piątek, 21 czerwca 2019

Zestrzelenie amerykańskiego droga nad Iranem

Iran zestrzelił amerykańskiego drona. Twierdzi, że dron był nad jego terytorium. Amerykanie twierdzą, że dron był nad wodami międzynarodowymi i w odwecie wysłali wojsko. Trump w ostatniej chwili się rozmyślił i odwołał atak, ale sytuacja jest napięta...

Naprawdę nikt nie dostrzega tutaj skrajnego zidiocenia?
Przecież to tylko dron, maszyna warta kilkaset tysięcy dolarów, może kilka milionów. I z powodu tego drona ludzie chcą się pozabijać. Widocznie takie spustoszenie robi w mózgach kapitalizm. Bo sytuacja analogiczna do tej, gdyby ktoś poszedł mordować sąsiada, gdyż ten mu wybił okno.

Więc co powinni zrobić Amerykanie, gdyby byli cywilizowanym państwem? Mogą pozwać Iran do trybunału arbitrażowego, niech oddaje kasę za zniszczonego drona. Może nawet dwukrotność, bo przy zniszczeniu mienia można domagać się nawiązki. Wtedy Amerykanie kupiliby sobie nowego drona, nawet dwa. I producent dronów by się ucieszył z dodatkowego zamówienia. Jak Iran nie chciałby oddawać, wtedy można wysłać armię, niech wyegzekwuje. Chociaż to raczej nie będzie potrzebne, bo koszt wojny jest dużo wyższy niż takiego drona.
I sprawa zostałaby rozwiązana w pokojowy sposób.

Gdyby to nie był dron i zginąłby człowiek, to już dużo poważniejsza sprawa. Na pewno wtedy można by się domagać odszkodowania dla rodziny poległego, oraz dożywotniej renty z powodu śmierci żywiciela.

A nie od razu przeć do wojny...