W komentarzach pojawił się wątek o możliwości przejęcia władzy w kraju Zachodu przez duchownego muzułmańskiego. Sprawa nie jest taka prosta, jakby się to mogło wydawać, gdyż ktoś taki nie miałby władzy religijnej nawet wobec połowy Muzułmanów w danym kraju (!).
Wbrew mitom propagowanym przez media, Muzułmanie mają inne sprawy na głowie niż niszczenie Zachodu.
Problem Stanów Zjednoczonych i Izraela leży raczej w aroganckim zachowaniu ich władz, przez co tworzą sobie wrogów. Na Bliskim Wschodzie tak naprawdę nikt nie chce "pomocy" Amerykanów. Irakijczycy woleliby już swojego Hussajna niż marionetkowy rząd i wojska okupacyjne, które strzelają do kogo popadnie. Wbrew propagandzie nie chodzi o pomaganie komukolwiek, władze amerykańskie próbują raczej załatwiać swoje interesy. Te miliardy dolarów, które idą na finansowanie armii, obciążają kieszenie podatników, a więc i "narodu Amerykańskiego", ale jednocześnie trafiają do prywatnych kieszeni wąskich grup "biznesmenów" związanych z przemysłem zbrojeniowym.
Jakoś od 8 lat próbują złapać BinLadena, poszły ogromne pieniądze, zginęło tysiące ludzi, a efektu nie widać. Choć zazwyczaj w przypadku poszukiwania zbrodniarzy angażuje się raczej wywiad, niż armię. Zbierane są informacje, następnie posyłany oddział komandosów i po problemie. Przecież nawet BinLaden nie może całe życie siedzieć w zabunkrowany w jaskini, spotyka się z ludźmi, korzysta z usług lekarza czy dentysty.
Powracając do wątku duchownych u władzy.
Mało chyba znanym faktem jest, że istnieje rozłam w świecie islamu na dwa zwalczające się obozy: Szyitów i Sunnitów.
Problem jest jak w przypadku każdego przywódcy religijnego - nie bardzo wiadomo, czy czcić osobę, czy jej przesłanie. Niby przesłanie jest ważniejsze, ale czcicieli osoby nie brakuje. Przykładem niech będzie szacunek, jakim Polacy obdarzają Jana Pawła II. Kościół Katolicki czci Jezusa jako boga. Nie inaczej jest w świecie islamu.
Mahomet miał bodajże córkę, która miała synów, którzy kontynuowali misję dziadka. W początkach istnienia państw muzułmańskich sprawowali absolutną władzę. Lecz z czasem sytuacja zaczęła się komplikować, były spory o władzę, powstawały też państwa muzułmańskie, którymi nie rządzili władcy z rodu Proroka.
Islam podzielił się na dwa obozy. Szyici twierdzili, że władzę państwową powinni sprawować potomkowie Proroka, Sunnici natomiast, że ważniejsze jest przesłanie Księgi, a powiązania rodzinne władców nie mają znaczenia. Punkt widzenia zależał od punktu siedzenia, kto był przy czyim żłobie tego popierał, a ludność musiała się podporządkować.
Jedna z gałęzi rodu Proroka w XI wieku straciła władzę w Egipcie. Osiedlili się wraz z poplecznikami w górach Iranu, gdzie stworzyli wspólnotę Asasynów. Ich kolejni władcy, zwani "Starcami z Gór", próbowali prowadzić politykę przy pomocy samobójców-zamachowców. Bali się ich wszyscy władcy ówczesnego świata, bo taki zamachowiec mógł przez lata wkupiać się w łaskę króla, by pewnego dnia, nie bacząc na konsekwencje, dokonać zamachu. Albo mogli przybyć z zewnątrz, jako doskonale wyszkoleni wojownicy bez trudu omijali straże i mury. Starcy z Gór przekonywali do współpracy swoich posłańców, obiecując im pójście do raju. W końcu byli potomkami samego Mahometa, więc im wierzono bez wahania. Niektórzy z tych władców mieli wyraźne problemy z psychiką, ostatecznie Asasyni zostali wybici przez Mongołów, gdyż jako jedni z nielicznych nie podporządkowali się władzy potomków Czyngis-Chana.
Ród Proroka nadal istnieje, cieszy się ogromnym szacunkiem wśród Muzułmanów. Jego odgałęzienia nadal sprawują władzę w niektórych państwach. Nie mam pojęcia, jak sprawy mają się współcześnie, straciłem wątek gdzieś w późnym średniowieczu, wiem z całą pewnością, że potomkowie Proroka rozstrzygają spory wśród ludności z gór Afganistanu, sprawują tam władzę duchową, a może nawet plemienną. Dlatego ci nie chcą się podporządkować władzom państwowym.
Działania "terrorystów" i Talibów dziwnie przypominają Asasynów, łączy ich z nimi brak strachu przed śmiercią i przekonanie o pójściu do Raju. W każdym razie przywódca religijny, który coś takiego obiecuje, raczej nie może być nawiedzonym wariatem, nikt by go nie posłuchał. To są jakieś rozgrywki polityczne, na bardzo wysokim szczeblu.
Nie wydaje mi się, by potomkowie Proroka chcieli przejąć władzę na Zachodzie, od czasów Templariuszy żyli w przyjaznych stosunkach z tutejszymi rodami Graala. Nie mają też władzy nad zdecydowaną większością Muzułmanów, zapewne jest to wiele rywalizujących ze sobą rodzin.
6 komentarzy:
Istotnie Europie nie grozi sytuacja, że pojawi sie nagle przywódca religijny islamski i zostanie Prezydentem Unii Europejskiej czy szefem parlamentu.
Ale za 40 -50 lat biorąc pod uwage obecny przyrost naturalny okaże się, że więcej niż połowa ludności w wieku produkcyjnym będzie wywodzić swe korzenie z islamu bądź go wyznawać. Zgodnie z zasadami demokracji w Parlamencie czy Radzie Europy czy Komisji oraz we władzach lokalnych np. Niemiec będą zasiadać spadkobiercy islamu wywodzący swe korzenie z imigrantów z Turcji, Maroka, Algierii, czy Syrii, wybrani po prostu większościowo w demokratycznych wyborach. Kto wie moze islam będzie częscia zajęć edukacyjnych w szkołach jako przedmiot obowiązkowy. Niewykluczony jest wpływ islamu na prawodawstwo. Przecież Islam zakłada aktywne nawracanie niewiernych, podczas gdy religie katolickie wyewaluowały w kierunku współegzystencji różnych światopoglądów. Przypomina mi to wedrówkę ludów w okresie schyłku Rzymu, gdzie władzę sprawowali np. cesarze pochodzenia brytyjskiego czy wizygockiego, aż wszysko sie rozpadło.
Już dzisiaj faktem jest, że islam jest na swiecie domiującą religia. Pytanie więc czy nie należy już dziś zaopatrzyć się Koran...
No ale za 50 lat - może się nie dożyje. Wszelkiego rodzaju hohsztaplerzy twierdzą, że w 2012 koniec cywilizacji jakby mieli monopol na prawde i wiedzieli o swicie wszystko.
W sumie mediom w to graj bo przecież jak konec swita to koniec swiata, więc czym prędzej jeszcze dzis do sklepów, kupic po 3 nowe telewizory, pralke, lodówke, wypasiony kompeter ostatnia szansa na szaleństwa nowym modelem ferrari czy choćmercedesa żeby choc troche się nacieszyć wszystkim, no i nowy dom koniecznie na kredyt i wszytsko na kredyt , wycieczka dożadkich zakątkó świata na kredyt bo sie już potem nic nie zobaczy, bo przeciez jak koniec świata i systemy upadną to kto będzie dochodził rat do spłacenia..???
Otóż będzie dochodził, a koniec świata będzie drogo kosztowal przez kolejne lata. No może jakiś bank zbankrutuje. Ale to zajmie jego miejsce inny.
Weź udział w konkursie na blog roku 2009.
Niech więcej ludzi się dowie że taki blog istnieje.
Nawet nie chodzi o zdobycie nagrody ale o popularyzację
Znaczy blog roku 2010 bo 2009 już za poźno. Maiłem napisac wczesniej ale mi jakoś uciekło
Bo gdy słucham o końcu świata w 2012 roku albo jka to suter wszyscy dojrzeją i sie uduchowią i jak to islam jest tolerancyjny to az mnie trzęsie i telepie ...
Chociaz absolutnie nie chcę się na własnej skurze przekonywać ani co do Jahwe ani Koranu
Oooo. A to ciekawe. Jahwe synaom Jakuna nakazał lichwę.
A Koran i Biblia przerobiona na potrzeby Kościoła Katolickiego zakazuje lichwy i pożycznia na procent. Ciekawy zbieg okoliczności !!!!!
Prześlij komentarz