sobota, 18 sierpnia 2012

Kłopoty Amber Gold

Sprawa ostatnio głośna w mediach. A mnie nachodzą pewne wątpliwości, bo coś tutaj się nie zgadza.

Kłopoty Amber Gold zaczęły się, gdy zawieszono linii lotniczej OLT Express koncesję na loty pasażerskie. Rzekomo z powodu niepewnej sytuacji finansowej. To zablokowało wpływy z biletów, czyli w praktyce oznaczało jej bankructwo.
Tak, zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej urząd państwowy ma doprowadzić firmę lotniczą do bankructwa, w celu ochrony jej klientów przed bankructwem (!). O ile w przypadku biur turystycznych to ma sens, to przecież linie lotnicze nie wysadzą w czasie lotu pasażerów, bo właśnie zbankrutowały. Kiedy przestają realizować loty, to przecież nikt nie kupi nowego biletu. Co najwyżej poszkodowani są ci, którzy kupili wiele dni lub tygodni wcześniej i już zapłacili.

Następnie z powodu niepewnej sytuacji finansowej bank zablokował konta Amber Gold, uniemożliwiając wypłatę pieniędzy klientom. Poszła fama i wszyscy zaczęli się wycofywać, ale nie mogli bo konta były zablokowane przez bank. W ekspresowym tempie sąd ogłosił upadłość firmy, na wniosek jej klienta.

W mediach wypowiadali się "eksperci", że na złocie się nie zarobi, bo jego cena nie wzrasta.

To wszystko kupy się nie trzyma. Najpierw media i urzędy zaczęły oczerniać firmę, potem urzędy i banki w praktyce zablokowały jej działalność, a kiedy już nie działała z przyczyn niezależnych od niej samej, sąd ogłosił jej upadłość.

Są tylko dwa wyjaśnienia tych faktów. Obydwa przewidują zaplanowaną i skoordynowaną akcję zniszczenia firmy z zewnątrz. Tylko motywacje budzą wątpliwości - czy po to, aby chronić jej potencjalnych przyszłych klientów przed oszustwem (bo istniejących nie uchroniono), czy aby zniszczyć niewygodną konkurencję dla banków i linii lotniczych?

Odpowiedź na to pytanie będzie możliwa dopiero po wypłynięciu informacji dotyczącej tajemniczych źródeł zysku Amber Gold. Czy to była klasyczna piramida finansowa, płacąca z wpływów pochodzących od nowych wpłat, czy może realny model biznesowy, zarabiający na siebie?

Czemu "eksperci" wspominali tylko o braku wzrostu cen złota, a zapomnieli o innej możliwości zarabiania na nim? Właściciel wspominał jedynie o "różnicach kursowych". To jak w przypadku kantoru wymiany walut, zyski ze zmian kursów są niewielkie i bardzo nieprzewidywalne, jednak sam kantor zarabia kupując taniej i sprzedając drożej, tylko pośredniczy pomiędzy sprzedającymi a kupującymi.

Ostatnio prokuratora prowadzi śledztwo również w sprawie prania brudnych pieniędzy. Może i tak było, może nie, ale jak było, to oznacza, że sama firma nie była oszustwem, wypłacałaby pieniądze z odsetkami swoim klientom, co najwyżej pochodziłyby one z nielegalnych źródeł (przestępcy legalizują zyski z działalności niezgodnej z prawem otwierając np. restauracje, które oficjalnie mają ogromne zyski, a klientów jakoś na miejscu nie widać). A to już zmartwienie dla służb państwowych, nie dla niczego nieświadomych klientów.

Czas pokaże...

4 komentarze:

LU pisze...

Odnoszę wrażenie, że sytuacja się powtarza. Z lekkimi modyfikacjami jak w Malmie. Pewnie rząd znów komuś coś obiecał i trzeba zwolnić miejsce. Układanka jest prosta jeśli doda się upadłości biur podróży. Niebawem pojawi się nowy operator. Bardzo zacny :D

Rafał M. pisze...

Oto postawione Plichcie zarzuty:
1) Prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej.
2) Prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na kupnie i sprzedaży wartości dewizowych bez wpisu do rejestru działalności kantorowej.
3) Nie złożył sprawozdania finansowego spółki za lata 2009 i 2010 i częściowo za rok 2011 r. we właściwym rejestrze sądowym.
4) Posłużenie się dowodem przelewu na 50 mln zł w celu uzyskania wpisu do rejestru (? - chyba chodzi o te 50 mln przelane na konto nowej spółki akcyjnej).

Czyli wszelkie zarzuty dotyczą formalności, takiej a nie innej interpretacji przepisów (czy to była działalność bankowa, czy nie, czy potrzebna koncesja, czy nie?). A gdzie zarzut wprowadzenia w błąd klientów, wyłudzenia czegokolwiek?

W lokalach spółki znaleziono 1 mln. zł w gotówce, 57 kg złota, 1 kg platyny oraz niecały 1 kg srebra o łącznej wartości 10-12 mln zł.

Jeśli to oszustwo, to wyjątkowo nieudane. Bo każdy myślący oszust te dziesiątki milionów przelałby na zagraniczne konto, wsiadł do samolotu i tyle by go wszyscy widzieli. Ewidentnie też próbował rozszerzać działalność, inwestować.

michał pisze...

Mam podobne wątpliwości odnośnie zawieszenia koncesji dla OLT Express. Konkurencja w końcu nie śpi.

Anonimowy pisze...

Wszystko to pranie brudnych pieniedzy i piramida finansowa. Oczywiscie przy zgodzie i wiedzy ludzi pracujacych w roznych instytuacjach. Jest slowo ktore to okresla. To KORUPCJA. W Polsce jej skala jest ogromna.