sobota, 6 lutego 2010

Dobrzy i źli

W sytuacji konfliktowej należałoby wysłuchać argumentów obydwu stron i znaleźć rozwiązanie, które je usatysfakcjonuje. Jeśli jakiegoś żądania nie można spełnić, należałoby poszukać czegoś zastępczego.

Nie ulega jednak wątpliwości, że w niektórych konfliktach to jedna ze stron jest "zła", bynajmniej nie w wyniku różnic kulturowych. Przykładowo, ofiary nazizmu niczym nie zawiniły.

Prześledzenie genezy tego typu konfliktów zawsze doprowadzi do znalezienia tych samych przyczyn owego zła - jedna ze stron jest przekonana o swojej wyższości oraz gardzi drugą.

Owe uczucia są bardzo niebezpieczne i zwodnicze, nigdy nie doprowadzą do niczego dobrego, przestrzegają przed nimi Księgi (tacy ludzie nie mają wstępu do Raju).

Oczywiście ludzie się różnią, nie każdy jest w stanie z każdym się dogadać. Jednak w żadnym wypadku to nie może być powodem braku szacunku dla innego człowieka. Choć trudno to zawczasu dostrzec, każdy ma jakąś rolę do spełnienia, a określone predyspozycje są do tego potrzebne.

Znowu wypadałoby mi skrytykować Amerykanów, tym razem za traktowanie więźniów oskarżonych "o terroryzm" (często są to przypadkowi, niewinni ludzie). Takim postępowaniem przekroczyli granicę, z dobrych stali się źli.
A tak w ogóle, to szybciej i taniej osiągnęliby swoje cele, gdyby zamiast wymachiwać bronią ufundowali szkoły i stypendia oraz przekonali prostych pasterzy, że również ich córkom edukacja nie zaszkodzi (w tamtym rejonie bardzo sceptycznie podchodzi się do kształcenia kobiet, nie wynika to z religii, tylko z mentalności).

Brak komentarzy: