środa, 2 września 2009

Charaktery

W książeczce z poprzedniego wpisu przestrzegałem, że agenci służb bezpieczeństwa nie powinni mieć władzy nad cywilami.
Otóż kilka procent ludzi to osoby nadwrażliwe, które nie zniosą krzywdy bliźniego, a nawet zwierząt. Tacy często pracują w różnego rodzaju organizacjach pożytku publicznego, fundacjach, organizacjach ochrony praw zwierząt.
Większa część ludzi jest "zwyczajna".
Pozostałe kilka procent to 'socjopaci'. Wbrew strasznej nazwie (wziętej z psychologii), ci ludzie nie wyróżniają się zachowaniem, prowadzą zwyczajne życie, zdecydowana większość z nich nie jest niebezpieczna. Posiadają tylko pewną dysfunkcję, które uniemożliwia im odczuwanie jakiejkolwiek empatii. Dla takiego kogoś nie ma różnicy emocjonalnej pomiędzy zabijaniem człowieka a przygotowywaniem sobie kanapki. Po prostu tak już mają. Nie oznacza to, że będą w życiu postępować w sposób "niemoralny".
I tacy ludzie szczególnie dobrze czują się w wojsku czy wywiadzie. Także właśnie takich ludzi tam potrzebują, bo z wieloma obowiązkami inni nie daliby sobie rady. Jeśli wskutek jakiś okoliczności życiowych tacy ludzie nie zostaną "zagospodarowani" przez państwo, czasami trafiają do organizacji przestępczych.
W wojsku dyscyplina, regulamin i łańcuch dowodzenia dobrze im służą, więc wojsko samo w sobie nie stanowi zazwyczaj większego zagrożenia dla ludności cywilnej.
Dużo gorsza sytuacja jest ze służbami bezpieczeństwa. Ci ludzie są bardzo inteligentni i doskonale wyszkoleni, nie tylko w działaniach operacyjnych, lecz nawet w sposobach skrytego zabijania ludzi, są też przyzwyczajeni do samodzielnego działania w ukryciu, często poza prawem.
I kiedy służby specjalne są zostawione same sobie, nie są trzymane krótko przez władze kraju, to coraz bardziej wymykają się spod kontroli. Przykładowo, amerykańska CIA kiedyś dorabiała sobie przemytem narkotyków (wykazało to dochodzenie Kongresu), a kiedy prawo zabroniło jej działań operacyjnych na terytorium Stanów Zjednoczonych, to stworzyli swoje ośrodki w rezerwatach indiańskich, które, dzięki umowom z rządem, mają zapewnioną eksterytorialność. To ewidentne obchodzenie prawa. Po dziś dzień nie jest też wyjaśniona kwestia torturowania przez CIA na terytorium Polski podejrzanych o terroryzm Talibów. Rząd RP zaprzecza, co może być szczere. Po prostu agenci nie są przyzwyczajeni do pytania rządów o zgodę na wykonywanie swojej ukochanej pracy.
A już do całkowitego nieszczęścia dochodzi, kiedy służby specjalne mają zwierzchnictwo nad armią. Takiego tworu żaden rząd nie jest w stanie kontrolować, to służby specjalne zaczynają kontrolować rząd, na każdego polityka znajdzie się jakaś teczka.
Ostatnio w Stanach Zjednoczonych poszerza się kompetencje tych służb na terytorium kraju, a nawet wchodzą ustawy umożliwiające im odsuniecie od władzy cywilów w przypadku zagrożenia. Czyli de facto oddaje się władzę w ręce socjopatów, bo jest ich procentowo dużo w takich organizacjach.
Charakter tych ludzi widać w filmach o Jamesie Bondzie. Zastrzelenie człowieka nie przeszkadza mu w piciu martini z wódką, wstrząśniętego a nie zmieszanego.

Kiedy agenci SB dostali rozkaz zabicia ksiedza Popiełuszki, to go wykonali. Teraz próbuje się moralizować, że była to organizacja przestępcza. Nie zapominajmy, że tacy ludzie działają również na terytorium wroga, infiltrują organizacje przestępcze i terrorystyczne, w każdej chwili są narażeni na schwytanie, śmierć a nawet tortury. Kiedy pilot bombowca otrzyma rozkaz zrzucenia bomby atomowej to także go wykona, nawet gdyby to miała być misja samobójcza. Funkcjonariusze BOR-u mają obowiązek zasłonić ochranianego polityka, nie ma znaczenia czy go lubią oraz czy zgadzają się z jego polityką.

Brak komentarzy: