Właśnie w 950 miastach w 80 krajach trwają protesty, w wielu miejscach przeradzają się w starcia uliczne.
Jakoś nigdzie oficjalne media nie podają, po co właściwie ci ludzie protestują (nie chcę popadać tu w jakieś teorie spiskowe dlaczego tak się dzieje, ale w mediach panuje dziwna jednomyślność). Można odnieść mylne wrażenie, że jest kryzys, rządy obcinają wydatki, więc ludziom gorzej się powodzi, a nie chcą zaciskać pasa.
To tylko część prawdy, a może raczej celowe zakłamanie. Owszem, obniża się wydatki socjalne, a jednocześnie.... pompuje miliardy dla ratowania prywatnych banków, które przecież niczego pożytecznego nie produkują, tylko tworzą długi.
Parę tygodni temu w radiu słyszałem, jaka nieszczęsna ta Grecja, nie chce przyjąć "pomocy" międzynarodowej - ale warunkiem tej pomocy jest... dokapitalizowanie greckich banków.
I o to cała ta afera. Państwa bankrutują, a garstka bankierów robi na tym świetny interes.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz