sobota, 28 lutego 2015

Taktyka działania Międzynarodowego Funduszu Walutowego

MFW nie jest instytucją państwową, akcjonariuszami jest kilka najbogatszych rodzin i instytucja dba o to, aby te rodziny były jeszcze bogatsze, niezależnie od kosztów społecznych.
Najpierw MFW wysyła do danego państwa ekspertów, którzy sugerują takie reformy gospodarcze, iż powoduje to całkowitą zapaść regionu. Więc w opustoszałe miejsce na rynku mogą wejść korporacje należące do tych rodzin, głównie z USA. To powoduje niemal całkowitą monopolizację i uniemożliwia rozwój poważniejszej lokalnej konkurencji (korporacje często dysponują większymi budżetami, niż państwa).

Zyski odpływają za granicę, zamiast napędzać gospodarkę lokalną, co powoduje dalsze ubożenie się regionu. Mało kto jednak to zauważa, gdyż statystyki PKB robią się coraz lepsze, pomimo coraz większej biedy. Rządzący nie orientują się w sytuacji, gdyż sami obracają się w towarzystwie zaledwie kilku najbogatszych procentów populacji, których majątek rośnie.
Jednak nie wiedzieć czemu skoro jest coraz lepiej, to wpływy do budżetu spadają, a wydatki rosną. Wtedy MFW oferuje pożyczki, ale pod pewnymi warunkami, m.in prywatyzację czego tylko się da i obcinanie wydatków socjalnych. Gdy pojawia się problem ze spłatą długu, wtedy MFW proponuje prywatyzację wszelkich bogactw naturalnych, np. pokładów węgla i lasów.

Obcięcie wydatków socjalnych, na szkolnictwo itd., to element przemyślanej taktyki. Zdesperowani ludzie bez środków do życia zgodzą się na każde warunki, żeby tylko znaleźć jakąkolwiek pracę. To oznacza dostępność rzesz taniej siły roboczej. Wykształconych nie potrzeba, gdyż kadra kierownicza jest w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji.
Część osób znajdzie pracę, wielu nie znajdzie i zostanie bez środków do życia, ale kogo za granicą to obchodzi?

Ta taktyka była realizowana nie tylko w Polsce, lecz na całym świecie, m.in. w Turcji, Argentynie, Grecji, Hiszpanii, Portugalii, całej Afryce i Ameryce Południowej. Statystyczny Grek pracuje więcej niż statystyczny Polak, ale media twierdzą, że kryzys w Grecji wynika z lenistwa samych Greków. Najkrótszy czas pracy jest w Niemczech i Francji, tam gdzie najwyższe wynagrodzenia.
W Afryce politycy odpowiedzialny za daną prywatyzację majątku państwowego dostawili 10% prowizji na konto w Szwajcarii. Nie ma danych dla Polski...

Politycy zazwyczaj są tylko statystami, marionetkami. Kampania prezydencka w USA kosztuje kilkadziesiąt milionów dolarów, jest opłacana z prywatnych datków różnych grup interesów, przy zarobkach prezydenta niecałe 2 miliony dolarów w ciągu całej kadencji. Więc dla kogo tak naprawdę pracuje prezydent USA, od kogo dostaje większe pieniądze, o czyje interesy dba?
Ktoś finansuje kampanię jednego kandydata, ale jego rodzony brat finansuje kampanię drugiego kandydata, więc nie ma znaczenia który wygra.

Kolejna marchewka polega na tym, że na lojalnego polityka czekają różne stołki w organizacjach i instytucjach międzynarodowych, kiedy nie wygra następnych wyborów.
Korupcja wśród polityków nie polega na dawaniu kopert pod stołem, ani nawet zegarków, ale marchewką jest przychylność mediów i stanowiska po zakończeniu kadencji, batem natomiast też są media mogące zrujnować wizerunek.

środa, 25 lutego 2015

O lubieniu innych

Wszystko jest jednością. A ludzie nie dostrzegają świata, tylko jego model wytworzony we własnym umyśle.

Jeśli człowiek kogoś nie lubi, to tym samym nie lubi części siebie i uszkadza sobie połączenia między neuronami w mózgu, może to też doprowadzić do chorób ciała wywołanych powiązaniami psychosomatycznymi między umysłem a ciałem.

To takie proste.

środa, 18 lutego 2015

poniedziałek, 16 lutego 2015

Demokracja bezpośrednia a tajne działania władz

Nie powinno być żadnych rzeczy tajnych. Tajne co najwyżej mogą być tymczasowe instrukcje dla negocjatorów (co chyba jest oczywiste, bo takie informacje są przydatne stronie przeciwnej), oraz nazwiska agentów i informacje pomocne w identyfikacji tych agentów (ze względu na ich bezpieczeństwo).

Innych tajnych rzeczy sobie nie przypominam, żeby można było to utajnić. Bo co innego może być tajne, a jednocześnie nie szkodzić własnym obywatelom? Ukryją wojskowe raporty o UFO? Po jakie licho, ludzie więcej wiedzą o UFO od wojskowych.
Ukryją jakieś niewygodne artefakty archeologiczne? Też bez sensu, ludzie wiedzą więcej na ten temat od naukowców. Ludzie nawet wiedzą, że według kronik polskich, perskich, a nawet angielskich, historia Polski i poprzedzającej ją Lechii może liczyć parę tysięcy lat więcej niż to przyznają podręczniki.
Tajne akcje militarne? Czemu tajne, coś w nich złego? Jeśli są konieczne, to powinno zostać poinformowane społeczeństwo, a także wyjaśnione ich powody. W innym przypadku, to niech Amerykanie sami sobie radzą, zamiast wysługiwać się sługusami.

Zazwyczaj utajnia się coś, co gdyby stało się jawne, wywołałoby niezadowolenie społeczne, czyli działania władz niezgodne z interesem społecznym, np. naciski Międzynarodowego Funduszu Walutowego na różne bardzo niekorzystne na Polski reformy, za to bardzo korzystne dla Amerykanów i Niemców. Ale to właśnie powinno być jawne, bo tylko wtedy można uniknąć tych nacisków.

piątek, 6 lutego 2015

Parę słów o filozofii

Filozofowie i tak nie są w stanie wymyślić niczego sensowniejszego niż to, że Wszechświat jest nieskończony w czasie i przestrzeni, istniał od zawsze i zawsze będzie istniał, składa się z nieskończonej ilości mniejszych wszechświatów różniących się skalą przestrzeni i czasu (to co na górze, odpowiada temu co na dole). We Wszechświecie nie ma niczego stałego w czasie i przestrzeni.

Oraz wszystko co istnieje ulega przemianom w co innego. Wszystko jest jednością, zasada jedności bytów jest obiektywnym prawem Wszechświata, którego naruszenie wiąże się z konsekwencjami (coś na zasadzie akcji i reakcji), obok zasady przemian.
To tak w telegraficznym skrócie, ale jeśli ludzcy filozofowie wymyślą coś innego, to będą w błędzie. Ludzka filozofia to paplanina o niczym, pozory intelektualizmu, z którego zupełnie nic nie wynika.
Jakikolwiek dyplom z filozofii w niczym tu nie pomoże, a wręcz zaszkodzi, do pełnego naczynia niczego już się nie naleje. Ta cała filozofia to po prostu wodolejstwo, mnóstwo informacji i przemyśleń, które mają tylko zakamuflować brak zrozumienia świata i pomysłów.

Świat można zrozumieć jedynie poprzez bezpośrednie odczuwanie, aby dostrzec go takim jaki jest należy oczyścić umysł.
Samo nazwanie i zdefiniowanie jakiegoś przedmiotu powoduje ograniczenie możliwości jego zrozumienia, a tym samym prowadzi do potencjalnych sporów i konfliktów, bo ów przedmiot jest po prostu tym czym jest, a nie swoją własną definicją.

To co wyjaśniłem wynika ze sposobu funkcjonowania ludzkiego umysłu - porównuje on bodźce pochodzące ze zmysłów z budowanym modelem świata, na tej podstawie je koryguje i przypomina sobie jak ma zareagować.
To wiąże się z iluzją w postrzeganiu świata, bo ludzie nie widzą świata jakim jest, tylko swoje własne wyobrażenie o nim.
Więcej wiedzy to gęstszy filtr percepcji, ale nie może to spowodować dostrzegania świata jakim jest. Jedyna możliwość to pójście w przeciwnym kierunku, zrezygnowanie z filtrowania.

Więc w pewnym sensie pustka w głowie jest bardzo bliska wszechwiedzy