MFW nie jest instytucją państwową, akcjonariuszami jest kilka najbogatszych rodzin i instytucja dba o to, aby te rodziny były jeszcze bogatsze, niezależnie od kosztów społecznych.
Najpierw MFW wysyła do danego państwa ekspertów, którzy sugerują takie reformy gospodarcze, iż powoduje to całkowitą zapaść regionu. Więc w opustoszałe miejsce na rynku mogą wejść korporacje należące do tych rodzin, głównie z USA. To powoduje niemal całkowitą monopolizację i uniemożliwia rozwój poważniejszej lokalnej konkurencji (korporacje często dysponują większymi budżetami, niż państwa).
Zyski odpływają za granicę, zamiast napędzać gospodarkę lokalną, co powoduje dalsze ubożenie się regionu. Mało kto jednak to zauważa, gdyż statystyki PKB robią się coraz lepsze, pomimo coraz większej biedy. Rządzący nie orientują się w sytuacji, gdyż sami obracają się w towarzystwie zaledwie kilku najbogatszych procentów populacji, których majątek rośnie.
Jednak nie wiedzieć czemu skoro jest coraz lepiej, to wpływy do budżetu spadają, a wydatki rosną. Wtedy MFW oferuje pożyczki, ale pod pewnymi warunkami, m.in prywatyzację czego tylko się da i obcinanie wydatków socjalnych. Gdy pojawia się problem ze spłatą długu, wtedy MFW proponuje prywatyzację wszelkich bogactw naturalnych, np. pokładów węgla i lasów.
Obcięcie wydatków socjalnych, na szkolnictwo itd., to element przemyślanej taktyki. Zdesperowani ludzie bez środków do życia zgodzą się na każde warunki, żeby tylko znaleźć jakąkolwiek pracę. To oznacza dostępność rzesz taniej siły roboczej. Wykształconych nie potrzeba, gdyż kadra kierownicza jest w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji.
Część osób znajdzie pracę, wielu nie znajdzie i zostanie bez środków do życia, ale kogo za granicą to obchodzi?
Ta taktyka była realizowana nie tylko w Polsce, lecz na całym świecie, m.in. w Turcji, Argentynie, Grecji, Hiszpanii, Portugalii, całej Afryce i Ameryce Południowej. Statystyczny Grek pracuje więcej niż statystyczny Polak, ale media twierdzą, że kryzys w Grecji wynika z lenistwa samych Greków. Najkrótszy czas pracy jest w Niemczech i Francji, tam gdzie najwyższe wynagrodzenia.
W Afryce politycy odpowiedzialny za daną prywatyzację majątku państwowego dostawili 10% prowizji na konto w Szwajcarii. Nie ma danych dla Polski...
Politycy zazwyczaj są tylko statystami, marionetkami. Kampania prezydencka w USA kosztuje kilkadziesiąt milionów dolarów, jest opłacana z prywatnych datków różnych grup interesów, przy zarobkach prezydenta niecałe 2 miliony dolarów w ciągu całej kadencji. Więc dla kogo tak naprawdę pracuje prezydent USA, od kogo dostaje większe pieniądze, o czyje interesy dba?
Ktoś finansuje kampanię jednego kandydata, ale jego rodzony brat finansuje kampanię drugiego kandydata, więc nie ma znaczenia który wygra.
Kolejna marchewka polega na tym, że na lojalnego polityka czekają różne stołki w organizacjach i instytucjach międzynarodowych, kiedy nie wygra następnych wyborów.
Korupcja wśród polityków nie polega na dawaniu kopert pod stołem, ani nawet zegarków, ale marchewką jest przychylność mediów i stanowiska po zakończeniu kadencji, batem natomiast też są media mogące zrujnować wizerunek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz