wtorek, 13 kwietnia 2010

Sondy

20 sierpnia i 5 września 1977 roku ziemianie wysłali w kosmos dwie sondy noszące nazwę Voyager. W 1986 roku opuściły one Układ Słoneczny niosąc przesłanie do istot z innych światów. Każdy z Voyagerów ma przymocowaną miedzianą pozłacaną płytę gramofonową, zawierającą 118 fotografii, 90 minut muzyki, dźwiękowy esej zatytułowany "Dźwięki Ziemi" (The Sounds of Earth), pozdrowienia w niemal sześćdziesięciu językach oraz języku wielorybów, a także pozdrowienia od prezydenta Stanów Zjednoczonych:
"Statek Voyager został skonstruowany przez Stany Zjednoczone Ameryki. Stanowimy społeczność 240 milionów ludzkich istot wśród ponad 4 miliardów zamieszkujących planetę Ziemia. My, ludzie, jesteśmy nadal podzieleni na narody i państwa, lecz państwa te szybko stają się jedną globalną cywilizacją.
Powierzamy tę wiadomość przestrzeni kosmicznej. Być może przetrwa ona miliardy lat, podczas gdy nasza cywilizacja ulegnie głębokim przemianom, a powierzchnia Ziemi może bardzo się zmienić. Wśród 200 milionów gwiazd w Galaktyce Drogi Mlecznej niektóre - a być może liczne - mogą mieć planety zamieszkane przez zdolne do podróży kosmicznych cywilizacje. Jeżeli któraś z tych cywilizacji przechwyci Voyagera i potrafi odczytać zapisaną wiadomość, oto nasze przesłanie:
Jako prezydent małego, odległego świata załączamy próbkę naszych dźwięków, naszej nauki, naszych obrazów, naszej muzyki, naszych myśli i naszych uczuć. Próbujemy przeżyć nasze czasy, aby dotrwać do waszych. Mamy nadzieję, że pewnego dnia rozwiążemy trapiące nas problemy i dołączymy do społeczności cywilizacji galaktycznych. Niniejszy zapis wyraża naszą nadzieję, determinację oraz dobrą wolę w olbrzymim i groźnym wszechświecie.
"
Jimmy Carter
Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki
Biały Dom
16 czerwca 1977

oraz Sekretarza Generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych:
"Jako sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych zrzeszającej 147 państw, które reprezentują niemal wszystkich ludzi zamieszkujących Ziemię, przesyłam pozdrowienia w imieniu mieszkańców naszej planety. Wyruszamy poza nasz Układ Słoneczny w poszukiwaniu pokoju i przyjaźni; aby uczyć innych, jeżeli zostaniemy powołani, lub dać się uczyć, jeżeli będziemy mieli to szczęście. Dobrze wiemy, że nasza planeta i wszyscy jej mieszkańcy to jedynie drobna cząstka niezmiernego, otaczającego nas wszechświata, i z pokorą oraz nadzieją stawiamy ten krok."
Kurt Waldeheim
sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych

Jednak odbiorcy tych wiadomości byliby rozczarowani. Politycy deklarują przyjaźń, a sami wywołują wojny. Cóż można by się spodziewać po ludziach, jeśli nie szanują nawet przedstawicieli własnego gatunku, tylko dlatego że posiadają mniej przedmiotów.
Kilka dni temu katastrofie rządowego samolotu zginął Prezydent RP i kilkadziesiąt innych osób. Politycy z całego świata gdy tylko ujrzą oko kamery wylewają krokodyle łzy, w końcu ponoć zginęły "elity". Trochę cynicznie to napisałem, lecz nie bez powodu. Codziennie na świecie umierają ludzie z powodu głodu i wojen, pies z kulawą nogą się tym nie zainteresuje bo oko kamery jest skierowane gdzie indziej.
Politycy to nie żadne "elity", ich zadaniem jest administracja państwem w imieniu obywateli, służba ludziom a nie wywyższanie się. Wygrali przetarg w postaci wyborów, są pracownikami, a nie "władzą", każdy człowiek z ulicy jest ich pracodawcą. Tak wygląda sedno demokracji, tym różni się od poprzednich ustrojów.

W życiu właściwie nie ma się nic do stracenia, więc można wybrać dowolną drogę.

---dodane 26 kwietnia 2010 roku---

Wśród informacji zawartych na płytach były nazwiska kongresmenów zajmujących się sprawami NASA, sami zażądali by ich uwieczniono.

Brak komentarzy: