piątek, 27 czerwca 2008

Elektryczność nie taka jak trzeba

Dawno temu, gdy zdobyłem książkę Juliusza Verne'a p.t. "20000 Mil Podmorskiej Żeglugi", otworzyła mi się na zupełnie przypadkowej stronie, gdzie było napisane:
"-Wszystko to są zwykłe przyrządy nawigacyjne- odparłem- Wiem, do czego służą. Ale tu są i inne, które zapewne służą szczególnym właściwościom Nautilusa (..). A te inne instrumenty, o których nie mam pojęcia?
-Tutaj, panie profesorze, muszę panu udzielić kilku wyjaśnień- rzekł kapitan Nemo- Proszę słuchać uważnie.
Przez chwilę milczał, a potem zaczął:
-Istnieje pewien potężny, posłuszny, szybki, łatwy do posługiwania się nim czynnik, który nadaje się do wszechstronnego użytku i który jest właściwie panem na moim statku. Spełnia wszystkie funkcje: oświetla, grzeje, jest duszą całego mechanizmu. Ten czynnik to elektryczność.
-Elektryczność?!- Wykrzyknąłem zdziwiony.
-Tak, panie profesorze.
-Ależ przecież pański statek zdolny jest do niebywałej szybkości ruchów, co się nie bardzo zgadza z możliwościami elektryczności. Jak wiadomo jej moc dynamiczna jest bardzo ograniczona i może wywoływać tylko niewielkie zmiany.
-Moja elektryczność, panie profesorze- odpowiedział kapitan Nemo- to nie ta, której używa się wszędzie; tyle tylko mogę panu na ten temat powiedzieć.
-Nie będę nalegał, panie kapitanie…”
Tą książkę czytały miliony ludzi. Ale nikt nie zwrócił uwagi, że wyraźnie pisze o „innej” elektryczności, nieznanej ludziom na powierzchni. A cóż to takiego ta inna elektryczność? Może to tylko fikcja literacka, może chodzi o prąd zmienny, wynaleziony w 1882r. przez Nikolę Teslę. Ale książka powstała w 1867r., więc chodzi o coś innego.

W roku 1856 dr Jobard powiedział dziennikarzom:
„Odkryłem coś, co przeraża mnie samego. Są dwa rodzaje elektryczności- jeden brutalny i ślepy, powstający w wyniku kontaktu metali z kwasami, i drugi, inteligentny i jasnowidzący.
Brutalny szedł za Jacobim, Bonellim i Moncalem, zaś intelektualny za Bois-Robertem, Thilorierem i Chevalierem Duplanty.
Kula elektryczna lub inaczej sferyczna elektryczność zawiera w sobie myśl, która nie podporządkowuje się Newtonowi i Mariotte’owi, kierując się własnymi dziwactwami.
 Roczniki Akademii zawierają tysiące dowodów na inteligencję elektrycznego gromu, lecz przyznaję, że pozwalam tu sobie na niedyskrecję. Jeszcze trochę, a ujawniłbym państwu klucz, który wiedzie do odkrycia uniwersalnej duszy...”
(„L’Ami des Sciences”, Paryż, 2 marca 1856r., str. 56)
Najwyraźniej w połowie 19 wieku znano dwa rodzaje elektryczności. Cóż, koncepcja mogła się okazać błędna. Ale dlaczego w żadnej oficjalnej literaturze nie ma nawet wzmianki, że kiedykolwiek istniała? Podobnie jak w podręcznikach szkolnych nie wspomina się o Tesli. Może komuś zależy na utajnieniu niektórych faktów?

To już druga niezwykła koncepcja znaleziona w książkach J. Verne'a.

1 komentarz:

Asia pisze...

Być może znano, ale z pewnością nie przypominały one ani trochę tego obecnego pojęcia elektryczności.