wtorek, 8 lipca 2008

Karma

W poprzednim wpisie sugerowałem, ze nie ma czegoś takiego jak „kara za grzechy”. To nie oznacza że dowolne działanie nie ma żadnych konsekwencji. One są, ale nie na zasadzie kary lecz nauczki.
W filozofiach Wschodu jest pojęcie „karmy”. Najczęściej jest niewłaściwie rozumiane, jako kara lub nagroda za postępowanie w poprzednich wcieleniach. W rzeczywistości kolejna inkarnacja jest dobierana na zasadzie optymalizacji rozwoju.
I czasem ktoś, kto był katem, staje się ofiarą. Nie za karę, lecz dlatego że takie doświadzenie może go czegoś nauczyć, pozwolić lepiej zrozumieć.
W Indiach pojęcie karmy służy usprawiedliwieniu podziału społeczeństwa na kasty. Bo skoro ktoś jest na samym dole, musiał na to zasłużyć. To błądne założenie. Znowu świadomość dobiera taką powłokę, która najlepiej służy rozwojowi. Czasem to może być ciało żebraka, bo pozwala na większy rozwój niż bogacza.

Dodano 3 sierpnia 2008:
Podam przykład który zilustruje, że konflikty nie mają sensu. To nie kwestia naiwności, ale logiki.
Naprzeciwko siebie stoją dwie armie, 'my' i 'oni'. Oni przegrywają w bitwie, giną, my wygrywamy, przetrwaliśmy. Dusze poległych odradzają się jako... nasze dzieci. Kto wygrał? Kto przegrał?
We Wszechświecie podziały nie istnieją. Są one jedynie urojeniem ograniczonego ludzkiego umysłu.

1 komentarz:

david santos pisze...

Happy weekend!