Znalazłem w Koranie fragment, który wprowadza ów zwyczaj:
"I powiedz wierzącym mężczyznom, aby powstrzymywali swe spojrzenia i okrywali swe członki. Tak będzie dla nich czyściej. Zaiste, Allach jest Wszechświadom tego, co czynią.
I powiedz wierzącym niewiastom, aby powstrzymywały swe spojrzenia i okrywały swe członki oraz aby nie wystawiały na pokaz swego piękna lub swych ozdób, z wyjątkiem tego, co widoczne. I niechaj noszą okrycia głowy sięgające aż do brzucha oraz niechaj nie okazują swego piękna lub ozdób nikomu prócz swego męża, ich ojców, ojców ich mężów lub ich synów, synów ich mężów lub ich braci, synów ich braci lub synów ich sióstr lub też niewiast, które są ich towarzyszkami, lub tych, których posiada ich prawa ręka, albo takich mężczyzn, którzy nie pragną niewiast, lub małych dzieci, które jeszcze nie posiadały wiedzy o ukrytych częściach ciała niewiasty. I niechaj nie tupią, aby nie ujawniły się ozdoby, jakie posiadają. Zwracajcie się do Allacha wszyscy razem, o wierni, aby dobrze się wam wiodło."
(rozdz.24, cz.18, wersety 31, 32)
(Tupanie to taniec)
Nie wiem, czy Muzułmanie albo ktokolwiek inny zauważył, ale jest w nim coś niezwykłego. Otóż przepisy prawa tym się charakteryzują, że wprowadzają nakazy i zakazy oraz określają karę za ich złamanie. A tu nie ma nic, nawet najmniejszej groźby mąk piekielnych. Dziwne to prawo, które nie wprowadza sankcji.
Czyli Koran jest rodzajem kodeksu, w którym obok przepisów prawa znajdują się zalecenia. Najwyraźniej przestrzeganie ich nie jest obowiązkowe, lecz wskazane, gdyż wynikają one albo z rozsądku, albo kultury osobistej.
W powyższym fragmencie Allach pomiędzy wierszami daje w bardzo taktowny sposób do zrozumienia, że na przełomie VI i VII wieku w Arabii żyli niezbyt okrzesani ludzie, więc strój miał za zadanie chronić kobiety przed molestowaniem. Czyli dzisiaj to już raczej tradycja (wbrew temu co twierdzi ich religia), coś jak stroje ludowe, choć jej przestrzeganie powinno zależeć od poziomu towarzystwa, w którym znajduje się kobieta.
Kolejny fragment tego typu (bez określenia kary), znajdujący się tuż przed poprzednim:
"O wy, którzy wierzycie! Nie wchodźcie do żadnych domów poza swoimi własnymi aż nie uzyskacie na to pozwolenia i nie pozdrowicie mieszkańców. To jest dla was lepsze, abyście zważali.
A jeśli nikogo w nich nie zastaliście, nie wchodźcie tam, chyba że uzyskacie na to pozwolenie. A gdyby powiedziano wam: "Wracajcie", wówczas wróćcie. Allach wszak dobrze wie, co czynicie."
(rozdz.24, cz.18, wersety 28, 29)
Czyli do cudzego domu nie należy wchodzić jak krowa do obory, najpierw wypadało by zapowiedzieć wizytę, dostać zaproszenie i po wejściu przywitać mieszkańców. To nie są zasady prawa, lecz elementarnej grzeczności.
"Pytają cię w sprawie wina i gier hazardowych. Powiedz: "W obu tych rzeczach jest wielki grzech i szkoda, jak i pewne korzyści dla ludzi. Jednak grzech i szkoda tych rzeczy są większe niż płynące z nich korzyści". Pytają cię też, co powinni łożyć. Odpowiedz: "Dawajcie to, czego możecie zaoszczędzić". W ten sposób czyni Allach swoje przykazania dla was jasnymi, abyście mogli się zastanowić nad tym światem i nad przyszłym. Pytają cię także o sieroty. Powiedz: "Troska o ich dobrobyt jest aktem wielkiej dobroci. A jeśli się z nimi zmieszacie, będą waszymi braćmi. Allach dobrze wie, kto stara się szkodzić, a kto stara się o dobro sierot. On może przysporzyć wam trudów. Zaprawdę, Allach jest Potężny i Mądry"."
(rozdz.2, cz.1, wersety 220, 221)
W tym fragmencie są wyraźnie rozróżnione zalecenia (szkodliwość alkoholizmu) od prawa (szkodzenie sierotom), którego złamanie powoduje konsekwencje karne.
Nasuwa mi się pewien pomysł.
Najwyraźniej politycy się nudzą i już nie bardzo wiedzą, jakie nowe przepisy wprowadzać. Można by podpatrzyć system prawny obowiązujący u samego Boga. Nie ma znaczenia, czy owe światy istnieją, czy są tylko wymysłem, z dobrych pomysłów nie zaszkodzi skorzystać.
Czyli chodzi o kodeksy, które zawierają dwie kategorie przepisów:
1) Prawa, których złamanie grozi konsekwencjami karnymi.
2) Zalecenia, wynikające ze zdrowego rozsądku lub kultury osobistej, które uzupełniają prawa, lecz nie wiążą się z restrykcjami.
Można by zatrudnić ekspertów od savoir-vivre, którzy spiszą zasady postępowania przy stole, w kinie, teatrze itp.
Niby powinny być znane, przekazane przez rodziców, choć owi rodzice mogą o czymś zapomnieć, albo po prostu sami czegoś nie wiedzą. Człowiek to taki stwór, który nie ma zasad społecznych spisanych w genach, jak niektóre zwierzęta, musi się gdzieś z nimi zetknąć. Na zdrowy rozsądek trudno się domyślić, że np. białe skarpetki nie pasują do czarnego garnituru kiedy ktoś nie jest członkiem mafii. Wiele niekulturalnych zachowań jest po prostu wynikiem niewiedzy lub ich podpatrzenia nie u tych ludzi co trzeba, a nie złej woli.
Spisanie tych zasad uprościłoby również komunikację międzyludzką, gdyż łatwiej byłoby zinterpretować czyjeś zachowanie - kulturalny człowiek jest niezrozumiały dla chama, gdyż ten nie rozumie jego zachowania, nie spotkał się z czymś takim.
Przykładem dla zdroworozsądkowych zaleceń jest dopuszczalna prędkość pojazdu. Aktualnie kodeks drogowy stanowi, że maksymalna dopuszczalna prędkość na terenie zabudowanym to 50km/h. Wprowadzenie tego przepisu to pośmiewisko z prawa, podważające jego autorytet, gdyż z góry zakłada się, że kierowcy będą je łamać. Uważa się, że tak znaczne obniżenie dopuszczalnej prędkości spowoduje zmniejszenie średniej prędkości pojazdów, a więc i większe bezpieczeństwo. Może i tak, ale autorytet prawa jest naruszony, nie można wprowadzać przepisów z założeniem o ich powszechnym łamaniu.
Skoro maksymalna dopuszczalna prędkość to 50km/h, to z jaką u licha prędkością mają jeździć kierowcy? 45km/h? 40km/h? Na wielu drogach to nieco zbyt mało, szczególnie na szerokich obwodnicach, tamuje ruch. I biedny kierowca musi co chwila zerkać na prędkościomierz, z aptekarską dokładnością oscylować przy tych 50km/h. Nieco zwolni, to inni go otrąbią, nieco przyspieszy, to dostaje mandat. Prawo jest jasne i nie można pobłażać na jego łamanie, więc przekroczenie o kilka km/h powinno zaowocować karą. Pobłażanie tylko ośmiesza prawo.
Gdyby wprowadzić dwie prędkości - zalecaną i maksymalną dopuszczalną, życie byłoby o wiele łatwiejsze. Przykładowo, zalecana to 50km/h, maksymalna dopuszczalna to 60km/h. Kierowcy wiedzieliby, że najlepiej spokojnie jechać 50km/h, jeśli ktoś przekroczy 60km/h, wtedy bez skrupułów policja mogłaby wystawić mandat.
Jak dotąd jedynym zaleceniem w polskim prawie jest płacenie abonamentu radiowo-telewizyjnego, bo Ustawodawca "zapomniał" o określeniu konsekwencji niepłacenia. Ale chyba nie o o chodzi.
Jeśli Ustawodawca miałby wprowadzać zalecenia, to oczywiście sam musi mieć autorytet w oczach obywateli. Szkoda, że na to się nie zanosi...
2 komentarze:
" -ha ha ha "Jak dotąd jedynym zaleceniem w polskim prawie jest płacenie abonamentu radiowo-telewizyjnego- tutajautor bloga pofantazjował na temat prawa a jest ono jasne- tę kwestę reguluje ustawa z 21 kwietnia 2005 roku o opłatach abonamentowych. Zaś szczegółowe rozporządzenia dotyczące trybu ściągania opłat i wysokości stawek wydaje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. O obowiązku rejestracji i sposobie kontroli płacenia abonamentu rozstrzyga minister infrastruktury. Więc zapewne zapis ustawy: "W przypadku stwierdzenia używania niezarejestrowanego odbiornika radiofonicznego lub telewizyjnego pobiera się opłatę w wysokości stanowiącej trzydziestokrotność miesięcznej opłaty abonamentowej obowiązującej w dniu stwierdzenia używania niezarejestrowanego odbiornika."
- to grzecznościowe zalecenie????? Za zwłokę są odsetki wg ordynacji podatkowej. Po prostu jest przepis i jest za niego sankcja. Inna sprawa, że sankcja jest umiarkowana jak mały madat a społeczeństwo nic sobie z tych przepisów nie robi - znaczące wpływy z reklam TVP i Radia, że pracownicy poczty nie latają i nie kontrolują ludzi, bo nic z tego nie mają, zaś minister łączności nie w pełni realizuje w tym zakresie swoje zadania.
W prawie sa i zalecenia. Pojawiają się w formie "zasad etyki" różnych profesji np. audytora, księgowego wewnetrznego, radcy prawnego, urzędnika, posła, pielęgniarki itp. Są tez różne komisje Etyki np przy niekórych kołach samorządu zawodowego.
Inna sprawa jak z tą etyką w rzeczywistości.
Prześlij komentarz