Oczywiście wszelkie spekulacje to nic innego jak element gry politycznej, by podsycać niezadowolenie wyborców i dzięki temu dorwać się do władzy.
Ale wypowiadał się w tym temacie pewien fizyk, którego nazwiska ani tytułu może nie wymienię. Jak to z fizykami bywa stwierdził, że to niemożliwe. A inni fizycy mu wtórują.
Przepytywanie fizyka w sprawie zasad działania jakiegoś niezrozumiałego urządzenia to zawsze kiepski pomysł. Umysł fizyka działa w ten sposób, że jeśli czegoś nie rozumie, uważa to za nadprzyrodzone, a nadprzyrodzone z zasady nie istnieje, więc i samo zjawisko też nie. Choć wyjaśnienie często bywa banalne, wystarczy się zastanowić.
Otóż tworzenie mgły na dużym obszarze jest jak najbardziej możliwe, i to od dawna. Supermocarstwa z pewnością dysponują taką techniką, na jej opracowanie poszły ogromne fundusze. W przypadku ataku nieprzyjacielskiej armii nagłe załamanie pogody może przechylić szalę zwycięstwa - w gęstej mgle noktowizory w czołgach nie działają, opady deszczu mogą unieruchomić pojazdy w błocie, a połączone z obniżeniem temperatury spowodują zamarzanie ubrań na żołnierzach.
To nie są spekulacje, już w 1977 roku podpisano traktat ENMOD zakazujący modyfikacji pogody w celach militarnych. Jednak nie wyklucza on dalszych eksperymentów cywilnych, więc technologie nadal są rozwijane.
Nie mam pojęcia jak tworzy się mgłę na znacznym obszarze, ale z pewnością nie ma w tym nic nadprzyrodzonego. Być może są to jakieś bardzo lotne substancje chemiczne, które powodują skraplanie się zawartej w atmosferze pary wodnej. Pokrycie gęstą mgłą obszaru wielkości kilkudziesięciu czy kilkuset hektarów za pomocą środków chemicznych zrzucanych z samolotu już od dawna nie jest żadnym problemem.
Jesienią 1988 roku w byłym NRD nastąpiła "awaria fabryki chemicznej" (oficjalne wyjaśnienie), które spowodowało powstanie gęstej mgły na odcinku autostrady długości kilkunastu kilometrów. Dosłownie ściana mgły, w którą nagle wjeżdżali kierowcy. Było kilkudziesięciu zabitych i rannych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz