środa, 8 czerwca 2011

Ostateczna teoria Wszechświata

Ten wpis to pewne podsumowanie tego, co już parokrotnie omawiałem.
Aktualnie wiedza zmierza mnie więcej w tym kierunku:

Istnieje pewna pierwotna substancja-energia (różne nazwy: Duch Święty, eter, próżnia, przestrzeń, czasoprzestrzeń, pole kwantowe itd.), zbudowana jakby z dwóch typów cząstek - biegunów magnetycznych. Zakłócenie ich równowagi tworzy materię.
Ta substancja tworzy, przenika i podtrzymuje w istnieniu materię. Czyli materia nie istnieje niezależnie od otaczającej przestrzeni, jest związana z tą przestrzenią.

Na powierzchni tej substancji rozchodzą się fale poprzeczne (takie jak po wodzie), czyli elektromagnetyczne (np. radiowe, światło).
Wewnątrz tej substancji rozchodzą się nieznane jeszcze fale podłużne (podobne do akustycznych - sprężystości ośrodka), można je nazwać falami grawitacyjnymi, telepatycznymi (dr Jan Pająk), Tesli, skalarnymi, eloptycznymi itp. (w ciągu 150 lat były wielokrotnie odkrywane).
To na nich będzie się opierać technika przyszłości, np. urządzenia do natychmiastowej komunikacji niezależnie od odległości, nawet z odległymi planetami. Bez opłat (zresztą w świecie przyszłości nie ma pieniędzy, ale o tym może innym razem).

Po drugiej stronie tamtej pierwotnej substancji nie ma absolutnie nic, nawet przestrzeni i czasu.
Tam na powierzchni tworzą się jakby fale stojące, rodzaj naturalnych algorytmów sterujących naszym światem. Ten jakby komputerowy "program Wszechświata" czasem bywa nazywany przez mistyków Bogiem, ale mylą się. To Coś nie posiada ani osobowości, ani celów, nikomu nie sprzyja, niczego nie narzuca. Kieruje się tylko dwiema zasadami: minimalizacją energii oraz przypadkiem. Bardziej przypomina zespół zazębiających się, lecz niezależnych podprogramów. No, może nie tyle podprogramów, nie przypominają one programów komputerowych, będących równaniami matematycznymi. Raczej zasadę działania umysłu - inteligencja to przewidywanie oparte na pamięci.

Tam znajduje się rodzaj "pamięci Wszechświata", jest zapisane wszystko, co się wydarzyło, dzieje i wydarzy w przyszłości. Czas nie jest liniowy jak rzeka, ale raczej jak ocean, wszystko w nim dzieje się równocześnie.

W tym miejscu przechowywana jest także pamięć długoterminowa człowieka. Dzięki temu w różnych okolicznościach człowiek może dostrzegać odległe zdarzenia (zdalne widzenie), przyszłość (jasnowidzenie), przypominać sobie cudze wspomnienia (to jest brane za reinkarnację). Ale to tylko zapis, nie może egzystować bez ciała. Tak jak program zapisany na płycie nie będzie działał bez komputera.

Są sposoby, aby częściowo wpływać na ten zapis, co umożliwia zmienianie przyszłości, wygląda na "zbiegi okoliczności" (mylnie brane za ingerencję Boga). Chodzi o rytuały religijne lub magiczne. Używane w nich przedmioty są bez sensu, takie mają być, służą tylko ułatwieniu przekazania informacji do podświadomości.
Magia nie jest tak spektakularna jak w "Harrym Poterze", oddziaływania są bardziej subtelne. Wynikają z tego, że atomy w mózgu, tak jak każde inne, zapisują ślad.
A konkretniej nie tyle zapisują, co ów "program" je ciągle tworzy na nowo.
Jest pewna analogia z grą, w której są przedmioty, prawa fizyki itp., a jednak to wszystko jest tylko programem spoza samego świata gry. Podprogramy sterujące postaciami i ich inteligencją są bardziej skomplikowane od podprogramów generujących np. wirtualne kamienie.
Pojęcie programu jet tu tylko pewnym przybliżeniem, gdyż to nie jest klasyczny program komputerowy, czyli algorytmy matematyczne. Bardziej przypomina działanie umysłu - inteligencja to przewidywanie oparte na pamięci.
Wszechświat posiada pamięć, na jej podstawie generuje przyszłe wydarzenia kierując się minimalizacją wysiłku oraz przypadkiem. Sam Wszechświat nie jest świadomy, świadome mogą być tylko żywe istoty, będące przedłużeniem Wszechświata.

Ale w tym oddziaływaniu biorą udział nieświadome części umysłu, więc tego zjawiska nie da się w pełni kontrolować.
Ma też taką wredną cechę, że lubią się materializować wszelkie lęki oraz obawy. Jak się człowiek czegoś boi, to mu się kiedyś przytrafia.
Jedyna rada na to jest taka, aby nie skupiać się na negatywnych rzeczach, tylko na tym, jak powinno być. Zamiast czego się nie chce, to co się chce, bo jedno i drugie przyciąga. Jest to opisane w książce "Sekret" (np. w Empikach, dosyć popularna).

Te dziwne zbiegi okoliczności nazywane są synchronicznością, nawet Einstein miał problem z wyjaśnieniem tego.

Kiedyś w Pradze pewna kobieta dowiedziała się, że mąż ją zdradza. Postanowiła popełnić samobójstwo i wyskoczyła z okna w bloku. Przeżyła, ale jej mąż już nie, bo akurat przechodził i spadła mu na głowę.
Albo taksówkarz z Nowego Jorku, którego klient okazał się kochankiem jego żony, zażyczył sobie podwiezienie do ich domu i się wydało.
Słynny też jest przypadek z Titanikiem, którego zatonięcie zostało kilkanaście lat wcześniej opisane w powieści "The Wreck of the Titan or Futility" Morgana Robertsona (1898).

Odmianą zjawiska są "anioły bibliotek", czyli przypadkowe znajdowanie informacji, której akurat się szuka. Często tak mam, że idę do supermarketu na zakupy, a tam kosz z książkami z wyprzedaży, w nim akurat taka zawierająca potrzebne w danej chwili informacje.

To nie ma absolutnie nic wspólnego z biblijnym Bogiem, bo Jahwe to Enlil, władca bóstw sumeryjskich. 150 lat temu odczytano tabliczki zapisane 6 tyś lat temu pismem klinowym, były tam pierwowzory opowieści o Adamie i Ewie, Potopie, zniszczeniu Babilonu, później Sodomy i Gomory. Tylko liczba bogów się nie zgadzała.
Ewa nie powstała z żebra Adama. Była nin-ti, czyli Panią Życia. Ti, z innym akcentem, znaczy również żebro, stąd błąd tłumaczy przyczynił się do powstania legendy o wyższości mężczyzny.

Co do Wszechświata.
Prawdopodobnie istnieje nieskończona ilość Wszechświatów, różniących się skalą przestrzeni i czasu.
Nie ma punktu odniesienia poza Wszechświatem, więc trudno obiektywnie stwierdzić, czy coś jest duże, czy małe, czy czas płynie szybko, czy wolno.
A być może jest tak, że wszystko się powiększa, a jednocześnie czas spowalnia, ale nikt nie odczuje z braku możliwości porównania.
Każdy przedmiot jest generowany z pola kwantowego. To przypomina klatki w filmie, następują szybko po sobie, co daje złudzenie ruchu. Z tą różnicą, że z każdą klatką wszystko na niej jest większe, a jednocześnie każda kolejna jest wyświetlana w coraz większych odcinkach czasu. Jednak dla postaci na klatce pozostaje to niezauważone.
Przestrzeń się powiększa, więc następuje zjawisko "przesunięcia ku czerwieni" światła gwiazd. Naukowcy mylnie to interpretują, że skoro Wszechświat się rozszerza, to kiedyś musiał być mniejszy, a jeszcze wcześniej jednym punktem. Ale to nie tak, on wiecznie się poszerza i spowalnia, nigdy nie miał początku w czasie ani końca.
Skokowa ekspansja skali umożliwia połączenie teorii kwantowej z teorią względności.
Jest nawet taka teoria.

Brak komentarzy: