niedziela, 4 listopada 2018

Czy wybory konsumenckie mogą zmienić świat?

Pojawiają się głosy, że ograniczenie konsumpcjonizmu i ilości generowanych śmieci niczego nie może zmienić, bo większość zużycia wody, elektryczności, zasobów i produkcji śmieci to przemysł, a nie gospodarstwa domowe. Nie zgadzam się z tym.

Każda zmiana systemu zaczyna się od zmiany mentalności ludzi. To musi najpierw dokonać się w głowach, by dokonało się w świecie zewnętrznym. Wielokrotnie próbowano dokonać zmian odgórnie i zazwyczaj kończyło się to dosyć krwawo, bo spotykało się z szerszym niezrozumieniem społecznym o co władzom chodzi, wizje rządzących nie pokrywały się z codziennością (np. obiecywano kolonizację kosmosu, a w praktyce ludzie mieli problem ze zdobyciem kiełbasy lub papieru toaletowego, na mieszkanie czekało się kilkadziesiąt lat lub dokwaterowywano sublokatorów).

Aktualnie żyjemy w systemie konsumpcyjnym, co w wielu przypadkach już dawno nie oznacza komfortowego życia, ale wręcz zaśmiecone życie. Nadmiar śmieci w domu wręcz skutecznie obniża komfort życia. Aktualny system jest dostosowany do konsumpcjonizmu, zawaliłby się bez wzrostu produkcji niezależnej od rzeczywistych potrzeb ludzi. Jak nie można już sprzedać czegoś nowego, to monetyzuje się oraz szersze aspekty życia, które dawniej były za darmo (np. woda, spędzanie wolnego czasu ze znajomymi). System w aktualnej formie po prostu musi się rozszerzać, bez względu na koszty środowiskowe i społeczne, tak już ma. Władze i ekonomiści nie szukają alternatyw, bo straciliby poparcie społeczne gdyby ludziom nakazali ograniczenie konsumpcji/zakupów, to ludzie muszą się zmienić i wymusić przemodelowanie systemu.

Te fabryki może i zużywają więcej elektryczności oraz wody niż gospodarstwa domowe, ale one przecież dla kogoś produkują (chyba że to produkcja zbrojeniowa, wtedy leży w magazynach i ludzie nic z niej nie mają).

Więc do zużycia gospodarstwa domowego należałoby doliczyć zużycie podczas produkcji różnych rzeczy dla tegoż gospodarstwa, oraz zużycie na potrzeby pracy (energia, woda, sprzęt) w celu zarobienia na zakupy na potrzeby domowe.

Te zmiany po części wynikają z rozwoju techniki. Nie bez powodu takie ruchy społeczne jak minimalizm pojawiły się w ostatnich kilku...kilkunastu latach, a nie na przykład 30...50 lat temu.

Dalszy rozwój następuje przez redukcję rzeczy, na przykład smartfon zastąpił kilkanaście przenośnych sprzętów elektronicznych (sprzedaż aparatów fotograficznych, kieszonkowych radioodbiorników i odtwarzaczy MP3 jest minimalna, a odtwarzaczy kasetowych już nie ma). Już nie ma potrzeby kolekcjonowania na półkach książek, kaset i płyt z filmami oraz muzyką, płyt z grami komputerowymi. Coraz rzadziej ludzie mają w domach telewizory, a niemal wszystkie nowe telewizory mogą odtwarzać filmy z Internetu, coraz częściej w ogóle nie są podłączane do gniazdka antenowego.

Komputer dzięki możliwości programowania różnych funkcji też może zastąpić kilka urządzeń domowych, w tym telewizor i odtwarzacz muzyki.

Najdroższym i najbardziej skomplikowanym urządzeniem w dyspozycji zwykłego człowieka jest samochód. Czasem jest bardzo przydatny, zupełna rezygnacja z samochodu znacznie pogarsza standard życia. Ale tutaj też następuje postęp, na przykład w wielu miastach na świecie są wypożyczalnie aut na godziny (np. ZipCar), płaci się niewielki roczny abonament, dostaje kartę dostępu do samochodów i jak zachodzi potrzeba to można skorzystać, system naliczy opłatę za czas korzystania. Wielu ludzi przez to rezygnuje z własnego samochodu, bo posiadanie w mieście jest bardzo kosztowne (parking, serwis, ubezpieczenie itd.). Część ludzi rezygnuje z drugiego samochodu w rodzinie, skoro w razie potrzeby można wypożyczyć. Nie trzeba jechać własnym samochodem na drugi koniec kraju lub kontynentu, wystarczy wygodnie przemieścić się pociągiem lub samolotem, a na miejscu jak zajdzie potrzeba skorzystania z auta, to tam też może być filia takiej wypożyczalni.

Takich zmian jest więcej. Choćby prawie nie ma już płyt CD/DVD do komputerów, najpierw zastąpiły je pendrivy, teraz przechowywanie plików w chmurze.

Więc minimalizm to już nie jest dawna asceza, przysłowiowe mieszkanie w beczce i ubieranie się w worek po kartoflach.