środa, 13 czerwca 2012

Nowy System?

Poprzednio podałem przykład, jak budownictwo socjalne spowodowałoby spadek ceny mieszkań do poziomu zerowego.
Jeśli jest 99 mieszkań i 100 chętnych to ten, który najmniej zaoferuje stanie się bezdomnym, owo zjawisko nazywa się "niewidzialną ręką rynku" regulującą ceny.
W przypadku 101 mieszkań i 100 chętnych zachodzi ciekawe zjawisko, bo 1 mieszkanie zostaje puste i nie ma na niego chętnego. Jak się posiada coś zbędnego, czego nie można sprzedać z powodu braku chętnych, to ile wynosi cena? Ano zero (0). Z nadmiarową rzeczą można zrobić co się chce, oddać za darmo, zniszczyć, ale i tak się na niej już nigdy nie zarobi. To oczywiście uproszczony opis.

Zadziwia potrzebna niewielka skala do powstania tego zjawiska, bo przy wzroście ilości budowanych mieszkań zaledwie o ok. 2% ich cena spada o 100% do zera. Przy wzroście kosztów budowy o 2%!
To nie jest abstrakcyjny przykład, gdyż w wielu wschodnich rejonach Niemiec samorządy za darmo rozdają mieszkania. Otóż po zjednoczeniu znaczna część mieszkańców w poszukiwaniu pracy przeniosła się na zachód, więc na wschodzie zostały puste budynki, których nikt nie chce zająć. W Skandynawii gminy za darmo dają działki budowlane, żeby tylko ktoś zechciał przyjechać i wybudować sobie dom. Tak na marginesie, tylko patrzeć jak podobna sytuacja będzie w Polsce, gdyż w wielu rejonach kto mógł to wyjechał, zostali sami emeryci, którzy średnio po kilku latach wymrą.

Wraz z zastępowaniem pracy człowieka przez automaty, możliwa się staje nadprodukcja dóbr. Warunkiem jest brak wzrostu populacji. Więc rządy mają dwie opcje:
1) Narzucać ograniczenia produkcji i poświęcać część populacji (bieda, wojny) dla zachowania dotychczasowej ideologii rynkowej.
2) Zlikwidować pieniądze i wszystko rozdawać za darmo.

To drugie rozwiązanie nie jest takie nierealne jakby się wydawało, wystarczą tylko możliwości produkcji tuż powyżej potrzeb, co w wielu dziedzinach ma obecnie miejsce. Oraz, oczywiście, zmiana trybu życia, z dotychczasowego nastawionego na konsumpcję.
Może paść zastrzeżenie, że ciężko będzie kogokolwiek zmotywować bez płacenia mu. Ale to tylko pozory - po co komuś pieniądze, skoro i tak ma wszystko za darmo? Motywacja finansowa jest najbardziej prymitywna, po zaspokojeniu podstawowych potrzeb fizjologii i bezpieczeństwa zanika zgodnie z piramidą Maslowa, pojawia się potrzeba przynależności, uznania i samorealizacji.

Chyba faktycznie to może działać...

wtorek, 12 czerwca 2012

Przekręt Systemu

W którą stronę się nie spojrzę, to nie dowierzam, za dużo absurdów. Czyżby rządzący byli kompletnie głupi, a może w tym szaleństwie jest jakiś ukryty cel?

Wszystko wskazuje na to, że System z założenia generuje problemy społeczne i nie tyle nie jest w stanie, co dla zasady nie może ich rozwiązać, bo przestałby funkcjonować. Na oferowaniu nieskutecznych rozwiązań tych problemów zarabiają politycy, kapłani i przedsiębiorcy. Jednak nigdy nie mogą zaprezentować skutecznego rozwiązania, bo po rozwiązaniu problem przestałby istnieć i staliby się niepotrzebni, trzeba byłoby zwijać interes.

Prosty przykład z zakresu ekonomii:
Jest 100'000 mieszkańców (lub par/rodzin itp.), państwo zamiast przeznaczać środki na armię wybudowało fabrykę prefabrykatów dla budownictwa, z których powstało 100'001 mieszkań. Chce sprzedać lub wydzierżawić, ile wynosi cena mieszkania?
Z punktu widzenia ekonomii nie da się tego policzyć, bo ekonomia to równowaga pomiędzy popytem a podażą. Gdyby było 99'999 mieszkań, to ten 1 który by zaoferował najmniej by nie kupił, zostałby bezdomnym, tak rynek ukształtowałby cenę mieszkań, ale kiedy jest więcej mieszkań niż chętnych to nie działa, cena rynkowa wynosi zero niezależnie od kosztów wybudowania. CELOWO ogranicza się ilość towarów, w tym mieszkań, by każdy chętny zadłużył się na 25 lat i spłacił drugie tyle, efektem ubocznym są bezdomni, bez nich gospodarka by się zawaliła.

Dlatego bieda, głód, bezdomność i przestępczość są integralnymi cechami Systemu, bez nich by nie istniał.
Dawniej permanentnie brakowało towarów, bo były wytwarzane ręką człowieka. Współcześnie to maszyny produkują, więc jest możliwy nadmiar, ale aby zachować dawny porządek rzeczy celowo jest generowany niedobór. Budownictwo socjalne praktycznie nie istnieje, a rządy dopłacają rolnikom by ci mniej produkowali, a nadwyżki są skupowane i niszczone.

To jest w kapitalizmie, ale analogiczna sytuacja była w komunizmie. Słyszałem, że kiedy brakowało towarów na półkach, ludzie w pewnej wsi znaleźli dół, w którym były zasypane przez władze całe tony żywności.