poniedziałek, 2 października 2017

Polska histeria na temat broni palnej

Ostatnio niektórzy politycy lansują absurdalne pomysły powszechnego dostępu do broni palnej. Absurdalne jest to, jak argumentują - że Polacy powinni móc bronić się przed uzbrojonymi bandytami i... wkraczającym rosyjskim wojskiem.

Obrona przed atakiem wojska przy pomocy ręcznej broni palnej jest nierealna, bo wojskowi poza przeszkoleniem i doświadczeniem dysponują bronią długą, kamizelkami kuloodpornymi, ciężkimi karabinami maszynowymi, opancerzonymi pojazdami, armatami, haubicami, moździerzami, bombami kasetowymi z napalmem, kierowanymi pociskami rakietowymi, amunicją do armat z miniaturowymi ładunkami nuklearnymi, opancerzonymi śmigłowcami szturmowymi oraz wieloma innymi zabawkami (Rosja dysponuje nawet uzbrojonymi robotami do patrolowania miejskich ulic), potrafią też ich używać.
Podczas wojny radziecko-afgańskiej Afgańczycy tylko dlatego mogli zadawać jakiekolwiek straty Rosjanom, przy dużo większych stratach własnych, bo w prezencie od CIA dostali samonaprowadzające się rakiety przeciwlotnicze (za kilkaset tysięcy dolarów sztuka), a nie dzięki broni palnej. Poza tym trudno było wytropić ludzi w górach z licznymi jaskiniami, sprzęt lądowy nie mógł tam wjechać.
Jak skończyło się Powstanie Warszawskie z 1944 roku przeciwko regularnym niemieckim oddziałom wojskowym, to chyba wszyscy wiedzą, a sprzęt wojskowy w tym czasie był dużo gorszy niż współcześnie.

Pozostaje obrona przed napastnikami uzbrojonymi w broń palną.
Spójrzmy na statystyki. W Polsce żyje około 38 milionów ludzi. Przypadków zabójstw i prób zabójstw z użyciem  broni palnej jest około 30 rocznie (łącznie). Szansa spotkania uzbrojonego napastnika jest więc żadna, na poziomie śmierci w wyniku ataku pszczół lub os (też około 30 rocznie).
Przy tak małej skali, ci napastnicy raczej nie wyszukują przypadkowych ofiar na ulicy, by im zabrać portfel z ciekawości co w środku, to głównie napady rabunkowe na konwoje przewożące pieniądze, banki, kantory, hurtownie, a większość to porachunki przestępcze i awantury domowe.
Poza tym szansa konfrontacji z uzbrojonym napastnikiem zaledwie się wyrównuje, równie dobrze można przeżyć jak i zginąć podczas takiego pojedynku. A raczej prędzej zginąć, bo nikt nie będzie się pojedynkował z uzbrojoną ofiarą, tylko strzeli w plecy.
Lepiej niż w broń palną zainwestować w moskitierę i nosić ją na głowie :)
(Napastników też taka moskitiera może zniechęcić, pomyślą że wariat i sobie darują)

Przed próbami zabójstw z użyciem innej broni niż palna można się skutecznie obronić na inne sposoby.
Ale znowu spojrzenie w statystyki - rocznie w Polsce zostaje zamordowanych około 500 osób. Przy ponad pół miliona zgonów z innej przyczyny niż morderstwo. Nieprzeżycie kolejnego dnia to mniej niż 0,1% szansy na morderstwo i ponad 99,9% szansy zgonu z innej przyczyny.
Statystycznie, jakiekolwiek uzbrojenie noszone przy sobie niewiele zmienia szansy przeżycia kolejnego dnia.
Jak chce się zmarnować na coś pieniądze, to lepiej kupić kilka kuponów totolotka, większa szansa odniesienia korzyści :)

Ale te 500 morderstw, to w zdecydowanej większości zadźgania nożem podczas libacji alkoholowych, lub czasem awantur domowych. Statystyczny morderca jest członkiem rodziny lub znajomym. Bardzo rzadkie są sytuacje zamordowania przypadkowych ludzi na ulicy, a to i tak najczęściej przez pijanego sprawcę.

Jedyne realne zagrożenie w Polsce, kiedy mogłaby się przydać broń palna, to zostanie uznanym za wroga narodu przez grupkę pijanych pseudonacjonalistów.
Ale to ma dwie strony, powszechny dostęp do broni oznacza ryzyko konfrontacji z uzbrojoną grupką pijanych pseudonacjonalistów polujących na urojonych wrogów narodu. W takiej sytuacji chyba lepiej już żeby nikt nie miał broni palnej, niż wszyscy uczestnicy zdarzenia, bo pseudonacjonalistów będzie więcej, chodzą dwójkami lub czwórkami (samemu smutno pić).

Innych przestępstw jest znacznie więcej, na przykład około 10 tysięcy rocznie rabunków (ale przez sprawców nieuzbrojonych w broń palną, na przykład wyrwanie damskiej torebki i ucieczka), ponad 10 tysięcy kradzieży samochodów, ponad 100 tysięcy kradzieży z włamaniem i kradzieży.
Czyli przy najpowszechniejszych przestępstwach, jakimi są kradzież i kradzież z włamaniem, broń palna zupełnie nie pomoże w ocaleniu dobytku, bo poszkodowany dowiaduje się o tym dopiero jakiś czas później.

Dlatego dużo większy poziom bezpieczeństwa własnego i mienia, niż dźwiganie półkilogramowego żelastwa do zabijania na odległość, dadzą zupełnie inne działania, na przykład:

  1. Ubezpieczenie mieszkania i samochodu.
  2. Wstawienie lepszych drzwi do mieszkania, z lepszym zamkiem i innymi wzmocnieniami.
  3. Wstawienie okien z folią antywłamaniową do mieszkania (wiele szyb okiennych zespolonych już takową posiada, wklejoną od wewnętrznej strony między szybami).
  4. Instalacja dodatkowego zabezpieczenia niefabrycznego do samochodu.
  5. Ewentualna instalacja w domu systemu alarmowego z monitoringiem.
  6. Przed wyjazdem zakup włącznika czasowego i podłączenie doń jakiejś lampki, aby światło włączało się i wyłączało wieczorem, symulując obecność domownika.
  7. Przyjazne układy z sąsiadami i informowanie ich o dłuższej nieobecności (włamywacze często udają firmę przeprowadzkową). Zaufanemu sąsiadowi można też dać klucz do skrzynki pocztowej.
  8. Zrobienie katalogu posiadanych droższych rzeczy, z fotografiami i numerami seryjnymi. Oczywiście nie w postaci pliku przechowywanego tylko w komputerze stojącym w domu, kopię trzeba trzymać gdzie indziej, na przykład w chmurze internetowej (dla pewności można spakować do pliku zip zabezpieczonego hasłem).
    Przy okazji przydałyby się też skany/fotografie innych ważnych dokumentów (akty własności, dokumenty tożsamości, świadectwa, szkolenia, uprawnienia, polisy, kontakty itp.).
    Taki katalog rzeczy bywa dosyć przydatny przy zgłaszaniu na policję lub do firmy ubezpieczeniowej.
    Rzeczy można stracić nie tylko z powodu przestępstwa, ale też katastrofy naturalnej, zawalenia się budynku, popsucia się, upadku na podłogę, przedmioty tak mają.
  9. Trzymanie oryginałów powyższych dokumentów w jakimś sejfie ogniotrwałym w domu.
  10. Takie przygotowanie dojścia do domu, aby nie było zakamarków, gdzie człowiek mógłby się schować w nocy.
  11. Kosztowności, dzieła sztuki itp. nie powinny być przechowywane w jednym miejscu.
  12. Noszenie ze sobą tylko takich rzeczy, których utrata nie byłaby zbyt dotkliwa. Na przykład zakup telefonu, na jaki stać, a nie za półroczne wynagrodzenie (bo może nie tylko zostać skradziony, ale po prostu upaść na betonowy chodnik), noszenie w portfelu tylko niewielkiej ilości pieniędzy (wystarczającej na dany dzień), jednej karty płatniczej (z zapasowym banknotem na drobne zakupy, jeśli terminal płatniczy w sklepie nie będzie działał), w przypadku konieczności przeniesienia większej kwoty rozłożenie jej po częściach garderoby na mniejsze części (na przykład istnieją specjalne pasy na pieniądze noszone pod ubraniem).
    Dobrze by było nie trzymać dokumentów tożsamości razem z pieniędzmi w portfelu, aby zmniejszyć ryzyko utraty obydwu na raz.
    Czyli taka strategia jaszczurki, która złapana przez drapieżnika odrzuca ogon i ucieka. Portfel fortelem, jeśli sytuacja do tego zmusi niech sobie przestępca go bierze.
  13. Nie noszenie na ulicy złotej biżuterii. Po prostu wielu ludzi kusi, aby zerwać i z nią uciec.
  14. W zaparkowanym samochodzie nie powinno być widoczne z zewnątrz nic, co mogłoby przedstawiać jakąkolwiek wartość, nawet okulary przeciwsłoneczne i torba z zakupami. Czasem potencjalni włamywacze obserwują wysiadających kierowców i co oni chowają do bagażnika, więc lepiej wcześniej się zatrzymać i schować, dopiero po tym podjechać na końcowy parking.
  15. Są miejsca w mieście o podwyższonym ryzyku, na przykład niektóre budynki zamieszkane przez patologię i niektóre knajpki w piątki oraz soboty wieczorem, lepiej unikać tych okolic w tym czasie.
  16. Unikanie urządzania libacji alkoholowych, albo przynajmniej pochowanie noży na ten czas :)
Co do broni, to istnieją również obezwładniające, elektrycznie lub chemicznie.
Paralizatory elektryczne mają taką wadę, że po zaprzestaniu rażenia prądem napastnik może zaatakować. Stąd wiele śmiertelnych przypadków użycia Taserów, w wyniku konieczności kilkukrotnego rażenia napastnika.
Z broni chemicznych, chyba najskuteczniejsze są miotacze żelu pieprzowego (żelu, nie gazu). Taki żel oblepia twarz i napastnik nie może nikogo gonić przez najbliższe kilkadziesiąt minut, łatwo wtedy mu uciec. Później jeszcze długo świeci oświetlany lampą ultrafioletową.
Istnieją w wersji na sprężony gaz i pirotechniczne. W Polsce są wątpliwości prawne, czy miotacze pirotechniczne nie są bronią palną gazową. Ale przy interpretacji prawa należy brać pod uwagę intencję jego wprowadzenia (inaczej posiadanie styropianowego zabawkowego kija bejsbolowego byłoby poważnym przestępstwem posiadania przedmiotu przypominającego kij bejsbolowy). Kiedyś broń palna gazowa była dostępna w Polsce legalnie bez zezwolenia i jakiejkolwiek rejestracji, ale pojawiły się wątpliwości, czy przestępcy nie zaczną ją przerabiać na broń palną na amunicję ostrą. Bo to dokładnie taka sama konstrukcja, różnią się tylko przegrodą w lufie uniemożliwiającą wystrzelenie amunicji ostrej. Więc to żaden problem wziąć wiertełko i rozwiercić, co prawda wtedy lufa nie będzie gwintowana, ale broń jednak strzela, można kogoś trafić na odległość kilku metrów.
Jeśli pirotechniczny miotacz żelu pieprzowego nie ma możliwości przerobienia na strzelanie amunicją ostrą, nie jest bronią palną gazową i nie wymaga zezwolenia.

Lepiej się później tłumaczyć z omyłkowego opryskania kogoś żelem pieprzowym, niż z zastrzelenia, zwłaszcza gdy nie było innych świadków zdarzenia.

Brak komentarzy: