To, że ktoś powołuje się na Boga, Jezusa, Maryję lub Mahometa, nie znaczy, iż ma rację i należy go słuchać. Często ktoś taki cynicznie wykorzystuje wiarę innych.
Przykładem są muzułmańscy zamachowcy-samobójcy. Jakoś nie skojarzyli, że w Raju mogliby spotkać tych samych Żydów, których wcześniej zabili - ten przykład obrazuje kuriozalność owej sytuacji. Na Raj trzeba zasłużyć, a nienawiść nie jest do tego drogą.
Koran bezwzględnie zabrania mordowania ludzi, jeśli są nieuzbrojeni i nie zachowują się agresywnie, bez względu na ich religię. Natomiast na ulgę we wstępie do Raju mogą liczyć ci, którzy zginęli z powodu swojej religii. Czyli dotyczy to sytuacji śmierci z powodu prześladowań religijnych, nie wyparcia się swojej wiary dla uniknięcia grożącego niebezpieczeństwa lub cierpienia. Innym przypadkiem, o znaczeniu już historycznym, byli towarzysze Mahometa. Nie ma wzmianki o samobójcach, niezadowolonych z obecnego życia. Umrzeć jest łatwo, ale to życie jest Próbą.
"Moda" na zamachy samobójcze ma swoje korzenie wśród średniowiecznych asasynów, wykonujących rozkazy władców Alamutu, wywodzących się z potomków Mahometa. Wypaczali oni w ohydny sposób słowa Koranu dla własnych chorych ambicji, przed czym ta Księga sama przestrzega. Nie dość że samobójstwo, to jeszcze morderstwo, w dodatku ze względu na wiarę w tego samego Boga.
Tak na logikę - jedna Istota nie mogłaby powołać kilku religii w celu ich wzajemnego zwalczania się, było by to nie w porządku wobec wiernych. Więc w konflikty pomiędzy Żydami oraz Muzułmanami nie powinno się włączać wiary. One mają jak najbardziej ludzkie korzenie - ambicje władców, arogancję, brak szacunku, uprzedzenia, nienawiść. Wina leży po każdej ze stron, a żadna z nich nie chce ustąpić.
Podpowiedź dla Izraela - Palestyńczycy zapewne chcieliby, by ich dzieci wiodły spokojne życie i miały perspektywy na przyszłość. A traktowanie kogoś z góry zawsze rodzi agresję, lecz przemoc nie jest sposobem na zdobycie szacunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz