środa, 20 października 2010

Spór o in vitro i takie tam

Ostatnio w polityce wybuchł kolejny absurdalny spór, tym razem o zapłodnienie in vitro. Jak zwykle politycy udają idiotów (albo i nie muszą udawać), bo łatwiej dotrzeć do ciemnej większości. Czasem się wydaje, że politycy niżej intelektualnie już nie upadną, ale jednak...

A kwestia jest bardzo prosta. Zarodek w początkowej fazie istnienia nie jest człowiekiem. To zaledwie kilka komórek, można sobie zobaczyć pod mikroskopem. Codziennie u każdego wraz z naskórkiem schodzą ze skóry tysiące komórek i nikt nie protestuje, że to istoty ludzkie. Z tego co kojarzę, w trakcie "tradycyjnego" zapłodnienia też nie wszystkie zarodki przeżywają.

Spór może być dopiero w kwestii, od którego tygodnia rozwoju zarodek staje się człowiekiem.

Do sporu włączają się księża, grożąc ekskomuniką, co z kolei po śmierci pociąga ze sobą dostanie się do piekła. To też wykorzystywanie ludzkiej ciemnoty, bo guzik mają do decydowania, kogo ów Bóg zechce nagrodzić życiem wiecznym, a kogo nie.
Kiedyś wmówili, że są jedynymi reprezentantami niepojętego nadprzyrodzonego Boga. Dla każdego choć trochę myślącego jest to oczywistym absurdem, gdyż są inne religie, chrześcijańskie i nie tylko, powołujące się na tego samego Boga. Znacznie się różnią w wielu kwestiach.

Z historycznego punktu widzenia każda organizacja religijna sama sobie wymyśliła swoją wiarę, to twór człowieka, nie Boga. Bez problemu można prześledzić, kto i kiedy wynalazł jaki dogmat religijny, są na to oficjalne dokumenty. Bardzo łatwo się przekonać o ludzkim pochodzeniu dogmatów, wystarczy porównać poszczególne dogmaty religijne z księgą, na którą się dana religia powołuje. W przypadku chrześcijaństwa będą to oczywiście Ewangelie. Często nie ma żadnej korelacji ani wzmianki, wiec są jedynie wynikiem wybujałej wyobraźni.

Kościół Katolicki tak mącił, że kilka lat temu całkiem namącił. Pół biedy z bałwochwalstwem (kultem przedmiotów i wizerunków). Ostatnio odszedł od wiary w Jahwe, w liturgii ma być używane imię Adonai (Pan).
Takimi są reprezentantami Boga, że nawet nie wiedzieli, iż w Starym Testamencie są wymienieni dwaj bogowie, dopiero późniejsi kompilatorzy żydowscy zrobili z nich jedną postać, gniewną i czasem ukazująca miłosierdzie. To nie są dwa różne imiona, ale różne postaci (!). Występują również w mitologii sumeryjskiej (Enlil i Enki), egipskiej (Ozyrys i Seth), nawet byli znani u wikingów (Odyn i Thor). Adonai to ta sama osoba co Baal, Belzebub (Baal-zabub), Lucyfer (to nie ta sama osoba co Szatan!). W żadnym wypadku nie jest to postać negatywna, wręcz bardzo lubił ludzi, gdyż uczestniczył przy stwarzaniu pierwszych. Jahwe stworzył dopiero Adama i Ewę (sumeryjska para Adawa, czyli Adama + Awa), którzy na przekór dogmatowi kościelnemu nie mogli być pierwszymi ludźmi, gdyż ich synowie przecież gdzieś znaleźli żony. Prawdopodobnie obydwaj "bogowie" byli braćmi, Jahwe odziedziczył tron po swoim ojcu (przez Sumerów zwanym Anu), zabronił ziemskim ludziom kultu swojego brata. Izraelici często Go nie słuchali, bali się i po kryjomu czcili Adonai/Baala, za co spotykały ich kary.

Normalnie, jaja jak berety.

---dodane---
Nie powinno się debili dopuszczać do władzy. Pół biedy, jeśli się nachapią (dlatego większość wyborców machnie na to ręką i nie głosuje). Ale przy okazji narobią szkód, wprowadzą durne nakazy i zakazy, których wszyscy muszą przestrzegać. Później przychodzi kolejna ekipa debili, naprawia co poprzednicy popsuli, przy okazji psując coś nowego. I tak to się kręci.

Przykładem jest niedawny wypadek, w którym zginęli ludzie dojeżdżający busem do pracy. Mnóstwo dyskusji, o to, by nie przekraczać limitu pasażerów, by policja kontrolowała. Każdy chciał być najmądrzejszy i nikt nie zauważył, że przyczyną wypadku nie była liczba pasażerów, tylko brawura kierowcy. W miejskich autobusach czy na furmankach ciągniętych przez konie też nie ma wystarczającej ilości miejsc z pasami bezpieczeństwa, po prostu kierujący wtedy tak nie pędzą i bardziej uważają. A przepisu o ilości pasażerów odpowiadającej liczbie miejsc nie można wyegzekwować, bo tych ludzi po prostu nie stać na kupno nowego pojazdu. Na drogach o niewielkim natężeniu ruchu nie stanowi to też zbytniego niebezpieczeństwa, jeśli kierowca jest ostrożny.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ostatnio to w polityce giną politycy. I ciszej się zrobiło o in votro. W koncu pieniądze lubia ciszę

Rafał M. pisze...

Nie żebym popierał takie metody, ale łatwo zrozumieć owego szaleńca - miał już dosyć głupot wygadywanych przez prezesa największej partii opozycyjnej do wszystkiego. Nie wytrzymał tego nerwowo.
Wielu ludziom nerwy puszczają, jak to słyszą.

Dlatego ja od kilku lat nie oglądam wiadomości telewizyjnych, szkoda się denerwować. Lepiej nie skupiać się na nieprzyjemnych sprawach.

Ta partia żeruje na ludzkiej niewiedzy, naiwności oraz strachu przed przyszłością. Świat się zmienia, nie wszyscy w tym nadążają, łatwo podsycać negatywne nastroje.
Ludzie szanują księży, szczególnie ci starsi, nie rozumieją, że są przez nich okłamywani.

Dzisiaj w Radiu Maryja śpiewali coś o mordowaniu zarodków, poczętych w cudowny sposób dzięki woli samego Boga (czy coś w tym stylu).
Jak nic średniowiecze.
Jak następuje poczęcie i jakie zachodzą przemiany w komórce jajowej, jest przecież doskonale zbadane, nawet opisane w książkach z biologii do podstawówki. Żadnych cudów tam nie ma.