wtorek, 11 maja 2010

Żyjący Wszechświat

Mogło okazać się niejasne pojęcie jedności wszechrzeczy.

W ciągu ostatnich 3 wieków, głównie pod wpływem uproszczonej szkolnej wiedzy, wydaje się ludziom, że materia składa się z grudek-atomów, przypominających piasek na plaży. Każdy atom jest bytem niezależnym, podobnie jak każdy człowiek.

Jednak już Louis de Broglie dowiódł, iż materia wykazuje właściwości falowe. Wiadomo także, że elektrony są falami - dlatego mogą zajmować tylko określone orbity wokół atomów, o obwodach będących całkowitą wielokrotnością ich długości fali (tzw. fale stojące). Wszystkie inne cząsteczki subatomowe również są falami, z powodu ich wielkiej częstotliwości (a więc niewielkiej długości fali, która rozchodzi się z prędkością światła) wydają się być cząsteczkami. Nowsze koncepcje, jak teoria strun, również wskazują na falową naturę wszelkiej materii.

Kluczowe staje się pytanie - co to za ośrodek, który faluje? Nie jest on materią, cieczą, jak to wyobrażali sobie zwolennicy teorii eteru. Znajduje się poza przestrzenią i czasem. To właśnie dzięki niemu wszystko jest ze sobą nierozerwalnie złączone.

Bardzo uproszczoną analogią byłby obraz wyświetlany przez projektor na ścianie. Widać na nim ludzi, rośliny, domy, przestrzeń pomiędzy nimi itd., wydają się być bytami niezależnymi, a jednak technicznie są jedną całością, wszystkie części tego obrazu zbudowane są z takich samych fal, wychodzących z jednego źródła.

Niektórzy uważają ten ośrodek za Boga, lecz to niezupełnie tak jest. Posiada świadomość i pamięć, lecz nie inteligencję. Do przejawienia inteligencji potrzeba materii zorganizowanej w żywą istotę. Owego "Boga" musiałyby więc utworzyć wszystkie formy życia razem i każda z osobna, połączone w sieć. Więc nie ma tu mowy o pośrednictwie kapłanów.

Dzięki temu połączeniu umysł człowieka posiada potencjalny dostęp do informacji o wszystkim. Jest on zablokowany, lecz w pewnych okolicznościach ludzka świadomość może uzyskać dostęp do tej naturalnej bazy danych. Można widzieć zdarzenia z odległych miejsc i czasów, patrzeć cudzymi oczami, obserwować siebie z zewnątrz, czy doznać uczucia wszechwiedzy (utożsamianego z mistycznym "doznaniem Boga"). Może się tak zdarzyć choćby w przypadku śmierci klinicznej, snu, medytacji, modlitwy, pod wpływem środków halucynogennych (używanych w szamanizmie), czy transu (przykładem są wirujący muzułmańscy derwisze). Kiedy umysł wraca do normalnego trybu większość z tych wspomnień ulega zatarciu, pozostaje tylko pamięć odczucia towarzyszącemu ich doznaniu.

Być może zdolność do samoorganizacji materii w życie wynika właśnie z owej świadomości posiadanej przez Wszechświat, który dzięki temu może doświadczać. Tak by było, gdyby teoria ewolucji okazała się prawdziwa. Jednak nie znajduje się życia na innych planetach Układu Słonecznego, co świadczy o tym, że nie jest ono cechą samego Wszechświata, materia samoistnie nie może przekroczyć pewnego poziomu organizacji.

Natomiast istnienie gwiazd, planet i innej materii nieożywionej nie świadczy o inteligencji która je stworzyła. Uczucie piękna towarzyszące ich oglądaniu wynika z dążenia materii do organizacji według Złotej Proporcji (1:1,6), czyli do minimalizacji energii. Atomy dążą do zajmowania miejsc w oczkach fali stojącej (to nieznana dotychczas fala, o naturze grawitacyjnej). Dlatego planety krążą po swoich orbitach i nie spadają na Słońce. Newtonowska teoria grawitacji tego nie wyjaśnia, naukowcy uważają posiadanie przez planety odpowiedniej prędkości, równoważącej  grawitację Słońca poprzez siłę odśrodkową, za niemal "cud". Jeszcze kilkanaście lat temu uważano, że Układ Słoneczny może być jedynym układem planetarnym we Wszechświecie, odkrycie innych planet to przecież ostatnie kilka lat.

-----

W mózgu każda komórka jest niezależną formą życia, tak jak każdy jednokomórkowec, jednak połączone są w sieć. Na poziomie Wszechświata również mamy do czynienia z ogromnym umysłem, składającym się z umysłów różnych form życia, które z reguły nie zdają sobie z tego sprawy. Udostępniają tej rozproszonej sieci swoją moc obliczeniową. Utrata (śmierć) jednego z umysłów nie ma większego znaczenia dla funkcjonowania całości sieci, gdyż może być zastąpiony kolejnymi. Ów umysł nie stoi po stronie kogokolwiek, to znacznie potężniejsza inteligencja od ludzkiej, operująca z innej perspektywy.

Czyli ludzie są zdani na siebie, owa inteligencja nie jest ich Bogiem.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bardzo rzeczowe i logiczne wyjaśnienie wszechswiata. Nie można jednak zapominać, że jako komórki wielkiego mózgu - wszechswiata dostrzegamy i mamy świadomość jedynie oparów- - mgły rzeczywistości. To tak jak krowa ma jakieś wyobrażenie o trawie i niebie nad nią albo np pies lub pchła psa ma wyobrażenie o produkcji samochodów, telewizorów i do czego słuzy komputer.
Być moze jakiś pies w trakcie swego snu zdobył elementy wiedzy o samochodzie, który we śnie o mało go nie przejechal, ale obudzi sie i znów zobaczy samochód i komputer takimi jakimi od zawsze ich dostrzegał a to na skutek ugryzienia przez pchłę- która nieświadoma swej roli przerwałą senne samouświadamianie psa,

Ale coś mi w tym nie gra:
(...)"Wiadomo także, że elektrony są falami - dlatego mogą zajmować tylko określone orbity wokół atomów, o obwodach będących całkowitą wielokrotnością ich długości fali (tzw. fale stojące).(...)"
Elektrony wokół atomów???
Co to za profanacje!!!!
Wszak od podstawówki uczą że atomy mają jądra wokół których sa na "orbitach" elektrony.

Zresztą czy ja wiem czy to trafi do przeciętnego człowieka???, katolika, który przecież wie że Chrystus umarł na krzyżu dla naszego zbawienia bo tak od przedszkola w wierszykach się nauczył, No a chrzest, komunia, bieżmowanie, slub ???? Przecież jak w to wszystko odrzuci to nikt przy zdrowych zmyslach nie będzie się chciał z takim kimś zadawać jako z osobnikiem aspołecznycznym, nieobyczajnym, niekulturalnym.

Anonimowy pisze...

Jeżeli jesteśmy zdani na siebie to jak można wytłumaczyć stygmaty, uzdrowienia albo objawienia w Fatimie?

Rafał M. pisze...

O Fatimie już wspominałem.
Natomiast uzdrowienia mogą mieć dwojaką przyczynę - albo to wpływ psychiki, albo, zakładając że Święte Księgi opisują autentyczne zdarzenia, mamy do czynienia z istotami (a właściwie ludźmi) przewyższającymi współczesnych wiedzą i techniką o tysiące lat, dziesiątki tysięcy lat (a współczesna technika w wielu dziedzinach nie ma stulecia). Wprost nie mogą się ujawnić, za duża jeszcze różnica poziomów, może za kilkadziesiąt lat ludzie zaczną cokolwiek rozumieć.

Kilka lat temu na całym świecie pojawiały się (a może nadal pojawiają się) świetliste krzyże w oknach. Wyraźnie były widoczne, jako jakieś zniekształcenie przenikalności światła. Ludzie w ich obecności twierdzili, że odczuwają jakieś bijące od nich ciepło, często znikały choroby.

Uważam, że "nadprzyrodzone cuda" nie istnieją, wszystko da się kiedyś wyjaśnić. Te krzyże to nie cud, choć nawet nie mam koncepcji w jaką stronę próbować to wyjaśniać. Może tu chodzi o elektromagnetyczne widmo substancji chemicznych (leków i trucizn), można próbować leczyć nie samą substancją, tylko informacją o niej.
Ktokolwiek utworzył te krzyże, znacznie przewyższał ludzkość.