piątek, 9 września 2011

Prawo jazdy i dowód rejestracyjny nie będą potrzebne?

Zbliżają się wybory, politycy obiecują gruszki na wierzbie. Jednak szef MSWiA (nazwisk polityków celowo nie wymieniam na blogu) ma dosyć ciekawy pomysł - zlikwidowanie obowiązku posiadania przy sobie przez kierowcę prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego. Trochę dziwne, że dopiero "po wyborach" (aha, wcześniej nie było spieszno).
Ale jak poczytałem komentarze pod tą informacją, to się przeraziłem intelektem osób wypowiadających się. Nic dziwnego, że tyle nieszczęść na świecie, skoro ludzie mają problem z tak banalną kwestią. Zresztą często mam wrażenie, iż większość ludzi w ogóle nie myśli, tylko powtarza pewne wyuczone czynności. Łatwo ich rozpoznać, wystarczy skonfrontować z sytuacją, na którą nie mają zakodowanego wzorca zachowania.

Pierwsze z zastrzeżeń dotyczy prowadzenia samochodu przez osoby niepowołane (czyli złodziei). Nawet jak kradzież samochodu nie została jeszcze zgłoszona, to przecież po rutynowej kontroli w serwerach zostają logi. Jeśli policjant nie będzie dysponował komputerem, telefonem czy krótkofalówką aby sprawdzić u dyspozytora, to zostanie notatka służbowa (zawsze spisują legitymowane osoby). Będzie wiadomo, kto prowadził samochód, policja później do niego zapuka.
To samo z pojazdami wypożyczonymi lub w leasingu.

Drugie z zastrzeżeń dotyczy przeglądów technicznych. Najwidoczniej diagnosta będzie miał obowiązek zgłosić fakt dokonania przeglądu (o ile teraz tego nie robi, z pewnością musi przechowywać te informacje, zresztą później przysyłają pocztówki z przypomnieniem o kolejnym przeglądzie, a po zmianie samochodu przestają przysyłać).
Kolejne to ubezpieczenie, zapewne jest podobnie.

Mam tylko nadzieję, że w końcu sprawią sobie porządne krótkofalówki, bo jak na razie w większości rejonów Polski nie ma tam nawet minimum prywatności, każdy zainteresowany może sobie posłuchać danych personalnych, w tym osób zgłaszających zawiadomienia.

Brak komentarzy: