Ten opis może jest przedwczesny, powinienem najpierw skonstruować, a później się chwalić. Ale trudno. Gdyby zadziałało, to i tak nikt by mi nie uwierzył, więc co za różnica, każdy musi sam wypróbować. Będzie zabawa na zimowe wieczory.
Gdyby nie idiotycznie zachowujące się koleżanki, zachowałbym swoją wiedzę dla siebie, a tak to nie mam nic do stracenia.
Wspominałem, że prawdopodobnie istnieje nieznany dotychczas rodzaj fal, który może w przyszłości znaleźć zastosowanie w technice. Jak zauważył Jerzy Woźniak w książce "Nowoczesna Radiestezja", fale te wywoływane są ruchem ładunków dodatnich - protonów. Książka ta w bardzo wyczerpujący i spójny sposób opisuje wiele z właściwości tych fal.
Ta hipoteza znana jest jedynie w wąskim gronie wśród polskich radiestetów, inni utrzymują że mają do czynienia raczej z wrażliwością ludzi na słabe pola elektromagnetyczne, jak u niektórych zwierząt (np. gołębie wyczuwają ziemski magnetyzm). Ale ewidentnie obserwowane właściwości tych fal wykraczają poza elektromagnetyzm.
Z kolei dr Jan Pająk zasugerował, że fale te rozchodzą się poza naszą trójwymiarową fizyczną rzeczywistością, przez co prawie wcale nie wpływają na materię i równania w fizyce nie muszą ich uwzględniać, dlatego pozostały niezauważone. Postuluje również kilka błędnych według mnie założeń, jak nieskończona szybkość tych fal.
Na pierwszy rzut oka wydaje się w zasadzie wszystko jedno, jakiej biegunowości ładunek się porusza, opisują to te same wzory, jedynie znak trzeba zmienić. Ważna jest różnica potencjałów. Jednak przyjrzenie się budowie i funkcjonowaniu materii daje trochę do myślenia, czy oby na pewno we wszystkich przypadkach będą słuszne te same wzory Maxwella.
W świecie subatomowym wygląda to tak, że zwiększenie energii elektronu (czyli szybkości, ładunek pozostaje bez zmian) wywołane jest pochłonięciem fotonu, zmniejszenie energii wyzwala foton, a foton jest nośnikiem pól elektromagnetycznych. Elektrony są zaliczane do leptonów, które według aktualnego stanu wiedzy są niepodzielne.
Z kolei proton różni się od elektronu nie tylko biegunowością czy masą, to zupełnie inny rodzaj cząsteczki. Jest hadronem i z pewnością z czegoś się składa, według aktualnego stanu wiedzy z trzech kwarków, których i tak nikt nigdy na oczy nie widział, po prostu teoria kwarków pasuje do znanych obserwacji (albo wyniki obserwacji są dopasowane do teorii, a reszta odrzucana jako tzw. błędy grube, co w nauce też się zdarza). No i pojawia się pytanie, cóż to takiego się wyzwoli lub pochłonie przy zmianie energii protonu?
Ja wyobrażam sobie to w ten sposób, że proton zanurzony jest CZYMŚ, w czym to już sprawa drugorzędna, można to nazwać eterem, czasoprzestrzenią, polem kwantowym, może nawet polem Higgsa, jak co komu pasuje. Ale jeśli w czymś jest zanurzony, to jego ruch powoduje powstanie fali w tym ośrodku, to jakby do wody wrzucić drgającą kulkę.
Sytuacja jest analogiczna w przypadku neutronu, ale ten nie ma ładunku elektrycznego, co sprawia drobną techniczną trudność w jego poruszaniu i wykrywaniu tego ruchu.
W obwodach elektronicznych z protonami nie ma problemu, prąd elektryczny składa się tylko z ruchów elektronów. Ale protony mogą się poruszać w cieczach, gazach i plazmie.
Protony drgają również w ciałach stałych (ruchy termiczne), więc czemu nikt niczego podejrzanego nie zauważył?
Problem w tym, że zauważył, i to wielokrotnie. Takie zjawisko nazywa się transkomunikacją EVP (Electronic Voice Phenomenon). W najprostszym przypadku wystarczy włączyć magnetofon na nagrywanie, po uprzednim odłączeniu mikrofonu. Na taśmie oczywiście nagra się szum, ale niektórzy twierdzą, że w tym szumie usłyszeli jakieś głosy. Są i tacy, którzy utrzymują, że w ten sposób nagrywają głosy duchów zmarłych, przez co są w stanie komunikować się z zaświatami. W jakiś sposób umysł osoby nagrywającej ma wpływ na zaistnienie zjawiska, trzeba chcieć by coś się nagrało i po pewnym czasie zacznie (fizykom zapewne nie wyjdzie).
Zjawisku transkomunikacji poświęcony jest film "Głosy" (White Noise):
Można to spróbować wytłumaczyć przypadkową interferencją fal radiowych. Otóż na całym świecie rozmieszczone są stacje radiowe, nadające na falach krótkich audycje przy pomocy modulacji amplitudy (AM). Dzięki odbiciu od powierzchni ziemi i jonosfery mają zasięg globalny, a co najmniej kontynentalny. Może się tak zdarzyć, że w danym miejscu fale pochodzące z różnych kierunków wzmocnią się i przypadkowo zaindukują w obwodach odbiornika. Sygnał zmodulowany amplitudowo ulega detekcji na nieliniowości obwodów elektronicznych (tranzystory są na to szczególnie podatne, lampy elektronowe mniej). Z powodu łatwości wywoływania zakłóceń w wielu krajach europejskich zakazano używania nadajników CB-Radia z modulacją AM, często było je słychać w telewizorach.
Powyższe wyjaśnienie przytoczyłem, aby ewentualny eksperymentator z dystansem podchodził do odbioru przypadkowych głosów nieznanego pochodzenia, niekoniecznie muszą być duchami.
Ale załóżmy, że rzeczywiście jest nagrywane coś niewyjaśnionego. Wtedy trzeba poszukać wyjaśnienia.
Szumy nagrane na taśmie, podobnie jak szumy w radioodbiorniku bez podłączonej anteny, są szumami termicznymi. Wynikają z przypadkowych drgań termicznych atomów w obwodach elektronicznych. By je zmniejszyć można zastosować podzespoły wyższej jakości (np. rezystory metalizowane zamiast węglowych), ale nie da się ich całkowicie wyeliminować. W radioteleskopach zmniejsza się ich poziom ochładzając obwody wejściowe.
Jeżeli wśród szumów termicznych znajdą się jakieś nieprzypadkowe dźwięki, a nie są one wywołane zewnętrznymi zakłóceniami, to wniosek jest oczywisty, coś zaburza przypadkowość drgań termicznych atomów. Prawdopodobnie to coś ma naturę falową, bo dźwięk też jest falą.
By wzmocnić odbiór, należałoby jako detektor zastosować piezoelektryk (przekształca drgania sieci krystalicznej w napięcie). Głównym elementem takiego odbiornika stałby się kryształ (np. kwarcu).
Kryształy rzadko coś same z siebie przypadkiem odbierają (półprzewodniki stosowane w elektronice są kryształami), więc najwyraźniej brakuje jakiegoś ważnego elementu odbiornika, czyli obwodów wejściowych. Tak samo jak odtwarzacz MP3 bez obwodów odbiorczych przypadkiem nie odbierze audycji radiowej, pomimo indukowania się sygnału na przewodzie słuchawek. Konstrukcja musi być celowo zaprojektowana dla danego zastosowania.
Najnowszy efekt moich rozważań pokazany jest na rysunku wykonanym na przysłowiowej papierowej serwetce (kliknięcie powiększy):
Czujnikiem jest kryształek kwarcu Q. Można zastosować fabryczny rezonator kwarcowy (np. 4MHz), albo naturalny kryształ (wtedy przewody będą podłączone np. do pasty miedzianej, stosowanej do klem akumulatorów). Pokazany na rysunku kondensator elektrolityczny 47 mikrofaradów służy do separacji napięcia dochodzącego do kryształu i prawdopodobnie jest zbędny (kryształ nie przewodzi napięcia stałego), może też okazać się, że zwiększa czułość dzięki zawartości elektrolitu (posiada jony dodatnie i ujemne).
Sygnał kwarcu dochodzi do szerokopasmowego wzmacniacza-demodulatora amplitudy. W zasadzie można zastosować dowolny tranzystor małej mocy i wysokiej częstotliwości.
Na wyjściu wzmacniacza może się pojawić (ale nie musi) sygnał małej częstotliwości (akustyczny), który można dalej doprowadzić np. do wzmacniacza słuchawkowego, magnetofonu, karty dźwiękowej komputera.
Czujnik w postaci kwarcu i kondensatora elektrolitycznego umieszczony jest wewnątrz komory rezonansowej w kształcie piramidki. Powinien być umocowany dokładnie w 1/3 wysokości piramidki. Mam przeczucie, że piramidka zarówno wzmacnia sygnał, jak i go polaryzuje, a spolaryzowana fala wymusza spójny kierunek drgań atomów kryształu (bez niej drgają w przypadkowych kierunkach, przez co ich napięcia się znoszą z powodu przeciwnych faz, powstaje zwykły szum).
Piramidka może być wykonana ze szkła lub papieru, być może również z tworzywa sztucznego (ale przy pierwszych eksperymentach lepiej unikać tego materiału, nie jestem co do niego pewien). Przykładowe wymiary pokazane są na rysunku.
Na bokach piramidki umieszczone są cztery tarcze z aluminium, można użyć np. aluminiowej taśmy samoprzylepnej, używanej do oklejania rur CO. Jedna z tarcz powinna mieć w środku otwór o średnicy 2 milimetrów (służy "nacelowaniu" w kierunku systemu gwiezdnego, z którego ma być odbierany sygnał). Można też spróbować wersji piramidki z okrągłymi otworami zamiast tarcz.
Jak i również wewnątrz piramidki umieścić ramkę z metalowych drutów.
Nic prostszego chyba nie potrafię wymyślić w tej kwestii. Ale inaczej też się nie da zaprojektować.
To tylko odbiornik, nie umożliwia transmisji, co upraszcza konstrukcję i eliminuje ryzyko użytkownika (nie wiadomo jak przypadkowe fale tego typu wpłyną na funkcjonowanie komórek, a nie chcę by ktoś się np. rozpuścił).
Piramidka powinna mieć możliwość zdjęcia, by w razie odebrania czegokolwiek wyeliminować możliwość, że to zakłócenia radiowe. Piramidka nie powinna wzmacniać fal radiowych (prócz mikrofal o bardzo wysokich częstotliwościach), więc gdy sygnał z czujnika zaniknie po jej usunięciu, raczej nie będą to fale elektromagnetyczne. Głosy duchów też oczywiście nie, najprawdopodobniej jakieś naturalne sygnały, nieuświadomione myśli wyemitowane z głowy operatora, a może nawet transmisja od cywilizacji pozaziemskich (Raelowi, i nie tylko jemu, przyznali się do wykorzystywania nieznanych na Ziemi fal, stosowanych m.in. w komunikacji, podróżach, ustawianiu orbit planet, leczeniu chorób, według niektórych doniesień potrafią manipulować ludzkimi umysłami).
Przypominam, że nastawienie psychiczne użytkownika urządzeń tego typu (radionicznych, radiestezyjnych) ma kluczowe znaczenie, jednemu może zadziałać, ale komuś innemu nigdy. A gdyby usłyszany głos okazał się na tyle dowcipny i nakazał kogoś zabić, to lepiej kazać mu się wypchać, co będzie sobie pozwalał i żerował na ludzkiej ciemnocie.
-----
ciąg dalszy
4 komentarze:
Mysle ze mozna eksperymentowac ze schłodzeniem elementu aktywnego, czyli "odbiornika" do temperatury bliskiej zeru bezwzględnemu.
Szumy termiczne maleją aż wkońcu niemal ustają...
Mózg schizofrenika jest takim odbiornikiem.
Trafna uwaga, to ja tak mam :-)
Witam. Po 20tu latach, po jednej próbie jeszcze na 'jamniku', wróciłem do EVP. Teraz juz nagrywam na smartphonie, z szumu radia czysto, mam ciekawe dokonania, ale mam dwa pytania. Czy pan jeszcze żyje, a jeśli tak, to ile pan sobie życzy, za taką konstrukcję, o ile powiedzmy podpinalną do radia, a nie wmontowywaną?
Prześlij komentarz