piątek, 7 października 2011

Dalsza szkodliwość ideałów

Zebrało mi się dzisiaj na marudzenie.

To o czym mówiłem, absolutnie nie jest komunizmem! W komunizmie władza znajduje ludziom pracę, mówi co mają robić i co myśleć. W kapitalizmie przeciwnie, państwo zostawia ludzi samym sobie, byleby zarabiali na tym co robią (oraz płacili z tego podatki). I właśnie ten nigdzie niepisany przymus zarabiania ogranicza ludzi, nie można zajmować się tym, co przynosi satysfakcję, co rozwija lub co pomaga innym ludziom, bo trzeba zarabiać na przeżycie, dostosować się do nijakiej większości.
Zarówno dla komunizmu, jak i kapitalizmu, największym zagrożeniem są ludzie myślący, kreatywni, wynalazcy. Myślenia nikt nie chce, bo to podważa zasadność posad wszelkich autorytetów. Wynalazków też nikt nie chce, bo albo psują długoterminowe biznesplany (zainwestowało się ogromne pieniądze w produkt, a tu wyskakuje taki wynalazca z czymś lepszym), a także, o zgrozo... ułatwiają ludziom życie, to znaczy pozbawiają ich pracy, możliwości zarobku.
Kapitalizm funkcjonuje lepiej niż komunizm, gdyż ludzie ze swojej natury nie lubią być ubezwłasnowolniani, wolą choć w minimalnym stopniu decydować co chcą robić. W komunizmie nie ma motywacji, w kapitalizmie, jak pokazują badania, jest przynajmniej przez pierwsze dwa miesiące pracy, a potem i tak idą z prądem, jest im wszystko jedno.

Bez wątpienia rozwój wiedzy i techniki ułatwia ludzkie życie, więc jest wskazany. A jednocześnie ogranicza potrzebę pracy ludzkiej, przez co stanowi zagrożenie. Takie balansowanie na krawędzi, ale wcześniej czy później źle się skończy.
Nie ma innego wyjścia, jak wykorzystać technikę i zlikwidować konieczność pracy ludzkiej. Wtedy, paradoksalnie, ludzie zaczną więcej i lepiej pracować. Przynajmniej niektórzy, czujący potrzebę tworzenia czegoś, ci zawsze mają niespożytą energię. Ale to właśnie tacy luzie ciągną świat do przodu.

Komentarz znaleziony na Onecie:
Jestem na zasiłku dla bezrobotnych od 5 lat:)) W UK by dostać zasiłek należy przepracować rok. Zasiłek płacony jest bezterminowo w stałej kwocie (ok. 60 funtów na tydzień dla pary z dzieckiem ok. 100 funtów na tydzień). Mało - to prawda, ale sam zasiłek dla bezrobotnego to nie wszystko, do tego dochodzi:
- 100% zasiłku na mieszkanie (wynajem prywatny)
- dodatki na dziecko (jeśli jest/są)
- dofinansowanie wyżywienia (z dziećmi).
Są i niedogodności takiego życia, po pierwsze po 2 latach bycia bezrobotnym państwo wysyła na obowiązkowy kurs 26 tygodniowy (pól roku) podstaw angielskiego i matematyki - by podnieść kwalifikacje tych najmniej zdolnych:)) i utrudnić życie np. mi - hmm;( Kurs jest miedzy 8 a 15 i obarczony obowiązkiem pod groźba utraty zasiłku. W czasie kursu są tygodniowe wakacje, oraz! 56 funtów tygodniowo za kurs plus zasiłek:) po ukończeniu kursu wpada się w koło, czyli za 2-4 tygodnie trafia się ponownie na ten sam kurs, to już miłe nie jest! Zanim przejdę do rozwiązania owej sytuacji wspomnę, ze biuro bezrobotnych (job centre) bardzo pomaga w znalezieniu pracy, łącznie z np. zakupem odpowiedniego ubrania czy podstawowych narzędzi. Jak wyjść z koła kursów:
- rejestrujemy firmę po 2 latach bycia na zasiłku,
- aplikujemy o dofinansowanie dla mało zarabiających (Working Tax Credit),
- wszelkie dodatki jak opłaty za mieszkanie itp. mamy te same bo one zależą od dochodu nie od stanu pracy czy nie. Working Tax Credit to lekko mniej niż zasiłek, niewiele - więc nie jest źle. Po 2 latach "własnej działalności" wracamy na zasiłek, bo 2 lata resetują nasz poprzedni status:)
Naturalnie od czasu do czasu popracuję na czarno jak mam chcieć kupić sobie coś lub pojechać za granicę:) ale dzięki temu zwiedziłem prawie całą Anglię! Mam samochód -stary rumpel ale jeździ:) kiedy ludzie zapierniczają za 6 funciaków po 12 godzin w warehousach jak zwiedzam:) Mam wykupione członkostwo w tutejszym odpowiedniku PTTK dzięki czemu 70% atrakcji mam gratis, jak pałace, zamki itp. Na koniec mała uwaga moralna. Czy mi nie wstyd? Nie! Dlaczego? Ja podatki w życiu zapłaciłem spore to raz dwa rząd wydaje 22mln funtów dziennie na Afganistan i nie mniejsza część tej kwoty na Libię gdzie zamiast kreować dobre życie je niszczą zrzucając bomby, czy ja mam się w taki razie czegoś wstydzić? Nie! Wstydźcie się wy co robicie jak pelikany z 6 na godzinę i z waszych podatków bogacą się ludzie produkujący bomby...
Wielkie brawa dla rządu Wielkiej Brytanii, że nie zostawia ludzi samym sobie na pastwę losu!
Ale nie wydaje mi się, aby rozdawanie pieniędzy było dobrym pomysłem, bo to demotywuje. Zadaniem państwa powinno być zapewnienie ludziom mieszkania, wyżywienia oraz nieskrępowanej możliwości rozwoju. Niby wprowadzenie takiego systemu kosztuje, a jednak nie.

Istnieją więzienia, a tam ludzie lubiący samodzielnie decydować o własnym losie i przez to wypadający z niewolniczego ustroju spędzają wakacje. Ich utrzymanie kosztuje. Równie dobrze za te pieniądze można by im zafundować darmowe mieszkania, stołówkę oraz dostęp do zajęć na uczelniach oraz ośrodków sportowych. Byle by nie rozdawać pieniędzy, bo wpierw wylatują ze społeczeństwa ludzie o stanach depresyjnych i mogą próbować się leczyć alkoholem oraz narkotykami (we współczesnym kulawym systemie gospodarczym zawsze ktoś wylatuje poza margines, rządy starają się tylko, aby najpierw byli to mieszkańcy Afryki oraz Ameryki Południowej).
Koszt ich utrzymania, czy to w więzieniu, czy poza nim, jest zbliżony. Oczywiście za swoje czyny ludzie powinni ponosić jakąś karę, ale wprowadzając taki system darmowego przeżycia dla społeczeństwa jednocześnie zmniejsza się liczba osadzonych w więzieniach, gdyż potencjalni przestępcy nie mają motywacji do łamania prawa. To się równoważy - więcej darmowych mieszkań i stołówek = mniej więzień. To oczywiście duże uproszczenie, zawsze jakieś przestępstwa będą, bo skłonność do przemocy jest wynikiem zaburzeń równowagi chemicznej mózgu, ale ich liczba będzie marginalna.

Ktoś tu czytając może się oburzać, przecież ci ludzie to "śmieci", "margines", "nic niewarci", "źli" i w ogóle zasługują na swój los. Tu tkwi właśnie błąd myślenia, polegający na dopasowywaniu ludzi do wydumanych ideałów. Nie ma czegoś takiego jak "zły" człowiek, ani w ogóle jakiegokolwiek zła, to wymysł kościelny. Ludzie krzywdzą innych z trzech powodów:
  1.  Aby samemu przeżyć. System gospodarczy wymusza posiadanie pieniędzy dla przeżycia, a z różnych przyczyn niektórzy ludzie nie mogą ich zdobyć w legalny sposób. To można wyeliminować, eliminując konieczność posiadania pieniędzy.
  2. Skłonność do agresji, wynikająca z zaburzeń równowagi chemicznej mózgu. To można leczyć, mózg jest takim samym organem jak i inne.
  3. Zaburzone postrzeganie świata, wynikające z traumatycznych przeżyć. Eliminacja tego wymaga zmiany paradygmatów, nowej filozofii życiowej.
Ponoć ludzie są dobrzy i źli, więc weźmy dwóch ludzi z tłumu i spróbujmy określić, który jest ten "lepszy", a który "gorszy".
Można zbadać skład chemiczny ich ciał, ale to nic nie da, nie różnią się zbytnio. Są zbudowani z takich samych pierwiastków chemicznych, pochodzących z tych samych gwiazd, czarnych dziur czy wnętrza tej samej planety. To tylko chwilowa konfiguracja materii, która utworzyła człowieka i po jego śmierci ulegnie rozproszeniu. Tutaj obydwaj są równi.
Można określić ich majątek, jeden ma go więcej a drugi mniej. Ale majątek jednego i drugiego zbudowany jest z podobnych atomów, pochodzących z tych samych gwiazd, czarnych dziur i wnętrza planety. Te atomy istniały na długo zanim ci ludzie uznali je za swoją własność i będą istnieć jeszcze długo po tym, jak ci ludzie przestaną istnieć. Więc w ogóle pojęcie własności nie do końca jest poprawne. Szacowanie wartości człowieka na podstawie jego urojenia co do posiadania kawałka materii chyba nie jest zbyt szczęśliwą metodą. Indianie uważali, że ziemia nie może należeć do człowieka, tylko człowiek jest cząstką ziemi, i mieli absolutną rację.

Jedyne, co tak naprawdę odróżnia tych ludzi, są połączenia neuronowe w mózgu. Ale te zmieniają się przez całe życie. Jedni ludzie mogą mieć bardziej sprawne mózgi, drudzy mniej, dużo też zależy od bodźców pobudzających je w dzieciństwie, a później przez całe życie. I tutaj każdy człowiek ma ogromny, indywidualny potencjał. Nawet upośledzeni umysłowo bywają utalentowani w wąskich dziedzinach.
To mam właśnie na myśli mówiąc o nowej filozofii życiowej. Wszyscy ludzie są jednym, braćmi, los każdego człowieka w znacznej mierze zależy od losu innych ludzi, rozwój jednego człowieka zmienia życie innych. Ale niewielu ludzi potrafi patrzeć w ten sposób, ich umysły są zatrute wpajanymi ideami rywalizacji i czyhającego zewsząd zła. Próbując się dowartościować lub bronić się przed tym wydumanym złem spychają innych ludzi na margines, co prowadzi do eskalacji konfliktów społecznych.

Ale się rozpisałem. Ale jak już kiedyś wspominałem, sztuka nie polega na zmienianiu ludzi, to się nigdy nie udaje, ale na wykorzystaniu ich predyspozycji dla korzyści ogółu.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Drogi Chrisie bardzo mnie dziwi brak komentarzy tutaj na blogu,który moim zdaniem jest bardzo wartościowy...może jakoś go rozreklamuj :)ja zaglądam tu od dłuższego czasu i bardzo lubię czytać
Twoje przemyślenia.Dodam,że mam 58 lat i jestem kobietą ;)

Pozdrawiam serdecznie
Magmarjo

Anonimowy pisze...

Rzeczywiście (zgadzając się z poprzedniczką) masz bardzo interesujący tok myślenia, w logiczny sposób podchodzisz do większości kwestii, wreyfikując je poprawnie. I ja się pod tym i poprzednim postem w pełni podpisuję. A teraz pozwolę sobie obejrzeć 3 część wykładu Nassima Harameina "Przekroczyć horyzont zdarzeń", którą zupełnym przypadkiem znalazłam na Twoim blogu (zresztą jak i sam Twój blog niedawno). Pozdrawiam.
Feme