wtorek, 20 grudnia 2011

Parę słów o hinduizmie

Niedawno wysunąłem tezę, że religie wymyślane przez ludzi służą celom militarnym władców, a idee nieśmiertelnej duszy oraz reinkarnacji są bardzo niebezpieczne (w monoteizmach jest raczej mowa o zmartwychwstaniu ciała).

Bardzo podobną do chrześcijaństwa religią jest hinduizm.
Jest tam idea absolutu, Boga, którego cząstkami są ludzie, za pośrednictwem których ów Bóg działa.
Wcieleniem Boga, czyli tak jakby odpowiednikiem Jezusa, jest Kryszna.
Duch jest wyższy niż "nieczysta" materia, wyrzeczenie się popędów zmysłów służy zbawieniu.
Co ciekawe, istnieją tam nawet całkiem materialni półbogowie i demony, zamieszkujący niezliczone planety we Wszechświecie i korzystający ze statków kosmicznych. Oraz niematerialni bogowie, przebywający na niematerialnych planetach wiecznej szczęśliwości, które są jeszcze liczniejsze od tych materialnych, ci z kolei korzystają z niematerialnych statków kosmicznych, lecz mogących przyjmować materialną postać.
Po śmierci dusza człowieka może się odrodzić albo na Ziemi, albo na którejś z innych planet, nawet tych boskich, niematerialnych.

Wiele wątków brzmi znajomo?
Postanowiłem bliżej przyjrzeć się świętym księgom hinduizmu. Trafiłem na "Bhagavat Gitę", będącą częścią "Mahabharaty". O ile monoteistyczne "Biblia", "Koran" oraz "Księga Mormona" najwyraźniej mają wiele ze sobą wspólnego, jakby uzupełniają się wzajemnie, to tutaj różnice są kolosalne, filozofia jest zupełnie odmienna. Wygląda to raczej na mitologię, opartą na gdzieś zasłyszanych plotkach o bogach, uzupełnioną mistyczną ideologią będącą wymysłem człowieka.

Kilka przykładów:
Wiedz, że to co przenika całe ciało, nie ulega zniszczeniu. Nikt nie jest w stanie zniszczyć wiecznej duszy.
Materialne ciało niezniszczalnej, bezgranicznej i wiecznej żywej istoty nieuchronnie ulega zniszczeniu; dlatego walcz, o potomku Bhatary.
Kto myśli, że żywa istota jest zabójcą albo że jest zabijana, ten nie posiada wiedzy, ponieważ dusza ani nie zabija, ani nie jest zabijana.
Dla duszy nie ma narodzin ani śmierci. Nie powstała ona, nie powstaje, ani też nie powstanie. Jest nienarodzoną, wieczną, zawsze istniejącą, nigdy nie umierającą i pierwotną. Nie ginie, kiedy zabijane jest ciało.
O Partho, jak może ten, który wie, że dusza jest niezniszczalna, nienarodzona, wieczna i niezmienna, zabić kogokolwiek albo nakłonić kogokolwiek do zabicia?
Tak jak człowiek zakłada nowe ubrania, zdejmując stare, podobnie dusza przyjmuje nowe materialne ciała, porzucając stare i zużyte.
Nigdy i żadną bronią nie można duszy pociąć na kawałki. Ani ogień nie może jej spalić, ani woda zamoczyć, ani też nie może wysuszyć jej wiatr.
Ta indywidualna dusza nie ulega rozbiciu ani rozpuszczeniu. Nie może też zostać spalona ani wysuszona. Jest ona nieśmiertelna, wszechprzenikająca, niezmienna, niewzruszona i wiecznie ta sama.
Dusza jest niewidzialna, niepojęta, stała i niezmienna. Wiedząc to, nie powinieneś rozpaczać z powodu ciała.
Jeśli jednak myślisz, że dusza (czyli symptomy życia) nieustannie rodzi się i na zawsze umiera, i tak nie masz powodu do rozpaczy, o potężny.
Dla tego, kto się narodził, śmierć jest pewna, a dla tego, kto umarł, nieuniknione są narodziny. Nie powinieneś zatem rozpaczać, lecz niezawodnie wypełniać swoje obowiązki.
(2.17-27)
Jak zrozumiałem, można bezkarnie mordować, bo i tak dusza ofiary odrodzi się w nowym ciele, więc jej to nie zaszkodzi.
Biorąc pod uwagę swój specyficzny obowiązek ksatriyi, powinieneś wiedzieć, że nie ma dla ciebie lepszego zajęcia niż walka według religijnych zasad. Nie powinieneś zatem wahać się!
O Partho, szczęśliwi są ci ksatriyowie, którym samorzutnie nadarza się taka okazja walki, otwierając im w ten sposób drzwi do planet niebiańskich.
Jeśli jednak nie spełnisz swojego religijnego obowiązku walki, wtedy z pewnością dopuścisz się grzechu, jako że lekceważysz swoje obowiązki. W ten sposób stracisz też sławę wojownika.
Ludzie zawsze będą mówili o twojej hańbie, a dla tego, kogo darzono szacunkiem, niesława jest gorsza od śmierci.
Wielcy wodzowie, którzy wysoko cenili twoje życie i sławę, pomyślą, że opuściłeś pole walki powodowany strachem jedynie. W ten sposób stracą swoje wysokie mniemanie o tobie.
Twoi wrogowie rzucą na cię obelgi i wyszydzą twoje zdolności. Cóż mogłoby być bardziej bolesnego dla ciebie, Arjuno?
O synu Kunti, albo polegniesz na polu walki i tym sposobem osiągniesz planety niebiańskie, albo ty pokonasz wroga i cieszyć się będziesz królestwem na ziemi. Zatem powstań i walcz wytrwale.
Walcz przez wzgląd na samą walkę tylko, nie biorąc pod uwagę szczęścia czy nieszczęścia, straty czy zysku, zwycięstwa albo klęski - a działając w ten sposób, nigdy nie popełnisz grzechu.
(2.31-38)
Skoro nawet według tej filozofii wszyscy ludzie są częściami jednego Boga, jakby jednym organizmem, to walka przecież nie ma sensu, podobnie jak niszczenie się wzajemne organów czy komórek jednej żywej istoty. Taki stan zdarza się w przyrodzie, ale zawsze jest chorobą.
Jezus był przeciwny stosowaniu przemocy, nakazywał "nadstawić drugi policzek".
Mahomet miał nieco bardziej pragmatyczne podejście, ale przemoc służyła tylko odparciu bezpośredniego zagrożenia, lecz nawet wtedy nie była obowiązkiem, natomiast była zakazana w każdej innej sytuacji.
Kryszna najwyraźniej był zupełnie odmiennego zdania.
Praca wykonywana być musi jako ofiara dla Visnu, w przeciwnym razie jest ona przyczyną niewoli w tym materialnym świecie. Dlatego, o synu Kunti, pełń swoje obowiązki dla Jego zadowolenia. W ten sposób zawsze pozostaniesz wolnym od przywiązań i niewoli. (3.9)
Aha, człowiek ma niewolniczo harować i być gotowym na wyrzekanie się przyjemności życia, aby zasłużyć na lepsze po śmierci? Jak mniemam, po drodze płaci władcy oraz kapłanom podatki.
Półbogowie, usatysfakcjonowani ofiarami, zadowolą was również. I gdy w ten sposób będziecie wspomagać się nawzajem, zapanuje ogólna pomyślność.
Odpowiedzialni za różne potrzeby życia, półbogowie, usatysfakcjonowani pełnieniem ofiar, dostarczą wszystkich rzeczy potrzebnych człowiekowi. Ale zaprawdę złodziejem jest ten, kto korzystając z tych darów, nie ofiarowuje ich z powrotem półbogom. (3.11-12)
Niech no zgadnę - kapłani są pośrednikami w przekazywaniu ofiar bogom, więc zadowolony kapłan to zadowolone bóstwo?

A to dopiero początek tej niby świętej księgi. Gdybym napisał, że akceptuję takie poglądy, rychło zainteresowałby się mną prokurator za publiczne podżeganie do przemocy i zabójstw.

Brak komentarzy: