czwartek, 2 grudnia 2010

Sekret

W Epikach ostatnio dostępna jest ciekawa książka Rhondy Byrne "Sekret" (The Secret, 2006), taka w charakterystycznej brązowej okładce z wizerunkiem czerwonej pieczęci. Powstała na podstawie filmu o tym samym tytule.
Na okładce, z tyłu pisze:
"Trzymasz w swoim ręku Wielki Sekret...
Był przekazywany przez wieki, pożądany, ukrywany, kradziony, kupowany za ogromne sumy pieniędzy. Pojmowali go najwięksi ludzie w dziejach: Platon, Galileusz, Beethoven, Edison, Carnegie, Einstein - wraz z innymi wynalazcami, teologami, naukowcami i wielkimi myślicielami. Teraz Sekret jest ujawniany całemu światu."
Ze względu na wagę odkrycia próbuję streścić w kilku zdaniach, co oczywiście nie zastąpi lektury samego tekstu.
Otóż najważniejszym prawem we Wszechświecie jest prawo przyciągania. Dotyczy ono nie tylko obiektów materialnych, lecz również myśli, czyli prawo miłości, działające na zasadzie: podobne przyciąga podobne.
W stronę Wszechświata trafiają myśli, to czego chcemy, a także czego nie chcemy, zarówno jedno jak i drugie jest przyciągane. Dlatego szkodliwe jest myślenie o negatywnych sytuacjach, bo również to przyciągamy, jedynym wyjściem z sytuacji jest myślenie tylko o pozytywnych aspektach. Stąd stosowane niegdyś zwyczaje błogosławieństwa i dziękczynienia.

Można wyróżnić trzy zasady stosowania Sekretu:
  1. Poproś (wyraź życzenie przed wszechświatem)
  2. Uwierz (że to już twoje)
  3. Otrzymaj (poczuj się wspaniale, jakbyś to już dostał)
Energia płynie tam, gdzie skupiamy uwagę. Myśli i uczucia tworzą życie.

Tekst zawiera cytaty tak znanych osób, jak: John Assaraf, Michael Bernard Beckwitch, Genevieve Behrend (1880-1960), Lee Brower, Jack Canfield, Robert Collier (1885-1950), John F. Demartini, Marie Diamond, Mike Dooley, Bob Doyle, Hale Dwoskin, Morris Goodman, dr John Gray, Charles Haanel (1866-1949), dr John Hagelin, Bill Harris, dr Ben Johnson, Prentice Mulford (1834-1891), Lisa Nichols, Bob Proctor, James Arthur Ray, David Schirmer, mgr Marci Shimoff, dr Denis Waitley, Neale Donald Walsch, Wallace Wattles (1860-1911), dr Fred Alan Wolf.

Jak widać, to, co kiedyś  było brane za religię, stanowi tak naprawdę podstawy dosyć zaawansowanego systemu wiedzy.

-----
Mam parę uwag do samego tekstu. Nie zawiera bardzo istotnej informacji, co jest trochę dziwne, gdyż jedna z cytowanych osób jest autorem książek o Hunie (magii polinezyjskiej). Sam mechanizm wpływu myśli na świat zewnętrzny też jest przedstawiony trochę bez sensu.

Może omówię to po swojemu.
W uproszczeniu, pominę działanie ludzkiego umysłu (hierarchiczna struktura i przewidywanie oparte na pamięci).

Istnieje tzw. pole kwantowe, rodzaj "piany", składa się z "wirtualnych" cząsteczek i antycząsteczek, anihilujących się wzajemnie. Zaburzenie równowagi generuje materię.

Czyli materia jest wciąż generowana z otaczającej przestrzeni, umiera i odradza się. To zupełne przeciwieństwo powszechnego wyobrażenia, w którym atomy kiedyś powstały i tak im zostało po dzień dzisiejszy.
Oddziaływania wewnątrz atomów i pomiędzy nimi rządzą się zjawiskami kwantowymi, w uproszczeniu kierującymi się przypadkiem, prawdopodobieństwem. To rachunek prawdopodobieństwa, taki sam jak np. przy rzucie monetą.

Pole kwantowe ma taką ciekawą właściwość, nieznaną jeszcze naukowcom (coś przeczuwają ze względu na zjawisko nielokalności), czyli brak przestrzeni i czasu. Wszystko się tam dzieje równocześnie i w tym samym miejscu. Dzięki czemu tworzy się rodzaj "pamięci wszechświata", to właśnie na podstawie tego zapisu generowane są przyszłe stany materii (a co za tym idzie przyszłe zdarzenia). Na zasadzie minimalizacji wysiłku, energii.
Minimalizacja,energii, z której wynikają prawa przyciągania, to jedyna zasada Wszechświata (np. planety i gwiazdy są kuliste, bo kula to figura geometryczna o najmniejszej energii powierzchniowej), dlatego Wszechświat sam w sobie nie jest inteligentny (więc i "nadprzyrodzony" Bóg nie istnieje), lecz może przejawiać inteligencję poprzez żywe inteligentne istoty.

W umyśle jest świadomość, podświadomość (odpowiada za zarządzanie ciałem, pamięć, emocje) oraz nieznana dotychczasowej psychologii nadświadomość, fizycznie znajdująca się w komórkach na poziomie kwantowym.

Nadświadomość może zaburzać prawdopodobieństwo stanu kwantowego materii, niezależnie od odległości, co przejawia się właśnie w "zbiegach okoliczności". To coś podobnego do rzutu kością (przypadek w świecie subatomowym), ale kostka jest niewyważona i pewna liczba oczek wypada częściej niż inne.

Częściowo zbiegami okoliczności można sterować poprzez myśli. By przedarły się poprzez barierę podświadomości, która traktuje wszystko dosłownie, do nadświadomości, potrzebny jest bodziec fizyczny.
Takimi bodźcami są np. wizualizacja, różne talizmany, rytuały magiczne lub religijne. Stąd niektórzy wierzący ludzie są przekonani, że ich modlitwy zostały wysłuchane, ale faktycznie to nie ma znaczenia do czego się modlą, chodzi o przekazanie informacji do podświadomości.

To bardzo uproszczony opis, mógłbym go ciągnąć godzinami, książka by powstała.
Zjawiska zachodzące w polu kwantowym w przyszłości staną się podstawą do opracowania zupełnie nowych urządzeń technicznych, np. natychmiastowej komunikacji niezależnie od odległości czy podróży do gwiazd trwających minuty.

-----
Pewnego omówienia wymaga również kwestia istnienia Boga, boskością tkwiącą w człowieku. To niezupełnie jest tak, jakby się wydawało.

Skoro wszystko jest boskie, to równie dobrze można powiedzieć, że nic nie jest boskie.
Boskość jako taka nie istnieje, to etap rozumienia przed transformacją świadomości na wyższy poziom.
Na początku świat wydaje się być złożony ze zwyczajnych grudek materii, później okazuje się że materia jest czymś więcej, robi wrażenie boskiej. Ale boskim wydaje się zawsze to, co zdaje się istnieć ale czego nie rozumiemy. Po poznaniu traci się odczucie boskości, lecz umysł pozostaje na innym poziomie.
Wszechświat może wydawać się być boski, ale po jego zrozumieniu staje się zwyczajny, nie jest już żadnym nadprzyrodzonym Bogiem, lecz po prostu Wszechświatem.

To jak kiedyś ze Słońcem lub elektrycznością. Na początku wydawały się być boskie, bo były niezrozumiałe. Po zrozumieniu już nie są boskie, są zwyczajne.
Podobnie było z samolotami. Loty stanowiły odwieczne marzenie ludzkości, niezwykłą umiejętność bogów. Po opanowaniu lotów na początku XX wieku stały się czymś codziennym. Pasażerowie nie ekscytują się możliwością wzniesienia się ponad chmury, raczej narzekają na odprawę bagażową.
To samo stanie się kiedyś z podróżami do gwiazd, dzisiaj to tylko mrzonki, coś niesamowitego, jutro szara codzienność.

Brak komentarzy: