Zastanawiały mnie ostatnio ceny mieszkań w dużych miastach typu Warszawa. Są astronomiczne.
Współczesny człowiek niewątpliwie ma prawo do dachu nad głową, przecież nikt sobie nie wybuduje szałasu. Przewidując tą sytuację Ustawodawca wprowadził "mieszkania socjalne". W praktyce wiadomo jak wyszło, długo się czeka, w tych lokalach mieszka najgorszy element. A normalni ludzie są zmuszeni brać wieloletnie kredyty (nikt nie chce mieć pijaków i złodziei za sąsiadów) i gonić za każdym groszem. Ponoć praca uszlachetnia, ale są też granice wytrzymałości ludzkiego organizmu oraz psychiki. Im dłużej ludzie są zmuszeni pracować, tym mniej wolnych miejsc pracy i większe bezrobocie.
To wszystko rzekomo w imię "wolnorynkowej gospodarki", a w praktyce chodzi o interesy wąskiej grupy spekulantów, których stać na inwestowanie w zakup wielu mieszkań, co podnosi ceny i zmniejsza dostępną ich ilość.
Łatwo sobie poradzić z tym środkami prawnymi, trzeba tylko chcieć. Oto propozycje:
1) Istnienie mieszkań socjalnych na przyzwoitym poziomie. Byłyby one budowane przez gminę (czy nawet państwo) ze środków własnych i wynajmowane każdemu chętnemu, który spełnia dwa warunki - stać go na opłacenie czynszu oraz żadna z zamieszkujących osób nie wynajmuje innego mieszkania socjalnego ani nie ma własnościowego w promieniu 50 km. Nie może on też wynająć tego mieszkania komuś innemu, co byłoby kontrolowane. Metraż zależny od ilości osób w zamieszkującej je rodzinie (dwa pokoje + kolejny na dziecko lub dwoje)
Zyski z czynszów zasilałyby budżet gminy. Wysokość czynszu trzeba by tak ustalić, by nie dopuścić do tych mieszkań ludzi najuboższych, którzy często je dewastują, np. wyniosłyby 1/3 lub nawet 1/2 średniej pensji w danej okolicy (zawsze mogą zamieszkać dwie osoby). Firmy mogłyby płacić czynsze w imieniu swoich pracowników.
2) Drugą kategorią mieszkań socjalnych byłyby bezczynszowe, położone poza obrębem zabudowań miejskich, przeznaczone dla każdego, kogo z jakiś powodów nie stać na opłacenie czynszu. Nie byłyby to "normalne" mieszkania, tylko coś na wzór ula czy japońskiego hotelu. Sześciokątne cele (w przekroju pionowym), budowane z prefabrykatów, z jednym wejściem chronionym czytnikiem odcisków palca, w środku łóżko, krzesło, stolik, szafa, źródło światła, wbudowany w ścianę terminal komputerowy połączony z siecią (bez możliwości instalacji własnego oprogramowania, zawsze można użyć prywatnego laptopa). Wszystko wandaloodporne, w przypadku zniszczenia wystarczyłoby pomalować i wstawić nowe meble (łóżko, szafę, stolik i krzesło). Nie potrzebowałyby nawet okien, światło dzienne można rozprowadzać po pomieszczeniach światłowodami z kolektora na dachu budowli. Może jeszcze stołówka. Do tego monitoring okolicy.
W przypadku przeprowadzki do nowej miejscowości, np. ze względów zawodowych, trzeba by zwrócić poprzednie mieszkanie, wtedy dostaje się kolejne.
Oczywiście mogą i powinny być też mieszkania oraz domy prywatne, dostępne na rynku. Kto chce większy komfort i stać go na to, to czemu nie. Natomiast pozostawienie kwestii mieszkań wyłącznie "rynkowi" przynosi równie opłakane skutki jak pozostawienie bez nadzoru ceny paliw, energii elektrycznej, wody i innych niezbędnych mediów, z których musi korzystać współczesny człowiek, czy tego chce czy nie.
---dodane---
Chyba właśnie wynalazłem nowy typ budynku. Po publikacji pomysłu nie ma mowy o przyznaniu patentu, ale trudno. Procedury patentowe i tak są zbyt kosztowne jak dla mnie.
Te sześciokątne cele wzorowane na pszczelim plastrze można wytwarzać w fabrykach (trzeba znaleźć materiał, np. laminat szklany, jakieś tworzywo czy nowoczesny beton).
Wystarczy je później dowieźć ciężarówkami na miejsce, ustawić w kompleksy kilkudziesięciu, kilkuset czy nawet kilku tysięcy, w kilku warstwach (3 i więcej pięter). Następnie trzeba by je połączyć ze sobą, dodać na zewnątrz schody oraz podesty z barierkami, podłączyć do mediów. Całość roboty to kwestia... kilku dni i już kilka tysięcy osób znajdzie mieszkanie. Koszty produkcji byłyby minimalne w porównaniu tradycyjnym budownictwem, nawet tym z wielkiej płyty.
---dodane---
Poprawka - wystarczy, by przeciwległa do wejścia ściana była z matowego tworzywa przepuszczalnego dla światła. Ewentualnie lustrzanego, ze środka można by patrzyć na zewnątrz, z zewnątrz wnętrze byłoby niewidoczne.
Natomiast podesty na zewnątrz są zaletą, biorąc pod uwagę jak wyglądają klatki schodowe bloków.
5 komentarzy:
Patentu raczej byś nie otrzymał, a to dlatego, że już takie budynki istnieją. Z twojej strony innowacją jest kształt, który dla pszczół może być świetny ale niestety dla człowieka i jego mebli nie sprawdził by się zbyt dobrze.
Zamiast tworzyć nowe modułu i specjalne dla nich linie produkcyjne wykorzystuje się, produkowane już i często bezużyteczne w danym miejscu, kontenery (takie do przewozu towarów). Wystarczy je wyczyścić, wstawić drzwi i okno a później poustawiać jeden na drugim i już mamy gotowy blok. Zbudowano tak akademiki dla jednej z zachodnich uczelni, której nazwy niestety nie pamiętam... Miał to być eksperyment budowlany na jeden rok, ale pomysł tak się spodobał studentom, że akademiki te stoją i nadal są używane.
Jakich mebli? Z założenia te pomieszczenia mają być tylko dachem nad głową, by bezdomni nie spali na ulicach. Funkcjonalnością i wielkością właściwie nie różnią się od celi więziennej, jedynie można wychodzić kiedy ma się ochotę.
W przypadku kontenera mieszkalnego jest większa powierzchnia, co umożliwiłoby libacje alkoholowe, wybijanie okien, rozwalanie mebli oraz znoszenie śmieci. W kontenerach jest też problem z ogrzewaniem w zimie (są ze stali).
To jest dla ludzi którzy nie mają się gdzie podziać. Nie można ich zostawić na ulicy, a do "normalnego" domu też wprowadzić się nie da, bo niektórzy zdemolują. Zresztą z jakiej racji dawać im za darmo w pełni funkcjonalne mieszkanie, skoro inni muszą na podobne zapracować.
Do starych budynków też się nie sprowadzi, gdyż zrobią się slumsy, na klatkach schodowych i w bramach jest niebezpiecznie.
Gminy mają z tym problem.
Jakaś spółdzielnia mieszkaniowa postawiła pod blokowiskiem kilka kontenerów mieszkalnych dla opornych nie płacacych po kilka miesięcy czynszu i opłat. Ludzie ze wstydu przed sąsiadami zaczęli płacić i kontenery stoją wolne - nota bene całkiem wygodne w każdym razie wygodniejsze niż niejedna kawalerka.
@MaRa
Ano mebli... przecież sam zauważyłeś, że nie będą to tylko puste ściany:
"Sześciokątne cele (w przekroju pionowym), budowane z prefabrykatów, z jednym wejściem chronionym czytnikiem odcisków palca, w środku łóżko, krzesło, stolik, szafa, źródło światła, wbudowany w ścianę terminal komputerowy połączony z siecią"
Łóżko, krzesło, stolik i szafa są meblami :)
Do tego jeśli ma to być tylko zastępstwo dla noclegowni dla bezdomnych to po co tam terminal z dostępem do netu?
Druga sprawa to dostępność materiałów. Żeby zaadaptować kontenery potrzebne są kontenery. Zwykle po rozładowaniu są bezużyteczne i wyrzucane na wysypiska (bo nie opłaca się ich przewozić pustych). Żeby przerobić taki kontener na mieszkanie wystarczy go umyć, ocieplić (wyłożyć jakąś izolacją, choćby styropianem) i wyciąć drzwi i okno. Voila :) Można jeszcze prosto umeblować.
Żeby zrobić ulopodobne cele mieszkalne trzeba wytworzyć potrzebne prefabrykaty. Z powodu unikalnego kształtu należałoby najpierw zbudować wyspecjalizowaną linię produkcyjną lub przynajmniej przystosować jakąś istniejącą. Następną kwestią jest budulec. Według Ciebie najlepsze byłyby nowoczesne tworzywa sztuczne. Ale one trochę kosztują. Do tego ropa się kończy ;) a wszak ona jest podstawą przemysłu tworzyw sztucznych (nie chodzi mi o nagłe zniknięcie surowca, raczej postępujący wzrost jego ceny). Do tego rozwiązania high-tech jak czytniki linii papilarnych. Po co? Przecież bezdomny z ulicy nie będzie mógł ot tak wejść i się przespać - dalej zostanie mu ławka w parku a przecież nie o to Ci chodziło?
Kończąc i przechodząc do wniosków. Dalej obstaję przy wykorzystaniu kontenerów. W ten sposób pozbywamy się zalegających śmieci i tworzymy z nich coś przydatnego. Przy okazji można aktywizować bezdomnych i bezrobotnych do przerabiania kontenerów na lokale. A libacje to można urządzić przed blokiem jak nie ma miejsca w środku :)
Terminal jest po to, żeby nie odcinać tych ludzi całkowicie od świata. Taka izolacja tylko pogorszy ich nastawienie do społeczeństwa. Przecież uprzedzenia wynikają najczęściej z braku wiedzy.
Czytnik linii papilarnych to po to, by rejestrować wchodzenie i wychodzenie oraz nie dopuścić innych do cudzej celi. To prywatne pomieszczenia, przydzielane indywidualnie, a nie jakiś pustostan. A palec trudniej zgubić niż klucze.
Prześlij komentarz