Media ewidentnie przeinaczają fakty, zupełnie jakby nadal funkcjonował jakiś centralny ośrodek cenzury, tak jak w czasach PRL-u. Więc pokrótce już wyjaśniam co się dzieje.
Na Majdanie jakieś prawicowe bojówki zorganizowały rozruchy. Są uzasadnione podejrzenia, że były finansowane i szkolone przez CIA, ale to się jeszcze w przyszłości okaże.
Janukowicz nie odważył się zastosować zbytniej siły wobec ludności cywilnej, jedynie do akcji weszły specjalne jednostki policji, które jednak uważały by nie było zbyt wiele ofiar. Bo tak naprawdę to mógł wyłączyć telefony, Internet, zamknąć granice i wysłać wojsko, wtedy demonstranci nie mieliby żadnych szans.
Owe bojówki przejęły władzę, a Janukowicz najpierw schronił się na wschodzie Ukrainy, później w Rosji. Niektóre osoby w nowym rządzie są znane z kontaktów z niemieckimi nazistami.
Tymczasem Rosja, aby chronić ludność cywilną przed antyrosyjskimi rozruchami, a przy okazji własne interesy, wyprowadziła żołnierzy z baz na Krymie na ulicę (ci "zieloni ludzie" nie przybyli z zewnątrz, oni stacjonowali w lokalnej bazie wojskowej).
Wtedy podniósł się raban, podsycany też przez polskie władze, że Rosja to agresor, że Putin planuje podbić pół Europy bo marzy o imperium. Wobec mieszkańców Krymu i Rosji poszły groźby i sankcje, że Krym musi się podporządkować, że są zdrajcami i już prokuratura szykuje oskarżenia. Rosja najprawdopodobniej wcale nie planowała wchłonąć Krymu w swoje granice, ale nikt nie chciał negocjować. A przecież Rosja nie da się zastraszyć jak jakieś nic nie znaczące państewko trzeciego świata, nie na swoim podwórku. Mieszkańcy Krymu w referendum zagłosowali za przyłączeniem się do Rosji, co nie dziwi, są u nich silne sympatie prorosyjskie, a wobec straszenia przez nowe władze Ukrainy to mało kto chciał do niej.
Krym ma dla Rosji znaczenie strategiczne, mają tam bazę wojskową. Ponoć ostatnio odkryto tam również ogromne złoża gazu i ropy, dzięki którym Ukraina mogłaby się uniezależnić od dostaw gazu z Rosji, więc konflikt o Krym ma również znaczenie gospodarcze, ale o tym się nie mówi by nie robić wrażenia, że obydwu stronom bardziej chodzi o złoża niż o dobro ludzi.
Aktualnie Ukraina jest podzielona, mniej więcej połowa mieszkańców chce współpracy z Unią, druga połowa z Rosją. Sama Rosja nie za bardzo wie co z tym zrobić, nie zależy jej na Ukrainie i nie chce z jej powodu rozpętania wojny, ale na prośby Putina wobec władz USA i Francji o pomoc w negocjacjach nie ma pozytywnej odpowiedzi.
Na wschodzie bojówki lewicowe zorganizowały oddziały samoobrony, nie uznają nowych władz które doszły do władzy w wyniku zbrojnego zamachu stanu. Acz nowe władze nie mają już takich oporów przed wysłaniem wojska przeciwko cywilom, czemu Zachód przyklaskuje. Najpewniej doprowadzi to do partyzanckiej wojny domowej, ciągnącej się długie lata, a może nawet do wojny światowej.
Zachód konsekwentnie popiera nowy prawicowy rząd Ukrainy, bo jak to prawicowcy, będą chcieli wszystko prywatyzować i ograniczać świadczenia socjalne oraz prawa pracownicze. Szykuje się wielka wyprzedaż Ukrainy, a Zachód jest pogrążony w kryzysie gospodarczym i potrzebuje zniszczyć gospodarkę kolejnego kraju, aby zdobyć nowe rynki zbytu dla swoich towarów, to choć na chwilę powstrzyma upadek.
Znaleziony na chybił-trafił filmik, ukazujący jak bardzo Ukraińcy cierpieli podczas władzy Janukowicza:
1 komentarz:
http://kyiv-ukraine.eu - super stronka Ukraińska z ciekawymi artykułami
Prześlij komentarz