Politycy obiecują więcej pieniędzy (tylko skąd je wezmą?), w tym na żłobki i przedszkola. Cóż za obłuda...
Prawda jest taka, że wszyscy już rządzili po kolei (PO, PiS, PSL, SLD itd.), te same twarze od 25 lat. I niczego nie zrobili. Nie dlatego, że nie było pieniędzy na żłobki i przedszkola.
Otóż to chyba oczywiste, że jak jest jakieś osiedle ludzkie, tam pojawiają się też dzieci, tak było od początku istnienia człowieka, a nawet wcześniej. Więc nie potrzeba chyba zbyt wielkiego geniusza aby przewidzieć, że po wybudowaniu nowego osiedla pojawią się w nim dzieci. Jednak nie pomyślano i nie przewidziano tego.
Są przepisy mówiące, w co ma być wyposażone osiedle. Musi mieć wystarczającą ilość miejsc parkingowych, to nakaz prawny nałożony na budowniczych. Jednak nie musi mieć lokali przeznaczonych na żłobek czy przedszkole. Prawo nie wymaga, drogi i parkingi są kosztowe, więc budowniczy tną koszty i budują puste osiedla, bez najbardziej niezbędnej w życiu człowieka infrastruktury, tam nie ma nic - ani placu zabaw, ani żłobka, ani przedszkola, ani możliwości kupienia chleba, ani fryzjera, kompletna pustka, tylko mieszkania i parkingi.
Porodziły się dzieci i nie ma gdzie ich posłać. W wielu krajach na świecie przewidziano urodzenie się dzieci i są stosowne przepisy dla budowlańców, ale nie w Polsce. Nagle budżety gminne muszą wysupłać miliony, by opłacić budowę przedszkoli lub zrefundować pobyt dzieci w prywatnych, oddalonych od miejsc zamieszkania. A wystarczyło tylko dobudować kilka lokali przy okazji budowy osiedla, rodzice by się zrzucili i sami opłacili opiekunów, lub zorganizowali dyżury (niektóre matki są bezrobotne, inne na urlopach macierzyńskich, mogłyby się zająć dziećmi).
Inny błąd, wymuszony przepisami, polega na konieczności doprowadzenia dróg dojazdowych do budynków. Ulice są bardzo kosztowne i to one w znacznym zakresie wpływają na cenę mieszkań, zajmują więcej miejsca niż same budynki, poza tym pożerają miejsce na osiedlu przeznaczone dla ludzi.
A można było to rozwiązać zupełnie inaczej - parking obok osiedla, drogi poza osiedlem, a na samym osiedlu tylko chodniki i deptaki dla ludzi, zakaz wjazdu dla samochodów. Nieco szersze, by w razie konieczności mogła przejechać karetka, straż pożarna lub transport mebli, ale na co dzień wyłączone z ruchu kołowego.
Co najwyżej trzeba byłoby się przejść 50 metrów do parkingu, ale teraz i tak na tych osiedlach ciężko zaparkować pod samym domem. Cała niezbędna infrastruktura i tak byłaby na osiedlu, kilka minut piechotą do szkoły, przedszkola, więc poza osiedle konieczne byłyby jedynie dojazdy do pracy.
Sklepy można byłoby ulokować na jednym końcu osiedla, przy samej drodze, by dostawa towaru nie musiała przejeżdżać przez teren osiedla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz