sobota, 5 czerwca 2021

Miasta bez samochodów

 Ale ludzie to są gatunkiem ograniczonym i schematycznym: https://spidersweb.pl/autoblog/zlikwidujmy-caly-transport-samochody-sa-nieefektywne-a-do-drog-doplacamy/

Otóż padł pomysł jakiejś pani ekolożki, że w mieście jest za dużo samochodów. No i rozpętał się hejt, bo posiadanie samochodu to prawo człowieka, jak chce sobie kupić to czemu miałby nie kupić itd. No nie wiem, ja jednak bardzo chciałbym transporter opancerzony i co mnie miałaby obchodzić wielkość miejsc parkingowych.

Projektując miasto jest raczej oczywiste, że mieszkańcy będą mieć pewne potrzeby. Kiedyś, kiedy samochody były jeszcze dobrem luksusowym, to tak projektowano osiedla, żeby wszystko było w odległości kilku minut piechotą, np. żłobek, przedszkole, szkoła, place zabaw, parki, apteka, przychodnia lekarska itd. To się da statystycznie wyliczyć, ile potrzeba takich obiektów na określoną ilość mieszkańców.

Jednak nie wszystkie obiekty da się zamieścić na jednym osiedlu, czasem jest potrzeba dotarcia do innych osiedli, po coś tam. Dlatego miasta miały też drogi, początkowo dla furmanek ciągniętych przez konie, później pojawiły się tramwaje i autobusy.

Współcześnie można sobie wyobrazić oprócz sieci tramwajowej (transport szynowy należy do najekonomiczniejszych) dodatkowo jakieś indywidualne wagoniki, może podwieszane na jednej szynie. Można sobie zamówić taki, wybrać miejsce docelowe i wagonik sam zawiezie, a później pojedzie sobie do kolejnego zlecenia.

W ten sposób powstałoby miasto, które w ogóle nie miałoby dróg i samochodów. Jak ktoś sobie kupi samochód, to nie wjedzie do miasta, bo nie ma drogi wewnętrznej. I nawet nie ma potrzeby kupowania samochodu, bo jest transport zbiorowy uzupełniony takimi małymi automatycznymi indywidualnymi wagonikami.

Rowery też mogłyby być, ale nie każdy ma kondycję lub strój do jazdy na rowerze, pogoda też może być różna.

Koszt takiej zintegrowanej miejskiej sieci transportowej byłby wielokrotnie niższy niż koszt budowy oraz utrzymania dróg, oraz zakupu i utrzymania samochodów.

A miejsce dróg mogłyby zająć parki i ogrody.

Kapitalistyczne podejście jest jednak takie, jak by wybudować blok mieszkalny bez windy. Bo i po co przewidywać, niech później rynek zaspokoi potrzebę transportu osób między piętrami. Może jacyś tragarze będą wnosić ludzi po schodach, inni biznesmeni zaparkują dźwigami obok balkonów, może jakiś wynalazca wymyśli pojazd do transportu ludzi po schodach i później sąsiedzi będą się kłócić, bo na piętrze brakuje miejsc parkingowych dla pojazdów schodowych.

Zapewne gdyby nie przepisy, to roiłoby się od budynków mieszkalnych bez wind. Bo windy to komunizm.