wtorek, 2 listopada 2010

Zwierzęta totemistyczne

Temat został zasygnalizowany w poprzednim wpisie, ale może go rozwinę. Motyw jest często wykorzystywany przez różnych fantastów, sugerujących iż kiedyś na Ziemi żyły ludzko-zwierzęce hybrydy, a może po dziś rządzą zmiennokształtne gady. O ile wiem, nie znaleziono szkieletu takiego stwora, a można wytłumaczyć inaczej.

Dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma morzami, wśród  tzw. ludów pierwotnych istniały religie animistyczne. Wyobrażano sobie, że istnieją "duchy opiekuńcze" lub demony, przybierające formy zwierząt i ukazujące się ludziom, czy to we śnie, czy na jawie (różne ziółka, grzybki i trunki to ułatwiały). Dalekim echem tych zabobonów jest czarny kot przecinający drogę, co zwiastuje nieszczęście.

Później zarówno wojownicy, jak i ważne rodziny, jako swój symbol obierały przerażające zwierzęta. Najróżniejsze: krokodyle, węże, kozły, delfiny, skorpiony, wilki, tygrysy, konie, kruki, jaguary itp. Czasem to były zwierzęta mitologiczne, będące połączeniem cech spotykanych w przyrodzie: smoki, gryfy, sfinksy, jednorożce, syreny. Wierzono, że "duch" zwierzęcia przeniesie jego cechy na osobę noszącą dany wizerunek. Trochę w tym racji było, ale to nie kwestia ducha, tylko wyobraźni, motywacji, wiary we własne siły (to 90% sukcesu). Zasób pojęć był ograniczony. Później pojawiły się twory abstrakcyjne, jak chrześcijańskie krzyże, noszone po dziś dzień.

Te wizerunki widniały na herbach rodowych, na tarczach wojowników. Można je spotkać w Mezopotamii i Egipcie, gdzie czasem były przedstawiane jako postacie na wpół zwierzęce i na wpół ludzkie. Ale to były wizerunki ludzi, tak jak władca w filmie "Król-Skorpion" był człowiekiem, tylko nazywano go Skorpionem.

Z czasem opowieści o ich wyczynach ulegały mitologizacji. Przykładem jest Minotaur, urodzony z kobiety i byka. Najprawdopodobniej to nie był prawdziwy byk, ale człowiek-byk, ktoś należący do jakiejś ważnej rodziny Byków, takie nazwisko. Może niezrównoważenie umysłowe Minotaura wynikło z chowu wsobnego, arystokraci często zawierali małżeństwa wewnątrz własnych rodzin.
Analogicznie, Merowingowie pochodzą z kobiety i Węża Morskiego. Jest mnóstwo opowieści z całego świata o władcach, będących potomkami Smoka i kobiety. Ciemny lud mógł wierzyć w takie bujdy, władcom to nie przeszkadzało, tylko podnosiło ich autorytet i wzbudzało respekt. A faktycznie to chodziło po prostu o nazwisko albo stanowisko (jak Pendragon).

Ktoś, kto ma w swoim herbie węża, nie jest spokrewniony z diabłami ani z kosmicznymi gadami, tylko jego przodek był nazywany Wężem.

-----
Papież Grzegorz I (VI wiek) w swojej książce "Dialogi" zawarł m.in. opowieść o zakonnicy, która zjadła sałatę lecz wcześniej zapomniała się pomodlić. Połknęła demona, który ją opętał i w czasie egzorcyzmów się tłumaczył:
"Cóż miałem począć? Siedziałem sobie na sałacie, a ona przyszła i mnie zjadła!"
W taki oto sposób Kościół rządził dzięki zabobonom. Łatwo było wmawiać ciemnemu ludowi opowieści o smokach i wampirach, czyhających na każdego kto odwrócił się od Chrystusa, a przy okazji demonizował swoich wrogów. Po dziś dzień stosuje tą taktykę, w demony mało kto już wierzy, ale zawsze można postraszyć spiskiem homoseksualistów, bezbożnych liberałów podważających średniowieczne tradycje, czy dziećmi bez duszy z in vitro, bo większość ludzi nie za bardzo wie co to. Kilka lat temu straszyli Internetem.

Brak komentarzy: