sobota, 26 listopada 2011

Microsoft Office 2010 Starter do pobrania za darmo

Ostatnio Microsoft udostępnił do pobrania za darmo (instalator polski i angielski) uproszczoną wersję pakietu Office 2010. Zawiera programy Word, Excel, narzędzia Clip Organizer,  Picture Manager oraz To-Go Device Manager umożliwiający instalację na nośniku przenośnym USB. Nie ma programu VBA i PowerPoint (za darmo dostępny jest również PowerPoint Viewer umożliwiający wyświetlanie gotowych prezentacji).
Do instalacji oraz pierwszego uruchomienia wymagane jest połączenie z Internetem.

Poniżej fragmenty treści licencji:
[...]
1. POSTANOWIENIA OGÓLNE. Oprogramowanie jest licencjonowane w trybie kopii na urządzenie. Partycja sprzętowa lub dysk typu blade są uznawane za oddzielne urządzenia.
[...] 2. PRAWA DO INSTALACJI I UŻYWANIA.
a. Jedna kopia na urządzenie. Licencjobiorca może zainstalować jedną kopię oprogramowania na wymiennym urządzeniu magazynującym dane. Z kopii tej może korzystać jeden główny użytkownik urządzenia, z którym oprogramowanie jest rozpowszechniane.
b. Licencjonowane urządzenie. Licencjobiorca może korzystać z jednej kopii oprogramowania jednocześnie.
c. Wydzielanie części składowych. Składniki oprogramowania są licencjonowane jako jeden produkt. Licencjobiorca nie może rozdzielać składników i instalować ich na różnych urządzeniach.
[...] 7. KOPIA ZAPASOWA. Licencjobiorca może sporządzić jedną kopię zapasową nośników oprogramowania i korzystać z takiej kopii wyłącznie w celu ponownej instalacji oprogramowania na licencjonowanym urządzeniu.
[...] 9. DOWÓD POSIADANIA LICENCJI.
a. Oryginalny dowód posiadania licencji. Jeśli Licencjobiorca nabył oprogramowanie na urządzeniu, dowodem posiadania licencji przez Licencjobiorcę jest dowód zakupu tego urządzenia. Dowód zakupu może zostać zweryfikowany na podstawie dokumentacji sprzedawcy.
[...]  
Czyli dosyć standardowa, często spotykana również w darmowych programach. Zakaz powielania dotyczy głównie nieautoryzowanego rozpowszechniania programu (np. przez producentów sprzętu) i użytkownika indywidualnego raczej to nie dotyczy (aby ściśle się tego trzymać, należałoby na każdy komputer pobrać oddzielną kopię, co jest nieco bez sensu).
Jeśli program był kupiony, należy mieć kopię zakupu, ale to oczywiście nie dotyczy programu pobranego za darmo ze strony jego twórcy.

czwartek, 24 listopada 2011

Technika w Księdze Mormona - załogowe obłoki i pola siłowe

Perypetie dwóch proroków w starożytnej Ameryce:
I stamtąd Nefi i Lehi poszli do kraju Nefi.
I stało się, że zostali pojmani przez oddział Lamanitów i wtrąceni do tego samego więzienia, gdzie słudzy Limhiego wtrącili Ammona i jego braci.
Po upływie wielu dni, podczas których pozostawiono ich bez jedzenia, przyszli ich zabrać, aby ich zabić.
I stało się, że Nefi i Lehi zostali otoczeni jakby ogniem. I żołnierze nie odważyli się ich pojmać bojąc się ognia. Ale Nefi i Lehi nie spłonęli, jakkolwiek stali w ogniu.
I gdy zobaczyli, że są otoczeni jakby słupem ognia, który ich nie pali, nabrali odwagi,
gdyż wiedzieli, że Lamanici nie odważą się ich pojmać, ani też podejść do nich, lecz stoją, jak gdyby zaniemówili ze zdumienia.
I stało się, że Nefi i Lehi zaczęli do nich przemawiać mówiąc: Nie bójcie się, gdyż to Bóg pokazał wam ten cud, aby was przekonać, że nie możecie nas zabić.
I gdy wypowiedzieli te słowa, ziemia zatrzęsła się i zadrżały ściany więzienia, jak gdyby miały się zawalić. A ci, którzy przyszli do więzienia, byli Lamanitami i Nefitami, którzy odstąpili od Nefitów.
I stało się, że otoczyła ich ciemna mgła i ogarnął ich wielki strach.
I usłyszeli głos dochodzący jak gdyby sponad tej mgły ciemności: Nawróćcie się, nawróćcie się i nie próbujcie więcej zabijać Moich sług, których posłałem do was, aby głosili dobrą nowinę.
I gdy usłyszeli ten głos, przekonali się, że nie był to głos grzmotu ani ogłuszający głos, ale cichy głos o wielkiej łagodności, niczym szept, a mimo to docierał do każdego zakątka ich duszy.
I pomimo łagodności tego głosu trzęsła się ziemia i drżały ściany więzienia, jak gdyby miały się zawalić, a mgła ciemności, która ich okrywała, nie rozpraszała się.
I ponownie usłyszeli głos: Nawróćcie się, nawróćcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie, i nie próbujcie więcej zabijać Moich sług. I stało się, że ponownie zatrzęsła się ziemia i zadrżały ściany więzienia.
I po raz trzeci usłyszeli głos i cudowne słowa, niemożliwe do wypowiedzenia przez człowieka, i ściany ponownie zadrżały, a ziemia zatrzęsła się, jakby miała się rozstąpić.
I Lamanici otoczeni mgłą ciemności i sparaliżowani strachem, nie byli w stanie uciec.
I pośród nich jeden, z urodzenia Nefita, który należał niegdyś do Kościoła Boga, ale odstąpił od niego.
I stało się, że gdy obrócił się, zobaczył przez mgłę ciemności twarze Nefiego i Lehiego, i zobaczył że jaśniały niczym twarze aniołów. I widział, że podnieśli oczy ku niebu, i wyglądali, jak gdyby rozmawiali czy mówili do kogoś, kogo widzieli.
I Nefita ten zawołał do rzeszy, aby obrócili się i spojrzeli na nich. I dana im była siła, że obrócili się i zobaczyli twarze Nefiego i Lehiego.
I zapytali tego Nefity: Co to wszystko oznacza i z kim oni rozmawiają?
A Neficie temu było na imię Aminadab. I Aminadab powiedział im: Rozmawiają z aniołami Boga.
I stało się, że Lamanici zapytali go: Co mamy czynić, aby zdjęto z nas tę mgłę ciemności?
I Aminadab odpowiedział: Potrzebujecie się nawrócić i modlić do Tego, który do was przemówił, aż będziecie wierzyć w Chrystusa, o którym uczył was Alma, Amulek i Zeezrom, a gdy to uczynicie, zostanie zdjęta z was mgła ciemności.
I stało się, że zaczęli się modlić to Tego, którego głos zatrząsł ziemią, i modlili się, aż rozstąpiła się mgła ciemności.
I stało się, że gdy rozejrzeli się wokół, zobaczyli, że rozstąpiła się mgła ciemności i że każdy z nich stoi w słupie ognia.
A Nefi i Lehi byli pośród nich otoczeni ogniem. I znajdowali się jak gdyby pośród płomieni, ale płomienie ich nie paliły, ani też nie zajęły się ściany więzienia, i wszyscy cieszyli się radością niewymowną i pełnią chwały.
I Święty Duch Boży zstąpił z niebios do ich serc, które rozgorzały niczym przepełnione ogniem, że wypowiadali niezwykłe słowa.
I usłyszeli łagodny głos niczym szept:
Pokój, pokój wam ze względu na na waszą wiarę w Mojego Umiłowanego Syna, który jest od założenia świata.
I gdy to usłyszeli, podnieśli wzrok, aby zobaczyć, skąd dochodzi ten głos. I ujrzeli niebiosa otwarte, i aniołowie zstępowali i nauczali ich.
I było tam blisko trzystu, którzy to widzieli i słyszeli, i nakazano im, aby się tym nie zdumiewali ani nie wątpili.
(HELEMAN6, 20-50)
Zapowiedź narodzin Jezusa i znaków towarzyszących temu wydarzeniu:
I [Samuel] powiedział im: Dam wam znak. Oto gdy upłynie pięć lat, Syn Boży przyjdzie na świat odkupić tych, którzy uwierzą w Jego imię;
i taki będzie znak Jego przyjścia: noc przed Jego przyjściem będzie jaśniała światłością i wyda się ludziom niczym dzień, albowiem nie zapadnie zmrok.
A więc noc nie nastanie, i noc i dzień będą niczym jeden ciągły dzień; i będzie to dla was znakiem, albowiem zobaczycie wschód, a także zachód słońca, i będziecie wiedzieli, że upłynęły dwa dni i noc, ale noc nie przyniesie ciemności, i będzie to noc poprzedzająca Jego narodzenie.
I ukaże się nowa gwiazda, jakiej nigdy przedtem nie widzieliście, i to także będzie dla was znakiem.
Ale to nie wszystko, albowiem ukaże się wiele innych znaków na niebie.
(HELAMAN14, 2-6)
Przybycie Jezusa do Ameryki po zmartwychwstaniu:
Rozmawiali także o Jezusie Chrystusie, o którego śmierci dowiedzieli się przez dany im znak.
I stało się, że gdy tak rozmawiali, usłyszeli głos, jak gdyby dochodzący z niebios, i rozglądali się, gdyż nie rozumieli głosu, który słyszeli. I nie był to głośny ani ostry głos. Był to cichy głos, a mimo to przeniknął ich, że słyszeli i ciało ich zadrżało; przeniknął do ich duszy i serca ich rozgorzały.
I stało się, że ponownie usłyszeli głos i nie zrozumieli go.
I po raz trzeci usłyszeli głos, i nasłuchiwali, i patrzyli w kierunku, skąd pochodził; patrzyli więc w niebo, skąd słyszeli głos.
I gdy usłyszeli głos po raz trzeci, zrozumieli. I usłyszeli słowa:
Oto Mój umiłowany Syn, w którym sobie upodobałem, przez którego wsławiłem Moje imię. Słuchajcie Go.
I stało się, że gdy zrozumieli, ponownie spojrzeli ku niebu. I ujrzeli Człowieka w białej szacie, zstępującego z niebios; i zstąpił, i stanął pośród nich, i oczy wszystkich spoczęły na Nim, i nie śmieli przemówić pomiędzy sobą, i nie wiedzieli, co to wszystko znaczyło, gdyż myśleli, że ukazał im się anioł.
I stało się, że wyciągnął rękę i przemówił do ludu:
Jestem Jezus Chrystus, o którym prorocy świadczyli, że przyjdzie na świat.
(3NEFI11, 3-10)
I powiedział do nich: Spójrzcie na swoje dzieci!
I gdy spojrzeli na nie i ku niebu, zobaczyli niebiosa otwarte i aniołów zstępujących z nieba niczym w ogniu. I zstąpiwszy otoczyli te dzieci. I były one otoczone ogniem, a aniołowie nauczali je.
(3NEFI17, 23-24)
I gdy Jezus dotknął ich wszystkich, ukazała się chmura i ogarnęła tłum, że nie widzieli Jezusa.
I gdy byli tak ogarnięci chmurą, odszedł od nich i wstąpił do nieba. I uczniowie Jego widzieli to i świadczą, że wstąpił do nieba.
(3NEFI18, 38-39)
Jezus wybiera 12 Amerykańskich Apostołów:
I gdy wszyscy zostali ochrzczeni i wychodzili z wody, zstąpił na nich Duch Święty i zostali napełnieni ogniem Ducha Świętego.
I otaczał ich jakby ogień, który zstąpił z nieba. I rzesza zgromadzonych widziała to i dali o tym świadectwo. I widzieli aniołów zstępujących z nieba, którzy ich nauczali.
I gdy aniołowie nauczali dwunastu wybranych przez Jezusa, przyszedł Jezus, stanął pośród nich i zaczął nauczać.
(3NEFI19, 13-15)
I Jezus błogosławił ich, gdy się do Niego zwracali, i uśmiech rozjaśnił Mu twarz, a światło z Jego oblicza zajaśniało na nich. I byli biali jak twarz i szaty Jezusa; i biel ta przewyższała wszelką biel, nie mając sobie równej na całym świecie.
(3NEFI19, 25)
Trzech z Amerykańskich Apostołów zapragnęło (podobnie jak św. Jan), aby żyć na Ziemi aż do czasu ponownego przyjścia Jezusa:
I gdy Jezus powiedział te słowa, dotknął palcem wszystkich z wyjątkiem tych trzech, którzy mieli pozostać do końca, i odszedł.
I niebo otworzyło się przed tymi trzema, zostali porwani do nieba, że widzieli i słyszeli rzeczy niemożliwe do opisania.
I zakazano im o tym mówić, ale też nie byli w stanie opowiedzieć o tym, co widzieli i słyszeli.
I nie mogli powiedzieć, czy byli tam w ciele czy w duchu, gdyż wydawało im się to jakby przemienieniem, albowiem doznali przemiany z tego ciała w stan nieśmiertelny, aby mogli zrozumieć rzeczy boskie.
(3NEFI28, 12-15)
A co się tyczy tych trzech uczniów wybranych przez Pana, którzy zostali porwani do nieba, o których nie wiedziałem, czy ich dusze zostały oczyszczone i przeszły ze stanu śmiertelnego w nieśmiertelny -
to odkąd o tym pisałem, pytałem Pana i objawił mi, że konieczna była przemiana ich ciała, gdyż inaczej musieliby doświadczyć śmierci.
Aby więc nie zaznali śmierci, nastąpiła przemiana ich ciała i nie doświadczą bólu ani smutku z wyjątkiem tylko smutku spowodowanego grzechami świata.
I przemiana ta nie jest jednoznaczna z przemianą, która nastąpi w dzień ostateczny; jednakże zostali przemienieni i szatan nie jest w stanie ich kusić; i są uświęceni w ciele i święci, że nie podlegają mocom ziemskim.
I pozostaną w tym stanie do czasu sądu ostatecznego Chrystusa, kiedy doznają większej przemiany i zostaną przyjęci do królestwa Ojca, aby pozostać z Bogiem na wieczność w niebie i nigdy nie odejść.
(3NEFI28, 36-40)
(fotografia pochodzi z serialu "Gwiezdne Wrota SG-1")

wtorek, 22 listopada 2011

Wydłużenie wieku emerytalnego

Minister finansów Jacek Rostowski wpadł na absurdalny pomysł poradzenia sobie z wydłużaniem się średniego czasu życia u ludzi - przesunięcie wieku emerytalnego do 67 lat.
Szkopuł w tym, że sam jest wykładowcą uniwersyteckim i ostatnio ministrem. Więc raczej nie da wszystkim przykładu pracy i nie zatrudni się przy budowie dróg albo na taśmie produkcyjnej na te 7 lat, które mu jeszcze zostały. Być może zamierza przez ten czas być ministrem, choć najwidoczniej umysł już nie jest na tyle sprawny, aby przewidzieć konsekwencje takich decyzji.

Są na świecie ludzie pracujący tak długo. Ale to dotyczy wysokich stanowisk (w firmach, na uniwersytetach, artystów itp.). Przeciętnemu pracownikowi raczej kondycja na to by nie pozwoliła.

Efekt będzie taki, że po przekroczeniu 60 roku życia firmy będą pozbywały się pracowników, aby zatrudnić młodszych, bo ze staruszków niewielki pożytek (słaba wydajność, błędy, częste zwolnienia lekarskie itd.). Nikt ich nie zatrudni, będzie też za późno na rozpoczynanie własnej działalności (to trwa lata, a zwolnienia będą dotyczyć w pierwszej kolejności pracowników o niskich kwalifikacjach). Z drugiej strony zostanie zablokowany dostęp do wyższych stanowisk dla młodych ludzi, więc ci będą musieli pracować znacznie poniżej swoich kwalifikacji (co oznacza zmarnowanie pieniędzy i czasu na naukę, brak motywacji do rozwoju osobistego). Czyli społeczeństwo jako takie zacznie dziczeć, rozwarstwienia się powiększą.

Owszem, wydłużanie czasu życia jest problemem dla systemu emerytalnego. Ale nie ma żadnego rozwiązania tego problemu. Jeśli czegoś nie można zrobić przy określonych założeniach, jedyne co pozostaje to zmienić założenia, system. Zmiana jakościowa, nie ilościowa.
Kiedyś ludzie podróżowali powozami konnymi. Te osiągnęły kres rozwoju, nawet najlepszy specjalista od powozów konnych nie byłby w stanie zwiększyć komfortu czy skrócić czasu przejazdu, to po prostu niemożliwe. Rozwiązaniem okazało się zastąpienie powozów przez samochody. Początkowo nie wszyscy byli tym zachwyceni (szczególnie wszelacy specjaliści od powozów), bo przecież dotychczasowy sposób podróżowania doskonale działał od tysiącleci.

wtorek, 15 listopada 2011

Technika w Księdze Mormona - łodzie podwodne

"Księga Etera" jest streszczeniem zapisu 24 płyt znalezionych przez ludzi Limhego, spisanym przez proroka Moroniego. Opowiada o podróży Jereda, jego brata i ich rodzin na kontynent północnoamerykański w czasach zniszczenia słynnej wieży Babel.
I stało się, że gdy zeszli do doliny Nimrod, Pan zstąpił i rozmawiał z bratem Jereda, a był w obłoku, że brat Jereda nie widział Go.
I Pan im nakazał, aby weszli w puszczę, gdzie nie postała ludzka stopa. I Pan szedł przed nimi i mówił im z obłoku, dokąd mają iść.
(ETER2, 4-5)
Na łodziach przepłynęli Morze Śródziemne.
I pod koniec czterech lat Pan ponownie przyszedł do brata Jereda w obłoku i rozmawiał z nim. I rozmawiał z bratem Jereda przez trzy godziny karcąc go, albowiem nie przestrzegał on modlenia się do Pana.
(ETER2, 14)
Aby przeprawić się przez Atlantyk zaczęli budowę barek zupełnie nowego typu.
I Pan powiedział: Idź i zbuduj barki na wzór tych, które dotychczas budowaliście. I stało się, że, jak Pan mu polecił, brat Jereda i jego bracia zbudowali barki na wzór dotychczas budowanych. A były one małe i lekkie, że unosiły się na wodzie niczym ptactwo wodne.
I zbudowali je w taki sposób, że były dopasowane i jak naczynia nie przepuszczały wody. Ich dno, ściany boczne i sklepienie były szczelne jak w naczyniu. Były one na długość drzewa z zaostrzoną przednią i tylną częścią i miały drzwi, które zamknięte pasowały dokładnie, że barka była szczelna niczym naczynie.
I stało się, że brat Jereda modlił się do Pana: O Panie, uczyniłem, co mi nakazałeś i zbudowałem barki, jak mi poleciłeś. Ale nie ma w nich światła i nie wiemy, dokąd mamy je sterować. I zginiemy, bo nie będziemy mieli czym oddychać, gdyż zużyjemy zawarte w nich powietrze.
I Pan powiedział bratu Jereda: Zrobisz jeden otwór u góry, a także u dołu, i gdy brak wam będzie powietrza odetkacie zawór i napłynie powietrze. A jeśli woda zacznie się przez ten otwór dostawać, zatkacie otwór, abyście nie utonęli. I stało się, że brat Jereda uczynił, jak mu Pan polecił.
I ponownie modlił się do Pana: O Panie, oto uczyniłem jak mi nakazałeś, i zbudowałem barki dla mego ludu, ale nie ma w nich światła. Czy pozwolisz Panie, abyśmy przebyli te wody w ciemności?
I Pan powiedział bratu Jereda: co chcesz, abym uczynił, abyście mieli światło w waszych barkach, albowiem nie możecie mieć okien, gdyż zostałyby one roztrzaskane na kawałki, ani nie zabierzecie ze sobą ognia, nie będziecie więc mieli światła od ognia. I będziecie jak wieloryb w morzu, gdyż będą na was spadać spiętrzone fale, mimo to będę wyprowadzał was z głębin morza na powierzchnię, bowiem to Ja posyłam wiatry i zsyłam deszcz i burze.
(ETER2, 16-24)
I stało się, że brat Jereda, gdy zbudowali osiem barek, poszedł na górę, którą nazwali Szelem, bowiem była bardzo wysoka, i wytopił ze skały szesnaście kamyków. A były one białe i przejrzyste niczym szkło. I zaniósł je w rękach na szczyt góry i ponownie wołał do Pana:
O Panie, powiedziałeś, że będziemy otoczeni wodą, nie bądź więc gniewny na swojego sługę widząc jego słabość przed Tobą. Oto wiemy, że jesteś święty i żyjesz w niebie, i wiemy, że jesteśmy niegodni przed Tobą, gdyż z powodu upadku ustawicznie skłaniamy się ku nieprawości, mimo to, Panie, nakazałeś nam modlić się do Ciebie, abyśmy mogli otrzymać od Ciebie to, czego pragniemy.
Oto ukarałeś nas, Panie, za naszą niegodziwość, wypędziłeś nas i żyliśmy przez tyle lat w puszczy, mimo to byłeś nam miłosierny. Okaż mi łaskę, Panie, i odwróć swój gniew od tego ludu, który jest Twoim ludem, i nie pozwól, aby w ciemności przebywali szalejące morze. Oto wytopiłem ze skały te kamyki.
I wiem, Panie, że masz wszelką moc i możesz zrobić, co zechcesz, dla dobra człowieka; dotknij więc tych kamyków Twym palcem i uczyń, aby świeciły w ciemności, a będą nam świeciły w barkach, które zbudowaliśmy, i będziemy mieli światło przeprawiając się przez morze. Wiemy, Panie, że możesz tego dokonać i okazać swą wielką moc, która przekracza pojęcie ludzkie.
I stało się, gdy brat Jereda wypowiedział te słowa, Pan wyciągnął rękę i dotknął każdego z kamyków. I zasłona została zdjęta z oczu brata Jereda, że zobaczył palec Pana, a był on jak palec człowieka z krwi i kości. I brat Jereda przyparł do ziemi przed Panem przejęty strachem.
I Pan, widząc, że brat Jereda przypadł do ziemi, powiedział mu: Powstań, dlaczego przypadłeś do ziemi?
I brat Jereda odpowiedział Panu: Zobaczyłem palec Pana i przeraziłem się, że Pan mnie porazi, gdyż nie wiedziałem, że Pan ma ciało i krew.
I Pan powiedział mu: Ze względu na swą wiarę zobaczyłeś, że przyjmę ciało i krew. I nigdy człowiek nie zwrócił się do Mnie z tak wielką wiarą, jak ty to uczyniłeś, gdyż inaczej nie mógłbyś zobaczyć Mego palca. Czy zobaczyłeś coś więcej?
I brat Jereda odpowiedział: Nie, Panie. Pokaż mi się Panie.
I Pan zapytał: Czy uwierzysz w to, co ci powiem?
I brat Jereda odpowiedział: Wiem, Panie, że mówisz prawdę, gdyż jesteś Bogiem prawdy i nie możesz kłamać.
I gdy to powiedział, Pan mu się ukazał. I Pan powiedział mu: Zostaniesz wykupiony od upadku i powrócisz do Mnie, albowiem jesteś o tym przekonany, dlatego też ukazałem ci się.
Jestem tym, który był przygotowany od założenia świata, by odkupić Mój lud. Jestem Jezusem Chrystusem, Ojcem i Synem. Dzięki Mnie wszyscy ludzie, którzy uwierzą w imię Moje, będą mieli życie wieczne i staną się Moimi synami i córkami.
I nigdy nie ukazałem się żadnemu człowiekowi, którego stworzyłem, gdyż żaden człowiek nie wierzył we Mnie tak, jak ty. Czy widzisz, że zostałeś stworzony na Moje podobieństwo? Oto wszyscy ludzie zostali stworzeni na początku na Moje podobieństwo.
Ciało, które teraz widzisz, jest Moim duchowym ciałem; i stworzyłem człowieka na podobieństwo Mego duchowego ciała. Oto, jak teraz ukazuję się tobie w duchu, ukażę się Memu ludowi w ciele.
I ja, Moroni, nie mogę przytoczyć wszystkiego, co zostało zapisane, ale wystarcza, jak powiem, że Jezus ukazał się temu człowiekowi i że Jego duch miał taką samą postać jak Jego ciało, gdy ukazał się Nefitom.
(ETER3, 1-17)
Jak widać, ów "przybysz z nieba" ma podobne do ludzkiego ciało z krwi i kości.
I stało się, że gdy Pan dotknął kamyków, które brat Jereda przyniósł na górę, brat Jereda zszedł z góry i rozmieścił je w barkach: jeden na przodzie i jeden w tyle każdej barki; i kamyki te oświetlały ich barki.
I tak Pan sprawił, że kamyki świeciły w ciemnościach dając światło mężczyznom, kobietom i dzieciom, aby nie musieli przebywać wielkich wód w ciemnościach.
I gdy przygotowali wszelką żywność, aby przetrwać w wodzie, a także żywność dla zwierząt i ptactwa, które mieli ze sobą zabrać, gdy to wszystko uczynili, weszli do swych łodzi, a raczej barek, i wyruszyli na morze powierzając się opiece Pana, Swego Boga.
I stało się, że Pan posłał gwałtowny wicher, aby wiał na wodach w kierunku ziemi obiecanej, że byli gnani wiatrem na falach morza. Wiele razy pochłaniały ich głębiny morza, gdy burze i gwałtowne wichry piętrzyły za nimi fale.
I gdy pochłaniały ich głębiny morza, woda nie mogła im wyrządzić żadnej szkody, gdyż łodzie ich były szczelne jak naczynia i jak arka Noego. I będąc otoczeni ze wszystkich stron wodą wołali modląc się do Pana, i Pan wyprowadzał ich na powierzchnię morza.
I gdy byli na morzu, wiatr nie ustawał, wiejąc w kierunku ziemi obiecanej. I tak byli gnani wiatrem po morzu.
I śpiewali oddając chwałę Panu, także brat Jereda śpiewał oddając chwałę Panu i dziękując Mu przez cały dzień; i gdy nadchodziła noc nie ustawali oddając chwałę Panu.
I byli tak gnani wiatrem, a żadne zwierzęta morskie ani wieloryby nie mogły im wyrządzić krzywdy. I przez cały czas mieli światło, na powierzchni czy też pod wodą.
I byli tak gnani wiatrem po morzu przez trzysta czterdzieści cztery dni.
I gdy wylądowali na ziemi obiecanej, uklękli na ziemi i ukorzyli się przed Panem roniąc łzy radości za wiele łask, które im okazał.
(ETER6, 2-12)
Może to jakieś przekłamanie tekstu i zastosowano napęd mechaniczny, ale te łodzie przypominają mi pewną rybkę - lubi płynąć tuż pod powierzchnią wody i wystawia jedynie płetwę grzbietową, a wiatr ją pcha do przodu.

Hmm, Indianie potomkami babilończyków i żydów. Ta teza jest zbyt grubymi nićmi szyta, aby nie dało się jej łatwo obalić lub potwierdzić, powinny istnieć jakieś artefakty. Coś kojarzę, że Eskimosi są oddzielną grupą niż Indianie, na dodatek mają jakieś słowa sumeryjskiego pochodzenia. Trzeba będzie kiedyś przebadać ten wątek, ale chyba nie mam literatury na ten temat, inaczej niż to było w przypadku ewolucji.

(rysunek pochodzi ze strony Space a Go Go the Elohim is coming).

poniedziałek, 14 listopada 2011

Militarne znaczenie religii

Zastanowiło mnie coś. Wśród wszelkich wyznań powszechna jest wiara w duszę trafiającą po śmierci do zaświatów, pomimo jednoznacznym stwierdzeniom w najważniejszych księgach monoteistycznych religii, że chodzi o zmartwychwstanie ciała.
Kapłani zawsze byli blisko władców, w wielu kulturach władcy sami byli najwyższymi kapłanami, czy wręcz uważani za bogów. Twierdzenia większości religii są całkiem naiwne i łatwe do obalenia (np. te dotyczące reinkarnacji), a jednak elitom zawsze zależało na zaszczepianiu ludowi tych zabobonów.

Czyżby wymyślanie religii miało jakiś cel polityczny, militarny? Oczywiście poza wzbogacaniem się kasty kapłanów. Co takiego po dziś dzień robią kapelani w wojsku?

Władcy zawsze twierdzili coś w tym stylu: "Oni są źli, my dobrzy, więc trzeba ich zniszczyć i ograbić z majątku, w imię boga/bogów zaprowadzić porządek, a jak któryś z was przy okazji zginie, to niech się nie martwi, bo jego dusza w nagrodę trafi do lepszego świata".
Nie trudno zgadnąć, co przy tym ci władcy myśleli: "Zdobądźcie dla mnie łupy, a jak zginiecie, to nie będę musiał z nikim się dzielić, i tak po śmierci nic nie ma, ale tego wam nie powiem, bo balibyście się ginąć, a jak nawet jest, to ktoś taki ważny jak ja ma tam pierwszeństwo".
Ale armię przekonaną, że po śmierci nic nie ma, trudno posyłać do boju. Żołnierze popukaliby się w czoło i rozeszli do domów.

czwartek, 10 listopada 2011

Skąd się bierze homofobia

Reakcja ludzi na homoseksualistów przypomina mi reakcję na nowe idee. Jeśli się nie mylę, chodzi o dokładnie to samo zjawisko.
Zastanawiałem się nad paniczną reakcją na to co nowe. Najwyraźniej wiąże to się z brakiem wzorców postępowania, z którymi umysł konfrontuje napływające bodźce, oraz nieumiejętnością stworzenia własnych, czyli samodzielnego myślenia.
Im się wydaje, że homoseksualizm to jakiś światopogląd, na który można nawracać innych. Więc homoseksualiści są wrogami ideowymi, naruszającymi dotychczasowy porządek świata.
A to po prostu cecha osobowa, jak kolor oczu. To jakby walczyć z niebieskookimi, bo rzekomo próbują innych nakłonić do posiadania niebieskich oczu, a "normalność" to brązowe oczy.
Na trop tego odkrycia nakierowały mnie wypowiedzi niektórych polityków (łatwo zgadnąć która to partia;) o "promowaniu homoseksualizmu". A przecież homoseksualizm nie jest ideą, którą można promować i przekonywać do własnej racji. Homoseksualiści po prostu coraz częściej się ujawniają, bo chcą spokojnie żyć i nie być dłużej traktowani jak dziwadła.
Ale politycy przecież muszą czymś straszyć ciemne społeczeństwo, jak nie homoseksualistami to Żydami, satanistami i ruskimi agentami (co śmieszniejsze, te wszystkie grupy miałyby ze sobą współpracować), aby móc uchodzić za wybawicieli od zła wszelakiego, w ten sposób zyskują poparcie.

Zaznaczam, że nie jestem homoseksualistą, ja tylko interesuję się techniką. Ale rozumiem homoseksualistów, gdyż na technikę ludzie też dziwnie reagują.
Jeśli ten wpis czyta jakiś homofob, zapewne panicznie zareaguje także na powyższy obrazek.

sobota, 5 listopada 2011

Rządy przyszłości

Parokrotnie wspominałem już o ideach geniokracji oraz gospodarki opartej na zasobach. Ale pewna kwestia, zawsze dla mnie oczywista, przez innych może być nierozumiana, gdyż na co dzień niczego podobnego nie widują.

W archaicznych ustrojach ludzie pracowali własnymi rękoma i wytwarzali niewiele więcej niż mogli sami zużyć. Więc władcy na nich pasożytowali. Efektem były wojny i powstające imperia, im więcej poddanych tym wyższe zyski z podatków.

Wskutek wynalezienia maszyn praca ludzka przestaje mieć większe znaczenie, stąd ostatnie "kryzysy". W przyszłości do zapewnienia wszelkich dóbr niezbędnych do przeżycia społeczeństwa potrzebna będzie praca zaledwie kilku % ogółu.
Nie powiedziałem jeszcze, kim jest te kilka %, które mają przywilej pracy (a wręcz obowiązki zawodowe) dla dobra wszystkich. Ano, nikt inny jak... władza. To właśnie administracja państwowa byłaby jedyną grupą zobowiązaną do świadczenia pracy.

Czyli sytuacja będąca zupełnym przeciwieństwem aktualnej - zadaniem władz byłaby służba na rzecz społeczeństwa, produkcja i dostarczanie niezbędnych dóbr (lokale, żywność, opieka medyczna) oraz motywowanie ludzi do rozwoju (wraz z postępem techniki obowiązki władz też malałyby).
Władza nie mówiłaby obywatelom co ci mają robić, nie wydawałaby tysięcy ustaw, nie pobierałaby żadnych podatków. Prawo byłoby proste i jasne, jedyny jego cel to wyznaczenie granic, których nie można przekraczać, oraz egzekwowanie tego.
To byłaby absolutna intelektualna elita, której główny cel stanowiłoby sprawowanie nadzoru nad infrastrukturą techniczną niezbędną całemu społeczeństwu.

To tylko ogólny zarys, konieczna byłaby jeszcze jakaś rotacja, bo jak ktoś zbyt długo na stołku siedzi, to mu sodówka uderza. Chociaż ten problem może sam by się rozwiązał - stanowiska państwowe przestałyby by być atrakcyjne dla ludzi z poczuciem wyższości, gdyż dbanie o bliźnich to dla nich zbyt absurdalne pojęcie.

piątek, 4 listopada 2011

Broń w kosmosie, czyli kolejne głupoty amerykańskiego rządu

Jednak miałem rację odnośnie systemu edukacji. W USA jest to pomyślane w ten sposób, żeby wyłapywać osoby wyróżniające się, a reszta jest równana. Natomiast w Polsce nie ma po co wyłapywać, gdyż i tak nie mają perspektyw (jaki jest budżet na badania naukowe?).

Ostatnio widziałem program telewizyjny, opowiadający o idiotycznych jak zwykle planach rządu amerykańskiego, tym razem dotyczących umieszczania broni w kosmosie. Żaden kraj na świecie nie chce tego, jedynie USA się wychylają, rzekomo w imię bezpieczeństwa narodowego. Broń taka jest o tyle wredna, że zniszczenie satelity powoduje powstanie chmary odpadków, które uniemożliwiają dalszą eksploatację danej orbity.

Z tym bezpieczeństwem narodowym to wiadomo o co chodzi, aż dziw bierze, że ludzie dają się tak okłamywać (najwyraźniej są ogłupieni przez szkoły, jak sięgam pamięcią, to w podstawówce wszyscy byli najbystrzejsi). Otóż Stany Zjednoczone posiadają broń nuklearną, a to oznacza, że nikt nigdy nie odważy się wypowiedzieć im wojny. Więc im armia w zasadzie nie jest potrzebna, a już na pewno nie do obrony. Za to atakować mogą do woli, o ile przeciwnik sam nie dysponuje bronią nuklearną.
Rodziny polityków amerykańskich mają udziały w firmach zbrojeniowych i naftowych, więc wiadomo o co chodzi w tym nakręcaniu wyścigu zbrojeń.

Z tym rzekomym zagrożeniem Ameryki to dziwna sprawa. Wszyscy się na nich uwzięli, nie na Kanadę, nie na Meksyk, nie na Amerykę Południową, nie na Afrykę (wymienione tereny są niemal bezludne i posiadają bogactwa naturalne). Co oni takiego widzą w tej Ameryce?

środa, 2 listopada 2011

Chrzest dzieci według Księgi Mormona

Znalazłem takie oto coś:
Słuchajcie słów Chrystusa, waszego Odkupiciela, waszego Pana i waszego Boga. Oto przyszedłem na świat, aby wzywać do nawrócenia grzeszników, a nie sprawiedliwych. Zdrowi nie potrzebują lekarza, lecz tylko ci, którzy są chorzy; i małe dzieci są zdrowe, gdyż nie są zdolne do popełniania grzechu, a co do przekleństwa Adama, to zdjąłem je z nich, że nie ma nad nimi władzy, i prawo obrzezania zostało we Mnie wypełnione.
(MORONI8, 8)
Chodziło o to, że twierdzenie o konieczności ochrzczenia dziecka jest zniewagą wobec Stwórcy, gdyż podważałoby Jego bezstronność. Bo to byłaby kara piekła dla dziecka nieochrzczonego, które niczego złego nie zrobiło. Małe dziecko nie jest też zdolne do nawrócenia się.
Podług Prawa nie będą też sądzone ludy, którym nie zostało ono przekazane (czyli znowu współczesny warunek obowiązywania prawa - musi być wcześniej publicznie ogłoszone).

Księża oczywiście twierdzą, że to szatan natchnął tą księgę, by zmniejszyć ich zyski ze świadczenia usług religijnych i tym samym podkopać fundamenty Kościoła. W dodatku promuje heretycką ideę kapłana, który sam siebie utrzymuje jak każdy inny człowiek, natomiast posługę duszpasterską pełni całkowicie charytatywnie.