Parokrotnie wspominałem we wpisach o Bogu.
Oczywiście nie chodziło mi o Boga w sensie religijnym, przedmiot kultu i przypochlebiania w nadziei otrzymania dóbr. Prawdziwy Bóg jest świadomością Wszechświata. Nie potrzebuje wiernych, pośrednictwa kapłanów (często odpłatnego:), niezrozumiałych rytuałów, ksiąg mówiących ludziom jak mają żyć, świątyń.
Oddziaływuje na świat za pomocą praw natury (mimo pozornego chaosu tworzą się nieprawdopodobnie uporządkowane struktury- gwiazdy, planety, życie), zbiegów okoliczności (coś takiego jak przypadek nie istnieje) oraz żywych istot (najczęściej nieświadomych swojej roli w mechanizmie).
Nie ucieka się do sztuczek w rodzaju spotkań z aniołami, gorejących krzewów, płaczących figurek czy świetlistych uzdrawiających krzyży w oknach na całym świecie. Ale, wbrew opinii sceptyków, takie zdarzenia mają miejsce. Lecz są one dziełem istot bardziej rozwiniętych od ludzi. Jak inaczej mają one uświadomić ludziom, że świat to nie tylko materia, że krzywdzenie innych nie jest zakazane jakimś boskim prawem, lecz po prostu głupie i bezsensowne? Niemal wszystkie religie to właśnie ich dzieło. Nie mogą się komunikować wprost z powodu różnic w percepcji, do niedawna ludzie nie byliby w stanie ich zrozumieć. To tak jakby jaskiniowcowi tłumaczyć meandry matematyki i poezji, kiedy mu burczy w brzuchu i myśli kogo by walnąć maczugą.
Łatwiej takiemu jaskiniowcowi wmówić, że kiedy innych ludzi nie będzie traktował jak braci, to nie otrzyma życia wiecznego w raju, lecz pójdzie do piekła, gdzie będzie cierpieć. Sposób kija i marchewki. Jakby pomyślał to zorientowałby się, że takie szczęście przez wieczność zamieniłoby się w koszmar. I co by było gdyby w takim niebie się rozmyślił i postanowił być zły?
Bliższe rzeczywistości jest podejście buddystów. Tam człowiek jest cząstką natury. Reinkarnacja w tej filozofii nie polega na przechodzeniu po śmierci z jednego ciała na drugie, ale powrocie do pewnej jedności, z której odrywa się następna cząstka i zamieszkuje kolejne ciało. Ale buddyzm również napotyka na ograniczenia, nie wyjaśnia po co istnieje ten mechanizm.
Wspominałem również, że programem sterującym Wszechświata, czyli wręcz Bogiem, można sterować. Takie możliwości to właściwie bardziej zaawansowana wersja fizycznej manipulacji materią, powszechnej w dobie techniki. A przecież materia również jest cząstką Boga, więc manipulowanie nią jest manipulowaniem samym Bogiem. Ludzie tworzą rzeczy niemające odpowiednika w naturze i nie ma w tym nic sprzecznego z naturą, jest uzupełnieniem natury.
Lecz to niezupełnie tak, że można przejąć całkowitą kontrolę nad Bogiem. Są wbudowane pewne mechanizmy zabezpieczające i każda kosmiczna cywilizacja która próbowała zyskać taką potęgę ulegała unicestwieniu. Z takich możliwości trzeba korzystać naprawdę rozważnie, traktować je w sensie prośby nie rozkazu. Nigdy nie mogą posłużyć krzywdzeniu kogokolwiek.
Piszę trochę bez owijania w bawełnę. Może to się nie podobać dostojnikom różnych religii, pragnących zachować istniejące status quo, oraz niektórym wiernym. Lecz wkrótce nadejdzie czas wielkich przemian, stary świat musi ustąpić miejsca nowemu. Właściwie to nie musi, ludzkość zawsze może powrócić do jaskiń.
Wniosek końcowy- cokolwiek człowiek czyni, uczestniczy w ciągłym stwarzaniu świata.
1 komentarz:
Wystarczy poczytać trochę źródeł - no powiedzmy - z pierwszej ręki, żeby zobaczyć skąd się biorą religie. Niestety cuda o atlantydzie, rosenkranzu i templariuszach też:) Archiwum tekstów, których nikt nie czytał, a wszyscy myślą, że znają jest tu (po angielsku):
www.sacred-texts.com/
Prześlij komentarz