niedziela, 20 kwietnia 2008

Antygrawitacja

Święty graal fizyki. Ponoć ma umożliwić zbudowanie niezwykłych pojazdów, kiedy tylko da się ją opanować. To mrzonka, nawet jeśli takie zjawisko istnieje, jest nieprzydatne. Ciąg silnika gwałtownie by malał wraz z wysokością, nie dałoby się kontrolować toru lotu. Ale jest alternatywa.

Amerykański fizyk Townsend T. Brown w latach 20-tych XX wieku odkrył zjawisko elektrograwitacji. Chodzi o powstającą niewielką siłę próbującą przesunąć naładowany kondensator w kierunku dodatniej okładki.
Wyniki badań publikował także zespół naukowców pod kierownictwem R.G. Worcestera i J. Longhursta, poza tym w literaturze panuje grobowa cisza. To jeden z wielu przykładów utajniania odkryć naukowych, trzymania ludzkości w niewiedzy, w imię polityki i wojny.

Korporacja Lockheed Martin prowadzi tajne badania nad zastosowaniem elektrograwitacji. Jak coś ukryć, to najlepiej na widoku- w 1988r. telewizje całego świata obiegły obrazy wytaczanego przed hangar bombowca B-2. Uwagę przykuwał niezwykły trójkątny kształt latającego skrzydła, szokowała informacja o niewidzialności dla radarów. Ale nie wspomniano o czymś jeszcze.



Ciąg startowy silnika General Electric F118-100 na wysokości 0m wynosi wg. USAF 77kN, a wg. producenta 84,5kN. Płatowiec ma 4 silniki. Masa startowa to ok. 150-170 ton (wg. różnych źródeł). Proste obliczenia wskazują, że współczynnik siły ciągu do masy wynosi 0,2. A to trochę mało jak na samolot bojowy.
W 1952r. dr M. Rose napisał: „dodatnie pole (..) poruszające się przed statkiem powietrznym (..) działa jak bufor, który zaczyna usuwać powietrze z jego drogi. To pole działa jak klin, który osłabia barierę dźwięku”.
To rozwiązanie, z lat pięćdziesiątych, zastosowano później właśnie w bombowcu B-2. Krawędzie natarcia skrzydeł są ładowane napięciem dodatnim rzędu milionów woltów, z silników są wyrzucane strumienie ujemnie naładowanych jonów. Efekt- moc napędu rośnie z 25MW do co najmniej 100MW. Podczas startu panuje niezwykła cisza.

Nie wiem czy ziemska nauka wyjaśniła zjawisko elektrograwitacji, ale wystarczy chwilę się zastanowić. Otóż atomy składają się z ciężkiego naładowanego dodatnio jądra i krążącej wokół niego ujemnej powłoki elektronowej. Umieszczenie ich pomiędzy okładkami kondensatora (atomy są przecież w dielektryku) naładowanymi elektrostatycznie spowoduje przyciąganie elektronów w kierunku dodatniej okładki. Dielektryk, w odróżnieniu od przewodnika, praktycznie nie zawiera elektronów swobodnych. Pole elektryczne spowoduje więc zniekształcenie orbit elektronowych, staną się one jajowate zamiast okrągłych, wydłużone w kierunku okładki dodatniej. Wewnątrz atomów powstaną niezrównoważone siły próbujące przesunąć jądra atomów, a co za tym idzie całe atomy, w kierunku dodatniej okładki.
To wyjaśnienie pozwala na znalezienie kilku sposobów znacznego powiększenia powstającej siły, ale jak to zrobić to już nasza słodka tajemnica :)

Brak komentarzy: