Prof. Joaquim Fermandes, historyk z Uniwersytetu w Porto (Portugalia) i założyciel Centrum Transdyscyplinarnych Badań nad Świadomością (MARIAN Project) przy Uniwersytecie Fernando Pessoa, pod koniec lat siedemdziesiątych zainteresował się przypadkiem objawień Maryjnych w Fatimie z 1917r.
Fajnie, że nadal istnieją naukowcy nie bojący się myśleć, zwłaszcza iż czasy nadchodzą ciężkie. Nauka coraz bardziej upodabnia się do swojej poprzedniczki- religii, z jej fanatyzmem, ścisłym trzymaniem się interpretacji świętych ksiąg napisanych przez dawnych nieomylnych proroków, monopolem na wiedzę, kultem świętych (Nagroda Nobla) i ekskomuniką dla każdego heretyka (przypadek wyrzucenia z pracy dra Jana Pająka za odkrycie prawdopodobnych przyczyn ochłodzenia klimatu w XIIw.). Czasem dochodzi do zastraszania mediów (np.dr Hans-Joachim Zilmer) czy wręcz palenia ksiąg i wsadzania do więzienia (np.dr Wilhelm Reich- przepisy prawa wielu krajów bardzo dbają o interesy wielkich korporacji farmaceutycznych).
Ostatnio włosy mi się zjeżyły na głowie, jak usłyszałem o projekcie ustawy, by dziennikarz musiał mieć co najmniej licencjat. Czyli ktoś, kto nie przejdzie pozytywnej weryfikacji nowej religii, nie będzie miał prawa się publicznie wypowiadać. Ja osobiście nie widziałem żadnych braków umysłowych u wielu ludzi z maturą. A obmetkowanie tytułami przed głupotą nie uchroni, choćby nawet ktoś był wybranym przez większość obywateli prezydentem i miał doktorat.
Jeszcze trochę i dojdzie do schizmy, powstaną dwa niezależne kościoły (o, przepraszam, 'nauki')- konserwatywny i liberalny. Obydwa obrzucające się błotem i przekonane o własnej nadrzędności.
Już starożytni zauważyli, że historia zatacza koło, a ludzkość nie uczy się na błędach.
Ale powracając do głównego wątku- w Archiwach Sanktuarium Fatimskiego są ciekawe zapiski:
- Łucja mówiła o "młodej jasnej dziewczynie", ubranej w lśniącą suknię, trzymającej jaskrawą kulę między dłońmi.
- Nisko lecące niewielkie kule.
- Opadające tzw. anielskie włosy (sfotografowane!).
- 13 października "szary metaliczny dysk" manewrował nad okolicą (ludzie identyfikowali go jako 'Słońce').
- Nagłe uderzenie gorąca osuszyło kałuże i ubrania.
- Efekt "buczenia w głowie" (ma to związek z elektromagnetycznym napędem tych dysków).
Więcej szczegółów zawierają książki „Niebiańskie Światła” („Heavenly Lights”) oraz „Niebiańskie Sekrety” („Celestial Secrets”).
Ale są one... wyważaniem już otwartych drzwi.
Jedna z tych istot, podczas serii spotkań z Raelem, wyjawiła mu iż to oni stoją za powstaniem religii, rzekomymi cudami i objawieniami. I mają przy tym ubaw po pachy. Ów tajemniczy gość pożalił się, że ludzie ostatnio są jakby trochę inteligentniejsi i tak łatwo nie dają się już nabierać. Ale był na tyle dowcipny, że kazał się do siebie modlić. Takim oto sposobem Raelianie modlą się do kosmitów.
W latach dziewięćdziesiątych nastąpiła kolejna seria 'cudów'- figurki hinduskich bóstw pijące mleko, świetliste krzyże w oknach leczące choroby czy spotkania z 'Facetami w Bieli' mówiącymi o ponownym nadejściu Chrystusa, po czym znikającymi w czasie jazdy samochodem. Miliony ludzi nadal wierzą, że byli świadkami zjawisk nadprzyrodzonych. Naukowcy byli bezradni jak dzieci (jak zwykle), bo w ich niezrozumiałych dla pospólstwa tajemnych księgach nie było żadnego fizycznego wyjaśnienia owych fenomenów.
To, że Claude Vorilhon (Rael) sobie wszystkiego nie wymyślił, wiem m.in. z ich charakterystycznego symbolu. Otóż te istoty mają ciekawy system wiedzy oparty na geometrii i symbolach, częściowo dla mnie zrozumiałych.
Sam jestem zwolennikiem postulowanej przez Raelian budowy ambasady Obcych. Lepsze to, niż jacyś Obcy mieliby nadal korzystać z technologii manipulacji umysłami, niewidzialności i nieproszeni przenikać przez ściany.
Są dwie logiczne możliwości:
1) Obcy nigdy nie przyślą ambasadora. W tym przypadku taki obiekt byłby niezwykłą atrakcją turystyczną (i to w skali międzynarodowej), zasilającą budżet pobliskiej miejscowości. Dla takiego, przykładowo, Jedlińska pod Radomiem byłaby to spora szansa na rozwój i zastrzyk gotowki.
2) Obcy przyślą ambasadora. Kraj, który by go gościł, miałby z tego tytułu spore korzyści.
Wymyśliłem rozwiązanie głównego problemu- konieczności istnienia eksterytorialności ambasady. Umowa z ministerstwem danego kraju mogłaby przewidywać, że obiekt zyska immunitet dopiero z chwilą przybycia pierwszego ambasadora.
Ulubiony przez dawnych bogów Izrael jak na razie nie zgadza się na ambasadę, więc kwestia kraju jest nadal otwarta. Pieniądze na budowę są od dawna zebrane.
2 komentarze:
Studia służą zdobywaniu specjalistycznych umiejętności zawodowych, mają już raczej nikły wpływ na ogólny poziom człowieka.
Smutnym przykładem tego mogą być niektórzy polscy lekarze.
Francuskie przysłowie mówi, że "historia pokazuje, że ludzie nie uczą się niczego z historii". Tyczy się nie tylko twardonaukowych, ale cudotwórców nowych teorii różnej maści także:)
Prześlij komentarz