"On jest Tym, który wysłał swojego Posłańca z przewodnictwem i Religią prawdy, aby uczynić, iż zwycięży ona nad wszystkimi religiami, bez względu na to, jak bardzo mogłaby się ona nie podobać tym, którzy przypisują Allachowi partnerów."
(rozdz.61, cz.28, werset 10)
Ten i kilka podobnych fragmentów miałyby rzekomo świadczyć, że Islam pokona wszystkie inne religie.
Nie mogę się zgodzić z tym wnioskiem, lecz przekonanie o swojej wyższości nad innymi jest charakterystyczne dla wszystkich religii. Już Żydzi popadli w pychę, później chrześcijanie, Koran na początku przestrzega przed taką postawą. Choć duchownym muzułmańskim też zapewne śni się taka władza nad wiernym, którymi będą wszyscy ludzie na Ziemi.
I tutaj muszę wylać kubeł zimnej wody - powyższy fragment nie mówi o konkretnie Islamie, tylko o "Religii prawdy", która "nie przypisuje Allachowi partnerów". Czyli tą "Religią prawdy" jest monoteizm, odróżniający się od politeizmu, bałwochwalstwa.
Może ten fragment mówić o zwycięstwie Islamu nad starszymi wierzeniami z Bliskiego Wschodu (co już się spełniło), a może "Religia prawdy" to ogólne określenie religii powstałych na naukach Proroków Allacha. A takich religii jest trochę, niektóre powstały przed Mahometem, inne po nim.
Jedna wspólna dla wszystkich religia nie może istnieć z tego względu, że cywilizacja, społeczeństwo, jest tworem dynamicznym, który musi się rozwijać albo umrze. Kurczowe trzymanie się przeszłości przypomina psiaka, który łapie własny ogon i kręci się w kółko.
Każda religia czy kolejne odkrycia wnoszą coś nowego, stanowią rewolucję w sposobie myślenia, jednak po czasie rozwoju poglądy zaczynają powszednieć, stają się dostrzegalne nowe horyzonty i szykuje się kolejna rewolucja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz