Patrząc w Niebo ludzie miewają wrażenie, że to wszystko zostało ukształtowane przez jakiegoś nadprzyrodzonego Boga. Gwiazdy i planety pozostają w doskonałej harmonii.
Niestety, wyjaśnienie jest banalne. Wcześniej wspominałem o nim, teraz krótkie podsumowanie - materia dąży do stanu o najniższej energii:
1) Planety i gwiazdy są kuliste, gdyż to bryła o najmniejszej powierzchni przy danej objętości. Dlatego kropla wody też jest kulista, to wynik działania energii powierzchniowej cieczy.
2) Planety krążą po orbitach i nie spadają na gwiazdę. Fizycy zawsze mieli kłopot z wyjaśnieniem tego fenomenu, przebąkiwali coś o nadaniu wystarczającej prędkości. Byli (i są) w błędzie.
Wszechświat wypełniony jest falami stojącymi. Nie mają one natury elektromagnetycznej, to nieznany rodzaj fal, dla uproszczenia nazwijmy je "falami grawitacyjnymi" (to w zasadzie prawda, ale fizycy nie znają ich właściwości, jedynie domyślają się ich istnienia).
Orbity planet przechodzą przez węzły tych fal, czyli zajmują miejsca o najniższej energii. Planeta nie spadnie na gwiazdę, gdyż do tego potrzebowałaby znacznego wzrostu swojej energii.
3) Orbity elektronowe. To fizycy wyjaśnili już dawno - elektron jest falą, orbity elektronów to elektronowe fale stojące.
4) Piękne kryształy są również wynikiem dążenia do minimalizacji energii, atomy mają najniższą gdy zajmą miejsca w sieci krystalicznej (istnieje wiele możliwych kształtów oczek sieci). Tak samo jest z płatkami śniegu.
Jak widać, wszystko co obserwujemy w naturze da się wyjaśnić tylko lenistwem, dążeniem materii do minimalizacji energii.
Jedynymi oficjalnie znanymi wyjątkami są pogoda na Ziemi oraz istnienie życia. Lecz nie muszą świadczyć o istnieniu nadprzyrodzonego Boga, ów "bóg" mógł być po prostu inteligentną istotą z krwi i kości, dysponującą wiedzą i laboratorium.
Ludzie już potrafią tworzyć w laboratoriach nowe gatunki, jeszcze nie potrafią zmieniać orbit planet, ale to tylko kwestia posiadania generatora, który wejdzie w rezonans z naturalnymi falami stojącymi. Wystarczy go zamontować np. wewnątrz księżyca krążącego wokół danej planety.
Dziwny to byłby nadprzyrodzony Bóg, który nie ma nic wspólnego ze Wszechświatem, z wyjątkiem stworzenia mieszkańców jednej malutkiej planety.
Przykro mi, patrząc w niebo nie dostrzeże się owoców pracy żadnego nadprzyrodzonego Boga, tylko lenistwo materii i bezlitosną statystykę.
Tylko teoria ewolucji jest sprzeczna ze statystyką matematyczną i paroma innymi dziedzinami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz