Tym razem temat nieco z innej beczki.
Świat składa się jakby z dwóch równoległych światów- nazwijmy je "światem materii" i "światem ducha". Każdy istniejący obiekt materialny ma jakby swoje lustrzane odbicie w tamtym świecie, położone w tym samym miejscu.
Tamten świat jest wypełniony pewną bezważką ni to substancją ni to energią, przypominającą nieco wodę. W starożytności często była nazywaną wodą, czy też szmaragdową wodą. Później przyjęto nazwę eter, ostatnio mówi się o polu kwantowym czy próżni fizycznej.
Owa substancja ulega zawirowaniom, tworząc atomy z których składa się świat materialny.
Ruchy wirowe tej substancji odpowiedzialne są także m.in. za formowanie się galaktyk, gwiazd i planet, czy nawet pogodę na Ziemi.
Posiada ona też coś w rodzaju świadomości, która kieruje jej poczynaniami. Cała Świadomość rozszczepiona jest na niezliczoną ilość świadomości podrzędnych, niczym światło w pryzmacie na barwy składowe. Owe świadomości często wcielają się w obiekty fizyczne- atomy, gwiazdy, ludzi, zwierzęta, rośliny- by się rozwijać, doświadczać.
Czytelnikowi natychmiast na myśl inna nazwa owej Całej Świadomości- Bóg. Wolałbym unikać tego określenia, gdyż za bardzo kojarzy się z religiami i związanymi z nimi często bezsensownymi rytuałami oraz zaleceniami. Religie są tworami społeczeństwa, ich celem jest kontrola, nie wiedza.
Bóg jest w rzeczywistości czymś w rodzaju inteligencji rozproszonej, wszystko co istnieje, w tym każdy bez wyjątku człowiek, jest Jego integralną cząstką. Jest tu pewne podobieństwo Boga z żywym organizmem który składa się z wielu komórek, z których każda żyje własnym życiem, a jednak łącznie z innymi tworzy całość. Mózg składa się z wielu komórek nerwowych, a jednak tworzy jeden umysł.
Jedna ważna uwaga- próbując dostrzegać w sobie samym boskość nigdy nie można zapominać że istnieje ona w każdym innym człowieku (a dostrzeganie Boga w innym człowieku to nie taka łatwa sprawa).
Skoro wszystko co istnieje jest Bogiem, to krzywdząc innego człowieka krzywdzi się Boga, którego samemu jest się cząstką, więc krzywdzi się samego siebie. Wszystko jest Jednym, z Jedności powstało i do Jedności zmierza. Tak więc krzywdzenie innych jest nielogiczne.
Zresztą po co to robić, skoro i tak się samemu kiedyś umrze(?).
Dobro to tworzenie, zło niszczenie- ta fundamentalna zasada odnosi się nie tylko do ludzi, ale i natury. Miłość nie jest złem ani nie jest niemoralna.
Cóż to ma wspólnego z techniką- ano ma.
Istnieją dwa przeciwstawne zjawiska fizyczne:
1)Pierwsze przejawia się w niszczeniu, eksplozjach, tarciu zamieniającym ruch w ciepło, wzroście entropii. To zjawisko jest powszechnie stosowane m.in. w silnikach spalinowych. Ma negatywną cechę- powoduje wzrost chaosu, powstają zanieczyszczenia.
2)Drugie jest przeciwieństwem, tworzeniem, implozją (dr Wiktor Schauberger), efektem telekinetycznym zamieniającym ciepło w ruch (dr Jan Pająk), maleniem entropii.
Umożliwia budowanie bezpaliwowych generatorów elektryczności (free energy) oraz napędów.
Czemuż więc nie korzysta się powszechnie z tego zjawiska? Jedni twierdzą że godzi ono w interesy najbogatszych (bo kto by kupował benzynę?).
Inni, że to wina działań pozaziemskiego wywiadu. Taka technologia rychło umożliwiłaby swobodne podróże w kosmosie, nie zdziwiłbym się gdyby mieszkańcy innych światów nie byli zachwyceni perspektywą odwiedzin niektórych dzikusów z Ziemi (na czele z politykami:).
Faktem pozostaje, że każdy badacz z dziedziny Free Energy doświadcza nawału osobistych problemów, które uniemożliwiają mu dalszą pracę.
Jest mi znany tylko jeden wyjątek- szwajcarska wspólnota religijna Methernitha zbudowała serię działających prototypów Thesta Distatica. Nikomu nie chce wyjawić zasady ich działania twierdząc, że ludzkość nie jest gotowa.
2 komentarze:
Ciekawe rozważania. W zasadzie pod wszystkim mógłbym się podpisać. Nawet pod krytyczną oceną religii, chociaż do tych samych co Pan wniosków dochodzę właśnie na gruncie religijnym.
Gratuluję bloga.
Z wieloma Pana watkami moge sie zgodzic. Ciekawie Pan tu opisuje swoje spostrzezenia. Zastanawia mnie tylko jeden fakt w Pana tekscie.Otoz chodzi mi o analize mysli, ktora wskazuje w tekscie to, ze BOG to inteligencja rozproszona, czyli jest czescia kazdego z nas i to "my" tworzymy te calosc. Jesli zatem ktos chce czynic zlo lub sprawic bol komus drugiemu, to ten rani boga a zarazem samego siebie. A zatem, mordujac kogos, mordujemy boga i siebie samego ale czy wtedy morderca mozemy nazwac "to co tworzymy"?, skoro jestesmy tylko czescia czegos Jednego.Z psychologicznego punktu widzenia nie moze to byc zaakceptowane, bo BOG czyni dobro, nie zlo a dobro jest pozytywnym tworzeniem spoleczenstw. Czy a naszym zyciu chodzi o cos wiecej?
Interesujacy blog.
Intelektualistka
Prześlij komentarz