W X księdze Rygwedy, spisanej prawdopodobnie 3 tysiące lat temu, jest taki oto opis powstania Wszechświata:
"Nie było ani bytu, ani niebytu, ani powietrza, ani nieba nad nim... Nie było ani życia ani śmierci, ani dzień się nie odróżniał od nocy, nie istniało nic w chaosie świata. Ciemność była tylko, w ciemności spowita. Bezkształtne wody były całym światem: świat był nicością w nicości ukryty, a jednak życia żar we wnętrzu się żarzył... Któż jest ten, kto zna praczasów dzieje? Kto wie, jak świat stworzony został wówczas, gdy żadnych nie było jeszcze bogów. Kto rzec nam może to, czego nikt nie widział?..."
Tekst jest uważany za poezję, wytwór wyobraźni. A jednak może kryć ślady bardzo zaawansowanej wiedzy.
Woda to eter, czy bardziej współcześnie - czasoprzestrzeń, pole kwantowe. Według współczesnej fizyki kwantowej materia jest generowana i podtrzymywania w istnieniu dzięki zakłóceniom równowagi "wirtualnych cząsteczek i antycząsteczek" pola kwantowego.
Żar życia tlący się we wnętrzu to rodzaj naturalnych odpowiedników algorytmów, kontrolujących prawa przyrody. Skoro da się opisać matematycznie właściwości materii, to musi być coś, co ją kontroluje, nadaje jej prawa. Niekoniecznie Bóg, gdyż materia (oprócz życia) nie zachowuje się inteligentnie, jedynie dąży do minimalizacji energii.
Fragment wspomina to, co było oczywiste dla starożytnych - że to nie bogowie stworzyli Wszechświat, są tylko jego późniejszym wytworem i podlegają jego prawom, tak jak ludzie.