czwartek, 8 września 2011

Teoria Nassima Harameina - komentarz

Trochę wpisy nie po kolei, ale właśnie wylazłem z wanny i mam parę uwag do teorii Nassima Harameina, więc piszę na gorąco.

Film zawiera kilka genialnych spostrzeżeń (jedynie z tym źródłem "mocy" Jezusa nie mogę się zgodzić).
Stwierdzenie, że planety nie krążą dookoła Słońca, lecz w przestrzeni ruchem spiralnym, jest niesamowite (rys.):

Padło też inne ważne stwierdzenie - iż w centrum każdej galaktyki jest czarna dziura. Ulega ona eksplozji, tworząc galaktykę, która później zapada się w sobie i ten cykl może się powtarzać.
Pierwsze ze stwierdzeń wiąże się z wyjaśnieniem, że ruch atomów, planet i galaktyk nie jest pozostałością Wielkiego Wybuchu, tylko wynika z dynamiki przestrzeni. Czyli mogłyby się one poruszać w nieskończoność.
Z kolei to drugie umożliwia cykliczne tworzenie się galaktyk, praktycznie w nieskończoność. Nie musiały więc mieć początku, ani nie muszą mieć końca.

W takim razie po co jeszcze komu koncepcja Wielkiego Wybuchu tworzącego Wszechświat? Przecież jego składniki mogłyby się odradzać w nieskończonej ilości cykli.

Za teorią Wielkiego Wybuchu przemawia obserwowane zjawisko przesunięcia ku czerwieni widma gwiazd. Im dalsza gwiazda, tym obserwowane większe przesunięcie.
Kiedyś tłumaczono to sobie efektem Dopplera - im bardziej oddalony obiekt, tym szybciej się oddalał, stąd takie obserwacje. Kiedy się zsumuje znane prędkości gwiazd, ich tory zbiegają się w jednym punkcie.
Jednak współczesna fizyka nie już tłumaczy tych obserwacji efektem Dopplera, gdyż pierwotna prędkość materii musiałaby być szybsza od światła. Wyjaśnieniem jest rozszerzanie się przestrzeni. To nie gwiazdy się oddalają, to przestrzeń pomiędzy nimi się powiększa.

Nigdy nie lubiłem teorii Wielkiego Wybuchu. Kiedy w dzieciństwie o tym się dowiedziałem, byłem przekonany, że coś tu jest nie tak. Skoro przesunięcie ku czerwieni jest proporcjonalne do odległości, to oznacza, że zmniejszenie częstotliwości fali jest właściwością samej przestrzeni, a nie prędkości oddalania się obiektów. Tak bardzo się nie omyliłem, bo później się okazało, że to przestrzeń się rozszerza.

Dlatego polubiłem Teorię Ekspandującej Skali Wszechświata (EST). Elegancko łączy w sobie Teorię Względności z Mechaniką Kwantową.
Fizycy wyobrażają sobie Wszechświat jako balon (symbolizujący przestrzeń), na którym nalepione są monety (symbolizujące galaktyki). Podczas nadmuchiwania przestrzeń się rozszerza, monety oddalają się od siebie.
Ale zaraz... , coś tu nie pasuje. Fizycy nie zauważyli, że sama materia jest generowana z otaczającej przestrzeni, jest jej integralną częścią.
Cóż to oznacza. Wyobraźmy sobie balonik - Wszechświat, na którym NARYSOWANO różne przedmioty, wykonane z materii. Kiedy balonik się rozszerza, przedmioty się... powiększają (!). Czyli wraz z rozszerzaniem się Wszechświata rosną gwiazdy, planety, atomy. Wszechświat zmienia skalę, z mniejszej na coraz większą. Dla obserwatora z wnętrza Wszechświata zjawisko jest nieodczuwalne, gdyż nie dostrzega żadnej miary odniesienia poza swoim Wszechświatem.

Czyli Wszechświat rozszerza się w nieskończoność, przy okazji zwalniając szybkość upływu czasu. Ta zmiana skali odbywa się skokowo, dlatego wielkości w świecie subatomowym zmieniają się skokowo, o określone wartości (tzw. kwanty). Nie miał żadnego początku, ani nie ma końca.

Ale ta teoria miała dotychczas słaby punkt - powstawanie galaktyk i wszelki w niej ruch naukowcy uważali za konsekwencję Wielkiego Wybuchu. Nassim Haramein udowodnił, że tak nie jest.

Wygląda na to, że istnieje nieskończona ilość Wszechświatów, różniących się skalą przestrzeni i czasu. Nie miały one ani początku, ani końca.
Każdy Wszechświat jest punktem Plancka (kropka średnicy 1,616*10^-33cm) kolejnego Wszechświata...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

"... w centrum każdej galaktyki jest czarna dziura. Ulega ona eksplozji..." no comment.
"twierdzenie, że planety nie krążą dookoła Słońca, lecz w przestrzeni ruchem spiralnym, jest niesamowite"
Każde dziecko wie że jest niesamowite, wystarczy skończyć czwartą klasę szkoły podstawowej. Potem jednak ta niesamowitość gdzieś ulatuje... A ! zapewne w obliczu zagadnień z fizyki dla klasy piątej.
"Kiedy balonik się rozszerza, przedmioty się... powiększają (!)"
Kurcze, że też nikt nie wpadł na to, że to porównanie będzie interpretował tak potężny mózg.
Gostek żongluje "mądrymi słowami" w przestrzeni ( matematyczno-logiczno-whatever) niczym student poezji na speedzie BEZ ŻADNEGO MATERIALNEGO PUNKTU ZACZEPIENIA. Bardziej przekonujące i bliższe prawdzie są obrazy Salvadora Dali :)
Teraz pytam jak można nazwać ludzi z logiczno praktycznego punktu widzenia, którzy słuchają tego bełkotu dłużej niż 10 min ?
pozdrawiam
Rudy