czwartek, 24 lipca 2008

Wehikuł Czasu

Herbert George Wells w powieści „Wehikuł Czasu” (1895r.) był bardzo bliski opisania zasad podróży w czasie. Znacznie bliżej niż współcześni naukowcy.
„Zważcie dobrze- mówił [Podróżnik w Czasie]- Zmuszony bowiem będę przeciwstawić się pewnym powszechnie uznanym pojęciom. Geometria, na przykład, której uczyliście się w szkołach, jest oparta na błędnym założeniu.
(...) Wiecie z pewnością, że linia matematyczna , linia o wymiarach zero, nie istnieje w rzeczywistości. Uczyliście się przecież tego? Nie istnieje płaszczyzna matematyczna. Są to pojęcia abstrakcyjne.
(...) Nie istnieje także realnie sześcian o wymiarach długości, szerokości i grubości, czyli wysokości (...) Czy może istnieć sześcian momentalny? (...) Czy może istnieć sześcian, który nie trwałby ani jednej chwili?
(...) Oczywiście- ciągnął dalej Podróżnik w Czasie- każde materialne ciało rozciągać się musi w czterech kierunkach i mieć długość, szerokość, grubość i trwanie. Jednakże przyrodzona nieudolność naszego ciała, którą wam zaraz wyjaśnię, skłania nas do przeoczenia tego faktu. W rzeczywistości istnieją cztery wymiary: trzy, które nazywamy trzema płaszczyznami przestrzeni i czwarty- czas. Istnieje jednak tendencja do stawiania nieuzasadnionej granicy pomiędzy trzema poprzednimi wymiarami a ostatnim, ponieważ tak się dzieje, że nasza świadomość biegnie z przerwami w jednym kierunku, po linii tego właśnie wymiaru, od początku do końca naszego życia.
(...) Otóż jest to szczególnie zadziwiające, że się tak powszechnie lekceważy ten fakt- ciągnął dalej Podróżnik z odcieniem lekkiej wesołości- Oto, według mnie, istota czwartego wymiaru, natomiast wielu ludzi prawi o czwartym wymiarze, nie wiedząc, co to znaczy. A tymczasem jest to tylko odmienny sposób patrzenia na czas.
Nie ma bowiem żadnej różnicy pomiędzy czasem a którymkolwiek z trzech wymiarów przestrzeni oprócz tej, że nasza świadomość dąży po linii tego właśnie czwartego wymiaru. Sporo jednak głupców błędnie sobie to pojęcie tłumaczy. Słyszeliście wszyscy, co oni wygadują o czwartym wymiarze...
(...) Rzecz ma się po prostu tak. Przestrzeń, jak utrzymują nasi matematycy, ma jakoby trzy wymiary, które można by nazwać długością, szerokością i grubością, i daje się zawsze określić stosunkiem do trzech płaszczyzn, z których każda leży pod kątem prostym do pozostałych. Lecz pewni zajmujący się filozofią ludzie zapytali: dlaczego tylko trzy wymiary, dlaczego nie jeden jeszcze kierunek pod kątem prostym do trzech pozostałych?- i starali się nawet stworzyć geometrię czterowymiarową. Przed miesiącem profesor Szymon Newcomb miał o tym wykład w Nowojorskim Towarzystwie Matematycznym. Wiecie, jak na płaskiej powierzchni, która ma tylko dwa wymiary, przedstawiamy rysunek bryły trójwymiarowej. Otóż niektórzy sądzą, że za pomocą modeli trójwymiarowych będą mogli analogicznie przedstawić ciała czterowymiarowe- jeżeli tylko owładną perspektywą przedmiotu. Czy pojmujecie?
(...) No, dobrze! Nie przypominam sobie, czy mówiłem już wam, że przez pewien czas zajmowałem się geometrią czterowymiarową. Niektóre z moich wyników są zadziwiające. Weźmy na przykład portret tego samego człowieka w ósmym roku życia, w piętnastym, w siedemnastym, w trzydziestym trzecim i tak dalej. Wszystko to jakby przekroje, jakby trójwymiarowe wyobrażenia istoty czterowymiarowej, która jest tworem stałym i niezmiennym.
Uczeni- mówił dalej Podróżnik po namyśle potrzebnym dla lepszego sprecyzowania przedmiotu- wiedzą dobrze, że czas jest tylko rodzajem przestrzeni. Oto znany powszechnie wykres- zapis pogody. Krzywa, którą pokazuję, ma wskazywać wahania barometru. Wczoraj rtęć stała wysoko, w ciągu nocy opadła, dziś z rana podniosła się znowu i podnosi nadal aż do chwili obecnej. Z pewnością rtęć nie kreśli tej krzywej w żadnym z wymiarów w przestrzeni znanych powszechnie, natomiast kreśli niewątpliwie taką krzywą, która, jak możemy wnioskować, przebiega wzdłuż wymiaru czasu.
(...) Możemy poruszać się do woli w prawo i lewo, w tył i przód, i tak ludzie poruszali się zawsze. Przypuszczam, że mamy swobodę ruchów w dwóch wymiarach. Ale jak poruszać się w górę i w dół? Tu krępuje nas ciążenie.
(...) Ale przed wynalezieniem balonów, jeśli pominiemy wymagające wysiłku podskoki oraz nierówności gruntu, człowiek nie mógł się poruszać w kierunku pionowym.
(...) Ustawicznie uciekamy od chwili bieżącej. Nasz byt umysłowy, który jest niematerialny i nie ma wymiarów, porusza się w wymiarze czasu z jednostajną szybkością od kolebki do grobu, zupełnie tak jakbyśmy nieustannie schodzili w dół, rozpoczynając nasze istnienie na wysokości osiemdziesięciu kilometrów nad ziemią.
(...) Jeśli na przykład żywo przypominam sobie jakiś wypadek, to wracam myślą do chwili, w której się wydarzył: staję się wówczas nieobecny, robię na chwilę skok wstecz. Nie możemy, zapewne, zatrzymywać się w czasie na dłużej, podobnie jak jak człowiek dziki lub zwierzę nie może się utrzymać się na wysokości prawie dwóch metrów nad ziemią. Ale człowiek cywilizowany stoi pod tym względem wyżej od dzikiego. Wbrew sile ciążenia możemy wznieść się w górę balonem; dlaczego więc nie miałby mieć nadziei, że zdoła wreszcie zatrzymywać lub przyspieszać swój bieg w czasie, lub nawet zawracać i poruszać się w inną drogę?
(...) Zaczynacie już jednak spostrzegać teraz cel moich dociekań w geometrii czterowymiarowej? Od dawna już świtał mi pomysł machiny...”
Po dziś dzień nie udało się przeprowadzić chociażby jednego eksperymentu udowadniającego możliwość podróży w czasie. Panuje powszechne przekonanie, że takie pojazdy byłyby niezmiernie skomplikowane i wymagałyby olbrzymich ilości energii.
A może poszukiwania idą w niewłaściwym kierunku? Przecież najbardziej skomplikowane urządzenia zawsze opierają się na prostych zasadach przyrody, tak oczywistych, że kiedyś przez nikogo nie zauważonych.

Nikt sobie nie zdaje sprawy, że... posiada własny wehikuł czasu. Jest nim podświadomość.
To nie wspomnienia zapisują się w umyśle niczym na taśmie magnetycznej (po kolei), to podświadomość ma bezpośredni dostęp do zdarzeń z przeszłości i przyszłości. To tak, jakby wszystkie zdarzenia, cała przeszłość, teraźniejszość i przyszłość działy się jednocześnie, lecz ograniczenia ludzkiego umysłu sprawiają, że postrzegamy czas w sposób liniowy.

Przy pomocy hipnozy można dotrzeć do tych zdarzeń. Można nawet próbować je zmienić.

Ostatnio przypadkiem kupiłem film „Efekt Motyla” (New Line Cinema, 2003r.). Jest o chłopaku, który ma zaniki pamięci. Gdy dorasta, okazuje się że może zapadać w rodzaj transu, docierać do tych wspomnień, a nawet uczestniczyć w tamtych wydarzeniach i je zmieniać.
Efekty okazują się opłakane- każda próba poprawienia przeszłości niszczy przyszłość, wprowadza chaos. Za każdym razem jest gorzej niż było.

Poniżej zwiastun:

Film jest ostrzeżeniem- próbując naprawić przeszłość możemy zrujnować przyszłość. To nasza przeszłość, radość i smutek, czyni nas takimi jakimi jesteśmy.
Może się wydawać, że los nierówno rozdaje karty, ale to od nas zależy, jak z nich później skorzystamy.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Experymenty nad cofaniem się w czasie są przygotowywane. No, może niezupełnie jak sobie wyobrażamy, ale zawsze:)
Po angielsku tylko:
http://en.wikipedia.org/wiki/Retrocausality

Referrences u dołu ma dużo ciekawych linków.

yogin pisze...

A co z paradoksem dziadka?

yogin pisze...

A co z paradoksem dziadka?