poniedziałek, 16 lutego 2015

Demokracja bezpośrednia a tajne działania władz

Nie powinno być żadnych rzeczy tajnych. Tajne co najwyżej mogą być tymczasowe instrukcje dla negocjatorów (co chyba jest oczywiste, bo takie informacje są przydatne stronie przeciwnej), oraz nazwiska agentów i informacje pomocne w identyfikacji tych agentów (ze względu na ich bezpieczeństwo).

Innych tajnych rzeczy sobie nie przypominam, żeby można było to utajnić. Bo co innego może być tajne, a jednocześnie nie szkodzić własnym obywatelom? Ukryją wojskowe raporty o UFO? Po jakie licho, ludzie więcej wiedzą o UFO od wojskowych.
Ukryją jakieś niewygodne artefakty archeologiczne? Też bez sensu, ludzie wiedzą więcej na ten temat od naukowców. Ludzie nawet wiedzą, że według kronik polskich, perskich, a nawet angielskich, historia Polski i poprzedzającej ją Lechii może liczyć parę tysięcy lat więcej niż to przyznają podręczniki.
Tajne akcje militarne? Czemu tajne, coś w nich złego? Jeśli są konieczne, to powinno zostać poinformowane społeczeństwo, a także wyjaśnione ich powody. W innym przypadku, to niech Amerykanie sami sobie radzą, zamiast wysługiwać się sługusami.

Zazwyczaj utajnia się coś, co gdyby stało się jawne, wywołałoby niezadowolenie społeczne, czyli działania władz niezgodne z interesem społecznym, np. naciski Międzynarodowego Funduszu Walutowego na różne bardzo niekorzystne na Polski reformy, za to bardzo korzystne dla Amerykanów i Niemców. Ale to właśnie powinno być jawne, bo tylko wtedy można uniknąć tych nacisków.

Brak komentarzy: