, by czynili to, co dobre, i zapominacie o samych sobie? Czyż wtedy nie zrozumiecie?"
(rozdz.2, cz.1, werset 45)
Wszystkie razem stanowią dziedzictwo całej ludzkości, nie mogą sobie do nich rościć wyłącznych praw żadne grupy czy wyznania.
"A kiedy powiada się im: "Uwierzcie w to, co zesłał Allach", odpowiadają: "Wierzymy w to, co zostało nam zesłane", lecz nie wierzą w to, co zostało zesłane później, choć jest to Prawda spełniająca to, co jest z nimi. Powiedz: "Dlaczego zatem próbowaliście zabijać Proroków Allacha wcześniej, skoro wierzyliście?""
(rozdz. 2, cz.1, werset 92)
Oczywiście nie sugeruję możliwości połączenia istniejących religii w jedną. To by się nie udało.
Posłużę się analogią do świata przyrody - istnieje wiele gatunków, każdy doskonale dopracowany, lecz różniący się od innych. Każdy ma jakąś funkcję do spełnienia, bez niego równowaga przyrody zachwiałaby się. Nawet komar. Doskonałość ma nieskończenie wiele form.
"I zaiste, daliśmy Mojżeszowi Księgę, i zesłaliśmy Posłańców, by szli jego śladem. I Jezusowi, synowi Marii, daliśmy wyraźne Znaki i wzmocniliśmy go Duchem Świętości. Czyż zatem za każdym razem, kiedy będzie przybywał do was Posłaniec z tym, czego nie pragniecie, będziecie się zachowywać arogancko i traktować niektórych jak kłamców, a innych zabijać?"
(rozdz.2, cz.1, werset 88)
Pozostawienie wszystkich Ksiąg w jednych rękach spowoduje ich wypaczenie, zgodnie z interesami grupy.
A przecież Księgi nie mogą być sprzeczne ze sobą, gdyż wszystkie pochodzą z jednego Źródła. Jednak celowo zawierają pewne niejednoznaczności, by na jaw mogły wyjść ukryte w ludziach motywy.
"On to zesłał ci Księgę. Zawarte są w niej wersety niezachwiane i decydujące w znaczeniu - te są podstawą tej Księgi - a są też i inne, które dopuszczają możliwość różnorodnych interpretacji. Ludzie, którzy w sercach mają zepsucie, wyszukują takie wersety, które można różnie interpretować, starając się wywoływać niezgodę i szukając niewłaściwej dla danego wersetu interpretacji. A nikt nie zna właściwej interpretacji, z wyjątkiem Allacha oraz tych, którzy mocno opierają się na wiedzy. Oni to powiadają: "Wierzymy w to. Całość pochodzi od naszego Pana." I nikt nie zważa, jedynie ci, którzy obdarowani są rozumem."
(rozdz.3, cz.3, werset 8)
W pozostałych Księgach ewidentnie opisane są także osobiste spotkania. Więc opisy raju i zmartwychwstania w Koranie również należałoby rozumieć dosłownie, nie w przenośni.
"Spytaj Dzieci Izraela, ile wyraźnych znaków daliśmy im. Jeżeli jednak ktoś zmienia dar Allacha, kiedy ten na niego spłynie, wtedy zaprawdę Allach jest Srogi w swym karaniu."
(rozdz.2, cz.2, werset 215)
Może w inny sposób przedstawię to, co napisałem w tym wpisie.
"On jest tym, który kształtuje nas w łonach tak, jak tego pragnie. Nie ma nikogo godnego czci poza Nim - Potężnym, Mądrym."
(rozdz.3, cz.3, werset 7)
Ludzkość jest jak małe dziecko. Jego Rodzice chcą go dobrze wychować, nakreślają granice swobody, wpajają mu pewne zasady postępowania, gdy je łamie surowo go karzą. Lecz rozum dziecka, będący we wczesnej fazie rozwoju, nie jest jeszcze w stanie w pełni zrozumieć powodów istnienia tych zakazów oraz nakazów, więc Rodzice nie mogą mu ich wyjaśnić, muszą uciekać się do własnego autorytetu oraz fizycznej przewagi. Dla dziecka są bogami.
Wcześniej czy później dziecko dorośnie, zacznie cieszyć się nieskrępowaną wolnością i samo decydować o własnym życiu, będzie to robić świadomie, zdając sobie sprawę z konsekwencji własnych działań. Lecz wpojone zasady zostaną, będą dla niego punktem odniesienia. Może nawet zostanie godnym spadkobiercą swoich Rodziców.
"Natomiast ci, którzy wierzą i spełniają dobre uczynki, są mieszkańcami Nieba, w nim zamieszkają."
(rozdz.2, cz.1, werset 83)
Bez interwencji Rodziców dziecko wyrosłoby na zagubionego dzikuska, które samo siebie wychowało. Jak osierocone dziecko ulicy, kradnące i zabijające by przeżyć, mające pretensje do całego świata.
"Zaprawdę, każdy, kto czyni zło i jest ogarnięty przez swój własny grzech, jest mieszkańcem Ognia, w nim zamieszka."
(rozdz.2, cz.1, werset 82)
Zebrało mi się na rozważania wskutek informacji o problemach Raelian z władzami Iranu. Komentowanie świętych ksiąg to nie moja działka, nie mam do tego że tak ujmę autoryzacji. Po prostu mam zdolność zdobywania różnych informacji i nie powinienem ukrywać niektórych z nich, innych nie powinienem ujawniać. Że też ludzie nie mają innych zmartwień od wykłócania się o interpretację słów. Słowa nie są tego warte, są zaledwie cieniami Myśli, ważne jest życie.
"Allach - nie ma boga poza Nim, Żywym, Samoistnym i Wszechpodtrzymującym. Nie ogarnia Go drzemka ani sen. Do Niego należy wszystko, co znajduje się w niebiosach, oraz wszystko, co jest na ziemi. Kimże jest ten, kto odważa się wstawić do Niego, chyba że za Jego przyzwoleniem? On wie, co jest przed nimi i co za nimi. Oni zaś nie obejmują zmysłem Jego wiedzy z wyjątkiem tego, co On zechce odsłonić. Jego wiedza rozciąga się ponad niebiosa i ziemię, a troska o nich nie męczy Go. On jest Wysoki, Wielki."
(rozdz.2, cz.3, werset 256)
Powyższy fragment można interpretować, że Allach nie śpi, albo, że... nie należy do bytów ze świata snu, czyli nierzeczywistych, pozafizycznych. Słowami Elohim jest rodzaj przestrzennych obrazów powiązanych z innymi doznaniami, uniwersalny język myśli, wszystkich form życia we Wszechświecie, mową ludzi są niedoskonałe słowa, zmieniające znaczenie w zależności od kontekstu. Stąd trudności w jednoznacznym przekładzie pomiędzy nimi.

sobota, 12 grudnia 2009

Zmartwychwstanie

Święte księgi zawierają prawa i zasady postępowania, lecz blog miał być o technice.

W wielu miejscach Koran wspomina o przywracaniu do życia.
Poniżej fragment mówiący o Ezechielu, który przechodził obok Jerozolimy zniszczonej przez Nabuchodonozora:
"Lub czyś nie słyszał o podobnym człowieku, który przechodził obok miasta, które się zawaliło, i wykrzyknął: "Kiedy Allach przywróci je do życia po zniszczeniu?"
Wtedy Allach spowodował, że człowiek ten umarł na sto lat, a potem przywrócił go do życia i powiedział: "Jak długo pozostawałeś w tym stanie?" Ten odrzekł: "Byłem w nim przez dzień lub część dnia".
Allach rzekł: "Tak jest, lecz przebywałeś też w tym stanie przez sto lat. Spójrz teraz na twoje pożywienie i twój napój. One się nie zepsuły. Spójrz teraz na swojego osła. A uczyniliśmy to, byś był Znakiem dla ludzi. I spójrz na kości, na to, jak je ułożyliśmy i później przyodzialiśmy w ciało".
I kiedy stało się to dla niego jasne, powiedział: "Wiem, że Allach ma taką potęgę, by czynić, co tylko zechce".
"
(rozdz.2, cz.3, werset 260)
Muzułmanie interpretują ten fragment jako wizję. Lecz podobnie do Chrześcijan wierzą w Dzień Sądu.
"Jak możecie nie wierzyć w Allacha? Byliście bez życia, a On to życie wam dał, później zaś spowoduje, że pomrzecie, by następnie dać wam życie na nowo. Wtedy do Niego będziecie musieli powrócić."
(rozdz.2, cz.1, werset 29)
"Przypomnijcie sobie czas, kiedy Allach powiedział: "O Jezusie, spowoduję, że umrzesz śmiercią naturalną i podniosę cię osobiście, jak i oczyszczę z oskarżeń i wyniosę tych, którzy idą za tobą, ponad tych, którzy nie wierzą aż po Dzień Zmartwychwstania. Wtedy do mnie powrócicie, Ja rozsądzę was względem tego, czym jesteście poróżnieni"."
(rozdz.3, cz.3, werset 56)
Czasy się zmieniają, świat jest coraz lepiej rozumiany i brakuje w nim miejsca na 'zjawiska nadprzyrodzone', Steven Spielberg nakręcił "Park Jurajski"...

piątek, 11 grudnia 2009

Kara śmierci

W potocznym rozumieniu Muzułmanie wymachują kałasznikowami, podkładają bomby i obcinają głowy.

Lecz stanowisko Allaha wyrażone w Koranie jest jednoznaczne - morderca ma być ukarany śmiercią.
Dotyczy to również przypadku zabicia niewierzącego, jeśli ten złożył broń, był nieuzbrojony, co podkreśla postępowanie Mahometa wobec swoich towarzyszy.
Jest również uzasadnienie - jeśli ktoś nie szanuje życia innych ludzi, sam zasługuje na śmierć, gdyż traci prawo do życia jako członek społeczności ludzkiej.
"W prawie zadośćuczynienia jest dla was życie - o ludzie rozumni! - abyście mogli cieszyć się poczuciem bezpieczeństwa."
(rozdz.2,cz.2,werset180)

Czyli zabójca sam sobie jest winny, przecież nie musiał zabijać.
Władze mają obowiązek ukarać zbrodniarza, bez względu na jego pozycję społeczną. Jedynie najbliższa rodzina zamordowanego ma prawo przebaczyć mordercy w szczególnych okolicznościach (kiedy "sprawy mogą się polepszyć i przynieść poprawę dla obydwu stron"), lecz owo przebaczenie musi być zatwierdzone przez kompetentne władze, a zabójca ma zapłacić odszkodowanie. Prawdopodobnie chodzi o zapobiegnięcie wendetty pomiędzy zwaśnionymi rodami.

Może nieprecyzyjnie się wyraziłem, nie chodzi o "karę" w naszym rozumieniu tego słowa, ale o eliminację ze społeczeństwa niebezpiecznych jednostek, a sama kara miałaby czekać w "przyszłym życiu".

Śmierć jest uważana za humanitarną, ponieważ nie powoduje długotrwałego cierpienia. Koran w innym miejscu podkreśla, że lepsza jest śmierć od prześladowania.

Podobne stanowisko dotyczące morderców jest w Starym Testamencie, lecz z wyjątkiem zabójstwa nieumyślnego, w wyniku nieszczęśliwego wypadku a nie celowego działania. Okoliczności mają ustalić sędziowie, a skazanie może nastąpić tylko na podstawie zeznań minimum dwóch świadków (jeden może kłamać). Jak mniemam 'świadkiem' może być dowód materialny, ale wtedy jeszcze nie było naukowej kryminalistyki.

Obydwie księgi dopuszczają zemstę dokonaną przez członka rodziny zamordowanego, lecz preferują wydanie wyroku przez władze.

To ciekawe zjawisko, że święte księgi (Biblia, Koran i Księga Mormona) różnią się pomiędzy sobą niuansami. Lecz nie są ze sobą sprzeczne, uzupełniają się wzajemnie. By w pełni zrozumieć każdą z nich, trzeba poznać pozostałe.

Jest pewna różnica choćby wobec Kodeksu Hammurabiego, który czynił rozróżnienie ze względu na pozycję społeczną sprawcy.

środa, 9 grudnia 2009

Oszczerstwa wobec muzułmanów

W egzemplarzu Koranu, który właśnie czytam, znajduje się ciekawy komentarz. Otóż pewne tajne bractwa żydowskie, posługujące się symbolami, nie mogły pogodzić się z utratą monopolu na bycie "narodem wybranym" i posiadanie proroków, więc z zawiści oczerniały pierwszych Muzułmanów wobec innych narodów. Próbowały także doprowadzić do zamordowania Mahometa.
To egzemplarz z lat dziewięćdziesiątych, choć wątek dziwnie przypomina aktualną sytuację międzynarodową. Czyżby wyjaśniły się motywy wojny na Bliskim Wschodzie?

Najpierw Jezus podarował Jahwe wszystkim narodom, później Mahomet złamał monopol na proroków. Kogoś ambitnego ubodło. I tak animozje pomiędzy obydwoma narodami ciągną się przez stulecia.
A teraz rządy wplątały się w wewnętrzne rozgrywki pomiędzy klanami, nie dostrzegają prawdziwego zagrożenia dla demokracji. Nie jest nim Islam, lecz międzynarodowe organizacje mafijne, które przejmują firmy, nieruchomości, przekupują władze, nawet wystawiają swoich kandydatów w wyborach do Europarlamentu. We Włoszech próbuje się z nimi walczyć, w Niemczech pozostają bezkarne, nawet ofiary porachunków nie odwracają uwagi rządu federalnego od pilnowania facetów w turbanach.

Przestrzegam przed traktowaniem Żydów jako uczestników jakiegokolwiek spisku, zwyczajny właściciel sklepu z butami miałby tyle z tym wspólnego, co przeciętny Polak z aferami w swoim rządzie. Albo carskim, bo to też byli Słowianie jak my.

Wrażenia z lektury Koranu są pozytywne, to w zasadzie kontynuacja nauk pierwszych chrześcijan. Silny nacisk jest położony na moralne postępowanie człowieka. Z szacunkiem traktują nauki innych proroków Allaha, których zsyła różnym ludom na Ziemi.
Komentarze są bardzo inteligentne, silnie racjonalne z pewną niewielką dozą mistycyzmu. Allaha wyobrażają sobie jako istotę doskonałą, zamieszkującą wraz z aniołami inny świat, podobny do snu, lecz którego nie sposób sobie w pełni wyobrazić, więc twierdzą, że Mahomet posługiwał się metaforami ogrodów itp., a nie wiernym opisem. Wszystkie cuda z Biblii są wyjaśnione na podstawie znanych praw przyrody, jako "zbiegi okoliczności" zsyłane przez Allaha, np. rozstąpienie się morza jest wyjaśnione jako naturalny odpływ, o którym uprzedził Mojżesza, po którym nastąpił przypływ, który zatopił grzęznące w wilgotnym piasku ciężkie rydwany wojsk faraona.
Brak śladów fanatyzmu i jedynych słusznych prawd, wszystkie poglądy mają logiczne uzasadnienie, widać otwartość na dyskusję. To podejście charakterystyczne dla naukowca, a nie kapłana. Zresztą Muzułmanie byli naukowcami zanim Europejczycy poznali zero oraz teorię heliocentryczną. Ich dawną cywilizację zgubiły bezwzględne walki o władzę.

wtorek, 8 grudnia 2009

Przypadłość aniołów

Właśnie postanowiłem przeczytać Koran od deski do deski, by osobiście przekonać się, co właściwie zawiera. W naszym kręgu kulturowym ta książka jest praktycznie nieznana, o Muzułmanach dominują stereotypy wynikające z całkowitej niewiedzy lub strachu - mają tyle samo wspólnego z rzeczywistością co Polacy jako złodzieje i pijacy oraz Brytyjczycy kibole.
Chociaż to prawda, że Afgańczycy są wojowniczym ludem, lecz wynika to z realiów ich świata. Wiodą prosty wiejski żywot, który zmusza do oswojenia się ze śmiercią, przecież by zjeść rosół muszą osobiście zarżnąć kurę. Na Zachodzie panuje pewne rozdwojenie jaźni, ludzie są oburzeni zabiciem psa dla wytopienia tłuszczu, a następnie idą do supermarketu, by kupić ładnie zapakowane poćwiartowane zwierzę. Są wstrząśnięci surowymi zwyczajami, więc wysłali uzbrojonych po zęby żołnierzy.

Ale nie o śmierci chciałem mówić, lecz o życiu.

W komentarzu do drugiego rozdziału znalazłem ciekawe spostrzeżenie. Otóż aniołowie, w odróżnieniu od człowieka, nie są w stanie odzwierciedlać wszystkich atrybutów Allaha (Jahwe, celowo nie używam słowa "bóg", bo bogów to sobie mieli Egipcjanie, i to najlepszego kamienia). Dlatego zaistniała konieczność stworzenia człowieka, który dzięki wolnej woli może swobodnie wybierać swoją drogę. Trochę to niezrozumiałe, więc pozwolę sobie wyjaśnić.

Zawsze zastanawiała mnie pewna nietypowa dla świata przyrody cecha ludzkości. Otóż wszystkie istoty istnieją w stanie w pełni doskonałym, perfekcyjnie dostosowane do swojego środowiska. Mają swoje miejsce, sprawują jakąś funkcję. Naukowcy wymyślili teorię ewolucji, która jako jedyna spełnia kryteria braku zewnętrznej interwencji, lecz nie bardzo może wyjaśnić obserwacje - nowe gatunki pojawiały się nagle, ni z tego czy owego, przez dłuższy czas istniały w prawie niezmienionej formie, po czym nagle wymierały (prawdopodobnie w naturalnych kataklizmach) i są zastępowane przez nowe gatunki, cykl się powtarza. Nie ma długotrwałej, powolnej ewolucji, tylko mikroewolucja, możliwość dostosowania się do nowego środowiska. Niedźwiedź brunatny i biały żyją w innych rejonach, lecz nadal są niedźwiedziami. Nie ma w połowie niedźwiedzia, w połowie czegoś innego. Nie ma w połowie włosa, a w połowie pióra, jest albo włos albo pióro, żaden ze znanych organów nie jest w połowicznym stanie formowania się. A już próby prześledzenia ewolucji dziobaka to żaden naukowiec się nie podejmie.

Nie inaczej też może być z aniołami. Kiedy ich społeczeństwo potrzebuje jakiegoś anioła-ogrodnika, kucharza czy mechanika, w dużym pudle jakiejś maszyny genetycznej (aniołowie też mają ciała, a jakżeby inaczej) migają lampki i powstaje w nim nowy anioł o ściśle zdefiniowanych cechach - umiejętnościach, wyglądzie i osobowości. I tak jak zwierzę w przyrodzie, spełnia wyznaczoną dla siebie rolę, niczego innego nie potrafi, czy raczej nie chce.

Ludzie są wyjątkami. Pozbawieni wrodzonej wiedzy, są zostawieni sami sobie i muszą szukać swojego miejsca w życiu. Przez co posiadają liczne wady, lecz jednocześnie nieograniczony potencjał, mogą się rozwijać.

Doskonały dom pośród gwiazd, w którym nie ma biedy, cierpienia, strachu i chorób, ma też straszliwy mankament, który go dyskwalifikuje. Nie zdradzę jaki, każdy może się domyślić.
"I nauczył Pan Adama wszystkich nazw, a potem ustawił obiekty tych przed aniołami i powiedział: "Powiedzcie, jak nazywają się te rzeczy, o ile macie słuszność".
Odpowiedzieli: "Ty jesteś święty! Nie ma w nas żadnej wiedzy poza tą, którą nam Ty dałeś. Zaprawdę, Tyś jest Wszechwiedzący, Mądry."
Pan zaś powiedział: "O Adamie, wymień im te nazwy". I kiedy ten powiedział aniołom te nazwy, Pan rzekł: "Czyż nie powiedziałem wam, że to Ja znam tajemnice nieba i ziemi oraz to, co objawiacie i co ukrywacie?"
"
(rozdz. 2, cz.1, wersety 32,33,34)

Ostatnio przypadkiem obejrzałem sobie film pt. "WALL-e" (prod. Walt Disney Pictures). Niby dla dzieci, lecz przecież dzieci go nie stworzyły. Doskonale obrazuje ową ułomność świata, któremu udało się osiągnąć doskonałość. Poniżej zwiastun:


Jakże często ludzie nie doceniają świata, w którym żyją.

--- dodano 10 grudnia 2009 ---
Klucz do zrozumienia drugiego dna filmu - ludzie są również rodzajem maszyn.

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Windows linux edition

Tym razem z innej beczki.
Wczoraj zainstalowałem na laptopie Windows 7 Professional, dzisiaj przełączyłem jego interfejs na styl 'Klasyczny Windows', następnie próbowałem skonfigurować połączenie internetowe przez bluetooth i telefon komórkowy (numer GPRS/EDGE to *99#, w Erze pola nazwa i hasło są puste).
Telefon pokazał, że próbuje się z nim łączyć komputer o nazwie "linux-cośtam" (cośtam to losowy zlepek cyfr i liter). Kilka razy się upewniałem, telefon jest sparowany z właściwym komputerem.
Przy próbie połączenia telefonu z innym komputerem z Windows 7 z interfejsem w trybie Aero pokazuje się nazwa komputera, nadana mu podczas instalacji.

Albo mam urojenia paranoidalne, albo to cud, albo natknąłem się na tzw. 'wielkanocne jajo'.

czwartek, 3 grudnia 2009

Szyici i Sunnici

W komentarzach pojawił się wątek o możliwości przejęcia władzy w kraju Zachodu przez duchownego muzułmańskiego. Sprawa nie jest taka prosta, jakby się to mogło wydawać, gdyż ktoś taki nie miałby władzy religijnej nawet wobec połowy Muzułmanów w danym kraju (!).

Wbrew mitom propagowanym przez media, Muzułmanie mają inne sprawy na głowie niż niszczenie Zachodu.
Problem Stanów Zjednoczonych i Izraela leży raczej w aroganckim zachowaniu ich władz, przez co tworzą sobie wrogów. Na Bliskim Wschodzie tak naprawdę nikt nie chce "pomocy" Amerykanów. Irakijczycy woleliby już swojego Hussajna niż marionetkowy rząd i wojska okupacyjne, które strzelają do kogo popadnie. Wbrew propagandzie nie chodzi o pomaganie komukolwiek, władze amerykańskie próbują raczej załatwiać swoje interesy. Te miliardy dolarów, które idą na finansowanie armii, obciążają kieszenie podatników, a więc i "narodu Amerykańskiego", ale jednocześnie trafiają do prywatnych kieszeni wąskich grup "biznesmenów" związanych z przemysłem zbrojeniowym.

Jakoś od 8 lat próbują złapać BinLadena, poszły ogromne pieniądze, zginęło tysiące ludzi, a efektu nie widać. Choć zazwyczaj w przypadku poszukiwania zbrodniarzy angażuje się raczej wywiad, niż armię. Zbierane są informacje, następnie posyłany oddział komandosów i po problemie. Przecież nawet BinLaden nie może całe życie siedzieć w zabunkrowany w jaskini, spotyka się z ludźmi, korzysta z usług lekarza czy dentysty.

Powracając do wątku duchownych u władzy.
Mało chyba znanym faktem jest, że istnieje rozłam w świecie islamu na dwa zwalczające się obozy: Szyitów i Sunnitów.
Problem jest jak w przypadku każdego przywódcy religijnego - nie bardzo wiadomo, czy czcić osobę, czy jej przesłanie. Niby przesłanie jest ważniejsze, ale czcicieli osoby nie brakuje. Przykładem niech będzie szacunek, jakim Polacy obdarzają Jana Pawła II. Kościół Katolicki czci Jezusa jako boga. Nie inaczej jest w świecie islamu.
Mahomet miał bodajże córkę, która miała synów, którzy kontynuowali misję dziadka. W początkach istnienia państw muzułmańskich sprawowali absolutną władzę. Lecz z czasem sytuacja zaczęła się komplikować, były spory o władzę, powstawały też państwa muzułmańskie, którymi nie rządzili władcy z rodu Proroka.
Islam podzielił się na dwa obozy. Szyici twierdzili, że władzę państwową powinni sprawować potomkowie Proroka, Sunnici natomiast, że ważniejsze jest przesłanie Księgi, a powiązania rodzinne władców nie mają znaczenia. Punkt widzenia zależał od punktu siedzenia, kto był przy czyim żłobie tego popierał, a ludność musiała się podporządkować.

Jedna z gałęzi rodu Proroka w XI wieku straciła władzę w Egipcie. Osiedlili się wraz z poplecznikami w górach Iranu, gdzie stworzyli wspólnotę Asasynów. Ich kolejni władcy, zwani "Starcami z Gór", próbowali prowadzić politykę przy pomocy samobójców-zamachowców. Bali się ich wszyscy władcy ówczesnego świata, bo taki zamachowiec mógł przez lata wkupiać się w łaskę króla, by pewnego dnia, nie bacząc na konsekwencje, dokonać zamachu. Albo mogli przybyć z zewnątrz, jako doskonale wyszkoleni wojownicy bez trudu omijali straże i mury. Starcy z Gór przekonywali do współpracy swoich posłańców, obiecując im pójście do raju. W końcu byli potomkami samego Mahometa, więc im wierzono bez wahania. Niektórzy z tych władców mieli wyraźne problemy z psychiką, ostatecznie Asasyni zostali wybici przez Mongołów, gdyż jako jedni z nielicznych nie podporządkowali się władzy potomków Czyngis-Chana.

Ród Proroka nadal istnieje, cieszy się ogromnym szacunkiem wśród Muzułmanów. Jego odgałęzienia nadal sprawują władzę w niektórych państwach. Nie mam pojęcia, jak sprawy mają się współcześnie, straciłem wątek gdzieś w późnym średniowieczu, wiem z całą pewnością, że potomkowie Proroka rozstrzygają spory wśród ludności z gór Afganistanu, sprawują tam władzę duchową, a może nawet plemienną. Dlatego ci nie chcą się podporządkować władzom państwowym.
Działania "terrorystów" i Talibów dziwnie przypominają Asasynów, łączy ich z nimi brak strachu przed śmiercią i przekonanie o pójściu do Raju. W każdym razie przywódca religijny, który coś takiego obiecuje, raczej nie może być nawiedzonym wariatem, nikt by go nie posłuchał. To są jakieś rozgrywki polityczne, na bardzo wysokim szczeblu.

Nie wydaje mi się, by potomkowie Proroka chcieli przejąć władzę na Zachodzie, od czasów Templariuszy żyli w przyjaznych stosunkach z tutejszymi rodami Graala. Nie mają też władzy nad zdecydowaną większością Muzułmanów, zapewne jest to wiele rywalizujących ze sobą rodzin.

środa, 2 grudnia 2009

Tradycja chrześcijańska

Znowu usłyszałem w telewizji, jakoby Muzułmanie byli jakąś odmienną kulturą i religia utrudnia im dostosowanie się do europejskich norm społecznych, więc mnie nosi. Muszę się wypowiedzieć.

Prawa człowieka, równość wobec prawa, prawa kobiet oraz demokracja, nie mają wiele wspólnego z chrześcijaństwem jako takim. Co prawda można w taki sposób rozumieć nauki Jezusa, ale jakoś przez ponad półtora tysiąclecia chrześcijaństwa nikt nie myślał w ten sposób - istniała sobie szlachta, chłopi oraz mieszczanie, każda z grup posiadała inne prawa, obowiązki i przywileje, tortury były powszechną praktyką nakłaniania do zeznań (nawet Kościół je zalecał w słynnej księdze "Młot na czarownice").

W ciągu ostatnich kilkuset lat nastąpiły jednak duże przemiany społeczne. Zaczęło się od wielkich odkryć geograficznych, nowe ziemie przyciągały różnych awanturników i wszystkich, którzy nie mieli na Starym Kontynencie żadnych perspektyw. Później epoka kolonializmu, jednak królowie mieli ograniczoną zdolność sprawowania władzy w zamorskich posiadłościach. Kolonie zyskiwały coraz większą autonomię, aż w 1776 roku ogłoszono Deklarację Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Powstało pierwsze nowożytne państwo demokratyczne i pierwsze w historii, w którym wszyscy byli równi wobec prawa. No, może nie do końca, w USA prawa wyborcze dla kobiet to już chyba lata dwudzieste XX wieku, a zniesienie segregacji rasowej to nawet lata siedemdziesiąte.

Stary Kontynent pozostawał cywilizacyjnie z tyłu, wyjątkami były Rewolucja Francuska oraz wojny napoleońskie. W XIX wieku, erze przemysłu, zaczęły powstawać różne ruchy socjalistyczne i komunistyczne. Większe przemiany nastąpiły wraz z I Wojną Światową.

Koniec lat pięćdziesiątych to wielka afera z czasopismem "Playboy", które ośmieliło się drukować fotografie skąpo odzianych pań. Prokuratorzy szukali haka na jego twórcę, Hugh Hefnera, chcieli go za wszelką cenę wsadzić do więzienia.
Kolejny szok to koniec lat osiemdziesiątych - zespół Aerosmith zrobił coś, co wstrząsnęło całym show biznesem, czyli nagrał teledysk z czarnoskórymi muzykami z zespołu RunDMC. Poniżej ten szokujący materiał filmowy:


Państwa Bliskiego Wschodu stały z boku tych przemian, stąd pewne zwyczaje, które dla współczesnych Europejczyków mogą wydawać się staroświeckie. Lecz nie odbiegałyby zbytnio od kultury europejskiej sprzed raptem kilkudziesięciu lat. Lecz młodzi, wykształceni ludzie z większych miast położonych w tamtym rejonie nie odbiegają od swoich rówieśników z Zachodu.
Gdyby nie choroba psychiczna Jerzego III Hanowerskiego kolonie nie zbuntowałyby się, świat mógłby wyglądać zupełnie inaczej.

Prawo naturalne?

Właśnie w Edusat oglądałem sobie wykład z filozofii.
Było coś o 'prawie naturalnym', które istnieje niezależnie od poglądów człowieka. Ponoć homoseksualizm jest z nim sprzeczny - zastanawia mnie tylko, czy zwierzę potrafi postępować niezgodnie z naturą. Otóż na ulicach biegają sobie stadka piesków, które czasem zabawiają się między sobą, jakoś nie widziałem wśród nich suczki. Może i homoseksualizm jest sprzeczny z naturą heteroseksualisty, ale nie z naturą homoseksualisty. Po prostu jedni i drudzy tak mają i już. Tak jak kogoś może pasjonować budowanie modeli albo zbieranie znaczków, dla innych takie zachowanie jest kompletnie nonsensowne i niezrozumiałe.
Kolejnym z praw naturalnych miałby być zakaz zabijania. Cóż, zwierzęta często pożerają siebie nawzajem oraz walczą o terytoria, nie robią tego wbrew naturze.

Wszystkie prawa 'naturalne' i 'moralne' w zasadzie zostały zaszczepione ludzkości przez Biblię: zakaz homoseksualizmu, tatuowania się (starsi ludzie nerwowo reagują na tatuaże u młodzieży), zabijania, świadczenia nieprawdy (podczas procesu), kradzieży, zakładania ubrań przeciwnej płci, nakaz szanowania rodziców itd. Tak głęboko zakorzeniły się w naszej cywilizacji, że przyjmujemy je jako coś naturalnego. I wcale źle ludzie na tym nie wychodzą, lepiej niż na podbojach i rabunkach.

Lecz chyba najbardziej potępianą rzeczą w Biblii jest kierowanie się nienawiścią (sprawca nieumyślnego zabójstwa w oczach Jahwe nie był winny, gdyż nie kierował się tym motywem). Koran też nie jest wyjątkiem, wbrew temu co niektórzy chcą w nim widzieć.
Nienawiść to jedyna sprzeczna z naturą cecha, charakterystyczna tylko dla człowieka.

wtorek, 1 grudnia 2009

Zapowiedź

Trochę to dziwne, ale pewne wątki z tego bloga coraz częściej pojawiają się w literaturze i filmach. Niektóre pojawiły się, zanim o nich napisałem, choć o tym nie wiedziałem.

Ostatnio zupełnie przypadkiem obejrzałem film "Zapowiedź" ("Know1ng", Summit Entertainment LLC).
Nie opowiem, o czym jest, bo by nie było sensu oglądać. Poniżej zwiastun filmu:


Ciekawe tylko, co tajemniczy mężczyźni mieli na myśli twierdząc, że ktoś, kto właśnie umarł, jest już bezpieczny. Film tego nie precyzuje.

Nicolas Cage, odtwórca głównej roli, zagrał m.in. w filmie "Skarb Narodów". To o odnalezieniu skarbu Świątyni Salomona, słynnego króla narodu wybranego przez Jahwe, który stał się niedoścignionym wzorcem do naśladowania dla pokoleń żydowskich i europejskich władców. Znowu zbieg okoliczności, a może raczej należałoby powiedzieć "po nitce do kłębka"...

sobota, 28 listopada 2009

Wirtualna przemoc

Ostatnio wyczytałem o działaniach pewnych szwajcarskich organizacji broniących praw człowieka, które wymyśliły straszliwą głupotę - by zlikwidować przemoc w grach komputerowych. I teraz nie mogę spać po nocy, muszę się wypowiedzieć.

Najwyraźniej ludzie zatracają rozróżnienie pomiędzy dobrem a złem. Otóż nie są one zachowaniem samym w sobie, lecz skutkami tegoż zachowania. Zło nie przejawia się w postaci brzydkich potworów, nie świadczy o nim wygląd, to nie sposób zachowania.
Rozróżnienie jest banalnie proste - złe i niemoralne jest to, co powoduje cierpienie innych.

Wirtualne postaci w grze nie są świadome, nie odczuwają bólu i cierpienia. Więc z zasady, masakrowanie ich na wszelkie możliwe sposoby nie jest czymś złym. Natomiast mordowanie żywych ludzi jest już złe, bo dla ofiar nie jest czymś przyjemnym.

Ludzie mają już taką psychikę, że posiadają różne instynkty i emocje. Ich odczuwanie jest też potrzebne do zachowania równowagi, zarówno ciągłe uczucie szczęścia jak i cierpienia są szkodliwe dla tejże psychiki. Emocje są esencją życia, odróżniają je od zwykłego bytowania np. kamieni.

Gry komputerowe mają tą zaletę, że pozwalają rozładować negatywne emocje bez wyrządzania szkody otoczeniu. Pełnią rolę substytutu. W tym sensie są czymś pożytecznym.
One nie wywołują agresji, wręcz przeciwnie, likwidują ją. Po wymordowaniu tuzinów wirtualnych postaci raczej nikt nie ma ochoty zrobić komukolwiek krzywdy.

Istnieją psychopaci, którym sprawia przyjemność zadawanie cierpienia innym ludziom. W czasach, gdy nie było jeszcze gier, też istnieli. I to w jeszcze większej ilości.

wtorek, 24 listopada 2009

Postawić krzyżyk

W związku z ostatnią aferą, dotyczącą krzyży wiszących w szkołach, krąży pewien dowcip - że Unia Europejska zaleca budowę rond zamiast skrzyżowań, gdyż są neutralne światopoglądowo.

Chyba dotychczas coś wspominałem o symbolice krzyża, choć pobieżnie. Ten symbol jest znacznie straszy niż chrześcijaństwo.
Hiszpańscy konkwistadorzy, którzy zniszczyli cywilizację Inków, natknęli się na powszechny motyw krzyża. Sami byli brani za bogów, gdyż biali mężczyźni z brodami odpowiadali opisom z indiańskich legend.

Jak we wszystkich symbolach, punkt oznacza świadomość, linia to świadomość w ruchu (myśl), skrzyżowane linie to współdziałanie myśli, które tworzą kolejną myśl - myśl stworzenia. Twierdzenie Pitagorasa (a²=b²+c²) odnosi się właśnie do tego procesu ciągłej kreacji świata (był mistykiem, praojcem gnostyki). Krzyż to dwie przekątne w rombie, cztery trójkąty prostokątne.
Dwie twórcze myśli tworzą w wyższym wymiarze koleją myśl, i tak w kółko, nieskończona liczba wymiarów, światów, a w każdym kolejnym wszystko jest podwojone. To samo twierdzenie obowiązuje w muzyce ('oktawa').

Wszystko powstało z interakcji dwóch przeciwstawnych, a równocześnie uzupełniających się sił.
Próżnia jest wypełniona dwoma cząsteczkami-biegunami magnetycznymi ('cząsteczki wirtualne'), które się neutralizują, tworząc bezgradientowe (bezkierunkowe) pole. Kiedy równowaga zostaje zakłócona, pojawia się pole magnetyczne (chodzi o 'pierwotny magnetyzm', nieznany jeszcze nauce), tworzące wszystkie formy materii i energii.

Manfred Dimde w książce "Energia piramid" napisał:
"X jest równocześnie najmniejszym z możliwych przedstawień homogenicznego złożenia i miejscem przecięcia, z którego - wedle światopoglądu starożytnych Egipcjan - wywodzą się wewnętrzne prawa wszechświata i realność wszelkiego stworzenia."

Najwyraźniej w swoich początkach ludzkość miała kontakt z bardzo zaawansowaną wiedzą, opartą na matematyce i geometrii, lecz z czasem uległa ona zatraceniu i przetrwała w postaci symboli religijnych oraz mistycznych, których znaczenia nikt się nawet nie domyśla. Nawet swastykę naziści ukradli i sobie przywłaszczyli, a teraz gdybym chciał ją omawiać, musiałbym się tłumaczyć przed prokuratorem z rysowania symboli totalitarnych.

Powracając do unijnych rond - koło także jest symbolem, płaskim przeciwieństwem punktu (przestrzennym jest kula), oznacza całą świadomość, czyli wszystko co istnieje, Boga. Opłatki spożywane podczas komunii są okrągłe, na rysunkach świętych są okrągłe aureole wokół głów, w Egipcie był to symbol bóstwa Ra oraz Słońca.

wtorek, 17 listopada 2009

Idzie raczek nieboraczek

Ostatnio głośno jest o pewnych serwisach internetowych, które taktują zalogowanie się jako podpisanie umowy. To ewidentne cwaniactwo.

Czy na pewno mamy tu w ogóle do czynienia z zawarciem umowy?
Czy taka firma posiada jakąkolwiek umowę, podpisaną przez klienta? Coś mi się nie wydaje. Na stronie internetowej można co najwyżej zamieścić regulamin korzystania z usługi, lecz jest to tylko informacja o pewnych zasadach korzystania z serwisu i zobowiązania osób go prowadzących, które ich wiążą jako oświadczenie woli wygłoszone publicznie, nie zaś korzystających ze strony, bo to nie one zamieściły ten regulamin.
Natomiast umowa musi mieć formę pisemną i być podpisana przez obydwie strony, ewentualnie formę elektroniczną, podpisaną podpisem cyfrowym kwalifikowanym. Bez podpisu cyfrowego plik elektroniczny może ulegać łatwym modyfikacjom.

Zawarcie umowy kupna-sprzedaży następuje w chwili zapłaty za produkt. Tak samo jest w realnym życiu, jeśli zapłaciliśmy, możemy się domagać wypełnienia zobowiązania. Sami możemy zaciągać też inne zobowiązania, ale w formie pisemnej, w formie ustnej potrzebni są świadkowie (w celach dowodowych).

Czyli, jeśli nie została dokonana zapłata, to nie doszło do zawarcia umowy kupna-sprzedaży. A kliknięcie myszka na cokolwiek nie oznacza zawarcia umowy, gdyż na stronie wysuwającej roszczenie ciąży obowiązek udowodnienia faktu zawarcia umowy.

Jeśli przyjdzie pocztą jakaś faktura, bo kiedyś coś gdzieś kliknęliśmy, to możemy ją po prostu wyrzucić i nie przejmować się. Jeśli przyjdzie listem poleconym, to co najwyżej możemy odpisać, że nie zawieraliśmy żadnej umowy. I kto udowodni, iż to akurat my kilkaliśmy myszką? Może to był zawistny sąsiad, albo ktoś chciał nam na złość zrobić?
Paradoksalnie, jeśli zapłacimy, wtedy właśnie potwierdzamy zawarcie umowy. Dlatego nie można dać się zastraszyć komornikiem i rejestrem dłużników. Coś kojarzę, że straszenie działaniem organów państwowych podpada pod groźbę karalną, na pewno tego robić nie można bez konsekwencji prawnych.

Serwery przechowują adresy IP osób, które z nich korzystają. Lecz umowa kupna-sprzedaży jest umową cywilną, właściciel serwera nie może się domagać od dostawcy internetu danych jego abonenta, udzielenie ich narusza przepisy o ochronie danych osobowych. Jedynie w przypadku spraw karnych (przestępstw) policja lub prokuratura mogą wnosić o udzielenie im tych informacji.
Pozostaje też kwestia wiarygodności logów osoby wysuwającej żądanie.

Osoby prowadzące serwisy internetowe w zasadzie zdane są na łaskę osób z nich korzystających, nie na odwrót. Jeśli klienci nie zapłacą w terminie za usługę, albo łamią regulamin lub przepisy prawa, to po prostu pozbawia się dostępu. Nic innego nie można zrobić.

Jestem zdania, że umów należy dotrzymywać, ale w pewnych przypadkach są one ewidentną próbą wyłudzenia.

piątek, 13 listopada 2009

Zburzenie Jerycha

Od wieków trwają spekulacje, w jaki sposób przy pomocy trąb synowie Izraela (Jakuba) zburzyli mury Jerycha. Ultradźwięki, infradźwięki?
Pozwolę sobie mieć inne zdanie na ten temat.
Po śmierci Mojżesza, ostatniego urodzonego na ziemi egipskiej, jego następcą został Jozue. Po "cudownym" przekroczeniu rzeki Jordan (znowu wody się rozstąpiły) przystąpiono do oblężenia Jerycha. Siedmiu kapłanów o świcie okrążało mury, wraz z Arką, w otoczeniu wojowników i dęło w rogi. Siódmego dnia mury Jerycha rozsypały się.
Najwyraźniej to nie trąby sprawiły zniszczenie murów, inaczej nastąpiłoby to pierwszego dnia. To był fortel, chodziło o to, by obrońcy Jerycha przestali zwracać uwagę na ruchy wojsk pod murami miasta. Gdyby pierwszego dnia mury się posypały, obrońcy stawili by zaciekły opór i wielu Izraelitów by zginęło, może nawet wszyscy. Siódmego dnia atak okazał się całkowitym zaskoczeniem, obrońcy nie byli przygotowani do walki.
Zburzenie murów Biblia przypisuje osobistej interwencji Jahwe. Plan ataku również był Jego.

wtorek, 10 listopada 2009

Wpadki w Biblii

Dość znanym faktem jest, że biblijny Bóg Jahwe ukazywał się pod postacią płomieni lub obłoka.

Pierwszy z brzegu cytat, pochodzący z Księgi Powtórzonego Prawa, dotyczący Mojżesza (1,31-1,34):
"Nie drżyjcie! Nie bójcie się ich! Jahwe, Bóg wasz kroczący przed wami, On będzie walczył za was, podobnie jak to uczynił na waszych oczach w Egipcie i na pustyni. Tam widziałeś, jak twój Bóg Jahwe nosił cię, podobnie jak ojciec nosi swego syna, na całej tej drodze, którą przeszliście, aż przybyliście na to miejsce. Jednakże pomimo to nie ufacie swemu Bogu Jahwe, który kroczy przed wami drogą, by wam wypatrywać miejsca na obóz: w nocy w ogniu, by wskazać wam drogę, którą macie się posuwać, a za dnia - w obłoku."

Dziwnym zbiegiem okoliczności, identyczny efekt wywołałby napęd magnetyczny pierwszej generacji, pracujący w trybie wirującego pola. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wiele takich pojazdów sfotografowano. Za dnia otaczają się mgłą (fot.1):

Natomiast w nocy czerwoną poświatą zjonizowanego gazu (fot.2):


Kilka stron dalej (15,6) jest coś, co wygląda na instrukcję dla utworzenia współczesnego systemu bankowego:
"Twój Bóg Jahwe będzie ci bowiem błogosławił, jak to ci zapowiedział; będziesz pożyczał wielu obcym ludziom, a sam pożyczek zaciągać nie będziesz, będziesz władał wielu narodami, a one tobą nie zawładną".

Znowu dziwny zbieg okoliczności, bo najważniejsze rodziny bankierskie są spokrewnione z królewskim rodem Dawida, a rządy państw utraciły prawo emisji pieniądza.

Kolejny fragment świadczy o tym, że Bóg nie jest jakimś tam dobrotliwym duszkiem, tylko osobą twardo stąpającą po ziemi (23,15):
"Poza obozem będziesz miał pewne miejsce, dokąd będziesz wychodził na zewnątrz. Wśród swoich narzędzi masz mieć łopatkę; gdy będziesz wychodził na zewnątrz, wykopiesz nią dołek, a odchodząc, przykryjesz swoje nieczystości. Ponieważ twój Bóg, Jahve, kroczy pośród twojego obozu, aby cię ochraniać i aby wydawać ci twoich wrogów, twój obóz winien być święty. Nie może On widzieć u ciebie niczego odrażającego, aby się nie odwrócił od ciebie."

Posiadanie przez Boga ciała jest potwierdzone w pismach nowożytnych proroków, poczynając od Księgi Mormona.

--- dodano 13 listopada 2009 ---
Pewne sugestie mogą byś szokujące dla osób znających tylko przesłanie jednego z proroków. Jednak one są zgodne z przesłaniem wszystkich proroków razem wziętych (włącznie z ostatnim - Raelem). Na przestrzeni dziejów Jahwe odsłaniał kolejne tajemnice, w zależności od możliwości pojmowania człowieka z danego czasu. Lecz wiele technologii opisanych w świętych księgach wykracza poza możliwości wyobraźni nawet współczesnego człowieka (np. nieśmiertelność, niewidzialność, manipulowanie przeszłymi wydarzeniami).
Poszlaki wskazują na to, że ludzkość znajduje się zaledwie na etapie precywilizacyjnym, w najbliższych latach może nastąpić ogromny skok, zarówno intelektualny, jak i techniczny. Albo samozagłada, jeśli moralność nie nadąży.

poniedziałek, 9 listopada 2009

Piractwo komputerowe

Ostatnio głośno jest o dwóch stronach internetowych, prowadzonych w "czynie społecznym" przez tajemniczych praworządnych obywateli, pragnących zachować anonimowość, które informują o prawnych konsekwencjach używania nielegalnego oprogramowania.
Chodzi oczywiście o TylkoLegalnie.pl oraz Oni-Nielegalni.pl.

Cóż mogę powiedzieć, jeśli jakiś producent oprogramowania sobie nie życzy, by je powielano bez opłaty, to pozostaje uszanować jego wolę. To kwestia choćby kultury osobistej, poszanowania pracy innego człowieka.
Opracowanie programu komputerowego to mnóstwo pracy, zarówno programistów, jak i grafików, marketingowców, a nawet psychologów. Dzięki temu, że można sprzedać wiele kopii, przedsięwzięcie jest opłacalne. W praktyce okazuje się, że nie wystarczy raz opracować program, by już na zawsze czerpać z tego profity, to ciągła praca nad jego ulepszaniem. A rynek jest tak zatłoczony, że trudno przebić się z czymś nowym.

Sytuacja jest znacznie lepsza niż była jeszcze kilka lat temu, jest mnóstwo tańszych, a nawet darmowych programów do niemal każdego zastosowania. Producenci przygotowują również tańsze wersje profesjonalnych programów, przeznaczone do domowego użytku niekomercyjnego (niezarobkowego).

Sporo takich programów jest omówionych na stronie DobreProgramy.pl. Celowo wymieniłem akurat tą stronę, gdyż mało doświadczony użytkownik komputera przeszukując internet może natknąć się na szkodliwe programy, nawet fałszywe antywirusy(!). Programy z niepewnego źródła są też głównym winowajcą infekcji komputerów - antywirus nie wykrywa zagrożenia, gdyż sam program go nie posiada, lecz może być tak zmodyfikowany, by później ściągał wirusy i programy szpiegowskie.

Natomiast muzycy udostępniają swoje albumy na Jamendo.com

niedziela, 8 listopada 2009

Islam

Na Onecie trwa właśnie dyskusja w sprawie Islamu i Koranu. Ludzie są zszokowani zaleceniami Mahometa, by mordować niewiernych.

Mam parę uwag dla niezorientowanych:
- Mahomet, jako Prorok, nie wypowiadał własnego widzimisia, tylko przekazywał słowa Allaha. Na tym przecież polega misja proroków.
- Przesłania proroków są dostosowane do mentalności ludzi danego czasu i miejsca, trudno je rozpatrywać wyrwane z kontekstu historycznego.
- Według Koranu Allah posyłał swoich proroków innym ludom na Ziemi, a powstałe w ten sposób religie są zaliczane do "religii proroków", które należy traktować z szacunkiem, na równi z Islamem.
- Islam uznaje Mojżesza i Jezusa (a nawet Buddę) za proroków. Czyli ich wyznawcy z definicji nie są "niewiernymi", jeśli tylko akceptują tego samego Boga. Wystarczy, że potwierdzą, iż ich bogiem jest Allah i wyznają nauki jednego z Jego proroków. Może być problem z niektórymi odłamami chrześcijaństwa, które przypisują Jezusowi cechy boga, a nie człowieka-proroka.
- Dla Muzułmanina Tora oraz Nowy Testament są również świętymi księgami, gdyż tkwią w nich korzenie Jego religii, tak jak dla Chrześcijanina prócz nauk Jezusa ważny jest Stary Testament.
- Zalecenia mordowania niewiernych są również w Starym Testamencie, Bóg nakazał brak litości wobec mieszkańców Ziemi Obiecanej, gdyż żywi mogliby się mścić.
- Najwyraźniej Allah nie był zachwycony postępowaniem chrześcijan i Żydów, gdyż Jego zalecenia są analogiczne do starotestamentowych nakazów postępowania z barbarzyńskim ludami.
- Muzułmanie nie tyle nie lubią samych chrześcijan, co raczej Europejczyków. Kościół Rzymski bardzo dał im się we znaki w średniowieczu, gdyż organizował liczne krucjaty. Do tego dochodzi niedawny kolonializm. Żydzi też nie budzą sympatii Arabów (zresztą nie tylko ich), lecz ma to raczej związek z semicką skłonnością do wywyższania się nad inne (ówczesne) narody, które Tora nazywała "zwierzętami z ludzką twarzą".
Na Bliskim Wschodzie istnieją liczne odłamy chrześcijaństwa (np. Arianie), które koegzystują z Islamem i nikomu nie zawadzają do dwóch tysiącleci.
- Biblijny Jahwe nie należy do wzorców miłosierdzia, za jakiego uważają Go współcześni chrześcijanie, głównie dzięki szkolnym naukom wersji religii przeznaczonej dla dzieci. Jak sam to elegancko ujął, "przebacza, ale nie pozostawia bez kary". Rozczarowany swoim dziełem postanowił zgładzić ludzkość podczas potopu. "Pomieszał języki" budowniczym wieży Babel. Zbombardował Sodomę i Gomorę. Synowie Izraela na pustyni sprzeciwiali się Jego prawom, więc sporo z nich osobiście ukatrupił, a reszta miała przez 40 lat wałęsać się po pustyni, by żaden z tych, co wyszli z Egiptu, nie doszedł do Ziemi Obiecanej. Dwukrotnie doprowadził do zburzenia Świątyni Jerozolimskiej.
- Homoseksualizm, według Starego Testamentu, powinien być karany śmiercią. Tatuaże też nie były mile widziane przez Jahwe, gdyż kojarzyły się Jemu z barbarzyńskimi ludami.
- Jahwe kazał wymordować wszystkie ludy, które zasiedlały Ziemię Obiecaną.
- W średniowiecznej Europie panował strach przed Bogiem.
- W późnym średniowieczu i przez cały okres Renesansu odstępstwo od wiary katolickiej było nawet karane śmiercią. Działała Inkwizycja. Wszystko zgodnie z nakazem Biblii.
- Żydzi uważają, że to Jahwe sprowadził Holokaust za karę, że przestali być posłuszni Jego nakazom.
- Koran rzekomo ma popierać pedofilię. Lecz dawniej, kiedy średnia życia wynosiła dwadzieścia kilka lat, a szkoły nie istniały, dziewczęta po ukończeniu 12 roku życia uważano za dorosłe. To kwestia kulturowa. W Polsce ta granica wieku wynosi obecnie 15 lat, u Cyganów nadal 12 lat (przez co często popadają w konflikt z lokalnym prawem), w Stanach Zjednoczonych ukończone 17 lat.
- Zakrywanie twarzy przez Muzułmanki. Nie zapominajmy, że dawniej żyły one wśród ciemnych pastuchów, stąd takie środki ostrożności wynikały raczej ze zdrowego rozsądku, nie zaś jakiejś dyskryminacji.

Podsumowując, starożytność i średniowiecze to czasy oraz obyczaje, które ludziom współczesnym, przywykłym do obżerania się chipsami przed telewizorem, mogą wydawać się przerażające. Takie były wtedy realia, nie dziwi więc ich odzwierciedlenie w ówczesnej literaturze.
Dopiero 4 lipca 1776 r. Kongres uchwalił Deklarację Niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, która zawierała tak innowacyjne idee, jak równość wobec prawa (choć segregacja rasowa istniała jeszcze niedawno). Następna była Francja ze swoja Wielką Rewolucją, lecz na dobre rozpowszechniły się na Starym Kontynencie dopiero po I Wojnie Światowej.

Najwyraźniej wrogość wobec inności jest charakterystyczna dla wszystkich ciemnych ludzi, niezależnie od ich wyznania i narodowości, ideologie są tylko pretekstem dla przemocy. Ci bardziej inteligentni potrafią docenić odmienność i czerpać z dziedzictwa całej ludzkości.
Przecież święte księgi, prócz prawodawstwa dostosowanego do konkretnego społeczeństwa, zawierają ogromne pokłady życiowych nauk i mądrości.

sobota, 7 listopada 2009

b-Link

Dr Aleksandra Królak z Politechniki Łódzkiej, przy wsparciu Telekomunikacji Polskiej, opracował program do obsługi komputera przy pomocy mrugnięć powiek.
Jest przeznaczony dla osób niepełnosprawnych ruchowo, którzy dzięki niemu mogą zachować kontakt ze światem.
Program jest do pobrania na stronach TP oraz Orange. Jest rozwijany na zasadach open source i dostępny bezpłatnie dla każdego zainteresowanego. Wymaga systemu Windows i kamerki internetowej.

wtorek, 3 listopada 2009

Magnetyzery

Kolejnymi banalnymi w działaniu urządzeniami, które wzbudzają kontrowersje z racji nieznajomości absolutnych podstaw fizyki, są magnetyzery.

Szczególnie sceptycznie jest do nich nastawiona redakcja tygodnika "Auto Świat". Podobne stanowisko zajęli prowadzący program "Pogromcy Mitów" (telewizja Discovery Channel).
Owe badania polegają na założeniu z góry, że coś takiego nie może działać (bo niby jak?), trzeba to tylko "jakoś" udowodnić. "Dowód" polega na zamontowaniu jakiegoś magnetyzera do samochodu stojącego na hamowni i zmierzeniu zużycia paliwa. Oczywiście, nie nastąpiła żadna zmiana, więc magnetyzer nie działa. Choć przy takim przeprowadzeniu badań zmiana zużycia paliwa nie może nastąpić.
Producenci magnetyzerów umieszczają dziwną informację w instrukcji obsługi - że działa dopiero po przejechaniu kilkuset kilometrów (?!). Prowadzący powyższe badania zapewne uznali ją za bzdurę, gdyż zmierzyli zużycie paliwa natychmiast po zamontowaniu magnetyzera.
Druga informacja producentów to taka, że znacznie zmniejszają emisję węglowodorów (HC) i tlenku węgla (CO). To łatwo sprawdzić, wystarczy dokonać pomiaru emisji spalin przed i kilka dni po zamontowaniu magnetyzera. Sceptycy nigdy takich badań nie przeprowadzali.
Podejście sceptyków nie dziwi, gdyż producenci sami rozpowszechniają mit o "aktywacji magnetycznej", tajemniczego zjawiska stojącego za działaniem tych urządzeń.

Zasada działania magnetyzerów jest prosta, wynika wprost z pierwszego prawa Maxwella ("zmienne w czasie pole magnetyczne wytwarza pole elektryczne"), a konkretnie z jego przypadku szczególnego, nazwanego siłą Lorentza. W niemal każdym podręczniku do fizyki jest rysunek, przedstawiający zachowanie się ładunku elektrycznego pod wpływem prostopadłego do jego ruchu pola magnetycznego w tzw. komorze mgłowej (widać w niej świecący ślad poruszających się ładunków, co ułatwia obserwację). Stałe pole magnetyczne działa tylko na poruszające się ładunki elektryczne i nie może zmienić ich szybkości, lecz jedynie kierunek poruszania się, tor zaczyna przypominać sprężynę.

Po krótkim teoretycznym wstępie Czytelnik powinien się zastanowić, z czego składa się paliwo, czy jakakolwiek inna materia (odp. z ładunków elektrycznych - protonów i elektronów!).
Przepływające paliwo względem magnetyzera to ruch ładunków elektrycznych w prostopadłym polu magnetycznym. Jakie to wywołuje zmiany w paliwie, to już inna bajka. Jego skład na pewno się nie zmieni, może natomiast dojść do rozrywania długich łańcuchów węglowodorów i zmiany lepkości cieczy.

Analogiczne zjawiska zachodzą w przypadku magnesów stałych, które próbuje się stosować w medycynie od czasów Mesmera. W organizmie to krew i limfa przepływają w stałym polu magnetycznym. Ich głównym składnikiem jest woda, jej napięcie powierzchniowe pod wpływem pola magnetycznego się zmniejsza, a więc i płyny ustrojowe sprawniej krążą, polepsza się ukrwienie naczyń włosowatych.

Powracając do motoryzacji - inne właściwości fizykalne (nie chemiczne!) paliwa mogą powodować jego szybsze spalanie. To z kolei zwiększa sprawność samego procesu (silnik traci energię cieplną w określonym czasie), czyli zwiększa moc, moment obrotowy, zmniejsza emisję spalin. Ilość pobieranego przez silnik paliwa się nie zmieni, więc pomiary na hamowni nie wykażą tego, lecz w codziennym używaniu do spokojnej jazdy wystarczy słabsze wciskanie pedału gazu, a więc zużycie paliwa może trochę się zmniejszyć.
Jeszcze rozwiązanie zagadki działania magnetyzerów dopiero po pewnym czasie. Po założeniu magnetyzera konieczna staje się niewielka korekta ustawień gaźnika, a w nowoczesnym silniku komputer sterujący potrzebuje czasu do zmiany ustawień pod wpływem paliwa o innych właściwościach. Potrzeba też trochę czasu do ewentualnego wypłukania osadów utworzonych na kanałach dopływu paliwa do silnika.

Magnetyzery znajdują również zastosowanie w domowych instalacjach wodnych oraz przemysłowych. Dzięki zmianie lepkości cieczy zapobiegają gromadzeniu się kamienia.

Do najbardziej renomowanych producentów magnetyzerów w Polsce należą firmy Maksor i Multimag. Są też i inni, lecz trudno mi coś o nich powiedzieć. Przestrzegałbym przed tanimi podróbkami z Allegro, gdyż mogą one nie działać, ich konstruktorzy nie koniecznie znają tajniki budowy magnetyzerów i szukają informacji w Internecie.

Często pojawia się pytanie, czemu producenci samochodów ich nie stosują. Odpowiedź brzmi - czyj jest patent? Przy skali produkcji rzędu setek tysięcy czy milionów samochodów należałoby odprowadzać spore opłaty licencyjne (dziesiątki milionów dolarów). I spadną niemałe zyski ze sprzedaży katalizatorów. Właściciel każdego samochodu, po przejechaniu ponad 100tyś.km., musi się liczyć z opłatą kilku tysięcy zł na nowy podzespół, inaczej nie uzyska pozytywnego badania technicznego i pojazd nie będzie dopuszczony do ruchu. Ekologia to ważna rzecz:)
Właściciel może zacznie się zastanawiać nad zmianą samochodu na nowszy, a dodatkowe opłaty tuż po zakończeniu gwarancji zawsze dadzą jakiś bodziec.
Pomijam możliwość, że kierownictwo i inżynierowie producentów nie mają większego pojęcia o prawach Maxwella. Choć to, co wyprawiają z antenami radioodbiorników samochodowych, zmusza do refleksji (po jakie licho antena jest umieszczona na dachu plastikowego samochodu, skoro można ją zamontować niemal w dowolnym miejscu pod plastikiem karoserii?).

Zastrzegam, że celem tego wpisu jest wyłącznie wskazanie możliwych podstaw fizykalnych działania magnetyzerów, nie zaś ewentualnej przydatności konkretnych produktów. Nie przeprowadzałem osobiście badań. Może ochota by się i znalazła, ale nie środki czy sprzęt.