niedziela, 27 kwietnia 2008

Ptasie zabobony

W 1948r. B.F.Skinner z Indiana University przeprowadził badania nad przesądami u gołębi.
Gołębie umieszczono w klatce i co 15 sekund automat dostarczał im porcję karmy. Po kilku minutach u gołębi wykształciły się różne rytuały, w zależności od zachowania ptaka podczas podawania pierwszych ziaren- takie jak chodzenie w kółko, poruszanie głową w górę i w dół, itp. Ptaki swoim zachowaniem chciały ‘zaczarować’ pojawianie się ziaren i w ich mniemaniu udawało im się.
Brzmi znajomo? Ludzie także są podatni na przesądy i rytuały.
W 1987r. prof. Kiochi Ono z Uniwersytetu w Kioto przeprowadził podobny eksperyment, tym razem na ochotnikach. Urządzenie składało się z trzech dźwigni i wyświetlacza pokazującego liczbę punktów. Ochotnicy mieli za zadanie zdobyć jak największą ilość punktów, lecz wynik był z góry przesądzony, o czym nie wiedzieli.
U większości z nich pojawiły się różne ‘magiczne’ zachowania, jedna ze studentek „weszła na stół, żeby dotknąć wyświetlacza, i w tym momencie liczba punktów znowu wzrosła. Zaczęła więc dotykać innych miejsc, takich jak lampka kontrolna, ekran, śrubka przy ekranie i ściana. Kilka minut później punkt pojawił się na liczniku w chwili, gdy zeskoczyła na podłogę, wtedy przestała dotykać i zaczęła podskakiwać. Po paru podskokach zdobyła kolejny punkt, kiedy dotknęła sufitu butem trzymanym w dłoni. Skakała więc dalej, dotykając sufitu, przestała dopiero po 25 minutach- może z powodu zmęczenia”.

Przesądy definitywnie obalone. A może jednak z tą magią to coś jest na rzeczy?
Wiele poszlak sugeruje, że myśli mają niewielki wpływ na ‘zbiegi okoliczności’. Sztukę wpływania na los rozwijali dawniej różni czarownicy- szamani, druidzi, itp. Ale trzymali sekrety swojego fachu w tajemnicy, twierdząc że ludzie nie są jeszcze gotowi na taką wiedzę. Oczywiście chcieli też zachować wpływy w swoich społecznościach.
Niektóre z nich to rodzaj triku, jak choćby ten opowiedziany przez Wojciecha Cejrowskiego - myśliwi chcieli się od szamana dowiedzieć, jaka będzie pogoda podczas polowania. Kazał on upleść z trawy pierścień i wrzucić do wody. Przyglądał się, przyglądał, w końcu powiedział że będzie słonecznie. Po odejściu myśliwych zdradził on naszemu podróżnikowi sekret- pierścień zatrzymywał fale na powierzchni i w gładkim lustrze wody w środku odbijało się niebo.

Lecz są znane przypadki choćby śmiertelnych klątw czy zaklinania deszczu. Czarownicy na tysiąclecia przed psychologami wiedzieli, że umysł składa się z 3 części (dokładnie w takiej kolejności połączeń):
1) Świadomości dziennej (rozum);
2) Podświadomości (emocje i uczucia);
3) Nadświadomości (ducha [opiekuńczego]). Jest on poza ciałem fizycznym, w ‘tamtym świecie’, połączony z innymi bytami. Carl Gustaw Joung nazywał to ‘zbiorową nieświadomością’.

Według wiedzy tajemnej myśl, by się ziściła, powinna:
1) Wystąpić łącznie z jakimś bodźcem fizycznym (cielesnym). Może to być jakiś przedmiot (amulet) czy rytuał (choćby modlitwa), któremu przypisujemy irracjonalne znaczenie. Podświadomość wszystko interpretuje dosłownie, doznanie ułatwi przekazanie myśli z części świadomej poprzez podświadomość ku owej nadświadomości.
2) Być naładowana energią. Można sobie wyobrazić, że wpływa do organizmu razem z oddechem czy pożywieniem, wypływa wraz ze słowami.
Niektórzy naukowcy stanowczo zaprzeczają istnieniu owej energii, nie zdając sobie sprawy, że to jest to samo, co ‘próżnia fizyczna’ czy ‘pole kwantowe’. Atomy i cząstki subatomowe to uformowane w niej wiry.

Komuś o nastawieniu technicznym łatwiej sobie wyobrazić Wszechświat jako wielką maszynę. W tamtym świecie byłby ‘program sterujący’ maszyną.

Współczesna technika korzysta ze znanych praw przyrody. Kto wie, może kiedyś da się zbudować urządzenia, które lokalnie zmieniają ów program sterujący, czyli.. prawa przyrody.
Może gdzieś istnieją istoty, dla których takie możliwości są codziennością, jak dla nas elektryczność.

[Ostrzeżenie: ten wpis ma wyłącznie charakter informacyjny, nie instruktażowy! Praktykowanie magii bez odpowiedniego przygotowania i predyspozycji może zakończyć się tragicznie. To nie zabawa.]

środa, 23 kwietnia 2008

Na prawdę

Około 3000 lat temu król Salomon miał rozsądzić, która z dwóch kobiet jest matką dziecka. Zaproponował iście salomonowy wyrok- rozcięcie dziecka na pół, by sprawiedliwie pozdzielić. Jedna z kobiet stwierdziła „niech nie będzie ani twoje, ani moje”, druga gotowa była zrezygnować z dziecka, byle by przeżyło. Wiadomo już było, która jest prawdziwą matką.
2500 lat temu pewien indyjski kapłan miał ustalić, który z kilku złapanych podejrzanych jest złodziejem. Umieścił więc osła z posmarowanym sadzą ogonem w najciemniejszym zakątku świątyni. To był zaczarowany osioł- miał odezwać się ludzkim głosem, kiedy faktyczny winowajca pociągnie go za ogon. Osioł oczywiście nic nie powiedział, ale za to jeden z podejrzanych nie miał rąk pobrudzonych sadzą.

W dobie wszechobecnej techniki rzadko już stosuje się równie błyskotliwe sztuczki. Chociaż policjanci znają pewną metodę: podejrzany, który jest niewinny, na oskarżenie zareaguje oburzeniem, natomiast sprawca stwierdzi „nie ma dowodów”.

Wywiad czasem korzysta z substancji chemicznych (narkotyków) takich jak np. skopolamina. Wpływają one na system nerwowy i obniżają próg zahamowań.

Ale miało być przecież o technice. Przy jej pomocy podejmuje się próby wykrywania kłamstwa, czy ściślej stresu towarzyszącego kłamstwu.
W 1885r Włoch Cesar Lombroso zbudował hydrosfygmograf (hydrosphygmograph), urządzenie mierzące puls i ciśnienie krwi.
W 1914r Vittorio Benussi próbował odróżnić prawdomówność od kłamstwa poprzez pomiar oddechu, natomiast podczas I Wojny Światowej Amerykanin William Marston sprawdzał prawdziwość zeznań niemieckich jeńców mierząc ciśnienie krwi.
W latach 1920-1921 John Larson opracował pierwszy poligraf (polygraph), mierzący i rejestrujący kilka parametrów biologicznych: ciśnienie krwi i oddech.
W latach 1926-1936 Leonard Keeler i Walter Summers udoskonalili poligraf, dodając do niego pomiar rezystancji skóry (GSR- galvanic skin response). Keeler kilkanaście lat później otworzył pierwszą szkołę dla operatorów poligrafu. Powstała również organizacja American Polygraph Association.
W 1970r trzech oficerów armii amerykańskiej D. Bell Jr, Charles McQuiston oraz Wilson Henry Ford, założyło firmę Dektor Counterintelligence and Security produkującą wykrywacze działające na zupełnie innej zasadzie- analizy głosu. Pierwszy PSE 1 (Psychological Stress Evaluator) był stosunkowo prymitywny, najpierw nagrywano głos na taśmę, później odtwarzano czterokrotnie wolniej, filtrowano i zapisywano przy pomocy EKG na taśmie papieru. Powstało stowarzyszenie International Society of Stress Analysys.
W 1988r National Institute for Truth Verification wprowadził na rynek CVSA (Computer Voice Stress Analyzer), również operający się na analizie głosu, lecz pisaki i papier zostały zastąpione rejestracją komputerową.
W 1995r Lawrence Farwell, założyciel Brain Fingerprinting Labs, opatentował technikę wykrywania kłamstwa opartą na analizie aktywności mózgu, a szczególnie specyficznego typu fal mózgowych (tzw. P300) powstającego, gdy człowiek widzi znany sobie przedmiot.
Inne firmy produkujące detektory kłamstwa to m.in. Lafayette Instrument, czy Axciton Systems Inc.

A na zdjęciu zabawny De-FIB-ulator.


Oczywiście urządzenia wykrywające kłamstwo nie dają poprawnych w 100% wyników, ich skuteczność szacuje się na 60-90%.

Można je także oszukać:
-Praktykowanie medytacji może wyeliminować pojawianie się reakcji emocjonalnych na zadawane pytania;
-Podczas pytań kontrolnych skoncentrowanie uwagi na jakimś temacie, napięcie mięśni czy zadanie sobie bólu może upodobnić reakcje organizmu do kłamstwa. Agenci sowieccy udający emigrantów byli wyposażani w kłujące ostrze wewnątrz buta i często przechodzili testy.

niedziela, 20 kwietnia 2008

Antygrawitacja

Święty graal fizyki. Ponoć ma umożliwić zbudowanie niezwykłych pojazdów, kiedy tylko da się ją opanować. To mrzonka, nawet jeśli takie zjawisko istnieje, jest nieprzydatne. Ciąg silnika gwałtownie by malał wraz z wysokością, nie dałoby się kontrolować toru lotu. Ale jest alternatywa.

Amerykański fizyk Townsend T. Brown w latach 20-tych XX wieku odkrył zjawisko elektrograwitacji. Chodzi o powstającą niewielką siłę próbującą przesunąć naładowany kondensator w kierunku dodatniej okładki.
Wyniki badań publikował także zespół naukowców pod kierownictwem R.G. Worcestera i J. Longhursta, poza tym w literaturze panuje grobowa cisza. To jeden z wielu przykładów utajniania odkryć naukowych, trzymania ludzkości w niewiedzy, w imię polityki i wojny.

Korporacja Lockheed Martin prowadzi tajne badania nad zastosowaniem elektrograwitacji. Jak coś ukryć, to najlepiej na widoku- w 1988r. telewizje całego świata obiegły obrazy wytaczanego przed hangar bombowca B-2. Uwagę przykuwał niezwykły trójkątny kształt latającego skrzydła, szokowała informacja o niewidzialności dla radarów. Ale nie wspomniano o czymś jeszcze.



Ciąg startowy silnika General Electric F118-100 na wysokości 0m wynosi wg. USAF 77kN, a wg. producenta 84,5kN. Płatowiec ma 4 silniki. Masa startowa to ok. 150-170 ton (wg. różnych źródeł). Proste obliczenia wskazują, że współczynnik siły ciągu do masy wynosi 0,2. A to trochę mało jak na samolot bojowy.
W 1952r. dr M. Rose napisał: „dodatnie pole (..) poruszające się przed statkiem powietrznym (..) działa jak bufor, który zaczyna usuwać powietrze z jego drogi. To pole działa jak klin, który osłabia barierę dźwięku”.
To rozwiązanie, z lat pięćdziesiątych, zastosowano później właśnie w bombowcu B-2. Krawędzie natarcia skrzydeł są ładowane napięciem dodatnim rzędu milionów woltów, z silników są wyrzucane strumienie ujemnie naładowanych jonów. Efekt- moc napędu rośnie z 25MW do co najmniej 100MW. Podczas startu panuje niezwykła cisza.

Nie wiem czy ziemska nauka wyjaśniła zjawisko elektrograwitacji, ale wystarczy chwilę się zastanowić. Otóż atomy składają się z ciężkiego naładowanego dodatnio jądra i krążącej wokół niego ujemnej powłoki elektronowej. Umieszczenie ich pomiędzy okładkami kondensatora (atomy są przecież w dielektryku) naładowanymi elektrostatycznie spowoduje przyciąganie elektronów w kierunku dodatniej okładki. Dielektryk, w odróżnieniu od przewodnika, praktycznie nie zawiera elektronów swobodnych. Pole elektryczne spowoduje więc zniekształcenie orbit elektronowych, staną się one jajowate zamiast okrągłych, wydłużone w kierunku okładki dodatniej. Wewnątrz atomów powstaną niezrównoważone siły próbujące przesunąć jądra atomów, a co za tym idzie całe atomy, w kierunku dodatniej okładki.
To wyjaśnienie pozwala na znalezienie kilku sposobów znacznego powiększenia powstającej siły, ale jak to zrobić to już nasza słodka tajemnica :)

środa, 16 kwietnia 2008

Tesla Car

Mało kto pamięta, że w końcu 19-go wieku napęd elektryczny automobili był najpopularniejszy, zaraz obok.. parowego. Dopiero później został wyparty przez silnik spalinowy.
Rosnące ceny paliw kopalnych i pojawianie się nowych, coraz pojemniejszych akumulatorów powoduje powrót do silników elektrycznych.



Jedną z pierwszych jaskółek jest sportowy bolid produkowany przez Tesla Motors.



Silnik elektryczny o mocy 185kW (248KM), zasilany akumulatorami litowo-jonowymi, osiąga 13000obr/min, rozpędza pojazd 0-100km/h w 4s i pozwala na przejechanie 350km pomiędzy ładowaniami. Prędkość maksymalna to zaledwie 201km/h, ale cóż, droga to nie tor wyścigowy.

niedziela, 13 kwietnia 2008

NaeLCeDka

Czyli naklejka na LCD- cienka folia naklejana na wierzch pokrywy laptopa, na której może być nadrukowana dowolna grafika. Bez obaw- klej jest tak dobrany, że można ją w każdej chwili oderwać:)



Ma wiele zalet:
-Chroni obudowę przed zarysowaniami.
-Zakrywa już istniejące ryski.
-Polepsza walory estetyczne laptopa.
-Pełni funkcję marketingową (np. logo firmy lub organizacji).

Polski pomysł, chroniony prawem patentowym (nie udało nam się ustalić numeru patentu).

naelcedka® to marka firmy Sycube s.c., można zamówić na stronie producenta lub poprzez Allegro.

niedziela, 6 kwietnia 2008

Pod prąd

Zastanawiała mnie kwestia niezwykłych przeciwności losu spotykających ludzi próbujących coś zmienić, tzw. "Prawo Murphy'ego".
Może przyszłość jakby "wypływa" z teraźniejszości po najmniejszej linii oporu. Wózek stojący na zboczu góry sam nie wjedzie, wręcz można przewidzieć że zjedzie, bo tak wynika z najmniejszej linii oporu. By wjechał trzeba włożyć energię. Z przyszłością może być podobnie- próbując ją zmienić natyka się na pewien opór bezwładności, starający się przywrócić przyszłość do stanu wyjściowego o najmniejszej energii. Znów trzeba włożyć energię, wykonać pracę (w sensie fizycznym lub intelektualnym), by coś zmienić. Im większa zmiana, tym potrzebna większa energia.Nie bez powodu wspominałem o pracy intelektualnej.
Otóż w dualistycznym Wszechświecie myśli i wyobrażenia są równie realne dla tamtego świata, jak prawa fizyczne dla świata materii. Myśl jest pierwotna wobec materii, najpierw się pojawia, później następuje zmiana w świecie materialnym (Chodzi nie tylko o myśli ludzi, ale i działanie Umysłu Wszechświata, który oddziałuje poprzez prawa natury, zbiegi okoliczności oraz żywe istoty). Można to zaobserwować na co dzień. Podobnie jak pewne "momenty kluczowe" w czasie, w którym przyszłość się rozdwaja i jest szansa podjęcia decyzji czy pójść w jedną czy drugą stronę. Wniosek- by zmienić przyszłość trzeba zmienić sposób myślenia.

Poniżej teledysk Patrycji Markowskiej "Nie Zatrzyma Nikt":

czwartek, 3 kwietnia 2008

Urządzenie Hieronymousa

Dr Thomas Galen Hieronymous w latach 40-tych XX wieku prowadził badania nad odkrytym przez siebie 'promieniowaniem eloptycznym'. Skonstruował i opatentował urządzenie, które wykorzystywało owo promieniowanie do lokalizacji i badania składu minerałów.
Kilku uczonych, m.in. dr Clyde W. Tombaugh (odkrywca Plutona) skonstruowało owo urządzenie i potwierdziło fakt jego działania.

A oto opis konstrukcji:
-Próbka- minerał lub kawałek metalu poddawany analizie.
-Cewka indukcyjna- 14 zw. na tekturowej rolce o4x5cm (np. po papierze toaletowym).
Kondensator o pojemności 10nF, -wraz z cewką tworzy obwód rezonansowy o częstotliwości ok. 500 kHz.
-Osłona (przesłona) ze szczeliną, może być wykonana z blachy aluminiowej, styropianu itd.
-Pryzmat- może być szklany lub aluminiowy. Należy go przymocować do obrotowej tarczy z podziałką (dla ułatwienia odczytu wskazań).
-Wzmacniacz- dowolny elektroniczny wzmacniacz w.cz. (0,5-1,5MHz) o wzmocnieniu ok. 20-100x.
-Detektor- dwie płytki poliestrowe 3x3 cm o grubości 6 mm, przedzielone krążkiem tektury o średnicy 2,5cm z nawiniętą cewką 40zw.
Cały mechanizm powinien być umieszczony w aluminiowej lub plastikowej obudowie.

Okazuje się, że elektroniczny wzmacniacz można zastąpić wzmacniaczem symbolicznym, tzn. narysowanym na kartce papieru. Nie ma to większego wpływu na działanie urządzenia.

Próbkę należy położyć w pobliżu detektora. Należy kręcić gałką i pocierać delikatnie płytkę, aż stanie się „inna” w dotyku. Wrażenie może występować w kilku miejscach skali i wskazuje na obecność kilku pierwiatkow w próbce. Oryginalne urządzenie opisane w patencie umożliwia także pomiar procentowego udziału każdego składnika.
Urządzenie można wstępnie skalibrować dla poszczególnych pierwiastów.

Czym są owe tajemnicze 'fale eloptyczne'? Jakim cudem może działać urządzenie symboliczne?
We wpisie "Bóg" informowałem o istnieniu, równoległego do świata materii, świata duchowego. Jest on wypełniony czymś, ni to substancją ni to energią, która ulegając zawirowaniom tworzy atomy naszego świata.
Fale rozchodzące się na granicy światów to fale elektromagnetyczne. Są to fale poprzeczne, co sugeruje iż rozchodzą się po granicy jakiś ośrodków. Fale rozchodzące się w materii naszego świata to fale akustyczne, podłużne. Natomiast w 'tamtym świecie' również mogłyby się rozchodzić jakieś fale, podobne nieco do akustycznych, lecz znacznie szybsze nawet od światła.
Odkrycie tych fal daje potencjalną możliwość budowy urządzeń do łączności na odległości międzygwiezdne.

Bibliografia:
-G. Harry Stine „Urządzenia poruszane siłą umysłu” („Mind Machines You Can Build”, 1992)
-Campbell, John W. Jr. “Psionic Machine — Type One”, „Astounding Science Fiction”, t. LVII, nr 4 z czerwca 1956 r., str. 97-108
-Campbell, John W. Jr. “Correction and Further Data on the Hieronymous Machine”, „Astounding Science Fiction”, sierpień 1956, str.112-114
-Campbell, John W. Jr. „Unprovable Speculation” „Astounding Science Fiction”, t. LVIII, nr 6 z lutego 1957r.
-Campbell, John W. Jr. „Addendum On The Symbolic Psionic Machine”, „Astounding Science Fiction”, t. LIX, nr 4 luty 1957 r.
-Goodavage, Jospeh ; “An Interview with T. Galen Hieronymus”, „Analog Science Fiction”, styczeń 1977 r.
-Patent USA nr 2482773 z 23 września 1949 r.
-Patent Kanadyjski nr 486 008
-Patent Brytyjski nr 663 978

Podobnym urządzeniem jest maszynka życzeń.

środa, 2 kwietnia 2008

Dr Stefan Marinov

W przedostatnim wpisie informowałem, że jedynym wyjątkiem w serii nieszczęść przytrafiających się badaczom pewnych dziedzin jest Wspólnota Methernitha. Ale z nią również związana jest pewna tragedia.
Dr Stefan Marinov, fizyk z Uniwersytetu w Grazu (Austria), został członkiem wspólnoty, zapewne także w nadziei bycia bliżej Thesta-Distatica i odkrycia jej sekretów.
15 lipca 1997 roku popełnił samobójstwo skacząc z budynku uniwersytetu. Zostawił wiadomości dla żony i dzieci, szczegółowe notatki na temat swoich ostatnich życzeń oraz testament naukowy. Oto treść listu pożegnalnego:

Po tylu latach na trudnej drodze prawdy poczułem, że jestem zmęczony. Moim testamentem niech będą moje książki i artykuły.
Mam nadzieję, że wkrótce społeczność naukowa uzna ogólne [Newtonowskie] prawa czasoprzestrzeni, które dopracowałem wieloma eksperymentami i prostymi teoriami matematycznymi, jako zgodne z rzeczywistością fizyczną.
Mam nadzieję, że uda się zbudować maszyny o ciągłym ruchu, których prototypy skonstruowałem, lecz nigdy nie uruchomiłem.
A jeśli moje osiągnięcia w dziedzinie fizyki czasoprzestrzeni, elektrodynamiki i przekraczania praw zachowania będą otoczone zmową milczenia także po mojej śmierci, pozostaje mi jedynie powtórzyć uniwersalne słowa: ‘feci quod potui’ [zrobiłem, co mogłem].
Graz, Austria, 15 lipca 1997 roku
Stefan Marinov


Współpracownicy byli zaskoczeni, nikt nie zauważył wcześniej niczego niepokojącego w zachowaniu dr Marinova. Dr Roberts W. Bass napisał:

"Przeraziło mnie samobójstwo Marinova. Dla wierzącego chrześcijanina (a to określenie pasuje do każdego z nas) to jak powiedzieć: Dobra, Lucyferze, wygrałeś! Poddaję się!
Według mnie Marinov był prawdziwym geniuszem w tym sensie, że doskonale rozumiał wszelkie teorie fizyki klasycznej (w stopniu tak wielkim, by utrzymywać, że błędnie interpretujemy pewne stwierdzenia i że równaniom Maxwella w formie nam znanej można łatwo zaprzeczyć, powołując się na liczne słynne eksperymenty Faradaya i Ampere’a), a jednocześnie był wybitnie zdolnym eksperymentatorem, który z powodzeniem dążył do opracowania i wypróbowania licznych, bardzo złożonych urządzeń i systemów elektromechanicznych i hydroelektromagnetycznych."

wtorek, 1 kwietnia 2008

List otwarty Paula Browna

1 listopada 1991 roku
Paul Brown
P.O.Box 201
Los Altos, CA 94023

Szanowni Państwo!
Uczestniczę w badaniach nad alternatywnymi formami energii od roku 1978, to jest jeszcze od czasów, gdy byłem studentem. Wraz z upływem lat docierały do mnie kolejne koszmarne historie o ludziach, którzy dokonali jakiegoś znaczącego wynalazku jedynie po to, by spotkać się z prześladowaniami, szykanami, oskarżeniami, a niekiedy wręcz z bezpośrednim zagrożeniem własnego życia. Byłem przekonany, że historie te są zdecydowanie wyolbrzymiane lub biorą się z czegoś w rodzaju paranoi, jakiej ulegali wynalazcy. Spotkałem kilkakrotnie odkrywców, którzy- jak mi się wydawało- sami dla siebie stanowią niebezpieczeństwo, co potwierdziło jedynie moje wyobrażenia.
Około roku 1982 zaangażowałem się w prace nad pewnym znaczącym projektem i sam stałem się przedmiotem niezbyt silnej krytyki i sceptycyzmu, które byly tyleż praktyczne, co pożyteczne- jednak nie miałem do czynienia z żadnymi tego typu groźbami czy prześladowaniami. Zbudowałem urządzenie eksperymentalne; wiedzę, która była mi do tego potrzebna, uzyskałem z książek, złożyłem wnioski patentowe i w zasadzie czułem się bardzo zadowolony z życia, środowiska naukowego i systemu, jaki w nim panuje.
Niestety zaczęły się pojawiać na początku nieliczne, acz alarmujące wydarzenia. Im więcej odnosiłem sukcesów w mych dążeniach, tym silniej zacząłem przyciągać ludzi chciwych i nieszczerych (że tacy byli, wiem teraz, ale wówczas nie zdawałem sobie z tego sprawy). W miarę upływu czasu żyło mi się coraz mniej wygodnie, ale nie potrafiłem określić, na czym problem polega.
W 1987 roku podjąłem decyzję, by obwieścić światu, nad czym pracujemy i jakie otrzymujemy rezultaty. Nadszedł czas mojej dumy. Wierzyłem, że robimy coś dobrego. Ale tak naprawdę zaczynało się dziać coś złego.
W lutym 1987 roku ja i moja firma zaczęliśmy być przedmiotem prześladowania ze strony Stanowego Departamentu Zdrowia. Niedługo potem Departament Finansów Idaho wniósł przeciwko nam sprawę z powództwa cywilnego. Zawieszona na sześć miesięcy przyznaną mi wcześniej licencję na posiadanie materiałów radioaktywnych. Zacząłem otrzymywać pogróżki (na przykład "Rozwalimy twój dom, ciebie i twoją rodzinę"). Złożono wnioski o o nałożenie na mnie i moją firmę opłat karnych za oszustwa przy transakcjach papierami wartościowymi. Rozpoczęło się śledztwo z ramienia Departamentu Finansów Oregonu. Pojawili się urzędnicy podatkowi, a po nich komisja papierów wartościowych i walut. Napadnięto moją żonę. Straciłem władzę w firmie. Trzykrotnie włamywano się do mojego domu, a czterokrotnie dokonano aktow wandalizmu. Dwukrotnie oskarżono mnie o produkcję narkotyków. Straciłem dom. Niedawno ktoś wysadził w powietrze przy użyciu bomby domowej roboty samochód mojej matki. Po każdym z tych okropnych wydarzeń zdwajałem wysiłki ku doprowadzeniu prac nad technologią do szczęśłiwego końca. Ale sprawy przybierały tylko coraz gorszy obrót.
Ktoś kiedyś powiedział: "Paranoja to wyższy poziom świadomości". Miał rację! Przeciętnemu człowiekowi naprawdę trudno jest zrozumieć, że takie potworności mogą się przydarzać. Jestem tu po to, by powiedzieć wam, że to nie dzieło przypadku. Teraz już wiem, czemu niektórzy wynalazcy wypadają poza margines społeczeństwa.
Moja rada to siedzieć cicho, dopóki twoje dążenia się nie ziszczą. Bądź wybredny przy wyborze wspólników do interesów. Chroń siebie i swoją rodzinę. Wiedz, że historie rodem z koszmarów sennych są prawdą.
Życzę szczęścia. Powodzenia w realizacji planów. Nigdy nie trać nadziei.
Z wyrazami szacunku,
Paul Brown.


Paul Brown  pracował wtedy nad 'samonapędzającym się urządzeniem baterii atomowej'. Ostatnio pracuje nad 'fododeaktywacją odpadów radioaktywnych'- wysokoenergetyczny strumień fotonowy (Roentgena) znacząco przyspiesza czas połowicznego rozpadu materiałów radioaktywnych, co może rozwiązać problem odpadów elekrowni atomowych.