wtorek, 28 grudnia 2010

Sumeryjskie mity o potopie

Od II połowy XIX wieku wiadomo, że wiele opowieści zawartych w Biblii ma swoje pierwowzory we wcześniejszych mitach, pochodzących z najstarszej znanej ludzkiej cywilizacji, czyli Sumeru. Jedynie drobne szczegóły się nie zgadzają, jak np. liczba bogów.

Według "Eposu o Gilgameszu" główny bohater, w poszukiwaniu sekretu nieśmiertelności, przybył do świata bogów, gdzie usłyszał od swojego obdarzonego nieśmiertelnością przodka Utanapisztima (Noego) opowieść o tym, jak zbudował wielką łódź, na pokładzie której przeczekał potop. Gdy przestał padać deszcz, posłał gołębia, jaskółkę i kruka (Według Biblii Noe wysłał kruka, później gołębia). Gdy wyszedł na ląd, złożył ofiarę Enlilowi (Jahwe). Ten, pouczony przez boga słodkich wód Ea, postanowił nie niszczyć więcej całej ludzkości, co najwyżej karać ludzi zsyłaniem na nich drapieżnych zwierząt, głodu lub zarazy. Uczynił Utanapisztima nieśmiertelnym.

Według mitu o Atrachasisie, królu Szuruppaku, po 1200 latach od stworzenia świata ludzie rozmnożyli się tak bardzo, że ich jazgot zaczął przeszkadzać bogu Enlilowi. Próbował zredukować populację, zsyłając najpierw zarazę, a później dwukrotnie suszę. Za każdym razem plany pokrzyżował Enki (Baal).
Enlil wraz z innymi bogami postanowił, w tajemnicy przed Enkim, zesłać na Ziemię powódź. Jednak Enki dowiedział się o planach i ostrzegł Atrachasisa.
Król zbudował wielką łódź, w której schronił się wraz z rodziną i różnymi gatunkami zwierząt. Potop trwał siedem dni. Enlil zrozumiał, że bogowie nie mogą już dłużej wysługiwać się ludźmi i sami muszą pracować, pozwolił również na odrodzenie się ludzkiej cywilizacji. W celi kontrolowania liczebności ludzi zsyłał na kobiety bezpłodność i stworzył demony mordujące dzieci.

Według jeszcze innej wersji mitu, Enlil zesłał na ludzi potop, gdyż obrazili oni bogów. Enki ostrzegł króla Ziusudrę. Po trwającym siedem dni potopie Ziusudra zszedł na ląd i złożył Enlilowi oraz Anu (ojciec Enlila i Enkiego) ofiarę. Bogowie obiecali mu życie wieczne, a ludzkości świetlaną przyszłość.

-----
To mity w oryginalnym brzmieniu, nie zniekształconym przez fantastów, można sprawdzić w każdej książce dotyczącej mitologii sumeryjskiej i babilońskiej.
Widać pewne podobieństwa z przekazem danym Raelowi. (np. dwaj bogowie, obietnica nieniszczenia więcej ludzkości, obdarzanie wybrańców nieśmiertelnością w świecie bogów, przynależność bogów do rasy do złudzenia wyglądającej jak ludzie, pokrewieństwo genetyczne bogów i ludzi oraz możliwość posiadania wspólnego potomstwa). Każdy może wymyślić opowieść o spotkaniu z mieszkańcami innych światów, ale spreparowanie tej konkretnej historii wymagałoby znajomości mitologii sumeryjskiej i apokryfów Starego Testamentu (w szczególności Księgi Henocha). W latach 70-tych XX wieku oczywiście znano treść sumeryjskich glinianych tabliczek i zwojów z Qumran, ale wiedza taka nie istniała poza wąską grupką specjalistów. Sprawa nie jest taka jednoznaczna, jak by to się wydawało:)

wtorek, 21 grudnia 2010

Generator Rife'a

Przykładem urządzenia wykorzystującego ów nieznany oficjalnie rodzaj fal był generator skonstruowany przez dra Royala Rife'a w latach 30-tych XX wieku.
Urządzenie składało się z generatora lampowego o ustawianej częstotliwości radiowej i pulsacji (1...4Hz) oraz rury wypełnionej gazem szlachetnym, przekształcanym w plazmę przy pomocy energii pola elektromagnetycznego. Następowała wtedy emisja jakiejś nieznanej fali, na którą wrażliwe były składniki komórek. Rurę przesuwano nad leżącym pacjentem.
Istotą odkrycia było to, że komórka lub jej część może wchłonąć energię o jej częstotliwości rezonansowej. Odnalazł kilkadziesiąt częstotliwości MOR (mortial oscillatory rate), które powodowały zniszczenie 55 rodzajów bakterii oraz cząsteczki wielkości wirusa wydalanej przez bakterie i mogącej wywołać raka (28,825455MHz).

Kilka znanych częstotliwości MOR:
  • Rak: 11,78MHz + 17,045455MHz (heterodyna) = 28,823455MHz (suma) lub 5,265455MHz (różnica)
  • Paciorkowiec: 1,241MHz + 2,112676MHz = 13,353676MHz lub 0,871676MHz
  • Gronkowiec: 0,99874MHz + 0,555555MHz = 1,554296MHz lub 0,443184MHz
  • Gruźlica: 0,583MHz + 0,541516MHz = 1,124516MHz lub 0,041484MHz
W 1934 roku urządzenie testował komitet lekarski z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, stwierdzając wyleczalność na poziomie 90%.

W 1995 roku James E. Bare skonstruował przyrząd wzorowany na generatorze Rife'a. Generatorem jest nadajnik CB-Radio z modulacją amplitudy (AM), ustawiony na częstotliwość ok. 27,12MHz (ISM), do jego wejścia mikrofonowego doprowadzony jest sygnał prostokątny (częstotliwość dobierana w zależności od choroby), o długości trwania jednej pulsacji 50 mikrosekund do 6 sekund. Wyjście nadajnika podłączone jest do wzmacniacza o mocy wyjściowej rzędu 60...80W, a ten z kolei poprzez tuner antenowy (dopasowujący impedancję) do rury ze szkła ołowiowego, wypełnionej mieszaniną gazów szlachetnych (80% Ar, 20% Ne) pod podwyższonym ciśnieniem.

Wiadomo, że urządzenie wytwarza nie tylko fale elektromagnetyczne, gdyż ilość energii doprowadzonej do rury plazmowej jest większa niż wypromieniowanej w postaci ciepła i światła. Fale te posiadają również zdolność przenikania metalowych płyt i klatki Faradaya.
Uprzedzam, że eksperymenty z tymi falami mogą być niebezpieczne z powodu ich aktywności biologicznej.

Bibliografia:
  1. Barry Lynes, "The Cancer Cure That Worked!: Fifty Years of Suppresion" (Lekarstwo na raka które działało!: 50 lat zapomnienia), 1987r., Marcus Books, P.O. Box 327, Queensville, Ontario, Kanada.
  2. Dr James Bare, "Resonant Frequency Therapy: Building the Rife Beam Ray Device" (Terapia częstotliwością rezonansową: budowa promiennika Rife'a), 1995, James Bare, Albuquerque, USA.
  3. US Pat. 5908441
  4. US Pat. 6221094
  5. UK pat. GB2336318

sobota, 18 grudnia 2010

Pamięć wody

Wspominałem, że przedmioty mogą "zapamiętywać" to, z czym się zetknęły.
Okazuje się, że podobne zjawisko jest znane w nauce, zostało potwierdzone w tysiącach doświadczeń przeprowadzonych w laboratoriach na całym świecie.
Ale w podręcznikach o nim nie można przeczytać, bo jeśli naukowcy czegoś nie rozumieją, to udają ze nie istnieje. Za kilkadziesiąt lat ponownie ktoś coś odkryje, ale znowu będzie cicho bo nikt już nie pamięta o wcześniejszym odkryciu tego samego, przyjdzie nowe pokolenie naukowców uważających dotychczasowe podręczniki za prawdę absolutną, i tak to się kręci jak pies za własnym ogonem.

W 1984 roku Elisabeth Davenas prowadziła badania degranulacji bazofili (reakcji odmiany białych krwinek na alergeny). Zaobserwowała reakcję białych krwinek, pomimo że przez pomyłkę roztwór był zbyt rozcieńczony, aby zawierać wystarczającą ilość alergenów do wywołania reakcji. Wielokrotne powtórzenie doświadczenia przyniosło podobne wyniki.
Sprawą zainteresował się jej przełożony, biolog i doktor medycyny Jacques Benveniste (1935-2004), dyrektor pionu badawczego francuskiego Państwowego Instytutu Badań Medycznych (Institut National de la Sante et de la Recherche Medicale). Był to naukowiec o wyrobionej renomie, laureat srebrnego medalu CNRS i francuski kandydat do Nagrody Nobla. Zasłynął odkryciem PAF (Platelet Activating Factor) - czynnika aktywującego płytki, będącego mediatorem związanym z takimi zjawiskami patologicznymi jak np. astma.

Okazało się, że w niektórych przypadkach wielokrotnie rozcieńczony roztwór (nawet tysiąckrotnie) ma podobną aktywność biologiczną jak substancja w aktywnym stężeniu, pomimo że w wodzie może już nie być ani jednego jej atomu. Doświadczenie z pozytywnym rezultatem powtórzyli naukowcy z Izraela, Włoch i Kanady.

W 1988 roku w "Nature" opublikowano artykuł, pod którym podpisało się 13 naukowców. W podsumowaniu czytamy:
"Specyficzna informacja musiała zostać przekazana w czasie procesu rozcieńczania/wstrząsania. Woda mogła podziałać jako szablon dla cząsteczki, na przykład przez sieć niezliczonych połączeń wodorowych lub pola magnetyczne i elektryczne...
Natura tego zjawiska pozostaje niewyjaśniona.
"
Redakcja nie dowierzała, redaktor naczelny John Maddox umieścił adnotację:
"Zastrzeżenia redakcji:
Po lekturze tego artykułu czytelnicy mogą podzielać niedowierzanie wielu recenzentów, którzy skomentowali kilka kolejnych wersji tego artykułu w czasie minionych kilku miesięcy. Istotą przedstawionych wyników jest twierdzenie, że roztwór przeciwciał zachowuje swoją zdolność do wywoływania odpowiedzi biologicznej nawet w takim rozcieńczeniu, że istnieje znikoma szansa, by w jakiejkolwiek jego próbce można było znaleźć choćby pojedynczą cząsteczkę przeciwciała. Przy uprzejmej współpracy profesora Benveniste "Nature" zorganizowała zatem grupę niezależnych badaczy, by móc obserwować powtarzalność eksperymentu. Raport z tych badań zostanie opublikowany wkrótce.
"
Maddox wraz z grupą złożoną m.in. z Waltera Stewarta i magika Jamesa Randiego przybyli do laboratorium, nieumiejętnie przeprowadzili kilka doświadczeń, z czego niektóre okazały się negatywne w wyniku nieprzestrzegania procedur (biologia to nie fizyka, rzadko kiedy jest 100% powtarzalność, operuje się na statystykach), i "Nature" opublikowała artykuł zatytułowany "Doświadczenia z dużymi rozcieńczeniami są złudzeniem" (High dilution experiments a delusion).
Rada naukowa INSeRM-u próbowała przymusić Beneviste do odwołania wyników swoich badań, ale ten się nie ugiął i opuścił instytut.
Dalsze badania prowadził w sponsorowanym przez producentów leków homeopatycznych laboratorium DigiBio (Laboratoire de Biologie Numerique, 32 Rue des Carnets, 92140 Clamont, France).

Doświadczenia nadal były powtarzane w innych laboratoriach. Profesor Madeline Ennis z Queen's University w Belfaście próbowała raz na zawsze udowodnić, że takie zjawisko nie ma miejsca, ale przekonała się że jednak istnieje. Podobnie profesor Marcel Ruberfroid z Katolickiego Uniwersytetu w Louvain w Belgii.

Próbowano wyjaśnić to zjawisko. Teoria mówi, że cząsteczki w organizmie komunikują się ze sobą dzięki oddziaływaniom elektromagnetycznym w zakresie częstotliwości akustycznych (20Hz...20kHz). Dwie cząsteczki rezonują ze sobą, przez co stają się źródłem fali o innej częstotliwości, która wyzwala kolejną reakcję wchodząc w rezonans z następną grupą cząsteczek, działając pobudzająco lub hamująco.
Okazało się również, że woda umożliwia przesyłanie tych częstotliwości, bez niej reakcje chemiczne nie zachodzą pomimo wystarczającego stężenia substancji czynnej.
Przykładem jest niemal natychmiastowa reakcja ciała na adrenalinę, znacznie szybsza niż czas potrzebny na dotarcie substancji. Inny przykład to komunikacja z okrętami podwodnymi przy pomocy ultraniskich częstotliwości. Ale biolodzy nadal tkwią w swoich poglądach w 19 wieku, dla nich bezkontaktowe oddziaływania elektromagnetyczne to czarna magia, herezja.

W 1991 roku udało się zarejestrować te sygnały i zapisać w próbce czystej wody przy pomocy wzmacniacza oraz cewek elektromagnetycznych, po czym woda zyskiwała aktywność biologiczną. Zapisany na dyskietce sygnał został przesłany pocztą przez Atlantyk i odtworzony.
Ważne jest spostrzeżenie, że niektórym osobom doświadczenie nie wychodzi, najwyraźniej są w jakiś sposób zdolne kasować sygnał w próbce wody.

Zjawisko może mieć zastosowanie praktyczne, np.:
  • W diagnostyce - wykrywanie substancji toksycznych, protein (antygenów antyciał, prionów), oraz molekularnych kompleksów (pasożytów, bakterii, nienormalnych komórek). 
  • W przemyśle chemicznym.
  • W monitoringu środowiska.
Można sobie wyobrazić aptekę przyszłości: podchodzi się do okienka, aptekarz ma w komputerze dane recepty dla konkretnego pacjenta (nie trzeba nosić papierków - to już od dawna jest na świecie!), wkłada buteleczkę z wodą do programatora i wydaje gotowy lek.
Albo specjalne łóżka magnetyczne z programowaniem na konkretną chorobę.
Oj, firmy farmaceutyczne chyba by się wściekły, mają lepszy biznes niż oprogramowanie, jest też podobna dysproporcja pomiędzy kosztami produkcji leku i płyty z programem a ich ceną detaliczną.

-----
Fizycy Guliano Preparata i Emilio Del Guidice opracowali teorię, wedle której cząsteczki wody tworzą domeny spójne ulegają polaryzacji wokół każdj naładowanej cząsteczki i przenoszą jej częstotliwości.
Natomiast według Kunio Yasue, fizyka z Research Institute for Information and Science na Notre Dame Seishin University w Okayama, cząsteczki wody pełnią rolę w organizowaniu energii w fotony spójne.

-----
Bibliografia:
  1.  Lynne McTaggart, "Pole. W poszukiwaniu tajemniczej siły wszechświata" (The field. The quest for the secret force of the universe. 2002), Wydawnictwo Czarna Owca, 2009. ISBN 978-83-7554-132-8
  2. E. del Guidice, G. Preparata, G.Vitiello, "Water as a free electric dipole laser", Physical Review, Lett. 61:1085-1088, 1988r.
  3. Shui-Yin Lo, Angela Lo, Li Wen Chang, "Physical properities of water with IE structures", Modern Physics Letters B, 10[19]:921-930, 1996r. 

wtorek, 14 grudnia 2010

Duchy jakieś

Tym razem może opowiem o dwóch autentycznych przypadkach, których naukowcy się nie tykają, bo jeśli nie ma teorii to lepiej udawać, że coś nie istnieje. A może sobie zniknie i nigdy nie wróci.

Pierwszy dotyczy sensów spirytystycznych. Co prawda nie zetknąłem się z przypadkiem lewitacji przedmiotów, która ponoć wtedy może wystąpić. Ale wiem o pewnym zdarzeniu z okolicy, sprzed kilku lat. Grupka licealistów postanowiła pobawić się w wywoływanie duchów. Już nigdy nie odważą się tego powtórzyć. Otóż różne przedmioty zaczęły zapalać się w mieszkaniu.

Drugi, o którym słyszałem parokrotnie, widocznie zdarza się stosunkowo często. Otóż w chwili czyjejś śmierci w jego mieszkaniu potrafią spadać z półek lub pękać różne przedmioty, niezależnie od odległości pomiędzy mieszkaniem a miejscem zgonu.

Nie wydaje mi się, by latały sobie jakieś psotne duszki. Ale skoro to nie duchy, pozostaje jedno możliwe wyjaśnienie - mamy tu do czynienia z jakąś formą oddziaływania na odległość. A na odległość mogą działać pola statyczne lub fale. Z pewnością jednak w tych przypadkach nie było żadnego oddziaływania elektrostatycznego, magnetycznego, grawitacyjnego czy radiowego, odległość zbyt duża, a mózg też nie jest nadajnikiem Jedynki spod Raszyna.

Nieznany dotychczas rodzaj fal może wyjaśnić te zdarzenia. W magii, parapsychologii czy radiestezji znane jest zjawisko tzw. "promienia łączącego". Może przenosić informację bez przesyłu energii, niezależnie od odległości. A nawet w czasie.
Występuje pomiędzy ludźmi lub obiektami, które miały ze sobą styczność, także z ich fotografiami. A więc przyjmujących zbliżone charakterystyki częstotliwości (widma fali). Dlatego jasnowidzowie potrzebują jakiegoś przedmiotu silnie związanego z obiektem wizji.

Podsumowując, w seansach spirytystycznych faktycznie mogą brać udział widma. Ale nie nadprzyrodzone, lecz widma fal, zobrazowane jako wykres natężenia fali w funkcji częstotliwości.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Nieznane fale już (prawie) znane

Chyba wiem, gdzie popełniłem błąd, tłumacząc o co chodzi. Więc tutaj w jednym miejscu postaram się zebrać informacje.

Twierdzenie: Ruch ładunków elektrycznych dodatnich wywołuje falę, która nie jest falą elektromagnetyczną.

Nie mam na myśli ładunku jako takiego, co od razu kojarzyłoby się z prawami Maxwella, ale cząsteczkę subatomową przenoszącą ten ładunek. Prawa dotyczące elektromagnetyzmu mówią ogólnie o różnicy potencjałów, nie tylko pomiędzy różnoimiennymi ładunkami, ale również jednoimiennymi. Ładunki ujemne to elektrony, dodatnie to protony.

Elektrony są zaliczane do leptonów, które według aktualnego stanu wiedzy są niepodzielne.
Pola elektromagnetyczne emitowane są przez elektrony wskutek zmniejszenia ich energii (czyli szybkości, ładunek pozostaje bez zmian), wywołanego wyemitowaniem fotonu. Zwiększenie energii elektronu wywołane jest pochłonięciem fotonu. Foton jest nośnikiem pól elektromagnetycznych.

Z kolei proton różni się od elektronu nie tylko biegunowością czy masą, to zupełnie inny rodzaj cząsteczki. Jest hadronem i z pewnością z czegoś się składa, według aktualnego stanu wiedzy z trzech kwarków. Nie mam pojęcia, co pochłania lub emituje. Zgaduj zgadula, może fotony (skoro ma ładunek elektryczny), jakieś tachiony lub neutrina (a te są kwantami jakiej to fali? bo nie elektromagnetycznej), albo i hipotetyczne jak dotąd cząsteczki Higgsa?

Proton ma znacznie większą masę niż elektron, a według teorii względności Einsteina masa wywołuje "zakrzywienie czasoprzestrzeni". Ale protony nie są całkiem nieruchome, mogą poruszać się w cieczach, gazach, a szczególnie w plazmie. Przy tym drgają, nawet w ciałach stałych.
Jeżeli źródło jakiegokolwiek oddziaływania drga, to wywołuje falę, w tym przypadku falę "zakrzywienia czasoprzestrzeni", czyli po prostu falę grawitacyjną. Pochodząca od pojedynczych protonów będzie bardzo słaba, ale jednak jakaś będzie.
Jeśli coś nadaje, to i tak samo może odbierać (zasada anteny), proton byłby również wrażliwy na fale grawitacyjne pochodzące z zewnątrz.

Z kolei według aktualnej teorii kwantowej, grawitacja jest spowodowana "przeciskaniem się" cząsteczek przez tzw. pole Higgsa, a oddziaływania grawitacyjne przenoszą cząsteczki Higgsa (jeszcze nie zostały wykryte).
I znowu sytuacja się powtarza, poruszający się proton powinien spowodować powstanie fali w polu Higgsa. Fali grawitacyjnej.

Albo bardziej klasyczne wyjaśnienie.
Przesunięcie ładunków Q+ i Q- o identycznych potencjałach o jednakową odległość spowoduje wyemitowane fali elektromagnetycznej o tej samej wartości bezwzględnej. Jednak Q+ i Q- mają różne masy, więc energie się nie zgadzają.
Proton ma ładunek elektryczny o tej samej wartości bezwzględnej jak elektron, więc nadanie mu takiego samego przemieszczenia spowoduje pochłonięcie lub emisję tej samej ilości fali elektromagnetycznej (fotonów). Jednak proton ma znacznie większą masę, więc powinna wystąpić różnica energii. Taka sama fala elektromagnetyczna nie spowoduje takiego samego przesunięcia protonu i elektronu, wystąpi asymetria.
Czyli w przypadku protonu nośnikiem energii nie jest tylko fala elektromagnetyczna, lecz w większości jakieś inne oddziaływanie. Do protonu sznurka się nie przyczepi, to musi być jakieś oddziaływanie na odległość.

Wyjaśniłem to tak, by fizyk zrozumiał, na własny użytek raczej wyobrażam sobie przestrzeń jako rodzaj substancji podobnej do cieczy, której wiry tworzą materię. Na powierzchni tej cieczy rozchodzą się fale poprzeczne (elektromagnetyczne), wewnątrz niej podobne do akustycznych fale podłużne (o których właśnie opowiadam), a w materii wygenerowanej przez tą ciecz również fale podłużne (tym razem dźwięki).

Kiedy fizycy mówią o falach grawitacyjnych, mają na myśli potężne fale niskiej częstotliwości, emitowane przez poruszające się obiekty o ogromnych masach (głównie czarne dziury). Ale to samo zjawisko powinno odnosić się do mniejszych mas, protony wcale nie są w czymś gorsze, tylko bardziej subtelne, oddziaływania będą znacznie słabsze.
W radiokomunikacji kiedyś do odbioru trzeba było źródła fali w postaci pioruna (pierwsze radioodbiorniki służyły do wykrywania burz), nie uznawano zjawiska elektromagnetyzmu za szczególnie przydatny, teraz wystarczy by antena dała sygnał o amplitudzie poniżej 100nV (nanowoltów), zwiększenie czułości ograniczają szumy termiczne obwodów.

Oczywiście powyższy opis odnosiłby się nie tylko do protonów, lecz również i do neutronów, ale te z kolei nie posiadają ładunku elektrycznego, co utrudnia wykrycie ich ruchu i zastosowania w technice.

Koncepcja istnienia fal wywołanych ruchem protonów jest opisana w książce Jerzego Woźniaka "Nowoczesna Radiestezja", jednak Autor nie przedstawił żadnych dalszych wyjaśnień ich powstawania. Hipotezy w tym wpisie bloga są mojego autorstwa.

Potwierdza się reguła, że prawa przyrody są oczywiste. Jednak nadal nie zostały poznane, gdyż są zbyt oczywiste aby je dostrzec.
Proton i elektron mają ładunki elektryczne o takiej samej wartości bezwzględnej (przeciwnym znaku), mają różne masy. Niby wszyscy o tym wiedzą. I nikt nie skojarzył, co z tego wynika.

niedziela, 12 grudnia 2010

Piramidy Yantra

Piramidy Yantra, wcześniej nazywane Piramidami Horusa, to ciekawy przykład układu dwóch odwróconych względem siebie piramid, opracowanego przez Jarka Mirońskiego. Większa rezonuje z falą pochodzącą z wnętrza Ziemi, mniejsza (1/3 wysokości większej) z kosmosu.
 

Przypominam sobie, że kiedyś w jakimś programie telewizyjnym występował Stachursky, który mimochodem wspomniał, że zakupił taką piramidkę i od tego momentu jego życie uległo całkowitej przemianie na lepsze. Poniżej pierwszy z brzegu teledysk:

Wspomniał również, że w jej pobliżu nie chce działać telefon komórkowy (czyli wywiera jakiś obiektywny wpływ na otoczenie).

Konstrukcja piramidki jest oparta na intuicji. Jestem ciekaw, jak wyglądałaby symulacja rozkładu fal o wielu różnych długościach, które dochodzą pionowo z dołu i z góry. Jakby jeszcze poszczególnym długościom fali przyporządkować kolory tęczy.
Nie ma znaczenia, że żaden współczesny program komputerowy nie przewiduje nieznanego typu fal, ich zachowanie jest w wielu aspektach analogiczne do elektromagnetycznych (odbicie, załamanie, interferencja). Bo wbrew zapewnieniom (i przekonaniu) konstruktora, raczej nie ma w tym niczego mistycznego.
Stan szczęścia od rozpaczy różni tylko poziom substancji chemicznych w mózgu, a szczęśliwym ludziom łatwiej się żyje.

sobota, 11 grudnia 2010

Polaryzacja piramidy

Zamiast długich opisów, może spróbuję pokazać jak zachowuje się fala wewnątrz piramidy. Ilustracje pochodzą z książki Jerzego Woźniaka "Nowoczesna Radiestezja".

Dwie ścianki tworzą falowód. Jeśli są zbieżne, to jest falowód zbieżny. Wewnątrz takiego falowodu fala (np. pochodząca z wnętrza Ziemi) ulega wielokrotnemu odbiciu:
Wewnątrz piramidy może powstać szereg fal stojących, każda o długości odpowiadającej odległości pomiędzy ściankami w danym miejscu.

Kolejny rysunek ukazuje wypadkową polaryzację fali wewnątrz piramidy:
W punkcie położonym 1/3 wysokości piramidy znajduje się miejsce (oznaczone jako 0), gdzie fale się znoszą. To w tym miejscu powinien znajdować się odbiornik lub generator nadawczy. Jest tu analogia z miejscem położonym w środku anteny-dipola półfalowego (2 przeciwnie skierowane pręty, każdy o długości 1/4 fali), lecz piramidka ma znacznie szersze pasmo częstotliwości (pracuje przy długościach fal 1...1/10 długości podstawy, a nawet krótszych).

Te rysunki mają również częściowe zastosowane dla elektromagnetyzmu. W przypadku mikrofal, jeśli ścianki wykonane są z przewodnika, fale wychodzą na zewnątrz przez podstawę.
Ale nie muszą być z przewodnika, aby fala uległa częściowemu odbiciu oraz częściowemu załamaniu, wystarczy żeby były wykonane z materiału o innym współczynniku przenikalności elektrycznej niż otaczające powietrze. Jest tu analogia z optyką, nawet w technice mikrofalowej stosuje się soczewki wykonane z nieprzezroczystego plastiku, działają na identycznej zasadzie co szklane dla optyki, jedynie długości fal się różnią.

Jak faktycznie zachowa się fala wewnątrz piramidki, wykonanej w formie bryły lub ramki, to chyba tylko symulacja komputerowa może powiedzieć. W grę wchodzą odbicia i różnice faz sygnału, to nie taka banalna sprawa.

piątek, 10 grudnia 2010

Odbiornik duchów

Ten opis może jest przedwczesny, powinienem najpierw skonstruować, a później się chwalić. Ale trudno. Gdyby zadziałało, to i tak nikt by mi nie uwierzył, więc co za różnica, każdy musi sam wypróbować. Będzie zabawa na zimowe wieczory.
Gdyby nie idiotycznie zachowujące się koleżanki, zachowałbym swoją wiedzę dla siebie, a tak to nie mam nic do stracenia.

Wspominałem, że prawdopodobnie istnieje nieznany dotychczas rodzaj fal, który może w przyszłości znaleźć zastosowanie w technice. Jak zauważył Jerzy Woźniak w książce "Nowoczesna Radiestezja", fale te wywoływane są ruchem ładunków dodatnich - protonów. Książka ta w bardzo wyczerpujący i spójny sposób opisuje wiele z właściwości tych fal.
Ta hipoteza znana jest jedynie w wąskim gronie wśród polskich radiestetów, inni utrzymują że mają do czynienia raczej z wrażliwością ludzi na słabe pola elektromagnetyczne, jak u niektórych zwierząt (np. gołębie wyczuwają ziemski magnetyzm). Ale ewidentnie obserwowane właściwości tych fal wykraczają poza elektromagnetyzm.
Z kolei dr Jan Pająk zasugerował, że fale te rozchodzą się poza naszą trójwymiarową fizyczną rzeczywistością, przez co prawie wcale nie wpływają na materię i równania w fizyce nie muszą ich uwzględniać, dlatego pozostały niezauważone. Postuluje również kilka błędnych według mnie założeń, jak nieskończona szybkość tych fal.

Na pierwszy rzut oka wydaje się w zasadzie wszystko jedno, jakiej biegunowości ładunek się porusza, opisują to te same wzory, jedynie znak trzeba zmienić. Ważna jest różnica potencjałów. Jednak przyjrzenie się budowie i funkcjonowaniu materii daje trochę do myślenia, czy oby na pewno we wszystkich przypadkach będą słuszne te same wzory Maxwella.
W świecie subatomowym wygląda to tak, że zwiększenie energii elektronu (czyli szybkości, ładunek pozostaje bez zmian) wywołane jest pochłonięciem fotonu, zmniejszenie energii wyzwala foton, a foton jest nośnikiem pól elektromagnetycznych. Elektrony są zaliczane do leptonów, które według aktualnego stanu wiedzy są niepodzielne.
Z kolei proton różni się od elektronu nie tylko biegunowością czy masą, to zupełnie inny rodzaj cząsteczki. Jest hadronem i z pewnością z czegoś się składa, według aktualnego stanu wiedzy z trzech kwarków, których i tak nikt nigdy na oczy nie widział, po prostu teoria kwarków pasuje do znanych obserwacji (albo wyniki obserwacji są dopasowane do teorii, a reszta odrzucana jako tzw. błędy grube, co w nauce też się zdarza). No i pojawia się pytanie, cóż to takiego się wyzwoli lub pochłonie przy zmianie energii protonu?

Ja wyobrażam sobie to w ten sposób, że proton zanurzony jest CZYMŚ, w czym to już sprawa drugorzędna, można to nazwać eterem, czasoprzestrzenią, polem kwantowym, może nawet polem Higgsa, jak co komu pasuje. Ale jeśli w czymś jest zanurzony, to jego ruch powoduje powstanie fali w tym ośrodku, to jakby do wody wrzucić drgającą kulkę.
Sytuacja jest analogiczna w przypadku neutronu, ale ten nie ma ładunku elektrycznego, co sprawia drobną techniczną trudność w jego poruszaniu i wykrywaniu tego ruchu.

W obwodach elektronicznych z protonami nie ma problemu, prąd elektryczny składa się tylko z ruchów elektronów. Ale protony mogą się poruszać w cieczach, gazach i plazmie.
Protony drgają również w ciałach stałych (ruchy termiczne), więc czemu nikt niczego podejrzanego nie zauważył?

Problem w tym, że zauważył, i to wielokrotnie. Takie zjawisko nazywa się transkomunikacją EVP (Electronic Voice Phenomenon). W najprostszym przypadku wystarczy włączyć magnetofon na nagrywanie, po uprzednim odłączeniu mikrofonu. Na taśmie oczywiście nagra się szum, ale niektórzy twierdzą, że w tym szumie usłyszeli jakieś głosy. Są i tacy, którzy utrzymują, że w ten sposób nagrywają głosy duchów zmarłych, przez co są w stanie komunikować się z zaświatami. W jakiś sposób umysł osoby nagrywającej ma wpływ na zaistnienie zjawiska, trzeba chcieć by coś się nagrało i po pewnym czasie zacznie (fizykom zapewne nie wyjdzie).

Zjawisku transkomunikacji poświęcony jest film "Głosy" (White Noise):

Można to spróbować wytłumaczyć przypadkową interferencją fal radiowych. Otóż na całym świecie rozmieszczone są stacje radiowe, nadające na falach krótkich audycje przy pomocy modulacji amplitudy (AM). Dzięki odbiciu od powierzchni ziemi i jonosfery mają zasięg globalny, a co najmniej kontynentalny. Może się tak zdarzyć, że w danym miejscu fale pochodzące z różnych kierunków wzmocnią się i przypadkowo zaindukują w obwodach odbiornika. Sygnał zmodulowany amplitudowo ulega detekcji na nieliniowości obwodów elektronicznych (tranzystory są na to szczególnie podatne, lampy elektronowe mniej). Z powodu łatwości wywoływania zakłóceń w wielu krajach europejskich zakazano używania nadajników CB-Radia z modulacją AM, często było je słychać w telewizorach.
Powyższe wyjaśnienie przytoczyłem, aby ewentualny eksperymentator z dystansem podchodził do odbioru przypadkowych głosów nieznanego pochodzenia, niekoniecznie muszą być duchami.

Ale załóżmy, że rzeczywiście jest nagrywane coś niewyjaśnionego. Wtedy trzeba poszukać wyjaśnienia.
Szumy nagrane na taśmie, podobnie jak szumy w radioodbiorniku bez podłączonej anteny, są szumami termicznymi. Wynikają z przypadkowych drgań termicznych atomów w obwodach elektronicznych. By je zmniejszyć można zastosować podzespoły wyższej jakości (np. rezystory metalizowane zamiast węglowych), ale nie da się ich całkowicie wyeliminować. W radioteleskopach zmniejsza się ich poziom ochładzając obwody wejściowe.
Jeżeli wśród szumów termicznych znajdą się jakieś nieprzypadkowe dźwięki, a nie są one wywołane zewnętrznymi zakłóceniami, to wniosek jest oczywisty, coś zaburza przypadkowość drgań termicznych atomów. Prawdopodobnie to coś ma naturę falową, bo dźwięk też jest falą.

By wzmocnić odbiór, należałoby jako detektor zastosować piezoelektryk (przekształca drgania sieci krystalicznej w napięcie). Głównym elementem takiego odbiornika stałby się kryształ (np. kwarcu).
Kryształy rzadko coś same z siebie przypadkiem odbierają (półprzewodniki stosowane w elektronice są kryształami), więc najwyraźniej brakuje jakiegoś ważnego elementu odbiornika, czyli obwodów wejściowych. Tak samo jak odtwarzacz MP3 bez obwodów odbiorczych przypadkiem nie odbierze audycji radiowej, pomimo indukowania się sygnału na przewodzie słuchawek. Konstrukcja musi być celowo zaprojektowana dla danego zastosowania.

Najnowszy efekt moich rozważań pokazany jest na rysunku wykonanym na przysłowiowej papierowej serwetce (kliknięcie powiększy):
Czujnikiem jest kryształek kwarcu Q. Można zastosować fabryczny rezonator kwarcowy (np. 4MHz), albo naturalny kryształ (wtedy przewody będą podłączone np. do pasty miedzianej, stosowanej do klem akumulatorów). Pokazany na rysunku kondensator elektrolityczny 47 mikrofaradów służy do separacji napięcia dochodzącego do kryształu i prawdopodobnie jest zbędny (kryształ nie przewodzi napięcia stałego), może też okazać się, że zwiększa czułość dzięki zawartości elektrolitu (posiada jony dodatnie i ujemne).
Sygnał kwarcu dochodzi do szerokopasmowego wzmacniacza-demodulatora amplitudy. W zasadzie można zastosować dowolny tranzystor małej mocy i wysokiej częstotliwości.
Na wyjściu wzmacniacza może się pojawić (ale nie musi) sygnał małej częstotliwości (akustyczny), który można dalej doprowadzić np. do wzmacniacza słuchawkowego, magnetofonu, karty dźwiękowej komputera.
Czujnik w postaci kwarcu i kondensatora elektrolitycznego umieszczony jest wewnątrz komory rezonansowej w kształcie piramidki. Powinien być umocowany dokładnie w 1/3 wysokości piramidki. Mam przeczucie, że piramidka zarówno wzmacnia sygnał, jak i go polaryzuje, a spolaryzowana fala wymusza spójny kierunek drgań atomów kryształu (bez niej drgają w przypadkowych kierunkach, przez co ich napięcia się znoszą z powodu przeciwnych faz, powstaje zwykły szum).
Piramidka może być wykonana ze szkła lub papieru, być może również z tworzywa sztucznego (ale przy pierwszych eksperymentach lepiej unikać tego materiału, nie jestem co do niego pewien). Przykładowe wymiary pokazane są na rysunku.
Na bokach piramidki umieszczone są cztery tarcze z aluminium, można użyć np. aluminiowej taśmy samoprzylepnej, używanej do oklejania rur CO. Jedna z tarcz powinna mieć w środku otwór o średnicy 2 milimetrów (służy "nacelowaniu" w kierunku systemu gwiezdnego, z którego ma być odbierany sygnał). Można też spróbować wersji piramidki z okrągłymi otworami zamiast tarcz.
Jak i również wewnątrz piramidki umieścić ramkę z metalowych drutów.

Nic prostszego chyba nie potrafię wymyślić w tej kwestii. Ale inaczej też się nie da zaprojektować.
To tylko odbiornik, nie umożliwia transmisji, co upraszcza konstrukcję i eliminuje ryzyko użytkownika (nie wiadomo jak przypadkowe fale tego typu wpłyną na funkcjonowanie komórek, a nie chcę by ktoś się np. rozpuścił).

Piramidka powinna mieć możliwość zdjęcia, by w razie odebrania czegokolwiek wyeliminować możliwość, że to zakłócenia radiowe. Piramidka nie powinna wzmacniać fal radiowych (prócz mikrofal o bardzo wysokich częstotliwościach), więc gdy sygnał z czujnika zaniknie po jej usunięciu, raczej nie będą to fale elektromagnetyczne. Głosy duchów też oczywiście nie, najprawdopodobniej jakieś naturalne sygnały, nieuświadomione myśli wyemitowane z głowy operatora, a może nawet transmisja od cywilizacji pozaziemskich (Raelowi, i nie tylko jemu, przyznali się do wykorzystywania nieznanych na Ziemi fal, stosowanych m.in. w komunikacji, podróżach, ustawianiu orbit planet, leczeniu chorób, według niektórych doniesień potrafią manipulować ludzkimi umysłami).

Przypominam, że nastawienie psychiczne użytkownika urządzeń tego typu (radionicznych, radiestezyjnych) ma kluczowe znaczenie, jednemu może zadziałać, ale komuś innemu nigdy. A gdyby usłyszany głos okazał się na tyle dowcipny i nakazał kogoś zabić, to lepiej kazać mu się wypchać, co będzie sobie pozwalał i żerował na ludzkiej ciemnocie.
-----
ciąg dalszy

czwartek, 9 grudnia 2010

Kształt piramidy

Może wyjaśnię, dlaczego akurat kształt piramidy może mieć jakieś szczególne właściwości.

Otóż piramida składa się z czterech zbieżnych ze sobą ścianek. Ich odległości zmieniają się od niemal zera (czubek i tak nigdy nie jest idealnie ostry) do szerokości podstawy.
Każda ścianka wykonana jest z materiału o właściwościach (np. przenikalności elektrycznej) innych niż otaczające ją powietrze. Zmiana przenikalności elektrycznej powoduje załamanie się przechodzącej fali elektromagnetycznej (i innych fal, o ile istnieją), to podstawy optyki.
Ścianki nie muszą być wykonane z metalu, nawet nie powinny (przewodnik zatrzymuje falę), do załamania fali ważna jest tylko inna przenikalność elektryczna.

Cztery zbieżne ścianki tworzą więc rodzaj szerokopasmowej komory rezonansowej, w której gromadzona jest, a więc i wzmacniana, fala stojąca.
Fala stojąca to taki twór, który ma określony potencjał (fazę) w danym miejscu, a to umożliwia wzmacnianie kolejnych dochodzących z zewnątrz fal, na zasadzie sumowania nakładających się wzajemnie fal o tej samej fazie (o przeciwnej wygaszałyby się).

Fala przechodzi przez zero dokładnie w środku geometrycznym piramidy, czyli na 1/3 jej wysokości. Przy ściankach piramidy osiąga maksymalną polaryzację, dodatnią lub ujemną.

Czyli piramida to rodzaj szerokopasmowej anteny, pracującej w rezonansie (a więc i z maksymalną wydajnością) dla szerokiego spektrum częstotliwości. Takie konstrukcje są stosowane w zakresie mikrofalowym (np. anteny stożkowe), a ich odmiany w zakresie radiowym (np. anteny logartymiczno-periodyczne). Poniżej przykład szerokopasmowej anteny typu discone japońskiej firmy Diamond:
Ta konkretna antena potrafi poprawnie pracować w zakresie 50...1500MHz (stosunek częstotliwości 30:1 !). Pręty skierowane w dół pod kątem nie są przeciwwagami (sztuczną ziemią), lecz promiennikami. Mikrofalowe odmiany takiej anteny mają w tym miejscy metalowy stożek, a nad nim poziomą, okrągłą tarczę-przeciwwagę (w odróżnieniu od piramidy pracują zewnętrzną powierzchnią stożka, nie wewnętrzną, szerokopasmowość w nich wynosi 10:1).

Według niektórych doniesień piramida, aby uzyskała swoje szczególne właściwości, powinna być zorientowana według kierunków magnetycznych. To też ma sens, pola magnetyczne mogą polaryzować falę elektromagnetyczną, o ile tu chodzi o elektromagnetyzm.

Opis polaryzacji piramidy zamieszczony jest w książce Jerzego Woźniaka "Nowoczesna Radiestezja". Autor zawodowo zajmował się radiolokacją (radarami).

środa, 8 grudnia 2010

Piramida Myśli

Jest sobie taka książeczka - dr Jan Pająk, "Piramida Myśli", dostępna za darmo w Internecie.
Opisuje urządzenie komunikacyjne, które przyśniło się Danieli Giordano w 1978 roku. Od tej pory trwają nieudane próby budowy działającego egzemplarza (rys. ze str. dra):
Nie za bardzo mogę się do nich przyłączyć, ale mam kilka uwag odnośnie konstrukcji, może się komuś to przyda. Czyli jak zwykle miewam inne zdanie niż dr Pająk:
  • To urządzenie wykorzystuje nieznany dotychczas rodzaj fal, nazywany przez dra "falami telepatycznymi". Są to fale sprężystości ośrodka (podobne do akustycznych), rozchodzące się w substancji przeciwświata z nieskończonymi prędkościami. Chodzi po prostu o hipotetyczne podłużne fale rozchodzące się wewnątrz pola kwantowego, różniące się od poprzecznych elektromagnetycznych, "ślizgających się " po powierzchni tegoż ośrodka. Prawdopodobnie są tym samym co fale grawitacyjne.
  • Nie zgadzam się z twierdzeniem, że te fale rozchodzą się z nieskończonymi prędkościami, wtedy nie byłyby falami, gdyż nieskończona prędkość oznacza nieskończoną długość.
  • Analogia z radiem nie jest poprawna. Tu nie chodzi o transmisję energii w postaci fali od nadajnika do odbiornika. Zasada działania jest zupełnie inna - dwa urządzenia, nastrojone na te same częstotliwości, synchronizują się ze sobą, umożliwiając przekazywanie informacji bez transmisji energii, natychmiast, na dowolną odległość. W radiestezji takie zjawisko nazywa się "promieniem łączącym", w fizyce kwantowej "nielokalnością".
  • Zestrojenie się ze sobą urządzeń to głównie zasługa umysłów operatorów. Obydwaj biorą urządzenia pomiędzy dłonie, myślą o sobie wzajemnie, wtedy następuje zestawienie połączenia i możliwość wymiany myśli (to musi być ciekawe uczucie). Urządzenia same w sobie nie mogą działać, są tylko rodzajem wzmacniaczy dla komunikujących się umysłów. Natomiast radio działa niezależnie od operatora.
  • Prawdopodobnie ma znaczenie sposób trzymania urządzeń przez operatorów. Ze względu na różnice polaryzacji ciała, mężczyźni powinni trzymać prawą ręką za podstawę, lewą za wierzchołek, kobiety powinny układać dłonie w odwrotnej kolejności.
  • Kształt piramidy wynika z naturalnych fal stojących, propagujących w polu kwantowym, których krawędzie pomiędzy węzłami fali przybierają postać wielościanów foremnych (głównie ośmiościanów, np. galaktyki rozkładają się wzdłuż ich krawędzi). Ten kształt wzmacnia działanie urządzenia, umożliwia wyjście kryształu kwarcu (piezoelektryka) poza szumy termiczne.
  • Przedstawione na ilustracji okrągłe tarcze z aluminium, w tym jedna z centralnym otworem, nie stanowią pojemności obwodu rezonansowego. Prawdopodobnie nie muszą być z niczym połączone. Pełnią funkcję rezonatorów, tzn. wytwarzają wokół swojego obwodu szereg fal o różnych długościach (kolorach), "zasilających" urządzenie. Takie rezonatory znane są od dawna z przyrządów radiestezyjnych.
W dużym uproszczeniu, tego typu fale tworzą się w wyniku ruchu ładunków dodatnich, w odróżnieniu od fal elektromagnetycznych, będących następstwem ruchu ładunków ujemnych. W zwykłym kablu poruszają się jedynie ujemne elektrony, stąd zjawisko przez 150 lat wymykało się badaczom.
Ładunki dodatnie mogą poruszać się głównie w plazmie, ale także w cieczach, gazach, do wykrywania tych fal (zamiany na elektryczność) mogą posłużyć piezoelektryki.
Naukowcy od dziesięcioleci próbują bezskutecznie wykryć fale grawitacyjne przy pomocy ogromnych sztab, których zniekształcenia są rejestrowane przez promień lasera. A wystarczyło użyć piezoelektryka, choćby zmierzyć polaryzację elektryczną dużego kawałka skały.

czwartek, 2 grudnia 2010

Sekret

W Epikach ostatnio dostępna jest ciekawa książka Rhondy Byrne "Sekret" (The Secret, 2006), taka w charakterystycznej brązowej okładce z wizerunkiem czerwonej pieczęci. Powstała na podstawie filmu o tym samym tytule.
Na okładce, z tyłu pisze:
"Trzymasz w swoim ręku Wielki Sekret...
Był przekazywany przez wieki, pożądany, ukrywany, kradziony, kupowany za ogromne sumy pieniędzy. Pojmowali go najwięksi ludzie w dziejach: Platon, Galileusz, Beethoven, Edison, Carnegie, Einstein - wraz z innymi wynalazcami, teologami, naukowcami i wielkimi myślicielami. Teraz Sekret jest ujawniany całemu światu."
Ze względu na wagę odkrycia próbuję streścić w kilku zdaniach, co oczywiście nie zastąpi lektury samego tekstu.
Otóż najważniejszym prawem we Wszechświecie jest prawo przyciągania. Dotyczy ono nie tylko obiektów materialnych, lecz również myśli, czyli prawo miłości, działające na zasadzie: podobne przyciąga podobne.
W stronę Wszechświata trafiają myśli, to czego chcemy, a także czego nie chcemy, zarówno jedno jak i drugie jest przyciągane. Dlatego szkodliwe jest myślenie o negatywnych sytuacjach, bo również to przyciągamy, jedynym wyjściem z sytuacji jest myślenie tylko o pozytywnych aspektach. Stąd stosowane niegdyś zwyczaje błogosławieństwa i dziękczynienia.

Można wyróżnić trzy zasady stosowania Sekretu:
  1. Poproś (wyraź życzenie przed wszechświatem)
  2. Uwierz (że to już twoje)
  3. Otrzymaj (poczuj się wspaniale, jakbyś to już dostał)
Energia płynie tam, gdzie skupiamy uwagę. Myśli i uczucia tworzą życie.

Tekst zawiera cytaty tak znanych osób, jak: John Assaraf, Michael Bernard Beckwitch, Genevieve Behrend (1880-1960), Lee Brower, Jack Canfield, Robert Collier (1885-1950), John F. Demartini, Marie Diamond, Mike Dooley, Bob Doyle, Hale Dwoskin, Morris Goodman, dr John Gray, Charles Haanel (1866-1949), dr John Hagelin, Bill Harris, dr Ben Johnson, Prentice Mulford (1834-1891), Lisa Nichols, Bob Proctor, James Arthur Ray, David Schirmer, mgr Marci Shimoff, dr Denis Waitley, Neale Donald Walsch, Wallace Wattles (1860-1911), dr Fred Alan Wolf.

Jak widać, to, co kiedyś  było brane za religię, stanowi tak naprawdę podstawy dosyć zaawansowanego systemu wiedzy.

-----
Mam parę uwag do samego tekstu. Nie zawiera bardzo istotnej informacji, co jest trochę dziwne, gdyż jedna z cytowanych osób jest autorem książek o Hunie (magii polinezyjskiej). Sam mechanizm wpływu myśli na świat zewnętrzny też jest przedstawiony trochę bez sensu.

Może omówię to po swojemu.
W uproszczeniu, pominę działanie ludzkiego umysłu (hierarchiczna struktura i przewidywanie oparte na pamięci).

Istnieje tzw. pole kwantowe, rodzaj "piany", składa się z "wirtualnych" cząsteczek i antycząsteczek, anihilujących się wzajemnie. Zaburzenie równowagi generuje materię.

Czyli materia jest wciąż generowana z otaczającej przestrzeni, umiera i odradza się. To zupełne przeciwieństwo powszechnego wyobrażenia, w którym atomy kiedyś powstały i tak im zostało po dzień dzisiejszy.
Oddziaływania wewnątrz atomów i pomiędzy nimi rządzą się zjawiskami kwantowymi, w uproszczeniu kierującymi się przypadkiem, prawdopodobieństwem. To rachunek prawdopodobieństwa, taki sam jak np. przy rzucie monetą.

Pole kwantowe ma taką ciekawą właściwość, nieznaną jeszcze naukowcom (coś przeczuwają ze względu na zjawisko nielokalności), czyli brak przestrzeni i czasu. Wszystko się tam dzieje równocześnie i w tym samym miejscu. Dzięki czemu tworzy się rodzaj "pamięci wszechświata", to właśnie na podstawie tego zapisu generowane są przyszłe stany materii (a co za tym idzie przyszłe zdarzenia). Na zasadzie minimalizacji wysiłku, energii.
Minimalizacja,energii, z której wynikają prawa przyciągania, to jedyna zasada Wszechświata (np. planety i gwiazdy są kuliste, bo kula to figura geometryczna o najmniejszej energii powierzchniowej), dlatego Wszechświat sam w sobie nie jest inteligentny (więc i "nadprzyrodzony" Bóg nie istnieje), lecz może przejawiać inteligencję poprzez żywe inteligentne istoty.

W umyśle jest świadomość, podświadomość (odpowiada za zarządzanie ciałem, pamięć, emocje) oraz nieznana dotychczasowej psychologii nadświadomość, fizycznie znajdująca się w komórkach na poziomie kwantowym.

Nadświadomość może zaburzać prawdopodobieństwo stanu kwantowego materii, niezależnie od odległości, co przejawia się właśnie w "zbiegach okoliczności". To coś podobnego do rzutu kością (przypadek w świecie subatomowym), ale kostka jest niewyważona i pewna liczba oczek wypada częściej niż inne.

Częściowo zbiegami okoliczności można sterować poprzez myśli. By przedarły się poprzez barierę podświadomości, która traktuje wszystko dosłownie, do nadświadomości, potrzebny jest bodziec fizyczny.
Takimi bodźcami są np. wizualizacja, różne talizmany, rytuały magiczne lub religijne. Stąd niektórzy wierzący ludzie są przekonani, że ich modlitwy zostały wysłuchane, ale faktycznie to nie ma znaczenia do czego się modlą, chodzi o przekazanie informacji do podświadomości.

To bardzo uproszczony opis, mógłbym go ciągnąć godzinami, książka by powstała.
Zjawiska zachodzące w polu kwantowym w przyszłości staną się podstawą do opracowania zupełnie nowych urządzeń technicznych, np. natychmiastowej komunikacji niezależnie od odległości czy podróży do gwiazd trwających minuty.

-----
Pewnego omówienia wymaga również kwestia istnienia Boga, boskością tkwiącą w człowieku. To niezupełnie jest tak, jakby się wydawało.

Skoro wszystko jest boskie, to równie dobrze można powiedzieć, że nic nie jest boskie.
Boskość jako taka nie istnieje, to etap rozumienia przed transformacją świadomości na wyższy poziom.
Na początku świat wydaje się być złożony ze zwyczajnych grudek materii, później okazuje się że materia jest czymś więcej, robi wrażenie boskiej. Ale boskim wydaje się zawsze to, co zdaje się istnieć ale czego nie rozumiemy. Po poznaniu traci się odczucie boskości, lecz umysł pozostaje na innym poziomie.
Wszechświat może wydawać się być boski, ale po jego zrozumieniu staje się zwyczajny, nie jest już żadnym nadprzyrodzonym Bogiem, lecz po prostu Wszechświatem.

To jak kiedyś ze Słońcem lub elektrycznością. Na początku wydawały się być boskie, bo były niezrozumiałe. Po zrozumieniu już nie są boskie, są zwyczajne.
Podobnie było z samolotami. Loty stanowiły odwieczne marzenie ludzkości, niezwykłą umiejętność bogów. Po opanowaniu lotów na początku XX wieku stały się czymś codziennym. Pasażerowie nie ekscytują się możliwością wzniesienia się ponad chmury, raczej narzekają na odprawę bagażową.
To samo stanie się kiedyś z podróżami do gwiazd, dzisiaj to tylko mrzonki, coś niesamowitego, jutro szara codzienność.