środa, 28 sierpnia 2019

Jak wprowadzić energetykę słoneczną w Polsce?

W ostatnich latach ceny paneli słonecznych mocno spadły. Można pójść do sklepu i kupić panel 300Wp za około 400 złotych z 23% VAT.
Firmy montujące sporo sobie liczą za montaż. W efekcie na chwilę obecną najmniejsza elektrownia słoneczna jaką można sobie zamówić to około 2kWp za około 10 tysięcy złotych (3kWp kosztuje 15 tysięcy, 4kWp 20 tysięcy itd.).
2kWp to w polskich warunkach uzysk energii około 2MWh rocznie, czyli trzeba płacić rachunki za prąd co najmniej 100...150 złotych miesięcznie, dopiero wtedy montaż instalacji zaczyna się opłacać i zwraca po 8...10 latach.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zwroty w wysokości do 50% lub do 5 tysięcy, czyli montaż 2kWp będzie kosztował 5 tysięcy i zwróci się w 5 lat.

Nie wiem jak inni, ale ja płacę około 45 złotych miesięcznie za prąd. Bez żadnych wyrzeczeń, po prostu sprzęty stosunkowo energooszczędne, a co ważniejsze pobierające bardzo niewielkie (większości nawet nie udało mi się zmierzyć watomierzem) ilości energii w trybie standby.
Jak już rachunki za prąd otarły mi się o dno i bardziej nie spadną, a nie chcę rezygnować np. z czajnika elektrycznego i komputera stacjonarnego, to zamierzałem dalej zbić instalacją słoneczną.
Przy rocznym zużyciu energii 1MWh potrzebowałbym paneli o mocy 1kWp, aby wyjść na zero. Czyli w praktyce 3...4 panele.

Firmom się nie chciało, więc sam sobie zbuduję instalację, złożoną z 1 lub 2 paneli. I przy okazji będzie znacznie taniej (szacuję koszt instalacji na 1,5...2 tysiące). Później poszukam kogoś z pieczątką, bo bez pieczątki zakładowi energetycznemu nie wolno odebrać instalacji. Może za kilka tygodni opiszę co mi z tego wyszło.
W moim przypadku 1 panel 300Wp to 1/3 rocznego zużycia energii mniej, 2 panele to 2/3. Na razie zostanę przy takiej ilości, bo do zera rachunku i tak nie zbiję, zostaną opłaty abonamentowe i przesyłowe. Po prostu trochę irytujące jest płacić za prąd, kiedy za oknem świeci słoneczko i generuje darmową energię, którą można zmniejszyć rachunek.

Instalacja pojedynczych paneli z technicznego punktu widzenia jest bardzo prosta. Wystawia się panel na zewnątrz i podłącza do dowolnego gniazdka w mieszkaniu. Na świecie istnieją panele plug-in, z wbudowanym mikroinwerterem i kablem do gniazdka, obecnie za około 1800 złotych. W Polsce bardzo trudne do zdobycia, ale można sobie samemu taki zrobić, panel to koszt 350...550 złotych, mikroinwerter podobnie, więc całość jest 2-krotnie tańsza niż fabryczne rozwiązania.

Na fotografii fabryczny panel plug-in firmy Ziggy:
Ale powracając do mojego pomysłu...

Otóż mało kto potrzebuje instalacji słonecznych o mocy kilku kilowatów. Z tych potrzebujących mało kto chce wydać kwotę w wysokości 10-letnich rachunków za prąd. W takich warunkach energetyka słoneczna w Polsce jest w powijakach.
Więc zamiast dużych i kosztownych instalacji, lepsze byłyby te malutkie, na pojedynczych panelach. Wystarczy 1 panel wystawić w nasłonecznionym miejscu i rachunki rocznie spadają o 200 złotych, 2 panele to 400 złotych, itd. Zwraca się po 4 latach nawet bez dofinansowania. 800 złotych łatwiej wydać, niż kilkanaście tysięcy, prawda?

Wystarczy przynajmniej 1 panel na każdym budynku w Polsce (rząd bez problemu mógłby to dofinansować, bo to niskie koszty dla budżetu). Budynków mieszkalnych jest 6 milionów wg. danych GUS, wszystkich to nie wiem.
6 milionów budynków, to byłoby co najmniej 6 milionów paneli słonecznych, jeden panel to 300Wp, więc łącznie taka wielka rozproszona elektrownia miałaby moc 1,8 gigawatów. Obecnie jest chyba niecałe 0,3 gigawata oficjalnie zamontowanych paneli słonecznych w Polsce.
Koszt całości przedsięwzięcia to 4,8 miliarda i okres zwrotu wydatku 4 lata.

Brak komentarzy: